NOWOŚCI

środa, 19 lutego 2014

Książka #304. Apokalipsa Z. Gniew Sprawiedliwych, aut. Manel Loureiro

Tytuł oryginalny:Apocalipsis Z. La ira de los justos
Seria:Apokalipsa Z #3
Gatunek: horror
Wydawca: MUZA
Rok wydania: 2011 (Świat), 2014 (Polska)
Tłumaczenie: Stanisław Bończyk
ISBN 978-83-7758-582-5
Ilość stron: 494     Format: 130x200mm
      Jeszcze kilka lat temu nikt nie słyszał o tym człowieku. Manel Loureiro zabunkrował się gdzieś w małym mieście w Hiszpanii i wiódł tam szczęśliwe życie. Do czasu, kiedy nie przyszło mu do głowy prowadzenie bloga o ataku zombie. Wówczas cały świat o nim usłyszał, a wydawcy umyślili sobie przerobienie jego pracy na powieść. Tak oto narodziła się Apokalipsa Z, dająca trylogii, którą pokochali nawet twórcy słynnego horroru „[Rec]”. Teraz na polskim rynku, dzięki wydawnictwu MUZA pojawił się ostatni, finałowy tom zamykający serię, o złowieszczym tytule „Gniew Sprawiedliwych”.
     Po tym jak Manel wraz ze swoim kotem Lukullusem, dziewczyną Lucią i przyjacielem Wiktorem uciekli z rąk psychopatów zamieszkujących Teneryfę dryfują sobie spokojnie po oceanie na niewielkim jachcie. Ich życie wydawałoby się wręcz idealne, gdyby nie fakt, że w jednej chwili spokojne wody zamieniają się w istne piekło. Tylko cudem udaje im się uciec z życiem, gdy na horyzoncie pojawia się olbrzymi tankowiec „Itaka” z uduchowioną załogą. Wraz z nimi docierają do jednego z najbezpieczniejszych miejsc na świecie, małego miasta-państwa Gulfport rządzonego aktualnie przez wielebnego Greena. Stając w obliczu niesłychanego okrucieństwa wobec odmiennych rasowo Manel wraz ze swoimi towarzyszami muszą czym prędzej uwolnić się spod wzroku nowych „przyjaciół”. Niestety, ich plan krzyżuje tragedia, która całkowicie odmieni ich życie, a również da początek rewolucji Sprawiedliwych. 
     Każda powieść o upadku świata, który dotychczas znaliśmy musi przejść przez pewne fazy. W „Apokalipsie Z”mieliśmy fazę pierwszą, będącą pierwszą falą zombie, gdzie trup, żywy trup, ścielił się często i gęsto nawet w dość makabryczny sposób. Tam najistotniejsze było przetrwanie, znalezienie bezpiecznego schronienia. Kolejny tom dotykał już bardziej złożonego problemu, gdzie jedynym wrogiem człowieka nie był już tylko chodzący trup, ale także i człowiek dążący do władzy. Pod tym względem trzeci tom nie różni się za bardzo od poprzedniego, aczkolwiek dochodzi tutaj coś nowego- kwestie wiary i rasizm. W pewnym momencie fabuła „Gniewu Sprawiedliwych” staje się przerażająco podobna do sytuacji z drugiej wojny światowej, gdzie różnorodność rasy i religii stała się powodem do podziałów, a także i eksterminacji. Uderzające podobieństwo rzucone tym razem w walkę z zombie. Do tego dochodzą także i kwestie moralne, gdzie ludzie zamieniają się w jeszcze gorsze bestie niż sami nieumarli. Wszystko to w imię władzy, panowania nad światem- a w zasadzie tym, co z niego zostało. Praktycznie w ogóle nie porusza się już tematu zombie, ewentualnie przy kolejnych retrospekcjach wprowadzających nowych bohaterów, bowiem całość przyćmiewa wojna jednego człowiek z drugim. Teraz sprawa toczy się o wyższą stawkę, w szczególności, że wielebny Green jest w posiadaniu tajnego środka, a także i wiedzy, które mogą odmienić losy całej ludzkości. Nic więc dziwnego, że dalszy plan schodzą osobiste problemy naszych ulubionych bohaterów, oczywiście do czasu.
     Autor nie boi się jednak zaskoczyć czytelnika swoistą dla tego typu powieści brutalnością. Wystawia swoich bohaterów na bardzo ciężkie próby, niemalże nie do przejścia. Niemalże, bowiem w powieściach Manela Loureiro wszystko jest takie proste. Świat się wali, dochodzi do wybuchów w wyniku, których ginie połowa ludzi na placu, ale akurat nasi ulubieńcy musieli przetrwać. Jeden z drugim ledwo zipie, kiedy powraca z wygnania, ale jakimś cudem trafia na swoich kolegów, którzy ratują go z opresji. Nasi bohaterowie ledwo uchodzą z życiem na oceanie, bo autor zsyła im ratunek! Moc pisarza jest bardzo istotna, ale czasami nie warto z tym szaleć, bo wychodzi z tego bardzo naciągana fabuła, która wywołuje jedynie parsknięcia niedowierzania u czytelnika. Nie mniej, autor robi tutaj coś niesamowitego. Gdzieś pomiędzy walką Amerykanów i Koreańczyków, gdzieś pomiędzy wybuchami rafinerii i wielkich tankowców, postanawia wrzucić coś czego nie zrobił jeszcze nikt inny. Nie tylko zaraził jedną z postaci wirusem, ale również pokazał to, co fascynat zombie zawsze chciał zobaczyć, przeczytać- transformację w nieumarłego. Autor zwrócił uwagę tutaj na każdy szczegół, a ciągła zmiana sposobu narracji pozwoliła bardziej uwydatnić ten proces.
     I tak oto kończy się ta niezwykła przygoda z zombie i Manelem w roli głównej. Prawnik, który rozpoczynał jako twórca wpisów na blogu stał się jednym z najpoczytniejszych pisarzy. Czy to sprawa jego talentu, czy może raczej popularności tematu, po który sięgnął? Osobiście uważam, że to drugie, co nie umniejsza faktu, że „Apokalipsa Z” przez wszystkie trzy tomy trzyma równy poziom, potrafi zainteresować, idealnie balansuje grozę z wątkami dramatycznymi, wplatając również poczucie humoru. Szkoda, jednak że wszystko jest cały czas takie proste, a znikający w najtrudniejszych momentach kot pojawia się nagle cały i zdrowy. Powieść cały czas trzymała w napięciu i przeszła chyba przez wszystkie możliwe fazy. Zwieńczenie tej historii, które odnajdujemy w „Gniewie Sprawiedliwych” staje się idealnym zamknięciem, choć nie obędzie się bez łezki na pożegnanie. Oj, Manel... co też Ty mi robisz.
Ocena: 4/6
Trylogię zakończyłam dzięki Wydawnictwu MUZA!
muza.com.pl

4 komentarze :

  1. jestem po dwóch tomach, i obecnie przymierzam się do trzeciego, a twoja recenzja tylko przekonuje mnie że warto to zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od dawna chodzi za mną cała seria, wiec na pewno niebawem po nią siegnę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać lektury, jednak przede mną jeszcze tom drugi :)

    OdpowiedzUsuń