NOWOŚCI

czwartek, 12 grudnia 2013

Książka #295. Apokalipsa Z. Mroczne dni, aut. Manel Loureiro

Tytuł oryginalny: Apocalipsis Z: Los dias oscuros
Seria: Apokalipsa Z
Gatunek: horror
Wydawca: MUZA
Rok wydania: 2010 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Maria Mróz
ISBN 978-83-7758-499-6
Ilość stron: 352     Format: 130x200mm
     Debiutancka powieść Manela Laureiro, pracownika telewizyjnego i prawnika, zrobiła oszałamiającą karierę na całym świecie. „Apokalipsa Z”- prowadzona w formie bloga, a także osadzona w popularnej dziś tematyce zombie, książka zyskała rzeszę fanów, którzy dotąd zachwycali się poczynaniami bohaterów „The Walking Dead”, czy „Resident Evil”. Korzystając z wielu inspiracji, także i autor w drugim tomie serii- „Mroczne dni”, popycha swoją historię dalej w pewien sposób izolując ją od mózgożernych istot, a wrzucając pośród o wiele groźniejszych bestii... ludzi.
     Bohaterowie, którym udało się przeżyć niecały rok w świecie, gdzie dominującą rasą stali się poszukujący ludzkiego mięsa zombie. Teraz odratowani dolatują w jedno z najbezpieczniejszych miejsc na Ziemi, na Tenferyfę. Na miejscu poddani zostają dziwnej kwarantannie, zostają rozdzieleni, a siostra Cecilia zostaje poważnie pobita. W dodatku podejrzanym jest sam Pritczenko. Zadaniem prawnika będzie wybronienie go z zarzutów. Zanim to się jednak stanie, po czasie wylegiwania się i regenerowania sił, przychodzi czas na bycie pożytecznym dla reszty ogółu, a tym samym zapłatę za pobyt na wyspie z dala od zombie. Pomimo wcześniejszych ciężkich przeżyć prawnik i Pritczenko zmuszeni są znowu zejść na ląd, aby uzupełnić zapasy i zrobić rozeznanie w Madrycie. Tymczasem Lucia pozostaje na wyspie, aby doglądać siostry Cecili i pomagać w szpitalu. Wówczas przyjdzie jej dowiedzieć się, że wśród ludzi wcale nie jest bezpieczniej niż z zombie. Nieszczęśliwie ląduje w samym środku wojny domowej.
     Nigdy już chyba nie przekonamy się o tym, jakby to było gdyby cała jedna seria opierała się jedynie na walce człowieka z nieumarłymi. Autorzy wałkują tematy walki człowieka z człowiekiem, bitew z wampirami, wilkołakami i innymi nadnaturalnymi istotami, ale nie poświęcają aż tak wielkiej uwagi zombie, przynajmniej nie w aspekcie zombieapokalipsy. Tutaj bowiem chodzi o coś zupełnie innego niżeli o potwory, które czyhają na nasze mięso, a ich słuch jest tak wyczulony, że jeżeli narobimy hałasu to z możemy spodziewać się, że szybko znajdą się tam gdzie my. Współcześnie nurt zombie opiera się bardziej na świecie po apokalipsie, świecie zawładniętym przez nieumrałych, a co za tym idzie literatura tego gatunku przyjmuje wszelkie znamiona postapokaliptycznej rozgrywki. Dlatego, gdy to pierwsza powieść z serii „Apokalipsa Z” pomagała bohaterom przygotować się do walki, do wyprawy i odnalezieniu azylu, tak już drugi tom to swoista próba dostosowania się do nowego świata, a przede wszystkim do ludzi. Jacy to ludzie? Ano tacy naznaczeni przez tragedię, będący dowodem na to, że w najgorszych czasach przetrwają najsilniejsi. To, że przy okazji oznacza to najstraszliwszych i najbrutalniejszych, jest zdecydowanie efektem ubocznym. Ci odizolowani, pozbawieni wszelkich dotychczasowych luksusów i mediów podlegają cofnięciu się do czasów prytmitywnych, gdzie człowiek był jedynie zwierzęciem. Genialnie ukazuje się tutaj obraz nowego człowieka, który walczy o przetrwanie, ale jednocześnie staje się czymś znacznie gorszym od bezrozumnych zombie. W takich sytuacjach potrzebny jest przywódca, dlatego nie ma dziwne, że wszyscy są w stanie się wymordować byle tylko dopiąć swego. Uważają, że sami poradziliby sobie lepiej i co niektórzy starają się przeciwstawić aktualnej władzy, która racjonuje posiłki, czy też źle wykorzystuje ostatnie krople paliwa. Stąd też rodzi się wojna domowa pomiędzy ludźmi, bo najwyraźniej zombie czyhający na lądzie są niewystarczający, aby wszystkich uśmiercić.
     Autor porzuca blogową formę powieści i choć nie odchodzi od pierwszoosobowej narracji to postanawia rodzielić losy bohaterów. Fragmenty, w których czytelnik towarzyszy prawnikowi w Madrycie, czy podczas wielu różnych sytuacji wciąż pozwalają nam pozostać w umyśle naszego bohatera, chociaż te momenty, kiedy odrywamy się, aby zobaczyć co słychać u Lucii czekającej na Teneryfie całkowicie pozbawiają nas już wrażenia realności. A szkoda. Z drugiej zaś strony fajne jest to, że Loureiro nie trzyma się jednego schematu, w dodatku tego, który przyniósł mu ogromny sukces. Rozwija swój styl, inteligentnie rozbudowuje fabułę i kreuje coraz lepsze charaktery. W końcu bliżej poznajemy Prticzenkę i Lucię, co było wcześniej mocno ograniczone z powodu narracji. Poza tym wprowadza nowe postaci, póki co jeszcze nie tak bardzo mocne, ale może z czasem lepiej się wyklarują, oczywiście o ile przetrwają. Na szczęście autor pozbawia lekturę nonsensów i poddawania pod nos wszelkich możliwych narzędzi do przetrwania. Teraz toczy już konkretną walkę, choć zdarzają mu się wpadki w stylu ratowania z opresji, choć nadziei na przeżycie nie było żadnej.
     Kolejny tom serii autorstwa Manela Loureiro świetnie sprawdza się w roli kontynuacji. „Mroczne dni” utrzymują poziom jedynki choć same zombiaki zepchnięte zostają na drugi plan. Teraz uwaga autora, a tym samym czytelnika, koncentruje się na drugiej stronie apokalipsy zombie, a mianowicie przetrwaniu pośród ludzi, którzy w każdym wypatrują zagrożenia, ale przede wszystkim sami je stanowią. Ogarnianie nowego porządku świata, godzenie się z faktami i próby zrozumienia, że można było uniknąć infekcji zajmują wszystkie nasze myśli. Powieść na wielu płaszczyznach wzbudza wszelkie możliwe emocje, czy to przerażenia na rodzące się zło, przy jednoczesnym szoku, czy napięcie, gdy bohaterowie cudem unikają śmierci. „Apokalipsa Z” ponownie nie zawodzi. Autor zaryzykował zmianę formy, ale szczęśliwie historia nic na tym nie straciła, a wręcz zyskała. Zdecydowanie polecam!

Ocena: 5/6

Ksiażkę przeczytałam dzięki wydawnictwu MUZA!
muza.com.pl

2 komentarze :

  1. Poluję na ten tytuł już od dłuższego czasu, a Ty jeszcze ożywiłaś mój zapał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka dopiero przede mną, ale jestem jej strasznie ciekawa. Dodam, że po Twojej recenzji tym bardziej :P

    OdpowiedzUsuń