NOWOŚCI

sobota, 14 grudnia 2013

1090. A więc wojna, reż. McG

Oryginalny tytuł: This Means War
Reżyseria: McG
Scenariusz: Timothy Dowling, Simon Kinberg
Zdjęcia: Russell Carpenter
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna, Akcja
Premiera: 17 lutego 2012 (Świat) 24 lutego 2012 (Polska)
Obsada: Reese Witherspoon, Chris Pine, Tom Hardy, Til Schweiger, Chelsea Handler, Rosemary Harris, Angela Bassett
     Sytuacje, w których dwóch mężczyzn walczy o względy jednej kobiety jest niezliczona ilość. A gdyby tak byli oni tajnymi agentami o nieograniczonych możliwościach do robienia wrażenia na kobiecie, inwigilowania przeciwnika i sabotowania go? Ten scenariusz wprowadza do filmu "A więc wojna" jego reżyser- McG ("Terminator: Ocalenie") i robi to w sposób bardzo ciekawy, potrafiący przykuć uwagę rzeszy maniaków filmowych.

    Dwójka tajnych agentów CIA- Tuck oraz FDR (Tom Hardy, Chris Pine), są najlepszymi partnerami i przy okazji, przyjaciółmi. Kiedy ich misja złapania Heinricha (Til Schweiger) nie powodzi się, a oni z tajnej operacji robią publiczne widowisko, zostają uziemieni. Wykorzystują ten czas na znalezienie tej jedynej. Tuck spotka swój ideał- piękną testerkę jakości- Lauren (Reese Witherspoon), z którą umówił się przez sieć. Natomiast FDR swoją idealną kobietę odnajduje w wypożyczalni filmów. Gdy okazuje się, że spotykają się z tą samą dziewczyną rozpoczynają ostrą rywalizację o jej uczucia.
    Wbrew pozorom produkcja "A więc wojna" zaskakująco dobrze łączy w sobie elementy komedii romantycznej i kina akcji. Scenarzyści udowadniają, że nawet w takim świecie tajnych agentów może pojawić się miłość, a nawet i zabawa. Połączenie to sprawdza się, bowiem widz ani przez chwilę się nie nudzi. Różnobarwność fabuły dostarcza wiele emocji. Jest tu wiele wybuchów i interesujących strzelanin. Sprawność bohaterów jest, co najmniej, zaskakująca- powala precyzyjność działań choćby przy odbijaniu dziewczyny.
     Gdzieś pomiędzy tą typową akcją pojawia się romantyzm, który poruszy serce nie jednej kobiety. Rozbrajające są kolejne sposoby na zaimponowanie jej. Sympatyczne i kreatywne randki, o których marzy każda. Poznawanie kobiety i organizowanie zajęć tak, aby spełnić jej oczekiwania, aby ją zainteresować. Och.. gdyby każdy się tak starał! Jednakże w pewnym momencie rywalizacja przechodzi na wyższy poziom. Zaczyna się robić o wiele zabawniej. Romantyzm przechodzi w humorystyczną rozgrywkę i traci to trochę na powadze.
    Nie mniej, w filmie tym, nie chodzi jedynie o rozrywkę, o trzymające w napięciu sytuacje. Chodzi przede wszystkim o emocje, o zaufanie do drugiej osoby. Jako, że wszyscy bohaterowie okazują się mieć problemy z zaufaniem, to doprowadza to do jeszcze większych problemów. Przede wszystkim naruszane zostaje zaufanie do przyjaciela, bo kiedy chodzi o kobietę to nie można nikomu zaufać, że będzie trzymał się braterskiego kodeksu. Jednakże istotniejsze są tutaj emocje Lauren, która już raz zawiodła się na mężczyźnie. Oczywiście, nie wie czym zajmują się jej mężczyźni, ale nie wie także, że oni się znają. Mocno nadwyrężają więc jej poczucie bezpieczeństwa, choć oboje są tego świadomi. Z tego też powodu film to trochę takie lekarstwo na złamane serca, ale też i nauka jak żyć na nowo, choć oczywiście środki do osiągnięcia celu są dość kontrowersyjne, ale to rzecz moralności. Fabuła ukazuje też, że prawdziwa przyjaźń ostatecznie przetrwa wszelkie przeciwności losu, wszelkie niesnaski, i nawet kobieta, czy mężczyzna nie jest w stanie jej zniszczyć. Przyjaciel pomimo wszystko zawsze pozostanie przy Tobie.
     Chłopcy, mężczyźni, choć przystojni to w ogóle nie przekonują w scenach akcji. Może jeszcze Tom Hardy, ale Pine to taki typowy amancik. Tutaj zadziorny i momentami arogancki, i to wypada bardzo ciekawie. Seksowny był brytyjski akcent Hardy'ego. Naprawdę, z przyjemnością słuchało się jego głosu i miało się ochotę na więcej. Ciekawą rolę zagrała Reese Witherspoon, aczkolwiek, gdy występowała w duecie z Chelsea Handler, która grała jej przyjaciółkę- Trish, ta całkowicie ją przysłaniała.Reese, zupełnie jak w "Legalnej blondynce", potrafiła nas rozśmieszyć, ale i przy tym urzekała. Nie była zbyt karykaturalna, a wobec tego nie drażniła.
     "A więc wojna" to bardzo ciekawy i bogaty w emocje film, który pokazuje nam dwa zupełnie różne spojrzenia na związki. Bardzo dobre połączenie dynamicznej akcji z komedią romantyczną, które nie jest tak płytkie jak można by oczekiwać. Postaci ciekawe, całkiem nie najgorzej zaprezentowane przez znanych aktorów. Wszystko to czyni film idealną pozycją dla widza, który od filmu oczekuje udanej rozrywki, ale który nie będzie też i głupi.
Ocena: 6/10

3 komentarze :

  1. Pisałam o tym filmie u siebie - nie podoba mi się głównie od strony moralnej. Oni oszukują kobietę, rywalizując o jej względy. Ona oszukuje ich randkując z dwoma jednocześnie. Ta sytuacja okazała się dla mnie zbyt chora by bawić się tak jak powinnam na komedii romantycznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... strona moralna tego filmu jest dość kontrowersyjna. Jeżeli przy Twoim stwierdzeniu, że oni ją oszukują - mogę zrozumieć, tak fakt, że ona oszukuje ich jest dla mnie niezrozumiałe. Randkowanie nie oznacza jeszcze trwałego związku więc jak dla mnie dziwnym nie jest, że ona spotyka się z dwoma na raz. Nie mniej, rozumiem co masz na myśli :)

      Usuń
  2. Nie jest taki zły, kontrowersyjny, ale ogląda się go jak najbardziej ok :)

    OdpowiedzUsuń