Dziś post dwutematyczny, choć ten drugi łączy się w pewien sposób z pierwszym. Na pierwszy ogień lecą pozycje ksiażkowe, które udało mi się uzbierać przez cały zeszły miesiąc. Trochę przyszalałam i wydałam sporo kasy na przesyłki w ramach wymiany książek, no i oczywiście nie mogło zabraknąć również tych najważniejszych zakupów tego miesiąca. Pierwszy z takich zakupów to oczywiście mega premiera kolejnej powieści Dana Browna, którą męczę już od tygodnia (tak... męczę!). Ponownie odpuściłam troszku egzemplarze recenzenckie i poświęciłam się ogarnianiem swojej kolekcji książek (co bym mogła wydać w końcu coś dalej w świat). Uległam również sympatii wobec toreb czytelniczych, które pojawiły się w Empiku, a także pewnej pani, która tworzy przecudowne zakładki do książek! Efekty poniżej.
Od dołu:
1. Od pierwszego wejrzenia, aut. Nicholas Sparks - wymiana
2. Świat wampirów. Od Draculi do Edwarda, aut. Manuela Dunn Mascotti - j.w.
3. Pomiędzy światami, aut. Jessica Warman - j.w.
4. Kobieta w czerni, aut. Susan Hill - j.w.
5. Mroczne serce, aut. Lee Monroe - j.w.
6. Zmrok, aut. Harvard Lampoon - j.w.
7. Czysta krew i filozofia, aut. praca zbiorowa - j.w.
8. Cienie, Amy Meredith - jw.
9. Gwiazd naszych wina, aut. John Green - j.w.
10. Słodkie kłopoty, aut. Susan Mallery - j.w.
Od góry, od lewej:
11. Zaginiona kartoteka. Utracone dziedzictwa, aut. Pittacus Lore - egzemplarz od G+J
12. Pałac, aut. Emma Cavalier - egzemplarz od Amber przez portal IRKA
13. Babcia Rabuś, aut. David Williams - prezent od Kury Bożeny z Małej Kurki
14. Inferno, aut. Dan Brown - długo wyczekiwana książka, zakupiona na promocji w Saturnie
15. Wielki Gatsby, aut. F. Scott Fitzgerald - wyłowiona z kosza w księgarence Biedronki
16. Piąta Fala, aut. Rick Yancey - odkupiona od koleżanki
Drugą część mojego elaboratu poświęcić chcę wydarzeniu kulturalnemu, książkowemu, w którym wzięłam udział pod koniec października. Wielu pewnie zaśmieje się pod nosem, że nie pojawiłam się na Targach książki w Katowicach, a pojechałam aż do Krakowa, aby w takowej imprezie uczestniczyć. Decyzja o wyjeździe była niemalże spontaniczna, bo choć słyszałam o targach już wcześniej, to dopiero w piątek zdecydowałam się na podróż. Co za tym przemawiało? Masa książek po promocyjnej cenie, spotkania ze znajomymi (nie zawsze związanymi z książkami), no i oczywiście chęć zapoznania się z przedstawicielami wydawnictw, z którymi współpracuję. Może nikogo tym nie zaskoczę, ale nie udało mi się zrealizować wszystkich celów.
Jako, że pierwszy raz miałam pojawić się na jakichkolwiek Targach odczuwałam niemały stres. W końcu zachciało mi się integracji z resztą czytelniczego świata, wobec czego musiałam chociaż poznać trasę, co by się nie spóźnić. Pierwszy raz musiałam sama dotrzeć z punktu A do punktu B w mieście, którego znajomość ogranicza mi się do trasy pieszej Dworzec-Wawel-Rynek. Nie mniej, po obfitych dyskusjach z ludźmi bardziej znającymi się na byłej stolicy Polski, a także dzięki mojej uroczej pomocnicy Caroline z bloga Books-Silence, udało mi się nie tylko poznać tramwaj, w który mam wsiąść, ale również i przystanek będący punktem A.
Dzień wielki nadszedł (czyli sobota!), musiałam sturlać się z łóżka wcześniej niż jakbym szła do pracy, spóźniłam się na autobus z mojego miasta do stolicy Śląska skąd miałam busować do Krakowa. Szybkim krokiem weszłam na dworzec, zahaczyłam o kawiarnię i wybiegłam na postój... a tam busa brak! Miły pan poinformował mnie, że muszę podbiec na przystanek. No więc lecę uważając, aby nie oblać się gorącą kawą i nie zniszczyć książki mającej umilić mi podróż. Wchodzę na pokład, a tam spotykam Scathach! Niestety, zaaferowana tym niespodziewanym spotkaniem polazłam o wiele za daleko, aby móc podyskutować. Wysiadłam z autobusu- zgubiłam ją. Dotarłam na przystanek tramwajowy z moją ukochaną Upadłą i Mileną, próbuję rozgryźć automat- a tam znowu ją spotykam. Po tłocznej przejażdżce tramwajem znowu ją gubię, aby ponownie odnaleźć ją w najmniej spodziewanym miejscu- czyli pod ścianą na zatłoczonej hali. Tym bardziej jest to zaskakujące, bo w tym tłumie ledwo co dostrzegałam własne stopy.
Wraz z Baś!
|
Całe szczęście, że Upadła Basia miała mapkę wraz z listą wystawców. Się ma wtyki! Pozakreślałyśmy z dziewczynami, gdzie chcemy się udać i rozpoczęłyśmy wędrówkę. Oczywiście, na samym początku utknęłyśmy na dłuższą chwilę przy Otwartym, gdzie tak jakoś się skusiłam na "Kuchnię filmową". W czasie targów co jakiś czas wracałyśmy do dziewczyn, aby tam też zakończyć naszą wędrówkę podpisywaniem zakupionej wcześniej książki przez Paulinę Wnuk. Nie omieszkałam polecić jej swojego bloga i tu, o dziwo, nie książkowego, a filmowego! W końcu bardziej zbliżona tematyka. Po miłej wymianie słów zwinęłyśmy się z tego straszliwego miejsca pełnego ukochanych książek i wypełzłyśmy na świeże powietrze, a ja o dziwo wróciłam na Śląsk już o po 16.
Kupiłam:
17. Kuchnia filmowa, aut. Paulina Wnuk: zdobyłam ją na stoisku Otwartego za 26zł, a później udało mi się nawet doczekać do złożenia na niej autografu przez autorkę.
18. Dziewięć żyć Chloe King. Upadła, aut. Liz Braswell: na stoisku Wydawnictwa Filia, które zaskoczyło mnie mega promocją, gdyż książkę dostałam w prezencie do zakupionego tomu drugiego.
19. Dziewięć żyć Chloe King. Uprowadzona, aut. Liz Braswell: tak jak i pierwszy tom u Filii po promocyjnej cenie 25zł.
20. Angelfall, aut. Susan Ee: również u Wydawnictwa Filia, gdzie najwyraźniej zostawiłam dużą część swojego budżetu, za jedynie 25zł.
21. Jutro, aut. Gemma Malley: co zaskakujące, nie kupiona u Wydawnictwa na Targach, choć raczej dlatego, że nie potrafiłam jej tam zlokalizować! Za to udało mi się dostać ją na straganie pod halą za jedyne 14zł!
Zdobycze targowe!
|
+ gra planszowa dla pewnego tajemniczego pana. Tu oczywiście ciekawa historia, gdyż dałam się we znaki paru panom, którzy za cel honoru postawili sobie wytłumaczenie mi zasad chyba wszystkich gier, które posiadali. Standardowo nie mogłam się na żadną zdecydować, a moja słaba znajomość polskiej historii i znikomy duch patriotyczny sprawił, że zasmuciłam pana na stoisku Polskich Gier Planszowych. No, ale w końcu kupiłam grę rozwijającą i mam nadzieję, że młodzieniec, dla którego poświęciłam ostatnie dziesiątki z mojego budżetu doceni chęci i poświęcenie.
Widziałam:
* Grażynę Szapołowską: oczywiście przez dłuższą chwilę w ogóle nie wiedziałam, że za nią idę dopóki jakieś dziewczynki jej nie zaczepiły i nie odwróciła się ukazując swoją twarz. Incydent przeżywałam chyba z pół dnia.
* Andrzeja Pilipiuka: to było dość ciekawe, drugie wydarzenie, które przeżywałam, bo od tego urokliwego pana dostałam z barka podczas wymijania się w tłumie. Postanowiłam nigdy więcej nie wyprać mojej bordo koszulki (taki żarcik!).
* Jolantę Kwaśniewską: same niesamowite wydarzenia mnie spotykały. Najpierw mijałam stoisko, przy którym siedziała, a następnie panowie z ochrony usuwali mnie i koleżanki z jej drogi. No cóż, wentylowałyśmy się przy wejściu i nie można nas za to winić! Mój wzór jedynie przyjaźnie uśmiechnął się w naszą stronę.
* Maję Sablewską: wolałabym nawet tego nie komentować, jak wielka kolejka się do niej ustawiła. Nie skorzystałam jednak z zasad lokalnego patriotyzmu i nie wepchałam się przed masy pomachać koleżance sosnowiczance.
* Ewę Wachowicz: na żywo jeszcze piękniejsza niż w telewizji! Zobaczyłam, uśmiechnęłam się i szybko uciekłam z tłumów.
* Wojciecha Cejrowskiego: kolorowy, przyjemny człowiek, z którym nie zamieniłam nawet pół zdania. Tłoki były przy nim nieziemskie więc sobie podarowałam.
* Ojca Leona Knabita: uroczy staruszek, któremu przypatrywałyśmy się w strefie cateringowej i którego towarzyszce oddałyśmy krzesełko.
* Paulinę Wnuk: tak się zakręciłam, że prawie o niej zapomniałam! A to w końcu tylko z nią zamieniłam kilka słów.
* Ryszarda Kalisza: taaaaaa...
Spotkałam:
* Upadłą: czyli moją kochaną Baś, właścicielkę portalu Upadli.pl, a także wiernego współpracownika wydawnictwa Otwarte prowadzącego fan page ukochanych książek wielu nastolatek z serii Moondrive. Basiaaaa, Twój plan (jak widać po zdjęciu) został się w mojej papierowej torbie.
* Milenę: byłą upadlinkę, a także autorkę bloga What is Milena Doing, spotkaną na żywo po raz pierwszy w życiu. Przesympatyczna maniaczka gier, która pomogła mi wybrać jedną z nich na prezent!
* Gabryśkę: blogerkę z W trzech słowach, która zaimponowała mi tym, że w ogóle mnie skojarzyła! Zaraz woda sodowa mi uderzy do głowy od tej sławy (żart!). Nie mniej, bardzo ciekawa i przemiła osoba.
* Sophie: tej pani nie spodziewałam się tam spotkać! Niespodzianka, choć chyba sama do końca nie poznała, że ja to ja. Niesamowicie zakręcona autorka Bucherwelt.
* Scathach: moją dziewczynę ze Śląska i twórczynię bloga Lego ergo sum, która pojawiała mi się i znikała sprzed oczu przez całe targi. W końcu podczas jazdy tramwajem udało nam się zamienić kilka słów.
** Klapserkę: jedyną spośród blogerów, która nie jest stricte związana z książkami. Czyta z zamiłowania, ale główną jej pasją są filmy i prowadzi bloga Apetyt na film, dlatego właśnie niezmiernie się ucieszyłam, że przy okazji Targów Książki miałam możliwość spotkać się z nią. Przy okazji okazała się być wielką bohaterką Targów, a także i moją!
Obłapywanie książek razem z Mileną.
|
Jak widać bardzo wiele plusów krakowskiej misji. No, ale...
Zirytowałam się...
* ... tym, że było zdecydowanie za tłoczno! Przez pierwsze pół godziny od otwarcia Targów dało się jeszcze jakoś przemieszczać, ale później? Apokalipsa! Dotarcie ze strefy D do strefy A zajmowało zdecydowanie za dużo czasu!
* Skoro było tłoczno, to oczywiście było też straszliwie duszno. Szczęśliwie podpowiedziano mi, abym kurtkę zostawiła w szatni. Nie mniej i tak ciążyła mi torba, papierowe torebki i setki osób wokół mnie, które odbierały mi tlen. Zdecydowanie cierpię na fobię przed tłumem, chyba ma to jakąś konkretną nazwę.
* Skoro było tłoczno, to nie dało się dostać na niektóre stoiska, a przez to nie miałam szans pogadać z przedstawicielami Wydawnictw!
* Poza tym, nie spotkałam Caroline! Normalnie, nie mogę w to uwierzyć! Obraziłam się sama na się.
* Wzięłam zdecydowanie za mało pieniędzy, czego pożałowałam dość szybko, bo już po godzinie i odwiedzeniu dwóch Wydawnictw.
* Niestety, nie było tu wielu firm, które chciałam odwiedzić. Gdzie Jaguar, gdzie moje kurczaki, gdzie Książyc?! Smutek...
Wnioski:
1. Następnym razem wziąć więcej kasy.
2. Następnym razem ugadać się z większą ilością blogerów!
3. Następnym razem wziąć więcej energii i dobrego nastawienia, bo jakoś całe to wydarzenie nie zrobiło na mnie aż tak wielkiego wrażenia.
4. Następnym razem wziąć sobie wachlarz, a także kij do rozpychania między ludźmi.
5. Następnym razem korzystać ile wlezie i pozwiedzać też troszkę!
A tak serio to bardzo fajnie było zobaczyć osobistości, a także poznać kilku wspaniałych młodych ludzi. Niestety, innych nie udało mi się wychwycić, a jeszcze inni zrobili na mnie dość kiepskie wrażenie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie więcej miejsca, więcej Wydawców i więcej gadżetów, bo ja taka gadżeciara troszku jestem. Wszystkim serdecznie dziękuję za towarzystwo, chęć znoszenia mojej osoby i gadaniny, a także za komplementy w stronę mojej fryzury! Do zobaczyska następnym razem!
Fajowa relacja, szkoda, że mnie tam nie było, bo czuję, że byłoby ciekawie i śmiesznie :D może za rok się wybiorę ;) haha, rozwaliły mnie fragmenty o Kaliszu i o tych grach planszowych :D i zaintrrygował tytuł "Kuchnia filmowa". z czym to się je? :O
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i gratuluję uczestnictwa w pierwszych targach i o by za rok było jeszcze lepiej ;)
cieszę się, że pomimo warunków panujących na miejscu potrafiłam to zrelacjonować tak, że aż chciało się tam być :D
UsuńOj te nasze spotkania były epickie;)) Myśmy na tym RDA Ciebie szukali, bo ja byłam pewna, że wiesz dokąd iść, a Ty zupełnie zniknęłaś nam z oczu;D Dobrze, że się odnalazłyśmy:D A to, że znalazłaś mnie pod tą ścianką zakrawa na cud!:)) To co, za rok znowu?:))
OdpowiedzUsuńjasna sprawa, ale proponuję bardziej zorganizowane spotkania hahaha :D
UsuńMignęłaś mi kilka razy, ale w tym tłumie nie zdążyłam Cię zaczepić :D
OdpowiedzUsuńMignęłam? Ty mnie nie mignęłaś ani razu :( smuteczek... No, ale fakt, ciężko było kogoś zaczepić jak płynęło się wraz z tym tłumem...
Usuń