NOWOŚCI

poniedziałek, 11 listopada 2013

1085. Thor. Mroczny świat, reż. Alan Taylor

Oryginalny tytuł: Thor. The Dark World
Reżyseria: Alan Taylor
Scenariusz: Christopher Yost, Christopher Markus, Stephen McFeely

Na podstawie: komiksu Jacka Kirby'ego, Stana Lee oraz Larry'ego Liebera
Zdjęcia: Kramer Morgenthau
Muzyka: Brian Tyler
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera: 30 października 2013 (Świat) 08 listopada 2013 (Polska)
Obsada: Chris Hemsworth, Natalie Portman, Tom Hiddleston, Anthony Hopkins, Christopher Eccleston, Jaimie Alexander, Zachary Levi, Ray Stevenson, Rene Russo, Idris Elba, Kat Dennings, Stellan Skarsgard
     Filmy z kuźni Marvela to jedyne w swoim rodzaju obrazy. Kiedy inne komiksowe ekranizacje nie mają względnie wspólnej bazy, to produkcje prezentujące wizerunek poszczególnych bohaterów grupy Avengers łączą się wspólnie w sensowną całość. Teoretycznie. Kiedy pierwsza część o bogu nordyckiej mitologii- Thorze, niekoniecznie cieszyła się dobrą sławą, za sterami siadł ten, który wyniósł na wyżyny takie seriale jak „Sex w wielkim mieście”, czy „Mad Men”- Alan Taylor, i zrobił coś, co wydawałoby się niemożliwe. Wraz z filmem „Thor. Mroczny świat” pokazał, że ekranizacje Marvela mogą być jeszcze bardziej dynamiczne, jeszcze bardziej zabawne i jeszcze bardziej widowiskowe niż dotychczas.

     Akcja filmu rozgrywa się po wydarzeniach z Nowego Jorku, kiedy to Loki (Tom Hiddleston) niemalże nie doprowadził do zagłady wszystkich Dziewięciu Królestw. Teraz Thor (Chris Hemsworth) wraz ze swoimi żołnierzami próbuje przywrócić ład i porządek. Tymczasem na Ziemi czeka jego ukochana Jane (Natalie Portman), która niefortunnie wchodzi w posiadanie pradawnej potęgi, o nazwie Eter, zdolnej do zniszczenia Dziewięciu Królestw. Tym samym z głębokiego snu budzą się Mroczne Elfy, uznawane za wymarłe, a wraz z nimi ich przywódca Malekith (Chrirstopher Eccleston), chcący wykorzystać Eter do zniszczenia wszechświata. Zaniepokojony stanem Jane Thor sprowadza ją do Asgardu, licząc, że tamtejsi lekarze będą mogli uwolnić ją od wyniszczającego mroku. Nie spodziewa się jednak, że sprowadzi to nieszczęście na jego królestwo. W tych mrocznych czasach, zanim dojdzie do koniunkcji królestw umożliwiającej Malekithowi zniszczenie wszechświata, Thor zmuszony jest prosić o pomoc swojego przyrodniego brata przetrzymywanego w lochach- Lokiego.
      Można rzecz, że „Thor. Mroczny świat” jest niesłychanie atrakcyjnym filmidłem, a nawet i najbardziej interesującym, najlepiej wykonanym ze wszystkich. Jednakże widz, który podczas seansu dobrze wczytuje się w oryginalne dialogii, a także dostrzega coś poza eksplozją barw i efektów uzmysłowi sobie, że nie tylko polski dystrybutor zmienił odbiór filmu, ale również niczym nie różni się od swoich pobratymców. Fabuła dość oklepana, bo znowu kosmici, znowu atakują i znowu chcą zamienić wszechświat w perzynę. I to jest fajne! Tylko dlatego, że napędza to całą akcję i to do takiego stopnia, że jej dynamizm przysłania wszystko inne. Człowiek nie ma czasu się znudzić, nie ma chwili, aby ruszyć mózgiem i zrozumieć, że to całkowicie bez sensu. Nie mniej, ponownie genialnie wykorzystano ewentualnie założenia fizyki i połączono ewentualną apokalipsę z koniunkcją. Oczywiście nie planet, a magicznych krain, fajna rzecz, ciekawie się prezentująca. Nadwątlony do tej pory wątek romantyczny pomiędzy Thorem i Jane nabiera rozpędu i w końcu śmią pojawić się prawdziwe emocje. Nie mniej, wciąż wydaje się, że więcej łączy go z Lokiem. Konflikt braci się zaostrza, aczkolwiek chęć zemsty jednoczy. Tutaj, dzięki temu uroczemu bogowi mistyfikacji dzieją się rzeczy bardzo niezwykłe! To za jego sprawką dochodzi do największych przekrętów w historii marvelowskich produkcji. Jeszcze żaden z filmów tej klasy nie kombinował aż tyle i nie wprowadzał tyle zamętu. Ukłon w stronę scenarzystów, którzy postanowili wykorzystać wizerunek Lokiego do granic możliwości. Nie zabraknie tutaj również i wszystkich możliwych emocji. Może nawet przydarzyć się, że zakręci Wam się łezka w oku, w dwóch tudzież trzech scenach. Choć w jednej z nich trudno orzec, czy to wina samego wydarzenia, czy też cudownej uroczystości, która zachwyca swoim pięknem.
      To, co tutaj najbardziej boli pewna niekonsekwencja twórców. Niby wszystkie filmy, które traktują o akcjach Avengersów wydają się w pewien sposób połączone, no i wydaje się, że po „The Avengers” inni herosi będą powracać i pomagać. I jest sobie naprawdę straszliwa scena, gdzie życie jest zagrożone, a widz siedzi i czeka aż pojawi się Iron Man i koledzy, bo to wydaje się logiczne, bo tak byłoby fajnie. No, ale Kapitana Amerykę zobaczymy jedynie podczas dziwnych wygłupów. Wszyscy zachwalają tutaj poczucie humoru, ale czy aby na pewno jest ono wyższych lotów? Oczywiście, zdarzają się teksty, które potrafią rozbawić, a nawet i niektóre gagi są niczego sobie, jak chociażby zabawa z portalem między światami- ubaw po pachy, ale niektóre z żartów wydają się być wymuszone. Loki jakby na siłę stara się być zabawny. A już to co zrobili polscy tłumacze... „Zatkało kakao?”- ten tekst przejdzie chyba do historii, jako jeden z najbardziej pamiętliwych i absurdalnych tłumaczeń.
     Nie mniej, ciągła akcja, ale przede wszystkim oprawa wizualna pozwala zapomnieć o wszelkich niedociągnięciach. Jedno co trzeba przyznać, że po „Pacific Rim” druga odsłona Thora jest jedną z najbardziej widowiskowych propozycji tego roku! Przede wszystkim przecudownej urody scenografia. Realistyczne zdjęcia panoramy Londynu, malownicze ujmowanie przeróżnych Królestw fantastycznych. Każdy kamyk, każde źdźbło trawy dopracowane w najmniejszym szczególe. Dbałość o detale to tutaj podstawa, w szczególności jeżeli chodzi o te wszystkie efekciarskie nowinki. Fajnie, że charakteryzatorzy postarali się w kwestii stylizacji konkretnych postaci. Cudownie wypadły zaprojektowane przez Wendy Pertridge („Fantastyczna czwórka”, „Hellboy”) kostiumy, ale również i prace specjalistów od makijażu. Dopracowany został wygląd Mrocznych Elfów, ale także i kreacje uroczych dam występujących w filmie. To co jeszcze wybija się przy tej produkcji, to również i muzyka Briana Tylera, dla którego praca przy obrazach Marvela to nie pierwszyzna, wobec czego wie, jak wydobyć z nich to co najlepsze i to tylko za pomocą dźwięków. Jest to bardzo mocny soundtrack, który ma szanse pozostać z nami dłużej.
      Dobór obsady nie stanowi tutaj żadnego zaskoczenia, bo mniej więcej pozostaje ta sama. Zmieniają się jedynie antagoniści, no i jeden z przybocznych Thora. Jednakże pod względem aktorstwa „Thor: Mroczny świat” wypada o wiele ciekawiej. Natalie Portman staje się bardziej wyrazista, choć i tak zostaje przytłoczona przez boskie postaci Hemswortha i Hiddlestona. Bardzo fajnie rozwinęła się postać Kat Dennings, która jeszcze bardziej przypomina Max z serialu „2 broke girls”, może aż za bardzo. Ma się wrażenie, że gdzieś zatarły się granice między Max a Darcy, ten sam sarkastyczny humor, ta sama barwa głosu i styl. Zachwyca. Sam Hemsworth trochę się rozwinął od ostatniego razu, ale i tak wolę patrzeć na jego nagą klatkę piersiową niż interesować się grą aktorską. Z pewnością zaprezentował Thora jako dowcipnisia i choć to do niego niepodobne to wypadło bardzo naturalnie. Na pewno bardziej niż u Toma Hiddlestona, który na siłę starał się, aby Loki był zabawny. Raz wypadało to lepiej, innym razem gorzej. Jednakże przy tej postaci poszło o coś zupełnie innego, twórcy skupili się, aby Loki bardziej odpowiadał mitologii niż dotychczas. Jego intrygi i mistyfikacji powalały. No i przy okazji budził grozę niczym w „The Avengers”. Sprawdza się więc zarówno jako komik, jak i czarny charakter. O wiele bardziej rozkręca się postać Rene Russo, która postanowiła wykazać się odwagą.
      Podsumowując, „Thor: Mroczny świat” z pewnością nie jest najlepszym filmem z kuźni Marvela, ale bezzaprzeczalnie bije pierwsze przygody syna Odyna na głowę. Zdecydowanie więcej tutaj akcji, której dynamiczność sprawia, że seans zlatuje w mgnieniu oka. Wydawałoby się, że nie ma tutaj czasu na nudę, aczkolwiek taki tłok wydarzeń i efekciarstwa, który prezentuje Alan Taylor w pewnym momencie zaczyna męczyć. Film, który chwilami aż nadto przypomina zabawę z „Gwiezdnymi wojnami”, naszpikowany został pięknymi scenografiami, kostiumami, no i zachwycającymi efektami wizualnymi! W dodatku muzyka świetnie się z komponuje z tym, co aktualnie się dzieje. Humoru jest o wiele więcej, aczkolwiek niektóre z żartów są wymuszone, a inne znowu żenujące. Fajnie, że więcej było Lokiego, który bardzo dobrze odnalazł się w swoim nowym wcieleniu, ale i tak można by zadać pytanie, gdzie reszta Avengersów. Skoro Fury obiecał, że nie zostawią nas w potrzebie, to gdzie się zaszyli, gdy Mroczne Elfy atakowały Ziemię?

Ocena: 8/10

Recenzja dla portalu Anime-Games-World!
a-g-w.info

3 komentarze :

  1. dopiero niedawno obejrzałam I część i przekonałam się do tej historii, dziś szykuję seans "Avengers" i w weekend koniecznie "Thor 2" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcześniej nie wiedziałam o tym filmie absolutnie nic. Ale dzięki recenzji wiem, że to nie dla mnie. Nie wysiedziałabym na czymś takim

    OdpowiedzUsuń