NOWOŚCI

wtorek, 29 października 2013

Książka #287. Zaginiona kartoteka. Utracone dziedzictwa, aut. Pittacus Lore

Tytuł oryginalny: The Fallen Legacies
Gatunek: fantastyka
Wydawca: G+J
Rok wydania: 2012 (Świat), 2013 (Polska)
Tłumaczenie: Michał Juszkiewicz
ISBN 978-83-7778-478-5
Ilość stron: 136     Format: 130x195 mm

Kup książkę: Sklep G+J


     Do tej pory Pittacus Lore pozwolił nam zapoznawać się z historią swojego ludu. W dotychczasowych tomach z serii „Dziedzictwa planety Lorien”prezentował od strony Gardów ich wojnę z Mogami. Jednakże wraz z kolejną książką z kategorii „Zaginionej kartoteki”ten Loryjczyk robi coś zupełnie innego. Na chwilę zmienia front, aby pokazać drugą stronę medalu. Tak też wraz z „Utraconymi dziedzictwami”poznamy nie kolejne talenty młodych Gardów, ale przedstawiciela ich największych wrogów- Mogadorczyków.
     Kiedy Mogadorczycy niszczyli planetę Lorien, kilkorgu Gardom udało się uciec z niej wraz ze swoimi Cepanami. Podczas, gdy młodzi Loryjczycy ukryli się w różnych zakątkach Ziemi, aby trenować i spróbować ochronić swój nowy dom, ich wrogowie także zbierali siły do wojny. Prawdziwym potomkiem Generała Mogów jest Adamus, którego przeznaczeniem jest kontynuowanie misji swojego ojca. Kiedy w końcu udaje im się znaleźć pierwszego Loryjczyka, Adam zostaje wysłany wraz ze swoim bratem do Malezji, aby uczestniczyć w pierwszej walce. Podczas przesłuchania dowiadują się, że złapana dziewczyna jest Numerem Jeden i bez strat w ludziach mogą ją zabić. Później jednak staje się przedmiotem eksperymentu, tak samo jak i Adam. Nikt nie spodziewa się jednak, że to doświadczenie całkowicie zmieni młodego Moga.
     Rzecz się stała niesłychana. W końcu poczytać możemy o czymś innym niżeli kolejnych Loryjczykach. Co prawda, przygody ich były bardzo fascynujące i z przyjemnością zapoznawaliśmy się z kolejnymi postaciami, ale nic tak nie podnosi adrenaliny, nic tak nie porywa jak przypatrywanie się z bliska czarnym charakterom. Tutaj sytuacja jest wyjątkowa, gdyż znów cofamy się w czasie, w zasadzie wbijając się w ten etap osi akcji przed pierwszym tomem „Dziedzictw planety Lorien”, czyli zanim poznaliśmy Johna i innych Gardów bliżej. Na przestrzeni zabójstw kolejnych numerów dostrzegamy rozwój tego znajdującego się po drugiej stronie. Wszystko zaczyna się od małej pomyłki, błędu, którego dopuszcza się jeden z Mogów, chcący eksperymentować na Gardzie. Podłącza jej umarły umysł do umysłu swojego rodzonego syna, w celu uzyskania informacji o pozostałej przy życiu ósemce Loryjczyków. Daje to efekt całkowicie zaskakujący, powiem okazuje się, że Adamus nie jest jedynie biernym obserwatorem. Pierwsza potrafi się bronić, potrafi wejść z nim w interakcję. Coś się zmienia w młodym Mogu, co oczywiście nie jest niczym zaskakującym. W zasadzie już od początku zaaplikowania myśli o eksperymencie można domyślić się, jaki będzie finał tej sytuacji. Czy to oznacza, że odebrana zostaje nam zabawa? Wręcz przeciwnie. O dziwo, nadal pozostaje napięcie i to uczucie niepewności, które pochłania bez reszty. Do końca nie jest pewne, czy chęć przypodobania się ojcu, a także nauki przez niego przekazywane i wbijane mu z uporem maniaka do głowy nie zwyciężą. Nikt nie wie, czy odwaga się tutaj opłaci. Nie wiadomo tego nawet i po zakończeniu tomu. Niestety! Z drugiej zaś strony ma to i swoją dobrą stronę- daje nadzieję, nie zamyka drogi. Historia Adamusa pokazuje, że coś może się zmienić, nic nie jest jeszcze przesądzone. Może Loryjczycy będą o krok przed swoimi śmiertelnymi wrogami.
     Autorzy kreują tutaj całkiem nowe postaci. Dotychczas Mogadorczycy byli jedynie tymi złymi, bladymi, bezlitosnymi i nie umiejącymi się komunikować bestiami! Teraz nadaje im się coś więcej niżeli straszliwy wygląd. Tym razem pisarze skupiają się na ich osobowości, poczuciu obowiązku, a także dziwnych relacjach, które ich łączą. W nietypowy sposób ukazuje się również i ich odwagę. W końcu możemy też dowiedzieć się czegoś więcej o Gardach sprzed Johna. Jak to się stało, że zostali pojmani i zlikwidowani, ale przede wszystkim czegoś więcej o nich samych, o ich charakterach. Oczywiście, najwięcej uwagi skupia się na Pierwszej, ale nie oznacza to, że pominięci zostali pozostali.
     Kolejny z tomów z „Zaginionej kartoteki”gwarantuje niezapomnianą rozrywkę. Dotychczasowe przygody ułożonych i całkowicie przyjacielskich kosmitów odchodzą na chwilę na bok, aby ustąpić miejsca pewnej rosnącej nadziei. „Utracone dziedzictwa”to tak naprawdę druga strona medalu, która pozwala bliżej przyjrzeć się hierarchii po stronie Mogadorczyków, a także i ich bezwzględności. Prezentując odwrotną stronę dziedzictw, bowiem Ci źli także takowe mają. Nie są to może zdolności pomagające im w samoobronie, ani dające nadzieje na odbudowanie planety, ale bardziej mentalne pozostałości po ich przodkach, będące kwintesencją natury zabójcy. Ciekawe spojrzenie na tę samą historię, ale z zupełnie innej perspektywy, wobec czego każdy fan serii będzie znał już dwie strony medalu i powinien być zadowolony!
Ocena: 5/6
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa G+J!

Prześlij komentarz