Reżyseria:
Alfonso Cuarón
Scenariusz: Alfonso Cuarón, Jonás Cuarón
Scenariusz: Alfonso Cuarón, Jonás Cuarón
Zdjęcia: Emmanuel
Lubezki
Muzyka: Steven
Price
Kraj: USA, Wielka
Brytania
Gatunek: Sci-Fi,
Dramat
Premiera: 18 sierpnia 2013 (Świat), 11 października 2013
(Polska)
Obsada: Sandra Bullock, George Clooney, Ed Harris, Paul
Sharma, Amy Warren
Niesamowicie
wywalony w kosmos film! Tytuł, który niektórzy wymieniają
dyskutując o przyszłorocznej gali rozdania Oscarów. Produkcja
człowieka, który wstrząsnął światem takimi obrazami, jak „I
twoją matkę też”, czy
„Ludzkie dzieci”.
Tym razem, meksykański filmowiec imieniem Alfonso Cuarón wypuszcza
w kosmos dwójkę światowej sławy aktorów- Sandrę Bullock oraz
George'a Clooneya. Wszystko po to, abyśmy wraz z nimi spojrzeli na
świat pozbawiony „Grawitacji”
i to w bardzo dobrze wykorzystanym potencjale technologii
trójwymiarowej.
Dr
Ryan Stone (Sandra
Bullock) bierze udział
w swojej pierwszej misji kosmicznej. Dowodzi nią Matthew Kowalski
(George Clooney),
dla którego jest to ostatnia podróż po orbicie ziemskiej przed
przejściem na zasłużoną emeryturę. Ich celem jest naprawa
jednego z najlepszych satelitów- Hubble'a. Jednakże gdy Rosjanie
zestrzeliwują swoją satelitę, jej odłamki pędzą przez kosmos
niszcząc ich stację, a także wszystkie satelity odpowiadające za
ich komunikację z Houston. Teraz, dryfując przez kosmos, zdani
tylko na siebie muszą jak najszybciej dotrzeć do najbliższej
stacji i stamtąd wyruszyć na ziemię. Muszą się jednak spieszyć,
gdyż ilość powietrza w ich kombinezonach jest ograniczona, a
kawałki satelity wciąż zagrażają ich życiu.
Po
„Grawitacji” już
nic nigdy nie będzie takie samo. Żaden inny film o kosmosie nie
zrobi tak wielkiego wrażenia. Wszystko to za sprawą mieszanki filmu
fabularnego z prawdziwymi aktorami oraz typowego tworu edukacyjnego o
wszechświecie. Scenariusz jest tutaj niezwykle prosty, skupia się
jedynie na przetrwaniu człowieka w kosmosie, człowieka pozbawionego
kontaktu z Ziemią, a tym samym pozbawionym nadziei, że ktoś będzie
w stanie odnaleźć go w tak przeogromnej przestrzeni. Motyw ten
niemożliwie mocno oddziałuje na psychikę bohatera, ale też i
widza, który współodczuwa stres i przerażenie, które ogarnia
aktora. I choć każde kolejne przystanki dr Stone szybko stają się
męczące, to jednak trudno jest stwierdzić, że nie trzymają w
napięciu. Nie oznacza to jednak, że nie zdarzają się tutaj jakieś
absurdalne sytuacje, że nie łamie się praw fizyki, nie mniej, widz
jest tak zafascynowany całą tą otoczką, że w ogóle nie zwraca
na to uwagi. W pewnym momencie dochodzi jednak do sytuacji, która
mogłaby zaburzyć odbiór całego obrazu, nadając jej iście
hollywoodzki, głupawy charakter. Szczęśliwie, był to taki
specjalny chwyt Cuaróna i dzięki temu całość nabiera zupełnie
innego wymiaru.
Obraz
ten ma także zupełnie inną stronę. Każdy kto kiedykolwiek marzył
o tym, aby zostać astronautą, dzięki „Grawitacji”,
ma taką możliwość. Dzięki genialnym zdjęciom, świetnym ujęciom
i dodatkowo dzięki technice trójwymiaru każdy może odczuć, jak
to jest znaleźć się w podobnej sytuacji, jak dr Stone. Lubezki
daje nam poczuć, jak to jest dryfować w przestrzeni, a także
niemalże oberwać odłamkiem prosto w głowę. Z pewnością
niejeden zamruga oczami, bądź będzie się osłaniał. Niektórzy
może nawet spróbują złapać krople wody, czy latający długopis.
Świetne jest to, że z taką łatwością możemy wczuć się w
postać bohaterki granej przez Sandrę Bullock. I to jest właśnie
jeden z największych atutów filmu. A inne? Nie ma nic piękniejszego
niż zdjęcia Ziemi z kosmosu. Tą oglądamy zarówno w nocy, jak i
za dnia. Dostrzeżemy rozświetlone miasta, a nawet i zorzę polarną.
Pokazane zostaną wszystkie najpiękniejsze elementy Ziemi, a widoki
te zapierają dech w piersi. We współpracy z cudownie magnetyczną
muzyką Stevena Price'a obraz zyskuje na wartości, nabiera jeszcze
bardziej kosmicznego wyglądu, gdyż idealnie podsyca atmosferę i
upiększa i tak już cudowne ujęcia. Coś wspaniałego, co
zdecydowanie warto zobaczyć i usłyszeć w kinie, a nawet trzeba!
Obsada nie odgrywała tutaj zbyt wielkiej roli. Najważniejszym
bohaterem był tutaj kosmos, a obsada stanowiła jedynie narzędzie w
drodze do celu. Całość osobowości skupiła się w zasadzie na
osobie Sandry Bullock i George'a Clooneya. Nie są to jednak kreacje
na medal, ale też nie zasługują na jakieś specjalne szyderstwa.
Zwyczajnie, zagrali na poziomie, poziomie, który mógł zaoferować
taki rodzaj filmu każdemu innemu aktorowi. Nie uwłacza to ani
genialności Bullock, ani Clooneya. Udało im się wykrzesać
maksimum ze swoich ról, pozwalając całkowicie uwierzyć w ich
zaangażowanie, strach i wolę przeżycia.
Moja
lista ulubionych filmów roku 2013 powiększyła się o kolejną
pozycję, pozycję o tytule „Grawitacja”.
Alfonso Cuarón i ekipa jego speców całkowicie mnie kupiła w
każdej minucie tej cudownej przygody. Niezbyt rozbudowana i głęboka
myśl przewodnia zrekompensowana została przez powalający obraz
kosmosu, ale również pięknie skrojonej katastrofy kosmicznej. Ze
smakiem skorzystano z możliwości, które oferuje technologia 3D
pochłaniając widza w przestrzeń okołoziemską i dając mu
sposobność na spełnienie swoich marzeń w roli astronauty. Tak
świetnie zmontowanego, emocjonalnego i świetnego pod względem
wizualnym filmu już dawno nie widziałam. Obraz jest zachwycający,
a tym samym wart jest uwagi każdego i to koniecznie w trójwymiarze,
na największym z możliwie dostępnych ekranów kinowych!
Ocena:
8/10
W kosmiczną podróż wybrałam się dzięki Warner Bros.!
Ciekawe cóż to za chwyt reżyser zastosował. Cóż muszę obejrzeć, by się przekonać :)
OdpowiedzUsuń