NOWOŚCI

sobota, 28 września 2013

1077. Czas na miłość, reż. Richard Curtis

Oryginalny tytuł: About Time
Reżyseria: Richard Curtis
Scenariusz: Richard Curtis
Zdjęcia:
Muzyka: Nick Laird-Clowes
Kraj: Wielka Brytania
Gatunek: Komedia romantyczna, Sci-Fi
Premiera: 27 czerwca 2013 (Świat) 20 września 2013 (Polska)
Obsada: Domhnall Gleeson, Rachel McAdams, Lydia Wilson, Bill Nighy, Lindsay Duncan, Richard Cordery, Joshua McGuire, Tom Hollander, Margot Robbie, Will Merrick, Vanessa Kirby


    Znowu to zrobił! Po tym jak rozśmieszył widownię „Dziennikiem Bridget Jones”, zawojował dzięki „To właśnie miłość”, postanowił połączyć swoje dwie ulubione koncepcje i stworzył coś nieoczekiwanie genialnego! „Czas na miłość” to trzeci film w reżyserskiej karierze Richarda Curtisa, jednakże bystre spojrzenie, poczucie humoru i trafny dobór obsady przysporzył mu wielu sukcesów o wiele wcześniej. Nie dziwi więc, że najnowsza jego produkcja po prostu nie miała prawa się nie udać!



     Tim (Domhnall Gleeson) wiedzie zwyczajne życie ze swoją pokręconą rodzinką w jednym z małych miasteczek w Anglii. Jednakże pewnego dnia, jego ojciec (Bill Nighy) wyjawia mu tajemnicę, pewną przypadłość, która ciąży na męskich potomkach ich rodziny od bardzo dawna. Informacja o umiejętności podróżowania do przeszłości wstrząsa młodym człowiekiem i całkowicie odmienia jego życie. Nie spodziewa się jednak, że to dopiero początek wielkich zmian, bowiem już wkrótce podczas nietypowej kolacji ze swoim przyjacielem Jay'em (Will Merrick) poznaje przepiękną Mary (Rachel McAdams), w której zakochuje się bez reszty.
     Nowa całkowicie zachwycająca komedia romantyczna od Richarda Curtisa. Tym razem do tradycyjnego gatunku dołącza elementy fantastyki oraz dramatu, które dodają jedynie smaku a nie dominują nad całym obrazem. Zaczyna się wszystko dość niewinnie, bowiem twórca rozpoczyna podróż Tima od zapoznania widzów z jego dość nietypową rodzinką, czyli przede wszystkim genialnego w roli ojca Billa Nighy. Później właśnie za jego sprawką wszystko nabiera lekkiego rozpędu, bowiem zdradza on swojemu synowi wielką tajemnicę, o której prawdopodobnie nie wie żadna kobieta w rodzinie. Podróż w czasie, jedynie do przeszłości i jedynie do jego własnej przeszłości, odbywa się tutaj w dość dziwaczny, bardzo przyziemny i w dodatku w mało widowiskowy sposób. Bohater musi jedynie znaleźć sobie naprawdę ciemne miejsce, zamknąć oczy, mocno zacisnąć piąstki i pomyśleć intensywnie o miejscu, a właściwie czasie, w którym chce się znaleźć. Opis tego zjawiska już wywołuje rozbawienie na naszych twarzach, a co tu dopiero mówić o reakcji samego Tima. Z takimi podróżami jest jednak myk taki, że nigdy nie wiadomo jak nasza decyzja o zmianie czegoś w przeszłości może wpłynąć na teraźniejszość, tzw. efekt motyla. Tutaj mamy okazję się o tym przekonać, choć może nie w tak dramatyczny sposób jak w innej produkcji o skokach - „Efekt motyla”.
     Cały sukces tego wątku polega na tym, że znakomicie udaje mu się wywołać wszelkie możliwe emocje w widzu idealnie sprawiając się jako podstawa do każdego rodzaju filmu. Tutaj podstawą jest oczywiście komedia romantyczna, bowiem do czegoż to jest zdolny posunąć się zakochany młodzieniec? Poprawy swojego pierwszego razu, uniknięcia zdrady, czy może cofnięcia głupot, które udało mu się wypowiedzieć w akcie zdenerwowania? Każdy powód, dla którego korzysta ze swoich zdolności wywołuje uśmiech, a nawet i radosny chichot. I wydawałoby się, że chodzi tutaj jedynie o uczucia, jedynie o miłość do Mary, jednakże wszystko się zmienia, gdy uzmysłowimy sobie, że facet ma w końcu tą wyśnioną, a jeszcze za wcześnie, aby film się skończył. I wtedy właśnie do akcji wkracza rasowy dramat, który już bardziej poruszać chyba nie może. Wstrząsające wiadomości, najpierw jedna, potem druga. Strach przed utraceniem ukochanej osoby, desperackie skoki w czasie i w końcu okazuje się, że „Czas na miłość” to tytuł o wielu znaczeniach. Bowiem przychodzi czas na zdobycie serca dziewczyny, ale przychodzi też czas na okazanie miłości rodzinie. Na wspomnienie ostatnich skoków, które wykonuje Tim łzy napływają mi do oczu. Mniej egoistycznego powodu do podróży nie mógł sobie wybrać. Sceny, rozgrywające się na naszych oczach, tak bardzo szarpią za serce, że trudno jest się ogarnąć. Z drugiej zaś strony daje to powody do myślenia. Zmusza widza do rozważań dotyczących ich własnego życia i moralizuje, aby nie skupiać się na negatywnych emocjach produkowanych podczas całego dnia, ale na radości jakie płyną właśnie z życia.
     „Czas na miłość” urzeka nie tylko historią, ale również i jej wykonaniem, oprawą estetyczną. Intensywność barw jest tutaj powalająca. Urokliwe scenerie angielskich wzgórz powalają na kolana. W dodatku pomysłowo zaprezentowana scena ślubu wzrusza pięknem, ale również i beztroską. Natomiast niekonwencjonalne poprowadzenie kilku minut z fabuły w totalnych ciemnościach podczas kolacji to coś co robi niesamowite wrażenie. Tym samym produkcja udowadnia, że nie trzeba ani przeogromnych nakładów funduszy, ani również zaangażowania najgenialniejszych komputerów i specjalistów od efektów specjalnych, aby zrobić bardzo dobry film z lekkim zabarwieniem fantastycznym.
    Ten film zdecydowanie skradł Bill Nighy, który po raz kolejny pokazał swoją klasę, ale przede wszystkim łagodne oblicze. Troszkę było w tym szaleństwa, ale przede wszystkim i młodzieńczej ekscytacji. Świetnie sprawował się w roli ojca Domhnalla Gleesona, który z kolei bardzo pozytywnie zaskakuje. Wydawałoby się, że będzie taki niemrawy, niekoniecznie ekscytujący, ale po raz kolejny okazuje się, jak bardzo pozory mogą mylić. Choć po głowie tłukła się myśl, że jest rudy niczym Ron Weasley (Hej! To jest brat Rona!), to jednak potrafił sobą zauroczyć. Ku zaskoczeniu pojawia się tutaj poszukiwacz piratów, a w zasadzie Jacka Sparrowa- Tom Hollander, który zaprezentował się zgoła odmiennie. Mocny w słowach, sarkastyczny i naprawdę cudowny. I gdzieś tutaj pomiędzy tymi brytyjskimi wariatami pojawia się ona. Kanadyjka z pochodzenia Amerykanka w tym filmie, czyli nie kto inny jak posiadaczka jednego z najpiękniejszych uśmiechów na świecie (po Jennifer Garner)- Rachel McAdams. Lepszy wybór nie mógł się tutaj trafić, no chyba, że właśnie Garner. Rachel po raz kolejny zarażała entuzjazmem, dodała lekkości, swobody całej historii, a także obsadzie. Delikatna niczym piórko i niezwykle rozczulająca. Bardzo łatwo się z nią utożsamiać, w szczególności mnie, bowiem z tym swoim zakręceniem i zamiłowaniem do czytania (to na świecie są miejsca, gdzie bycie recenzentem jest normalną i płatną pracą?!) tak bardzo przypomina mnie samą.
    O „Czasie na miłość” można mówić w samych superlatywach, wytykać same najwspanialsze sceny, zwracać uwagę na te najzabawniejsze z dowcipów, no i w zasadzie opowiadać przez wiele wiele godzin. W tym potoku słów z pewnością nie zabraknie pochwał dla zachwycającej Racehl McAdams, przejmującego Billa Nighy'ego oraz zaskakującego brata Rona Weasleya, ale przede wszystkim genialnej historii z duszą i morałem opowiedzianej w naprawdę cudowny sposób pełen ciętych ripost, delikatnej wulgarności i romantycznych odniesień. Coś tak świeżego i niecodziennego w brytyjskiej kinematografii nie może umknąć niczyjej uwadze.
Ocena: 8/10
Recenzja dla portalu A-G-W.info!

4 komentarze :

  1. Dla mnie 9/10. Wspaniały film do położenia na półce "będę do niego wracać" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się świetnie :) Wybieram się do kina

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę :) Pierwsza tak pozytywna recenzja. Film obejrzę na 100%, co kilka miesięcy robię sobi maraton z Bridget, więc nie mogę nie zobaczyć! :)

    OdpowiedzUsuń