Reżyseria: Sacha Gervasi
Scenariusz: John J. McLaughlin
Na podstawie:
książki Stephena Rebello „Alfred Hitchcock and the Making of
Psycho”
Zdjęcia: Jeff
Cronenweth
Muzyka: Danny
Elfman
Kraj: USA
Gatunek:
Biograficzny, Dramat
Premiera: 01 lipca 2012 (Świat) 1 marca 2013 (Polska)
Obsada: Anthony Hopkins, Helen Mirren, Scarlett Johansson, Danny Huston, Toni Collette, Michael Stuhlbarg, Jessica Biel
Premiera: 01 lipca 2012 (Świat) 1 marca 2013 (Polska)
Obsada: Anthony Hopkins, Helen Mirren, Scarlett Johansson, Danny Huston, Toni Collette, Michael Stuhlbarg, Jessica Biel
Jeden z najznakomitszych reżyserów, jakich nosiła Ziemia. Jeden z
najbardziej przebojowych filmów, które po dziś dzień są
inspiracją dla twórców. Hitchcock i jego „Psychoza”
to dwa produkty, które stanowią kwintesencję kina początku lat
sześćdziesiątych. Po nim już nic nie było takie same. Po tym
filmie, już żaden nie odniósł podobnego sukces. Stał się
wyznacznikiem tego co dobre, a jak nie widziałeś to mówią, żeś
zły (jak ja). O tworzeniu największego przeboju wśród produkcji
Hitchcocka powstała książka autorstwa Stephena Rebello. I to
właśnie ona stała się podstawą do stworzenia filmu o filmie z
niebywałą rolą i charakteryzacją Anthony'ego Hopkinsa-
„Hitchcock”.
Alfred Hitchcock (Anthony Hopkins) jest światowej sławy
reżyserem, który raz za razem produkuje filmy od razu zyskujące
rozgłos. Jednakże teraz cierpi na niemoc twórczą. Czytając
powieść o tytule „Psychoza” autorstwa Roberta Blocha wpada na
genialny pomysł jej zekranizowania. Stoi jednak przed wielkim
problemem, wytwórnia Paramount, która dotychczas zajmowała się
produkcją nie wierzy w sukces nowego dzieła mistrza. Dlatego też
Hitch postanawia na własną rękę stworzyć film, zastawiając swój
piękny dom, a także przy pomocy swojej ukochanej żony Almy (Helen
Mirren), która wraz z Josephem Stefano tworzy scenariusz. W
końcu na planie pojawiają się aktorzy, którzy startują w wyścigu
z oczekiwaniami reżysera. To właśnie on, ze swoim zamiłowaniem do
grozy, zaczyna wpadać w lekką psychozę, która podsycana jest
przez współpracę jego żony z pisarzem i scenarzystą ubiegającym
się o adaptację jego prac przez Hitchcocka – Whitfielda Cooka
(Danny Houston).
Film fabularny o tworzeniu innego filmu fabularnego wydaje się
bardzo interesującą koncepcją. W szczególności, kiedy na
warsztat bierze się coś tak przebojowego jak „Psychozę”.
Wszelkie początki, zarówno narodziny idei, trudności z
rozpoczęciem prac, a nawet dobór obsady, czyli wszystko to, co
potrzebne na zapoznanie się ze stroną techniczną filmu.
Najciekawszym etapem staje się więc praca nad sceną, która
zapadła najbardziej w pamięci i o którą najwięcej było krzyku,
czyli scena pod prysznicem. Skoro jednak film uznano za biograficzny
to uwaga twórców bardziej skupia się na ludziach a niżeli na tym,
czym się oni zajmują. Jest to więc opowieść o człowieku
okrzykniętym mistrzem suspensu. Ukazany jako swoisty dowcipniś, a
przede wszystkim obserwator- wręcz podglądacz, który na pewnym
etapie produkcji sam zaczął popadać w lekką psychozę. Jego
nietuzinkowe podejście do pracy, a także ekipy, staje się dla
niektórych problemem. Z drugiej zaś strony był on kochającym
mężem nie potrafiącym do końca docenić swojej uzdolnionej
małżonki. Dopiero, kiedy na horyzoncie pojawiło się zagrożenie w
postaci nieoczywistego jej romansu z Whitfieldem Cookiem, Hitch
zaczął bardziej skupiać na niej uwagę. Tym razem może nawet i za
bardzo, bowiem chorobliwa zazdrość z lekka pokaleczyła jego już
nadwątloną psychikę.
W głównej roli znakomicie odnalazł się Anthony Hopkins, któremu,
dzięki genialnej charakteryzacji, za którą film nominowany został
do Oscara, bez większych trudności upodobnił się do światowego
reżysera. Długotrwałe doświadczenie i zaangażowanie w pracę
pomogło mu także na zabawę głosem, a także i mimiką swojej
twarzy. On nie grał Hitchcocka, stał się nim! Bardzo dobrze
sprawiła się także i ekipa wspierająca, nie tylko postaci takie
jak Alma Reville, w którą wcieliła się bardzo dobra Helen Mirren,
ale również i postacie poboczne występujące w „Psychozie”.
Ciekawie zostało uwidocznione to, kto kogo tutaj odgrywa, aby
bardziej przybliżyć relacje Hitcha z obsadą. Może dla niektórych
rozwiązanie typu, centralnego zbliżenia na drzwi garderoby, na
której wisiało nazwisko Very Milles, a w której siedziała Jessica
Biel, było całkowicie zbędne, ale dla innych, z pewnością,
bardzo interesujące. Druga obsada, jakoś za bardzo wyblakła, co
raczej wynika z faktu przesunięcia ich na bardzo daleki plan, a tym
samym nie poświęcania ich tak wielkiej uwagi. Tym samym wciąż
pozostawali enigmatyczni, ale to w końcu nie o nich ten film.
Prawdziwą gratką okazują się tutaj problemy nad pracami, bo któż
by przewidział, że sama „Psychoza” mogłaby
okazać się klapą totalną. Postawiono na zwinny montaż, a także
genialną muzykę do dziś kojarzącą się jedynie z tym filmem.
Jednakże to nie nuty Herrmanna rozbrzmiewają przez większość
„Hitchcocka”, a samego Danny'ego Elfmana. Piękno
zdjęć tym razem jest wynikiem zdjęć Jeffa Cronenwetha, znanego z
prac chociażby nad „Fight Club”. Najbardziej
fascynujące jest to, jak Hitchcock kończy film o jego życiu. A
kończy go tak, jak każdy inny z lekką opowiastką. Tutaj
urozmaiconą o element zapowiadający jego kolejny po „Psychozie”
film. I lepszego zakończenia obrazu Gervasiego nie można sobie
wyobrazić.
Podsumowując, „Hitchcock” jest to naprawdę
niezwykły film prezentujący wszystkie blaski i cienie związane z
tworzeniem filmu. Dla sympatyków kina tego niezwykłego reżysera
będzie to niesamowita przygoda w poznawaniu wszelkich niuansów
dotyczących powstawania „Psychozy”, a także
wpływu tych prac na psychikę człowieka uznawanego za mistrza
grozy. Relacje z obsadą, niedoścignione marzenia, a także życie
w cieniu sławy swojej ukochanej osoby, czynią z obrazu swoisty
dramat. Tym samym w niektórych momentach niemiłosiernie się dłuży,
chwilami zanudzając. Nie mniej, i tak warto go obejrzeć ze względu
na odniesienia do filmu, który uważany jest za najlepszy w karierze
Hitchcocka.
Ocena:
6/10
Recenzja dla FilmFreak!
Jak lubię Hitchcocka, tak do tego filmu nijak nie mogę sie przekonać. Wierzę, że Hopkins zagrał reżysera śpiewająco mimo to zostanę chyba przy oglądaniu jego wiekopomnych dzieł. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to bardziej film o małżeństwie Hitchcocków niż procesie powstawania filmu, ale wiadomo, że to miało być atrakcyjniejsze dla widzów. Mirren lepsza od Hopkinsa. Postać reżysera tak wygloryfikowana, że już się bardziej nie dało:) Ogólnie film bardzo średni, mnie nie ucieszył:(
OdpowiedzUsuń