NOWOŚCI

środa, 10 lipca 2013

1058. Strażnicy marzeń, reż. Peter Ramsey

Oryginalny tytuł: Rise of the Guardians
Reżyseria: Peter Ramsey
Scenariusz: David Lindsay-Abaire
Na podstawie: książki autorstwa Williama Joyce'a „The Guardians of Childhood”
Muzyka: Alexandre Desplat
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Fantasy, Przygodowy
Premiera: 10 października 2012 (Świat) 04 stycznia 2013 (Polska)
Obsada: Paweł Ciołkosz, Piotr Bąk, Tomasz Borkowski, Barbara Kałużna, Przemysław Stippa, , Jakub Dobek
    Święty Mikołaj, Wielkanocny Zając, Piaskowy Ludek, Wróżka Zębuszka oraz Jack Mróz, czyli wszystkie magiczne postaci, które dają szczęście dzieciakom i w które każdy z nas kiedyś wierzył i być może nadal wierzy. Teraz te najrozmaitsze charaktery łączą swoje siły, odstawiając na bok rozważania, czy ważniejsza jest Gwiazdka, czy Wielkanoc, aby w filmie „Strażnicy marzeń” w reżyserii Petera Ramseya („Potwory kontra Obcy”) pokazać swoją moc i uchronić dziecięcą niewinność.

    Pewnej nocy Księżyc dał początek nowemu życiu, stworzył Jacka Mroza (Paweł Ciołkosz), dając mu tajemniczą moc przenikliwego chłodu. Jednakże chłopiec wciąż pozostaje niezauważalny dla nikogo i choć dzieci wierzą w Świętego Mikołaja (Piotr Bąk), Wielkanocnego Zająca (Tomasz Borkowski) czy Zębową Wróżkę (Barbara Kałużna) nie wiedzą, że to właśnie Jack Mróz towarzyszy im każdej zimy napędzając ich zabawy. Gdy pewnej nocy do snów dzieci całego świata zakradnie się Mrok (Przemysław Stippa), Strażnicy Marzeń- grupa magicznych postaci wybranych przez Księżyc, będą zmuszeni ratować nie tylko dziecięce marzenia, ale również i samych siebie. Z pomocą przybywa im Mróz, który w końcu ma szansę pokazać ile jest wart, a także jakie przeznaczenie wyznaczył mu Księżyc.
     Każdy z nas w dzieciństwie w coś wierzył, bez względu na pochodzenie, czy wiek. Jedni wierzyli, że to właśnie białobrody facio w czerwonym wdzianku przynosił nam prezenty. Inni, byli pewni, że podczas każdej Wielkanocy, kiedy to przychodzi do zabawy w poszukiwaniu jajek, to właśnie Wielkanocny Zając podrzuca je w najrozmaitsze miejsca. Dzieci z niektórych stron świata wciąż wierzą, że za każdy stracony ząbek grosik przynosi im dobra Zębowa Wróżka (nie ta zła, na którą nie wolno było patrzeć w „Darkness Falls”). Czasami wyobrażamy sobie jak Piaskowy Ludek sypie nad naszymi głowami złotym pyłkiem, aby nasze sny były piękne i kolorowe. No, ale do rzeczy, bo trochę się rozmarzyliśmy. O czym w ogóle jest ta animacja? Można by powiedzieć, że w sumie o niczym. Każda z postaci z klasycznych podań ma w sobie moc sprawiania, że szczenięce lata każdego dziecka są radosne i przyjemne. Jednakże według wizji zaprezentowanej w filmie, jedni nie mogą żyć bez drugich. Dzieciaki są szczęśliwe dzięki obrońcom, takim jak Wielkanocny Zając, a znowu ich energia łączy się bezpośrednio z dziecięcą wiarom w nich. Zależność trochę zagmatwana, w szczególności jeżeli chodzi o dalszy rozwój związany z tą tezą. Z jednej strony bohaterowie walczą o to, aby ocalić dzieci, ale z drugiej cała akcja, która ma tutaj miejsce w ogóle nie porywa. To zaskakujące, o dziwo. Pewnie dlatego, że całą fabułę przytłacza postać Jacka Mroza, a w zasadzie jego historia. Całe to ratowanie dziecięcych marzeń to jedynie tło, dla prawdziwego sensu, jakim staje się odzyskiwanie tożsamości przez tego chłodnego bohatera, a także jego chęci przynależenia i bycia dostrzeganym. Typowy nastolatek, jego burza hormonalna, a tym samym porywczość, która rzutuje na cały film. Oczywiście, przez to film jest bardzo rodzinny, bardzo taki dziecięcy, a przy tym dramatyczny. Jednakże z drugiej strony powinno być tu zdecydowanie więcej humoru, bo przecież jest to właśnie animacja kierowana do dzieciaków.
    Okazuje się jednak, że twórcy postanowili w inny sposób zachwycić milusińskich. Oto zaprezentowali im całą gamę najrozmaitszych postaci i ich efektowne zdolności. Mroźny dotyk Jacka, a także złocisty proszek Ludka. Wszystko pełne magii i tak wspaniale zmajstrowane przy pomocy animatorów. Jednakże chyba najbardziej spektakularne są elementy powiązane z Mrokiem. Wspaniałe konie, które przynoszą na myśl Nazgule z „Władcy Pierścieni”. Napawają grozą i fascynują. Nie jest to bowiem zwyczajna animacja. Nie jest to styl Disneya, ale studio Dreamworksa, które nie raz już udowodniło, że potrafi tworzyć przepiękne filmy.
    Tutaj każdemu bohaterowi nadaje się inny charakter, a animatorzy dali się ponieść fantazji i postarali się o elementy odzwierciedlające tę różnorodność. Piaskowego Ludka przedstawia się jako spokojnego gościa, a dzięki wyrażaniu swoich myśli poprzez piaskowe obrazy, a nie słowa, czyni go bardzo ciekawą postacią. Norda, czy jak kto woli- Świętemu Mikołajowi, nadaje się bardzo rosyjski charakter. Gdyby obejrzeć film w oryginale okazałoby się, że nie świadczy o tym jedynie strój tej postaci, ale przede wszystkim jego akcent. W polskim dubbingu nie ma żadnego nawiązania, ale w amerykańskim Alec Baldwin odwalił kawał świetnej roboty genialnie bawiąc się swoim głosem i mówiąc łamaną z ruska angielszczyzną. Efekt zdumiewający! Z Wielkanocnego Zajączka robi się potężnego wojownika, w dodatku barczystego. Choć twórcy nie bali się nadać mu na chwilę maleńkiego rozmiaru. Oczywiście, nie wpłynęło to na jego zawziętość, a i dubbing Tomasza Borkowskiego, czy to Hugh Jackmana nadawał mu męskości. Pomimo tego, że o Jacku Mrozie jest to opowieść, to jednak uwaga widza skupia się bardziej na Mroku, postaci bardzo wyrazistej, jak to przystało na czarny charakter. W oryginale mówiący gładkim i melodyjnym głosem Jude'a Lawa, a w naszej rodzimej wersji Przemysława Stippy, który nie pozostawał daleko w tyle za kolegą z wysp. Niestety, polski dubbing nie jest tutaj żadnym urozmaiceniem. Nie ma także specjalnie zachwycających dialogów, za które kochamy co niektóre animacje, a Bartosz Wierzbięta po raz kolejny pokazuje, że wyczerpały mu się pomysły.
    Przyznam się szczerze, że nie tego oczekiwałam po „Strażnikach marzeń”. Wiedziałam, że będzie to animacja inna niż wszystkie, ale nie spodziewałam się takiej płycizny. Choć historia wydaje się mieć siłę, a nawet i morał, to samo sedno zatraca się gdzieś pomiędzy akcją. Wynika to z tego, że twórcy zamydlili nam oczy opowieściami o sile dziecięcych marzeń, co przypomina odrobinę jeden z sezonów „Sailor Moon”, nie skupiając się do końca na prawdziwym bohaterze tej produkcji. Momentami odrobinę nuży, innym razem znów przeładowana jest adrenaliną. W konsekwencji bardzo nierówna, ale i tak niesamowicie piękna. Trudno jest się nie rozmarzyć nad nią i nie wrócić we wspomnieniach do swoich własnych lat młodości. Kiedy to człowiek był taki beztroski i radosny z byle powodu. Dlatego też warto zapoznać się z tą animacją, aby obudzić w sobie dziecięcego ducha.

Ocena: 6/10

Strażników dzieciństwa poznałam dzięki firmie FilmFreak!



4 komentarze :

  1. Gdy zobaczyłam po raz pierwszy zwiastun tej bajki byłam oczarowana. Co prawda dialogi mnie nie porwały, ale wizualnie ,,Strażnicy..." wydali mi się fantastyczni. Później zaczęłam czytać pierwsze recenzje i niestety wszystkie ostudziły mój zapał. Scenariusz chyba nikogo nie zachwycił, każdy wypunktował zalety, ale wad nie omieszkał zauważyć. Szkoda, że twórcy bardziej skupiają się na dopracowywaniu grafiki, a nie przekazie. Większość nowych filmów animowanych jest piękna i najzwyczajniej w świecie nudna. Bajka bez licznych zabawnych scen? Bez sensu. Myślę, że to już nie tyle wina Wierzbięty, co tych, co wymyślają oryginalne dialogi.

    Tak przy okazji: w pierwszej linijce trzeciego akapitu masz powtórzenie, które na pewno nie jest celowe. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, już poprawione.

      Oczywiście, może i nie jest to do końca wina Wierzbięty, ale prawda jest taka, że tak jak i w Shreku, tak też i tu dialogi miały moc sprawczą. W tym pierwszym oryginalne nie były zbyt fascynujące, ale już dubbing z dialogami polskimi całkiem fajny. Więc myślę, że pomysły się wypaliły, a szkoda.

      Usuń
    2. Może ,,Shrek", nietuzinkowe postaci i cała historia bardziej go inspirowały? :)

      Usuń
  2. Mnie się ta animacja jako bajka bardzo podobała. Nie zgadzam się z zarzutami ;) Z kolei wspominany "Shrek" nie ma w sobie nic do zaoferowania poza różnorodnymi tekstami.

    OdpowiedzUsuń