NOWOŚCI

sobota, 30 marca 2013

Książka #246. Śmierciowisko, aut. Anna Głomb


Gatunek: fantasy
Wydawca: Videograf
Rok wydania: 2012 (Polska)
Redakcja: Anna Sakiewicz
ISBN 978-83-7835-120-7
Ilość stron: 296    Format: 135x210 mm

     Książek, które opowiadają o świecie po wielkim tragicznym wydarzeniu, na zawsze odmieniający losy ludzkości jest dziś bardzo wiele. Nurt tej literatury młodzieżowej zapoczątkowany został w Stanach Zjednoczonych, ale także i w naszym rodzimym kraju postanowiono sięgnąć po tematykę, którą kocha rzesza młodzieży. Anna Głomb debiutuje na polskim rynku wydawniczym tytułem luźno utrzymanym w podobnej kanwie. „Śmierciowisko” to jednak nie tylko fantastyka dla znawców tematu, ale również i sentymentalna podróż po baśniach i najlepszych dziełach literatury.


     Świat po wielkiej Epidemii, która zdziesiątkowała ludzkość. W takich czasach żyje Dorota, która wraz z innymi ocalałymi znalazła schronienie w małym miasteczku. Nikt jednak nie wychodzi poza jego granice, nikt nie zapuszcza się do lasu, który według ich wierzeń zamieszkiwany jest przez mityczne i niebezpieczne istoty. Nie mniej, kiedy jedna z lokalnych dziewczynek- Ania, znika w tym przerażającym miejscu, Dorota nie cofnie się przed niczym, aby ją odnaleźć. Stawi czoła największym swoim lękom, ale przede wszystkim materialnemu zagrożeniu.
     „Śmierciowisko”jest jedną z tych lektur, które zapowiadały się powalająco, a wyszły dość przeciętnie. Oczywiście, niczego nie można zarzucić samej historii, która idealnie łączy w sobie zarówno współczesność, jak i klasykę literatury. Interesujący wątek i wygląd świata po wielkiej Epidemii, to coś co zdecydowanie przykuwa uwagę czytelnika. Aczkolwiek w tym co przyjdzie nam przeczytać bardzo szybko odnajdziemy zupełnie inne dzieło, tym razem z wielkiego filmowego ekranu w reżyserii M. Night Shyamalana. Bowiem poprzez miasteczko odcięte od świata zewnętrznego z powodu bardziej bądź mniej rzeczywistego zagrożenia czyhającego w lasach bardzo przypomina „Osadę” z zaskakującym finałem. Oczywiście, „Śmierciowisko” podąża w bardzo podobnym kierunku, a nawet ma również intrygujące zakończenie, które zwali z nóg niejednego czytelnika, ale fabularnie bardziej koncentruje się na wzornictwie zaprezentowanym w starych legendach. Bez względu na to czy przywołuje schematy z „Jasia i Małgosi” braci Grimm, czy wątki z „Fausta”Goethego, trzyma w napięciu, interesuje i daje bardzo wiele możliwości na rozwój wątków. Jednakże, wydaje się, że tych nawiązań jest tu zdecydowanie za dużo. To przez to bardzo łatwo pogubić się w rozumowaniu i zgubić się w lesie najrozmaitszych doznań i elementów. Wkraczamy do magicznego świata i z wielkim trudem przyjdzie nam przejść przez to, aby dotrwać do rzeczonego finału.
     Debiutująca autorka przy pomocy starych opowieści próbuje nakreślić charaktery bohaterów. Wydobywa z nich odwagę, zdolność do wielkich poświęceń, inspiruje do działania. Nie obawia się w narażeniu na szwank dziecka, tylko po to, aby inni mogli udowodnić, że są w stanie stawić czoło swoim lękom. Dodatkowo rozbija na czynniki pierwsze rodzinne relacje i kwestie przywiązania, nawet do kogoś takiego, jak nasz porywacz. Wiadomo, czary czarami, ale nie od dziś wiadomo, że porywane dzieci ujawniają objawy syndromu sztokholmskiego, więc i ten wątek stał się dla pisarki oczywistym. Dzięki temu bohaterowie dojrzewają, ale przede wszystkim ulegają pewnej transformacji, która niekoniecznie musi być czymś pozytywnym. Nie mniej, postaci zostają przytłoczone nadmiarem wrażeń i nie do końca udaje się je wyraźnie nakreślić. Anna Głomb nie używa zbyt skomplikowanego słownictwa, nie stosuje niezrozumiałych epitetów, po to właśnie, aby zwykły człowiek mógł z łatwością pojąć sens jej słów. Niestety, jest to trudne przy takiej chaotycznej fabule.
    „Śmierciowisko”jest kolejnym przykładem na to, że przeładowanie wrażeniami, może być rzeczywiście męczące. Oczywiście, fabuła jest niebanalna, a zagłębianie się w nią nie jest za specjalnie skomplikowane poprzez niezbyt rozbudowane i specjalistyczne słownictwo autorki. Nie mniej, ogólne wrażenie po jej przeczytaniu jest bardzo nijakie. Z jednej strony intryguje i porusza, ale z drugiej dynamizm przyczynia się do naszego zagubienia w tym natłoku wątków i powiązań. Pewne jest, że historia godna jest uwagi każdego, można bowiem zobaczyć całkiem nowe spojrzenie na znaną opowieść o dwójce rodzeństwa, ale to nie wystarcza, aby wznieść ją na szczyt. Jednakże, jak na debiut, jest całkiem nie najgorzej.


Ocena: 3/6

Recenzja dla Anime-Games-World!

11 komentarzy :

  1. Świetna recenzja, ale dosłownie już się boję. Czuję, że przez to przeładowanie wszystkim nie będę mogła się odnaleźć w książce, a co za tym idzie, będę się męczyć. Tak, czy siak raczej nie sięgnę po nią w najbliższym czasie, choć strasznie lubię takie książki. Mi opis skojarzył się z "Lasem Zębów i Rąk", ale sam opis tylko, że mieszkali w osadzie, a las był zły i wielki. :D Albo na odwrót. ;) Wielki i zły. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, nie czytałam, ale dobrze wiedzieć, że jeszcze komuś poza mną z czymś się kojarzy fabuła :)

      Usuń
  2. Jestem bardzo ciekawa tej książki. Fabuła mnie zainteresowała, więc na razie jestem w stanie zignorować niedociągnięcia. Zobaczymy, co powiem jak zacznę czytać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka ogólna powieści jest z takich jak lubię. Szczególnie połączenie z motywami baśni i legend :D Jedna jakoś nie czuję się przekonana. Przeraża mnie ten chaos w fabule, o którym wspominasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię dawać szansę polskim debiutantom, więc jak znajdę chwilkę, to przeczytam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko i tak myślę, że w swoim czasie sięgnę po tę książkę. Coś jest w niej takiego, że ciągnie mnie do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po przeczytaniu książki nie sposób zgodzić się ze znaczną częścią Twoich argumentów.
    Fabuła jest bogata i ciekawie się rozwija, natomiast naprawdę ciężko się w niej pogubić. To znaczy, oczywiście, właściwie do samego końca nie jesteśmy pewni ostatecznego rozwiązania, ale wcale nie odczuwa się chaosu! Kwestię obecności wielu kulturowych nawiązań pozostawię otwartą - mi bardzo przypadły do gustu i ubarwiły lekturę, ale to raczej kwestia osobistych preferencji. Nie zgodzę się co do oceny stylu, sądzę że był bardzo bogaty i niekiedy naprawdę piękny. Cały ten "gąszcz elementów" o którym wspomniałaś przyczynił się w moim przypadku do zakochania się w książce, uważam ją za bardzo udany debiut i czekam na wiecej.
    Poza tym wszystkim jednak najbardziej zastanawia mnie jedno - gdzie widzisz nawiązanie do Jasia i Małgosi?
    Pozdrawiam, będę zaglądać tu częściej. Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twoją opinię i oczywiście, każdy ma prawo do własnego zdania :)
      Pisząc o nawiązaniach nie chodziło mi o postaci Jasia i Małgosi, tylko całą baśń o tym tytule. A przecież przyznasz, że tutejsza Baba Jaga w pewien sposób skłania się ku tej z "Jasia i Małgosi" :)

      Usuń
    2. Widzisz, mi kojarzy się raczej bardziej z tą z rosyjskich baśni (o Wasylisie na przykład), stąd pytanie :)

      Usuń
    3. Ależ oczywiście, też, jak najbardziej :) Mnie podczas lektury wiele przyszło baśni do głowy, chyba jeszcze pomyślałam o Jeziorze Łabędzim. No bardzo dużo tego było, w każdym bądź razie :D

      Usuń
  7. Szkoda, że nie nie do końca wszystko zagrało. Jeszcze przed premierą byłem ciekaw jak to się uda - opis fabuły wydawał się obiecujący, okładka klimatyczna, chyba nawet Stefan Darda na swoim Facebookowym profilu zachęcał do przeczytania. Cały czas mam chęć przeczytać samemu, ale raczej poczekam na wyprzedaż :-P

    OdpowiedzUsuń