Scenariusz: Lucy Alibar, Benh Zeitlin
Zdjęcia: Ben Richardson
Muzyka: Benh Zeitlin, Dan Romer
Gatunek: Dramat
Kraj: USA
Premiera: 20 stycznia
2012 (Świat) 12 października 2012 (Polska)
Obsada: Quvenzhané Wallis, Dwight Henry, Levy Easterly, Lowell Landes, Gina Montana, Amber Henry, Joseph Brown
Obsada: Quvenzhané Wallis, Dwight Henry, Levy Easterly, Lowell Landes, Gina Montana, Amber Henry, Joseph Brown
„Bestie
z południowych krain” to
jeden z pierwszych filmów stworzonych przez Benha Zeitlina, które
podziwiać mogło szerokie grono odbiorców całego świata. Obraz
wyróżniony na festiwalach w Cannes oraz Sundance próbuje wdrapać
się na szczyty w świecie kina poprzez nominacje do tegorocznych
Oscarów i to w tych najważniejszych kategoriach. Okazuje się być
podstawą dla wzrostu takiej małej gwiazdy jak Quvenzhané
Wallis, a przy tym spojrzeniem z punktu widzenia dziecka, na
naturalną najrozmaitsze problemy z jakimi przychodzi zmierzyć się
mieszkańcom miasteczka Bathtube.
Mała
Hushpuppy (Quvenzhané
Wallis) mieszka wraz ze swoim ojcem-
Winkiem (Dwight Henry),
w Bathtube. Oboje porzuceni zostali przez jej matkę, więc teraz
muszą mieszkać w biednym miasteczku, w bardzo skromnych warunkach.
Pewnego dnia Wink znika, a dziewczynka z przerażeniem stwierdza, że
będzie musiała dać sobie radę sama. Wkrótce ojciec się
odnajduje, przyodziany w szpitalny szlafrok, ale strach w dziewczynce
pozostaje z nią na bardzo długo. Od dawien dawna mieszkańcy
Bathtube przygotowywali się na kataklizm i w końcu on nadszedł
zalewając miasteczko. Hushpuppy wraz z ojcem, a także innymi
ocalałymi z katastrofy próbują na nowo ułożyć sobie życie na
ich własnej arce.
Najnowszy
film Benha Zeitlina nie należy do najłatwiejszych. Jest to ten typ,
gdzie fabuła nie podaje nam magicznego klucza do rozwiązania
zagadki tej fabuły. Z jednej strony wydawać by się mogło, że
jest to zwyczajna historia o małej dziewczynce i jej ojcu oraz
tragedii w ich małym miasteczku. Jednakże każdy kto będzie chciał
wejrzeć głębiej ujrzy zdecydowanie więcej. Zobaczy przede
wszystkim społeczeństwo, które musi wznieść się ponad
nawiedzający ich kataklizm. Zobaczy ludzi tak bardzo związanych ze
swoim miejscem, że aż nie chcących opuścić go nawet na sekundę.
Dla niektórych mogą wydawać się dzikusami, zapatrzonych w siebie
i tak bardzo przyzwyczajonych do życia za tamą, że aż nie mogą
wyobrazić sobie możliwości przyjęcia pomocy z zewnątrz, pomocy
tak bardzo im niezbędnej. Inny obserwator dostrzeże dość pokrętną
relację, jaka wytworzyła się pomiędzy małą Hushpuppy, a jej
ojcem. Po tym, jak jej matka ich zostawiła musieli radzić sobie
sami- lepiej lub też gorzej. Dziewczynka w końcu zaczyna obawiać
się o swoją przyszłość, o to co się z nią stanie, gdy jej ojca
zabraknie. A on sam, podupadłszy mocno na zdrowiu daje jej powody do
zmartwień. W sieci aż roi się od licznych interpretacji
dotyczących tajemniczych dzików przewijających się przez dużą
część filmu. Większość z nich utożsamia je z dziecięcym
strachem, trochę jak walkę Don Kichota z wiatrakami. Dla Hushpuppy
paraliżującym okazał się być niepokój o zdrowie jej ojca,
strach przed jego śmiercią, z którym ostatecznie przyjdzie jej się
kiedyś zmierzyć. Ciężko jest nie zgodzić się z taką analizą,
bowiem jest w niej sporo sensu i bez przeszkód można podpisać się
pod nią dwoma rękoma. Nie oznacza to jednak, że film nie jest
potwornie nudny i momentami bardzo łatwo jest stracić wątek.
„Bestie
z południowych krain” stają
się również i idealnym powodem do zaprezentowania wspaniałości
kryjących się w dziczy. Dość ciekawe zdjęcia w terenie,
otaczającej przyrody, a także świata po kataklizmie. Mają w sobie
pewną swoistą surowość, brak im większego ciepła, ale w jakiś
niespodziewany sposób zdają się pasować do ogólnego charakteru
obrazu. Ten podkreślany jest również i dzięki muzyce, która
wydaje się tak wtapiać w całość, że staje się całkowicie
niezauważalna. A może zbyt mocno myślało się nad sensem filmu,
żeby przejmować się taką pierdołą jak oprawa muzyczna? Może i
tak być.
Cały
świat rozpływa się w pochwałach nad aktorstwem młodziutkiej
Quvenzhané
Wallis. Wykazała się ona większym zaangażowaniem, większą pasją
niż niektórzy jej koledzy, czy koleżanki z planu, a także
niektóre znane i uwielbiane przez wszystkich gwiazdy. Bardzo młodo
zaczyna, ma zaledwie 9 lat, więc spodziewać się można, że
wyrośnie z niej nie tylko piękna dziewczyna, ale i bardzo dobra
aktorka. Jest nie tylko utalentowana, ale i urocza, a czasami to
wystarcza, aby zawładnąć sercami wielu widzów. Ona najbardziej
błyszczy na ekranie, więc nie ma się co dziwić nominacjom do
nagród, a także i Oscarów. Kroku próbuje jej dotrzymać Dwight
Henry, który potrafi być wybuchowy, potrafi zainteresować swoją
osobą, ale jakoś niewiele atrakcji wnosi do całej produkcji.
Dziewczynka, pod wieloma względami, bije go na głowę. Nie ma co
ukrywać.
Spodziewałam
się, że „Bestie z południowych
krain” będą zachwycającym i
przede wszystkim porywającym obrazem, choć sama nie do końca
wiedziałam, o czym to dokładnie będzie. Seans okazał się być
czymś zupełnie innym i przyznać się muszę, że lekko żałuję
tej półtorej godziny zmarnowanej na oglądanie. Przy pierwszym
spotkaniu koncepcja nie jest do końca zrozumiała. Trzeba poświęcić
dużo czasu, na lepsze zapoznanie, a obraz nieszczególnie do tego
namawia. Warto jednak zobaczyć ten film dla małej Wallis, która
obezwładni każdego, a także niecodziennego klimatu i wartości,
które stara się nam tu przekazać- choć zdecydowanie za bardzo
rozciąga się to w czasie!
Ocena: 6/10
O to i tak wysoka ocena widzę :-) Ja obejrzałem w ubiegłym tygodniu i mam podobne wrażenie straconego czasu.
OdpowiedzUsuńnie ma aż tak źle, zdecydowanie gorzej odebrałam Wroga i Lincolna.
Usuńuuuu nie - to u mnie Bestie na samym końcu a Wróg i Lincoln na szczycie listy z Oscarówek :-)
Usuń