Tytuł oryginalny: Grave Peril
Seria: Akta Dresdena #3
Gatunek: fantasy, kryminał
Wydawca: MAG
Rok wydania: 2008 (Świat), 2012 (Polska)
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
ISBN 978-83-7480-269-7
Ilość stron: 496 Format: 125x195 mm
Serię o Harrym Dresdenie, autorstwa Jima Butchera, który zyskał fanów właśnie dzięki tej powieści, spisałam na straty po zaledwie dwóch tomach. Pierwszy intrygował, ale nie był zbyt porywający. Drugi z kolei przytłaczał akcją, ale w ogóle nie fascynował. Myślałam, że Dresden pójdzie u mnie w odstawkę, aż do momentu, w którym pojawiła się część trzecia, o nic niemówiącym tytule „Śmiertelna groźba”.
Mag Harry Dresden bawi się w pogromcę zła wraz z Rycerzem Boga – Michaelem Carpenterem. W szczególności teraz, kiedy granica pomiędzy rzeczywistością a Nigdynigdy jest tak straszliwie rozchwiana. Akurat trafiają na złośliwego ducha, którego wznowiona aktywność jest co najmniej podejrzana. Jednakże, gdy tylko mag korzysta z mocy swojego wejrzenia dostrzega prawdziwe utrapienie tej istoty- druty kolczaste. Śledztwo prowadzi ich na trop straszliwego demona mszczącego się na wszystkich, którzy byli przy jego śmierci. Zagrożone jest nie tylko życie Harry'ego, ale także jego ukochanej Susan, chicagowskiej policjantki Murphy oraz rodziny Michaela.
W końcu w cyklu o ekscentrycznym magu coś zaczyna się dziać. Niczym w „Koszmarze z ulicy Wiązów” zagrożenie przychodzi ze strony snów, ale jest niczym więcej jak jedynie chęcią zemsty. Były już wilkołaki, były loup-garou, były też i wampiry, och zaraz, tym razem też są, ale nie w tym rzecz. Pojawia się coś nowego. Coś co piorunuje, coś co przeraża. Wizja ataku ze strony snu jest tak oszałamiająca, że aż trudna do uwierzenia. Śniący Koszmar może nie zginie tak, jak i Ci z rąk Freda Kruegera, aczkolwiek to co ich spotyka może być o wiele gorsze- uwięzienie we własnym ciele i tracenie zmysłów. Bardzo ciekawy wątek, świetnie rozbudowany i trzymający w napięciu! W dodatku sprytnie połączony zarówno z przeszłością powieści, jak i z jej przyszłością. Pełno tutaj zwrotów w akcji, a także kontrolowanych intryg. Wszystko to przeciwko tym piękniejszym, czyli Sidhe. Jakby nie było to właśnie one upominają się o Dresdena, a on co rusz się wymyka. Nie mniej, to ciągłe wymijanie, wciąż coraz nowsze pomysły powoli stawały się frustrujące. Interesujące jest to jak wkomponowano do fabuły motyw wiary w Boga, który dotychczas był pomijany przy całych tych okultystycznych i demonicznych akcjach. Książka coraz więcej zyskuje, a dzięki rozbudowanym wątkom mamy możliwość zainteresowania się nie tylko bocznymi wydarzeniami, ale również i bohaterami.
Boskość zostaje sprowadzona na Dresdena poprzez całkiem nową, a jakże mężną i przystojną postać Michaela Carpentera. Trzeba jednak ochłonąć, bo rycerz ten ma rodzinę, a i owszem, tacy zawsze mają. Całkowicie oddany swojej misji z zabójczym mieczem, któremu sztylet braci Winchesterów przeciwko demonom do pięt nie dorasta. I to jest ten człowiek, którego obecność bardzo dobrze wróży kontynuacji. Bowiem dzięki niemu, ale i nie tylko, Harry przeżywa jakąś wewnętrzną przemianę. Wciąż jest lekkomyślny, to prawda, ale w końcu zaczyna mu na czymś zależeć. Nie do końca pasuje mu taki wizerunek ułagodzonego mężczyzny, ale miało to swoje plusy, bo dostrzegliśmy go jako człowieka zdolnego do poświeceń, a także takiego dla którego ktoś chce się poświęcać. Doprowadza to do pewnej bardzo pięknej sceny, na której wspomnienia wzruszenie chwyta za serce. Oczywiście, nieodzownym elementem tego tomu, jak i poprzednich, jest humor, wciąż podtrzymywany dzięki Bobowi, który choć nie do końca ludzki sprawia takie wrażenie.
„- (…) I patrz, Harry, to twoja matka chrzestna. Cześć, Lea!
Gdyby miał ciało, teraz pewnie by podskakiwał i machał do niej ręką”*.
Lektura, którą czyta się lekko, która nie plącze nam języka, a która nie jest też i do końca banalna. Słownictwo utknęło, gdzieś w szufladzie z magicznymi frazesami, aczkolwiek poprzez postać demona pojawia się też i kilka archaizmów, ale niezbyt rzucających się w oczy. Język prezentuje wszystko czysto i przejrzyście, a tym samym nie mamy wrażenia przytłoczenia. Do tego dochodzi jeszcze okładka, na której Dresden znów niewyraźnie się prezentuje, ale to nic, bo w końcu oddaje ducha tej części bez nadmiernych symboli.
Bez dwóch zdań, dzięki „Śmiertelnej groźbie”opowieść o Harrym Dresdenie uległa pewnej ewolucji. Nadal pozostaje zabawna w pewien makabryczny sposób, ale teraz naprawdę czyta się ją z zapartym tchem. Sporo jeszcze brakuje jej do ideału, ale dzięki powalającej i wciągającej fabule, przybocznym wątkom romantycznym i boskim, a także całkiem nowym porywającym postaciom ma szansę przerodzić się w naprawdę dobrą serię. Oczywiście, o ile tylko Jim Butcher utrzyma poziom i uwagę czytelnika.
Ocena: 5/6
Recenzja dla portalu A-G-W.info
* Jim Butcher „Śmiertelna groźba”, Wydawnictwo MAG, 2012, str. 405
Czytałam i przyznaję, że bardzo lubię Dresdena, choć początkowo, w pierwszym tomie, czegoś mi brakowało - na szczęście w tomach kolejnych "to coś" zniknęło i teraz z wielką niecierpliwością wyczekuję kontynuacji serii Butchera ;D
OdpowiedzUsuńoj tak. książka ta jest wyjątkiem od reguły, że z każdym kolejnym tomem jest gorzej- tutaj jest lepiej!
UsuńNo ja do Dresdena i tak mam sentyment i pewnie będę czytać jakie by kolejne części nie były :)
OdpowiedzUsuńJak na razie mam za sobą tylko pierwszy tom, lecz chciałabym nadrobić powstałe zaległości :D Seria naprawdę wydaje się być bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuń