NOWOŚCI

środa, 30 stycznia 2013

1020. Les Miserables. Nędznicy, reż. Tom Hooper

Oryginalny tytuł: Les Miserables
Reżyseria: Tom Hooper
Scenariusz: William Nicholson
Na podstawie: powieści Victora Hugo "Nędznicy"
Zdjęcia: Danny Cohen
Muzyka: ClaudeMichel
Kraj: Wielka Brytania
Gatunek: Musical, Dramat
Premiera: 05 grudnia 2012 (Świat) 25 stycznia 2013 (Polska)
Obsada: Hugh Jackman, Anne Hathaway, Amanda Seyfreid, Russel Crowe, Helena Bonham Carter, Sacha Baron Cohen, Eddie Redmayne, Aaron Tveit, Samantha Barks, Daniel Huttlestone

    Utwory Victora Hugo, uznawanego za najznakomitszego twórcę literatury francuskiej, uznawane są za jedne z trudniejszych. Jednakże nie przeszkodziło to widzom zakochać się w ekranizacji „Katedry Marii Panny w Paryżu” znanej wszystkim jako animowany „Dzwonnik z Notre Dame”. Trochę czasu już minęło i teraz adaptacja kolejnej powieści zbiera laury. „Les Miserables” pojawił się już jako musical na scenach Broadwayu, czy teatru muzycznego Roma w Warszawie, a teraz wraz z ekipą Toma Hoopera („Jak zostać królem”) atakuje ekrany kin na całym świecie i przy okazji zgarnia najważniejsze statuetki sezonu.

     Pewien biedak imieniem Jean Vaaljean (Hugh Jackman) jednego dnia kradnie chleb dla schorowanego siostrzeńca. Zostaje złapany i skazany na ciężkie prace pod okiem Javerta (Russell Crowe) na całe dziewiętnaście lat. W końcu zwalniają go warunkowo, choć na zawsze zostaje naznaczony piętnem przestępcy. Nie mogąc znaleźć pracy trafia pod skrzydła biskupa, który pomaga mu wyjść na prostą. I tak zmienia tożsamość i staje się burmistrzem Paryża i właścicielem szwalni. Gdy dochodzi do kłótni jego pracownic, jedna z nich- Fantine (Anne Hathaway), ląduje na bruku choć całe zarobione pieniądze przesyła do swojej małej córeczki Cosette (Isabelle Allen). Kobieta zaczyna zajmować się niepochlebnym zajęciem ulicznicy, ale gdy tylko spotyka na swojej drodze burmistrza ten od razu obiecuje odnaleźć jej córkę i zapewnić jej bezpieczeństwo i życie na jakie zasługuje. Jednakże po kilku latach losy Vaaljeana i Javerta znowu się krzyżują, w chwili kiedy młodzi francuscy studenci chcą prowadzą do rewolucji. Pech chce, że dorosła już Cosette (Amanda Seyfried) zakochuje się w jednym z nich (Eddie Redmayne).
    Musicali takich jak „Nędznicy” jest raczej niewiele. Gdyby głosy aktorów zastąpić prawdziwymi tenorami, diwami, itp., to uzyskalibyśmy operę. Powód jest prosty. W filmie tym nie ma dialogów. Nie ma przydługich rozważań słownych dotyczących ludzkich egzystencji i wiary. Wszystko dlatego, że zostały one zastąpione przez piosenki, a wszelkie rozmowy zostają wręcz wyśpiewane. Wydaje się być to ciekawe i zachęcające do seansu, ale jeżeli ktoś tylko dlatego ma zamiar zobaczyć w filmie to ostrzegam, na dłuższą metę śpiewany film jest straszliwie męczący. I choć darzyć możemy sympatią Hugh Jackmana, czy kochać barwę Russella Crowe to pod koniec tej wyprawy mamy ochotę strzelić sobie w głowę. Ale ale... to dlaczego warto zobaczyć ten obraz, to jego powalająca ścieżka dźwiękowa! Wydaje Wam się, że już słyszeliście niektóre z utworów bądź rytmy? Owszem. „Own My Own” [link] śpiewany przez Elizaberh Barks jest jednym z nich. Pewnie przez cały nasz żywot przelatywały nam przez uszy dźwięki „Les Miserables”. Nie ma tutaj utworu dobrego i złego, wszystkie są zachwycające, wszystkie mają moc! Jednakże znajdziemy tutaj kilka perełek. Wzruszający i wyciskający łzy „Castle On a Cloud” [link] śpiewany przez małą Isabelle Allen, czy też poruszający obraz kobiety pozbawionej marzeń w „I Dreamed a Dream” [link]. Usłyszymy również utwory, których nie sposób nie kochać, a które nie pojawią się na soundtracku. Jak chociażby pełen ekspresji i patriotyzmu „Do You Hear the People Sing” [link], który spotkamy tu dwa razy, najpierw na początku rewolucji, a później w finale. Trzeba przyznać, że ten drugi bardziej chwyta za serce- z oczywistych powodów. Moim królem i tak chyba pozostanie mały Gavroche, który w wersji Beggars pieśni „Look Down” [link] totalnie mnie zaczarował.
     Przy analizowaniu soundtracku trudno jest nie wspomnieć o głosach, które tutaj usłyszymy. Nie są to zawodowi śpiewacy, ale wspaniała gwiazdorska obsada, która wylewa z siebie siódme poty, która ćwiczy głos, uwodzi bądź męczy barwą swojego głosu. Wielkim zaskoczeniem okazał się być tutaj Russell Crowe, posiadający bardzo niesamowitą i mocną barwę. Hugh Jackman, choć osobiście bardzo go lubię zmęczył mnie niemożliwe. W pewnym momencie stał się już irytujący, ale chociaż nadrabiał aktorstwem. Warto docenić tu również jego poświęcenie, kiedy to schudł kilka kilogramów na rzecz sceny w więzieniu. To samo uczyniła Anna Hathaway, która dodatkowo scięła swoje piękne włosy. Swoje wykonania naładowała tak potężną dawką emocji, że aż boli. Nic więc dziwnego, że otrzymała Złoty Glob za swoją kreację. Nie będę jedyną, która stwierdzi, że obraz ten skradły dzieciaki. Choć mała Cosette, czyli Isabelle Allen pojawiła się jedynie przez chwilę, swoim śpiewem urzekła każdego na sali filmowej. To samo udało się uczynić Danielowi Huttlestone, dla którego rola Gavroche'a była debiutem w karierze filmowej. Tym sposobem wierzę w jego wielką karier, bowiem to co nawyczyniał na ekranie mowę mi odbiera. Jasnym promykiem, ubarwiającym zarówno poważną fabułę, jak i obsadę okazał się być duet Sacha Baron Cohen w duecie z Heleną Bonham Carter. Para bardzo udana, idealnie dowcipna, rozrywkowa i, zdecydowanie, ekscentryczna! Z nimi był spory ubaw! Cała obsada paradowała po ekranie w ciuchach stworzonych przez Paco Delgado (nominowanego za Oscara w tej kategorii). Dopasowane krojami do tych z XIX wieku, utrzymujące klimat i podkreślające walory aktorów, a przede wszystkim wkomponowujące się w scenografię i wspaniałe zdjęcia paryskich uliczek.
     Jednakże ekipa i dialogi, śpiewane w dodatku, stały się istotnym elementem dla przekazania istotnych wartości, istotnych kwestii. Na pierwszy rzut oka wydawać mogłoby się, że jest to kolejny film o rewolucji francuskiej, o zrywie młodych studentów, pragnących poruszyć ludem, aby wspólnie móc iść ku wolności w kraju ciemiężonym przez monarchię. Widz szybko się przekonuje, że obraz ten ma dodatkowe dno, a może nawet i kilka. W końcu rewolucja to jedynie tło dla prawdziwych dramatów, które tutaj się rozgrywają. Łamanie prawa, a w konsekwencji poszukiwanie sposobu na odkupienie swoich win. Z drugiej zaś strony prześladowca, który sztywno trzyma się zasad i nie spocznie dopóki uciekinier nie trafi z powrotem za kratki. W efekcie prowadzenie fabuły, gdzie istotą są dalsze ucieczki wydaje się być bezcelowe, bo na dłuższą metę staje się frustrujące. Także i dla bohaterki, która, jakby nie było, zakochuje się w swoim królewiczu. I ot co, pojawia się wątek poruszany przez wszystkie dzieje, niemalże w każdym filmie, czyli uczucie miłości, które może być wybawieniem od niedoli. Film wzrusza więc każdego widza. Jeżeli ktoś nie wymięknie w czasie rewolucji to z pewnością pęknie u wielkiego finału.
    Tego nie da się obejrzeć z suchymi oczami. Nie da się nie przejąć całością „Les Miserables”. Nie da się przejść obojętnie obok powalających kreacji aktorskich i pełnych cierpienia oraz innych emocji wykonań znanych utworów, które zaserwowały nam gwiazdy. Objawieniem staje się Crowe, a męczący Jackman, choć jak dla mnie i tak wygranymi są dzieci. Zachwycająca fabuła, pełna patriotycznego ducha, ale i niewinnych uczuć romantycznych. Do tego poruszająca nędzą ludzi, a przede wszystkim dzieci okresu rewolucji. Choć zamiana tradycyjnych dialogów na partie wokalne wydaje się być jednym z najbardziej męczących widza elementów, to jednak warto ten film zobaczyć ze względu na przekazywane wartości, małego Gavroche'a, a także genialną muzykę i wyśpiewane piosenki! Nawet po kilku dniach, a nawet tygodniach w uszach będą rozbrzmiewać najpiękniejsze z najpiękniejszych utworów tego obrazu! A tym samym magia „Nędzników” pozostanie z nami przez cały ten czas, zupełnie, jakbyśmy zakończyli seans wczoraj.
Ocena: 7/10

Recenzja dla portalu Anime-Games-World.


2 komentarze :

  1. Obejrzę na pewno pierwszy raz o Les Miserables usłyszałam w Romie:) i tam też obejrzałam spektakl więc teks Słuchaj kiedy śpiewa lud znam na pamięć i bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  2. Da się, naprawdę się da:) Ale zgadzam się, że każdy powinien obejrzeć. A ścieżka obłędna, można słuchać i słuchać:)

    OdpowiedzUsuń