NOWOŚCI

sobota, 1 grudnia 2012

Książka #223. Martwy w rodzinie, aut. Charlaine Harris

Tytuł oryginalny: Dead in the Family
Seria: Sookie Stackhouse #10
Gatunek: romans paranormalny
Wydawca: MAG
Rok wydania: 2010 (USA), 2012 (Polska)
Projekt okładki: Piotr Chyliński    Ilustracja: Wojciech Zwoliński
Tłumaczenie: Ewa Wojtczak
ISBN 978-83-7480-254-3
Ilość stron: 432    Format: 125x195 mm

   Tworzenie niekończących się serii jest dość ryzykownym posunięciem, czego przykładem może być wleczący się „Dom Nocy”. Charlaine Harris nie idzie jednak w ślady swoich koleżanek po fachu, bowiem każdy tom z serii o Sookie Stackhouse trzyma w napięciu. Trzymał, bowiem w końcu doczekaliśmy się dziesiątego tomu o tytule „Martwy w rodzinie” i, niestety, wrażenia lekko opadają. Jest to jedna z gorszych pozycji, ale wciąż utrzymana w klimacie nieumarłych i paranormalnych zdolności luizjańskiej kelnerki dostarcza niemałych wrażeń.


    Sookie Stackhouse po raz kolejny ściąga na siebie kłopoty. Lecząc rany po wielkiej bitwie z wróżkami próbuje odnaleźć się w nowej roli- małżonki Erica. Jako przyjaciółka stada wilkołaków z alfą w postaci Alcida poproszona zostaje o użyczenie swojego lasu. Ta jedna noc sprowadza na nią nie lada problemy, kiedy okazuje się, że na jej terenie znaleziono nowe zwłoki. W dodatku wprowadza się do niej jej kuzyn wróż imieniem Claude, który od czasu zamknięcia portalu do wróżkowej krainy tęskni za towarzystwem istot swojego gatunku. Gdyby tego było mało do miasta przybywa stwórca Erica wraz ze swoim nowym dzieckiem, co ewidentnie nie jest nikomu na rękę. Dziwnym sposobem, od tamtej pory, w mieście zaczynają ginąć ludzie.
    Nasza urocza blondynka ponownie musi mierzyć się z konsekwencjami swojej dobroci i braku asertywności. Nie tylko zaczyna prowadzić przytułek dla naturalnych istot- od wróżów po wilkołaki, ale również i nie potrafi powiedzieć 'nie' w przypadku każdej z próśb, która zagraża jej życiu- chociażby spełniania zachcianek przywódcy watahy wilkołaków. Książki z serii Sookie raz są lepsze raz gorsze. Tom „Martwy i nieobecny” dostarczał prawdziwie fascynujących sytuacji i trzymał czytelnika w napięciu do ostatniej strony. Jako, że poprzedzający go tom „Gorzej niż martwy” był zdecydowanie gorszy można powiedzieć, że autorka daje nam chwile wytchnienia przed następną częścią. Zauważyć można więc pewne wahania w jakości kolejnych tytułów, aczkolwiek widać tu swoistą konsekwencję. Niestety, „Martwy w rodzinie” jest jednym z tych gorszych i póki co, najsłabszym z dotychczas powstałych. Wszystko przez przeładowanie fabuły. Pojawia się zbyt wiele wątków, bo jest i motyw wróżek, wilkołaków, a także i wampirów. Sookie kolejny raz musi stawić się na wezwanie Alcide'a, aby pomóc mu w niemałym problemie. Mierzy się także z nieokiełznaną wampirzą żądzą krwi, kiedy do jej życia wkracza Appiusz Liwiusz wraz ze swoim dzieckiem, carewiczem Romanowem. O dziwo sięgnie także do swoich korzeni, kiedy w fabule po raz kolejny pojawią się wróżki. Bez względu na to czy pod postacią Claude'a, czy żądnego zemsty tajemniczego wróża chcącego pomścić ukochaną. Jednakże gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi zwrotami w akcji, gdzieś pomiędzy wydarzeniami, które teoretycznie mają wzbudzić w nas nieskrywaną fascynację wkrada się zwyczajowa nuda, która jest chwilami nie do zniesienia.
     Dlatego też ciekawym urozmaiceniem są tutaj obowiązki Sookie jako małżonki Erica, w szczególności te łóżkowe, a także i wszelkie poboczne wątki, których jest tutaj cała masa. Sookie stanie się mentorem dla pewnego dziecka, które musi męczyć się z takim samym, jak i ona, problemem. Być może w końcu uda jej się dojrzeć do definitywnego załatania serca, a także i poznać smak prawdziwej miłości .
    Charlaine Harris bawi się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Raz udaje jej się stworzyć naprawdę intrygującą pozycję, aby za chwilę całkowicie go zdołować miernotą kolejnego. Kobieta z pewnością ma talent do pisania historii, aczkolwiek tomem „Martwy w rodzinie”udowadnia, że trochę wyczerpują jej się pomysły. Zaczyna kończyć pewne istotne wątki i jest to już znakiem ostrzegawczym do rychłego zakończenia. Nie mniej, wciąż wzbudza zainteresowanie, bowiem ani przez chwilę nie nudzi nas światem, w którym przyszło żyć Sookie. Tym razem udaje jej się trochę rozbudować zdolności głównej bohaterki, przez co zyskuje ona w naszych oczach. Jednakże Sookie nadal pozostaje naiwną dziewczyną, która liczy na sekretnie ukryte dobro w każdym z nas. Autorka pozbawia nas jednej z ciekawszych postaci, aby zastąpić ją inną. Presleya zastępuje Romanow, wielki rosyjski carewicz. Podnosi nam więc odrobinę adrenalinę. Niestety, najnowszą pozycję urozmaica także mało fascynującymi opisami i wydarzeniami, bez których mogłaby się obejść, gdyż nie są jakoś szczególnie istotne dla fabuły.
   Okładka ponownie urzeka swoim wyglądem. Jej bazą stało się zdjęcie autorstwa Wojciecha Zwolińskiego, którego niemalże każda praca byłaby idealnym materiałem na okładkę kolejnych pełnych magii i grozy powieści. „Martwy w rodzinie” nadal utrzymuje kolorystykę całej serii, a piękna blondynka o krwistoczerwonych ustach i krwi wylewającej się spomiędzy palców nadaje charakteru całej kompozycji. Przykuwa wzrok i zachęca do zakupu.
    Szczerz muszę przyznać, że dziesiąty tom o Sookie Stackhouse mocno mnie zawiódł. „Martwy w rodzinie” momentami potwornie nuży i ciężko jest przebrnąć przez niektóre fragmenty. Szczęśliwie, są to jedynie chwile, które szybko mijają, bowiem książkę czyta się bardzo przyjemnie. Sookie i jej mrożące krew w żyłach przygody wzbudzają w czytelniku zainteresowanie, ale również i dlatego, że nie jest to jedna z tych głupich i infantylnych opowieści dla nastolatków. Charlaine Harris nie czyni postaci, czy wydarzeń łagodniejszymi, ale sprawia, że dochodzi tu do swoistych transformacji w imię wyższych wartości. Choć najnowsza pozycja z mojej ulubionej serii o wampirach wypada dość słabo na tle pozostałych, to jednak wierzę, że zgodnie z tendencją, „Dead Reckoning” zwyczajnie powali mnie i innych na kolana. 

Ocena: 3/6

Recenzja dla A-G-W

5 komentarzy :

  1. Nadal mam przed sobą pierwszą część, więc zanim i w ogóle o ile dotrwam do 10 tomu, to trochę czasu minie... ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziesiąta? Ja jeszcze nie poznałam pierwszego - nie wiem czy się skusze, mam już dość takich długich serii - to jak tasiemce serialowe, które porzuciłam już dawno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna cała seria o Sookie kusi mnie, ale z drugiej strony zniechęca mnie to, iż ten cykl składa się z wielu części, czego nie lubię... Wspomniałaś o "Domu Nocy" - pomimo tego, iż ta seria podobała mi się to z każdą kolejną częścią jest mi coraz trudniej i nawet trochę żałuję, że zaczęłam przygodę z niekończącym się cyklem... ;-) Na pewno rozważę jeszcze sięgnięcie po serię o Sookie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno doszedlem do wniosku, ze ksiazki pani Harris nie sa dla mnie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale nawet mnie nie ciągnie jak na razie:)

    OdpowiedzUsuń