NOWOŚCI

czwartek, 22 listopada 2012

998. Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2, reż. Bill Condon

Oryginalny tytuł: The Twilight Saga: Breaking Dawn - Part 2
Seria: Zmierzch #5
Reżyseria: Bill Condon
Scenariusz: Melissa Rosenberg

Na podstawie: powieści Stephenie Meyer „Przed świtem” 
Zdjęcia: Guillermo Navarro  
Muzyka: Carter Burwell
Kraj: USA
Gatunek: Romans, Horror
Premiera: 14 listopada 2012 (Świat) 16 listopada 2012 (Polska)
Obsada: Kristen Stewart, Robert Pattinson, Taylor Lautner, Peter Facinelli, Elizabeth Reaser, Ashley Greene, Jackson Rathbone, Kellan Lutz, Nikki Read, Billy Burke, Mackenzie Foy, Maggie Grace, Michael Sheen, Dakota Fanning

     W zeszłym roku przyszło nam się pożegnać z pewną epoką w literaturze magicznej dla młodzieży. Z kolei w tym wyzwoliliśmy człowieka nietoperza. Teraz przyszedł czas na zakończenie kolejnej epoki, sagi, która sprawiła, że wszystkie kobiety- młodsze i starsze, zakochały się w romansach paranormalnych. To właśnie „Zmierzch” autorstwa Stephenie Meyer urzekł czytelniczki wieczną miłością śmiertelniczki do wampira i to właśnie ta powieść kończy swoją przygodę na wielkim ekranie. Od tygodnia na ekranie gości ostatnia część o tytule „Przed świtem. Część 2”, która wprowadza zamęt w umyśle fanki lektury, bowiem... zaskakuje. 
     Bella (Kristen Stewart) odradza się jako wampir i choć jest nowonarodzona nie wykazuje takiej agresji i porywczości, jak inni jej podobni. W końcu może cieszyć się wieczną miłością ze swoim mężem oraz ojcem (Robert Pattinson) ich córeczki imieniem Renesmee (Mackenzie Foy). Wydawałoby się, że ich szczęście nie ma granic. Jednakże nie tylko dowiadują się, że Jacob (Taylor Lautner) obdarzył swoją wilczą miłością zwaną wpojeniem ich córeczkę, ale również muszą ukrywać prawdę przed ojcem Belli- Charliem (Billy Burke). Nie mniej, jest to ich najmniejszy problem. Bowiem, gdy ich daleka kuzynka dostrzega ich z Renesmee i wyciąga pochopne wnioski dotyczące jej nieśmiertelności, udaje się do Voulturi i tym samym ściąga na Cullenów gniew przywódców wampirów. Młodzi rodzice szukają pomocy u swoich krewnych, którzy mogą im pomóc ocalić swoje istnienia.
    No i stało się. Nadszedł wielki finał. Szkoda tylko, że nie towarzyszą mu takie silne emocje, jakich powinno się oczekiwać przy podobnym wydarzeniu. Oczywiście, jest lekkie podekscytowanie, bo w końcu, po ciężkich cierpieniach przyszedł czas zakończyć to co zaczęliśmy przed czterema laty. Wielka „przygoda” zatoczyła koło, aczkolwiek nie jest to równe zamknięciu drzwi wielkiej miłości, wręcz przeciwnie. Opowieść o uczuciu, które narodziło się w 2005 roku na stronach książki Stephenie Meyer. Dziwne więc, że scenarzystka postanowiła odmienić trochę to, na co fani tak bardzo czekali. Trzeba to jednak przyznać, wyszło to na dobre produkcji! Okazało się, że było to potrzebne, bowiem Ci którzy czytali lekturę byli niemalże pewni, że zaskoczyć się ich nie da. Ekipa jednak sprawiła nam nie lada niespodziankę, która wywołała niemały entuzjazm oglądających poczynania bohaterów na wielkim ekranie kinowym. Ponoć nie ważne, jak się zaczyna, istotne jest to, jak się kończy. I gdyby oceniać „Przed świtem. Część 2” przez pryzmat finiszu to można by go okrzyknąć bardzo dobrym filmem. No, ale niestety, przychodzi nam się trochę pomęczyć zanim dojdziemy do tych rewelacji.
     Zdecydowana większość filmu to gadanina z plątaniną. A może jednak plątanina z gadaniną? W każdym bądź razie pierwszy etap nużenia widza to poczynania Belli w roli wampira. Zaaferowana jest straszna, ale trzeba przyznać, że jej wyczulone zmysły dają spore pole do manewru dla ekspertów od zdjęć i efektów wizualnych. Zbliżenie na najdrobniejsze elementy, podglądanie rozwoju kwiatów, kropel wody spływających po powierzchni, pyłków kurzu unoszącego się w powietrzu. Daje to wytchnienie zmysłom czytelnika i, co tu dużo mówić, zachwyca! 
     O dziwo, Bella w końcu przypomina sobie, że ma córkę i przeszłe życie. Zaczyna być dość dramatycznie, kiedy przyjdzie jej stawić czoła zagrożeniom, które na nich czyhają. Niejednokrotnie łzy cisną się do oczu, bowiem nie trudno jest się postawić w pozycji głównej bohaterki. Ma to jednak i dobrą stronę- daje naukę życia, dosłownie i w przenośni. Nakazuje cieszyć się każdą jego chwilą, czerpać z niego jak najwięcej. O dziwo, dochodzi do poświęceń. O dziwo, chodzi o coś więcej, o solidarność. Choć można dostrzec w tym jakieś wartości, to jednak potraktowane jest to dosyć płytko. Może dlatego, że całość skupia się bardziej na uczuciach łączących bohaterów, a przez to moralność spychana jest na dalszy plan. Kiedy zapowiadano, że „Przed świtem. Część 1” powinna zostać ocenzurowana ze względu na sceny erotyczne, wielu było zaskoczonych chłodem bijących od zakochanych. Nie ma tego już w drugiej części. Ich wspólne chwile zaprezentowane zostają w bardzo intymny, czuły sposób. Nie trudno się nie rozkleić, ponieważ jest to coś na co czekało się przez całą filmową sagę, a co odczuwało się niemalże na każdej stronie książki. Dlatego też tak bardzo porusza nas ostatnia scena, którą zobaczymy w filmie. Wydaje się, że jest to najlepsze zakończenie, jakie mogło powstać dla tej produkcji.
     Efektów jest tutaj co niemiara, aczkolwiek standardowo prezentują baaardzo niski poziom. Przykro jest patrzeć na wciąż sztuczne wilki, a także irytujące błyszczenie wampirzycy. Odrywanie wampirzych kończyn także nie zostało poprawione i wciąż wyglądają jak u szmacianej lalki. Intryguje za to głębia zdjęć i ich montaż, a upiększona Bella o czerwonych oczach robi wrażenie. Ponadto okazuje się, że nie tylko mnie mała Renesmee wydawała się strasznie sztuczna, jak gdyby pracowała za nią grafika komputerowa. Coś było z tym dzieckiem zdecydowanie nie tak! I to nie tylko z psychologicznego punktu widzenia. Pod tym względem film zawsze wypadał słabo, więc dziwnie byłoby oczekiwać czegoś więcej. Dźwiękowo jednak nie zawodzi. Muzyka wciąż przyprawia o idealny nastrój, a w tym Carter Burwell sięgnął również i po sprawdzone motywy, czym idealnie dał znać, że pora pożegnać się nie tylko z filmem, ale i jego kompozycjami dla tej produkcji.
     W najnowszej części sagi pojawia się cała rzesza nowych wampirów. O dziwo, ta rzesza to chyba dość okrojona grupa tego co było w książce (no, ale może trochę wyobraźnia moja nadgoniła). Ze wszystkich nowych postaci najbardziej intrygujący okazał się Brytyjczyk Garrett. (Lee Pace), a także pochodzący z Afryki Benjamin (Remi Malek). Ta dwójka była najbardziej przekonująca z całej ekipy. Wypadli naturalnie, o wiele bardziej niż główny trójkąt. A ten tutaj ponownie w wykonaniu Kristen Stewart, Roberta Pattinsona oraz Taylora Lautnera. O dziwo wszyscy byli o wiele mniej drętwi niż dotychczas. Rozluźnili się, a od zakochanych nieśmiertelnych w końcu dało się poczuć prawdziwe uczucie. Na krótko, co prawda, ale lepsze to niż nic. Szczęśliwie to już koniec oglądania ich zbolałych min. 
    Jest wiele powodów, dla których cieszyć się trzeba, że ta trwająca kilka lat przygoda z romansem paranormalnym dotarła do mety. Choć cała seria o Belli i Edwardzie była jedną z najlepszych z gatunku, to niestety, film nie odzwierciedlał emocji, które towarzyszyły nam podczas lektury. Do tego tragiczny dobór aktorów i ich bezemocjonalna gra mocno odbiły się na odbiorze tytułu. Z pewnością „Przed świtem. Część 2” to jedna z najlepszych produkcji z całej tej sagi. Ciekawe spojrzenie na przemianę w wampira, odzyskiwanie pewnej swobody, a także uczenie się życia na nowo. Wzbogacona o piękne zdjęcia, muzykę, ale też i całkowicie zaskakujące zwroty w akcji czyni ją atrakcyjną, a dodatkowo urozmaiconą o sentymentalizm czyni ją najlepszym zwieńczeniem tych zmierzchowych zmagań. 
 

4 komentarze :

  1. Pisze się "towarzyszą", a nie towarzyszom" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. buahaha :D no przecież. wybacz ten karygodny błąd. poprawiłam się :D

      Usuń
  2. Dość krytycznie wyrażasz się o tym filmie:)
    No mnie też niektóre efekty wydawały się bardzo słabe, a wręcz obrzydliwe, jednak ogólnie cała ta produkcja nie wygląda tak źle. No i ten moment, który zaskoczył...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Film jedyny w swoim rodzaju, ukazuje "wampira" od drugiej strony. Nie do końca złego, kierującego się istniejącym w nim pierwiastkiem dobra. DLA MNIE SAGA JEST BARDZO DOBRĄ PRODUKCJĄ,BOMBA!!!

    OdpowiedzUsuń