Scenariusz:
Bill Condon
Zdjęcia: Dion Beebe
Zdjęcia: Dion Beebe
Muzyka:
Danny
Elfman, Fred Ebb, John Kander
Kraj: USA, Niemcy
Gatunek: Musical, Kryminał
Premiera:10 grudnia 2002 (Świat) 14 marca 2003 (Polska )
Obsada: Renee Zelweger, Catherine Zeta-Jones, Richard Gere, Queen Latifah, Christine Baranski, Colm Feore, Taye Diggs
Kraj: USA, Niemcy
Gatunek: Musical, Kryminał
Premiera:10 grudnia 2002 (Świat) 14 marca 2003 (Polska )
Obsada: Renee Zelweger, Catherine Zeta-Jones, Richard Gere, Queen Latifah, Christine Baranski, Colm Feore, Taye Diggs
Wielokrotnie
nagradzany, w tym także Oscarem za najlepszy film, przez niektórych
doceniany, przez innych uznawany za przeceniany, prezentujący
prawdziwą historię dwóch morderczyń z Chicago. Rozgrywający się
w skorumpowanym mieście i noszący jego nazwę w tytule obraz,
stworzony został przez reżysera przebojowej „Annie”,
czy „Nine”-
Roba Marshalla. Pełen przebojowych utworów, wspaniałych gwiazd
oraz dość makabrycznej historii o lekkim zabarwieniu
humorystycznym, „Chicago”,
prezentuje dramat każdej niedocenionej kobiety.
Roxie
Hart (Renee
Zellweger)
marzy o wielkiej karierze. Dlatego też, pomimo tego, że jest
mężatką, nie krępuje się małej przygody z człowiekiem, który
może jej otworzyć drzwi do sławy. Nieoczekiwany obrót spraw
powoduje, że Roxie spełnia swoje marzenie, ale nie do końca tak,
jakby tego spodziewała. Po zamordowaniu swojego kochanka zostaje
wtrącona do więzienia, gdzie przebywa wraz z innymi morderczyniami.
Wśród nich znajduje się znana gwiazda kabaretu, Velma Kelly
(Catherine
Zeta-Jones),
która nie cofnie się przed niczym, aby odzyskać wolność. Roxie
korzysta z pomocy wziętego prawnika- Billy'ego Flinna
(Richard Gere),
mogącego tak pokierować procesem, aby zrobił z niej gwiazdę.
Cóż
takiego jest w „Chicago”
co tak bardzo zachwyca widzów? Przede wszystkim ciekawa historia
zaprezentowana w nieszablonowy sposób. A to wszystko wzbogacone
genialną muzyką i utworami. Na forach wciąż mnożą się tematy,
w których ludzie wymieniają się między sobą zdaniem na temat
ulubionych piosenek. Jedni wskazują dynamiczne „All that Jazz”,
a jeszcze inni mroczne, przegadane, a także dość zabawne „CellBlock Tango”. Oba utwory znajdują się również i na mojej liście
the best of. Za wspaniałą aranżacja muzyczną stoi Danny Elfman,
który to przerobił broadwayowski musical. Do tego dochodzą
oczywiście genialne choreografie pełne ekspresji, namiętności,
ale też i liryczne. Widać, że Marshall miał pomysł na każdy
utwór będący dopowiedzeniem do toczącej się historii.
Jeżeli
ktoś jest sympatykiem świecidełek to oglądając ten musical
poczuje się, jak w sklepie z zabawkami. Gra świateł, przede
wszystkim w zamkniętych i przepięknie zaprojektowanych
pomieszczeniach, dodaje namiętności, ale też i swoistego
charakteru opowieści. Nie dotyczy to jedynie pełnej przepychu sceny
w kabarecie, ale również i surowych bloków więziennych. Jak
kabaret, to też i wspaniałe kostiumy zaprojektowane przez Colleen
Atwood- ubierającą obsadę takich filmów, jak
„Jeździec
bez głowy”,
czy „Wyznania
gejszy”.
Ta
wspaniała oprawa rodem z najlepszych teatrów staje się otoczką
dla dość niecodziennej historii w skorumpowanym gangsterskim
mieście, jakim jest Chicago. Oprócz dosłownego feministycznego
pospolitego ruszenia na mężczyzn, dotyka przede wszystkim podłego
traktowania kobiet przez mężczyzn. Każda z kobiet pojawiająca się
w tej opowieści w taki, bądź inny sposób została zraniona przez
swojego ukochanego, a tym samym zmuszona została do podjęcia
drastycznych środków celem wywinięcia się z problemowej sytuacji.
Nie jest to jednak kara i swoista nauka dla płci męskiej, która
musi pamiętać, że kiedy kobieta wejdzie w tryb zemsty to należy
schować się pod najbliższy kamień/sofę, ale także i nietypowa
droga do sławy. W końcu cała ta sytuacja wynikła z pragnienia
zostania gwiazdą i cały proces rozgrywający się na sali jest
niczym jedno wielkie przedstawienie. Z tego też powodu bywa
przesadne, z pewnością nie pozbawione poczucia humoru, bowiem
wszystko jest ukazane w pewien groteskowy sposób. Chęć bycia w
świetle reflektorów jest dominująca, odzwierciedleniem kobiecych
pragnień bycia w centrum uwagi. Ostatecznie, jest to też mocno
naciągana historia o nieudolności prawa, mocy pieniądza w Chicago,
a także niewinności wśród zbrodniarzy.
Produkcja
Marshalla to również genialne kreacje aktorskie, które wymagały
od obsady wielu godzin ciężkich ćwiczeń. Weźmy chociażby
takiego Richarda Gere, który do jednego kilkuminutowego numeru
musiał ćwiczyć step przez trzy miesiące. Jako jeden z nielicznych
znaczących męskich postaci miał sporą przewagę nad resztą. Nie
mniej udało mu się nie tylko bardzo dobrze zagrać, ale również i
zaśpiewać. Zaskakuje trochę Renee Zellweger, bowiem podczas
przygotowań nie ćwiczyła ani śpiewu, ani tańca. Tym bardziej
jest to dziwne, że wyszło jej to znakomicie. Jej kreacja Roxie była
bardzo wyrazista, bardzo charakterna, a tym samym nie do zapomnienia.
Nie mniej, najbardziej intryguje osoba Catherine Zeta-Jones, a
właściwie Vilma, która jest nie jest ani pozytywnym bohaterem, ani
negatywnym. Nie oznacza to jednak, że jest nijaka, wręcz
przeciwnie.
„Chicago” to historia o kobiecej niezależności, odwecie oraz zbrodni w jednym
z bardziej niebezpiecznych miast.Momentami banalny, ale całkowicie
nieprzewidywalny obraz, który znajduje swój wielki finał w
spełnieniu ludzkich marzeń. Wszystko to w nadzwyczaj przepięknej
formie, nie tylko w blasku świateł estrady, ale i w rytmie
ekspresyjnych oraz porywających utworów muzycznych. Wraz z
piosenkami zapadającymi w pamięć, inteligentnym i nie pozbawionym
poczucia humoru scenariuszem udowadnia, że słusznie nagrodzono go w
tak licznych kategoriach.
Recenzja w ramach Projekt Kino.
nie przepadam za miusicalami. Ale ostatnio oglądałam bardzo fajny film prestiż- o iluzjonistach. Serdecznie polecam i zapraszam na 2bloggirls.pl- aktualnie zamieściłyśmy recenzję ostatniej części zmierzchu
OdpowiedzUsuńwidziałam Prestiż :) skoro Ci się podobał to proponuję obejrzeć również Iluzjonistę. Oba filmy są świetne.
UsuńRowniez nie przepadalem za musicalami a wrecz omijalem je szerokim lukiem, ale od momentu ogladniecia Chicaga mozna powiedziac ze nawet polubilem. Poszlem za ciosem i ogladnalem Mamma mia, ktory tez mi sie spodobal. Bardyo fajna recenzja. Zapraszam na moj blog akcja91.blogspot.com
OdpowiedzUsuńjej próbuje zmusić się do tego filmu od ponad miesiąca, terminy z projektu gonią a ja nie mam nawet najmniejszej ochoty na to dziełko ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten film - widziałam go ze dwa razy i było to strasznie dawno, a i tak wiele scen i motywów zapadło mi głęboko w pamięć. Postacie świetne, aktorstwo świetne, utwory świetne. Czegóż chcieć więcej od musicalu? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Do dziś tego nie obejrzałam, chociaż mam na liście do obejrzenia. Tylko czasu na takie rozrywki nie mam :D
OdpowiedzUsuńTo jeden z tych filmów dopracowanych w 100%. Świetne aktorstwo, Catherine Zeta-Jones jest tu bezkonkurencyjna, niezapomniane piosenki i świetna scenografia. Często do niego wracam. Szkoda, że już "Nine" mimo jeszcze bogatszej obsady nie powtórzył sukcesu...
OdpowiedzUsuń