NOWOŚCI

środa, 29 sierpnia 2012

976. Trzej muszkieterowie, reż. Paul W.S. Anderson

Oryginalny tytuł: The Three Musketeers
Reżyseria: Paul W.S. Anderson
Scenariusz:
Andrew Davies, Alex Litvak
Na podstawie: powieści Alexandra Dumas ojca "Trzej muszkieterowie"
Zdjęcia:
Glen MacPherson
Muzyka:
Paul Haslinger
Kraj: USA, Niemcy, Francja, Wielka Brytania
Gatunek:  Przygodowy, Płaszcza i szpady
Premiera:
1 września 2011 (Świat), 14 października 2011 (Polska)
Obsada: 
Logan Lerman, Milla Jovovich, Matthew Macfadyen, Ray Stevenson, Luke Evans, Orlando Bloom, Christoph Waltz, Mads Mikkelsen, Gabriella Wilde, James Corden 

   Powieść „Trzej muszkieterowie” Alexandra Dumas jest jedną z najczęściej i najchętniej ekranizowanych. Niektóre z fragmentów w nich zawartych są stosowane do dziś jako symbol solidarności, co czyni je ponadczasowymi. W 2011 roku na ekranach światowych kin pojawiła się kolejna interpretacja tej klasycznej powieści, a reżyserem „Trzech muszkieterów” został sam Paul W.S. Adnerson- ojciec przebojowych filmów „Resident Evil”, czy też „Mortal Kombat”. Dzięki sprawnemu połączeniu humoru, intrygi i akcji produkcja zyskała sobie sympatię rzeszy widzów, co może dać początek fascynującej serii.
    Atos, Portos i Aramis (Matthew Macfadyen, Ray Stevenson, Luke Evans) tworzą trzech muszkieterów walczących w służbie króla Francji- Ludwika (Freddie Fox). Aktualnie odstawieni na boczny tor zajmują się zwykłymi, przyziemnymi sprawami. Do momentu, w którym w Paryżu pojawia się młodzieniec- D'Artagnan (Logan Lerman), chcący zostać muszkieterem, jak jego ojciec. Od razu wprowadza chaos i wzbudza fascynację w sercu damy dworu- Constance (Gabriella Wilde). Tymczasem do stolicy przybywa z Anglii książę Buckingham (Orlando Bloom) wraz ze swoją towarzyszką i wrogiem muszkieterów- Milady De Winter (Milla Jovovich). Nikt nie wie, że za plecami Buckinghama i króla Ludwika, zawiązuje intrygę z kardynałem Richelieu (Christopher Waltz), w wyniku, której ma dojść do wojny pomiędzy Anglią i Francją. Trzech muszkieterów wraz z D'Artagnanem zostaje wysłanych na misję do Londynu, z polecenia królowej Anny (Juno Temple), aby zapobiec rozpadowi królestwa i kwitnącej miłości.
     Trzej muszkieterowie znani są na całym świecie. Są symbolem oddania i solidarności wobec wspólnego wroga. To od nich pochodzi wyrażenie „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, które po dziś dzień stosowane jest w chwilach jedności. „Trzej muszkieterowie” wizji Andersona to ludzie, którzy po akcji z Milady odchodzą w niepamięć. Bawią się w strażników miejskich, pijaków, czy też utrzymanków. Aż w końcu przybywa nadzieja pod postacią czwartego muszkietera- D'Artagnana, który rozbudza w nich nadzieję na nowe i lepsze życie. Historie płaszcza i szpady są niezwykle pociągające, ze względu na to, że bawienie się szablami przez bohaterów potrafi być wciągające. Z zafascynowaniem i pewnym napięciem na twarzy przyglądamy się kolejnym pojedynkom i kibicujemy naszym ulubieńcom, bo jakżeby inaczej. Widać w tym pewne piękno, bowiem bohaterowie poruszają się niezwykle płynnie i sprawnie posługują się szpadami. To można zawdzięczać między innymi Brianowi Dannerowi, który zajął się odpowiednim szkoleniem. 
Z drugiej zaś strony w filmie zawiązuje się intryga, bowiem tam gdzie Milady De Winter tam nic nie jest takie jak się wydaje. I we Francji ponownie próbuje namieszać w polityce łącząc siły z kardynałem, który chce odebrać młodemu królowi władzę nad krajem. Jak wiadomo, najlepszy cios można było w tym przypadku wymierzyć w relacje króla i królowej, wobec czego poddano jej uczucia do króla w wątpliwość. Oczywiście, królowa od razu wie co się święci i z tego powodu wysyła muszkieterów na misję. W zasadzie, ciekawe są te relacje, które wywiązują się między parą królewską, a muszkieterami. Nie są to typowe relacje, a takie, które ocierają się o przyjaźń. Jest to całkiem przyjemne.
     Ostatecznie, bardzo wiele dzieje się w tym filmie. Intrygi, szermierka, no i przede wszystkim pościgi latającymi maszynami wojennymi. Może to być fascynujące, ale nie miałby racji bytu, gdyby nie ich wykonanie. I to tutaj właśnie możemy się szczerze pozachwycać. Już sama scenografia do filmu zwala z nóg. Choć akcja rozgrywa się we Francji i w Anglii to nawet przez chwilę zdjęcia nie są tam kręcone. Przepiękny pałac króla Ludwika, Versailles, to tak naprawdę niemiecki pałac Fürstbischöfliche Residenz, położony na Bawarii. Przyjdzie nam pozachwycać się wykończeniem komnat, ale najlepsze jest to, że miejsce to naprawdę istnieje i każdy może je odwiedzić. Ja osobiście byłam oszołomiona pięknem bawarskich pałaców. Ale nie tylko o wnętrza, bogato zdobione, tutaj chodzi. Istotna jest również architektura ogrodu, no co tutaj dużo mówić- kiedy ta latająca machina go niszczy, coś w nas pęka. No, ale nie można zachwycać się jedynie pałacem, który pojawia się jedynie w niektórych scenach. Ten film to także przepiękne stroje, w niezwykle odważnych kolorach i ze złoceniami. Cudowne! Ponadto zachwycić można się także efektami specjalnymi, bowiem jest ich tutaj trochę, tak samo zresztą jak efektów wizualnych, czy cyfrowych. Latające maszyny godne są naszego podziwu, bowiem zadbano o każdy najmniejszy ich szczegół. Co tu dużo mówić, film cieszy oko. W dodatku jest także przyjemny dla naszych uszu, gdyż kompozycje Paula Haslingera („Underworld”) chwytają za serce. Mają francuskie odpowiednie dla tych czasów brzmienia. Momentami przypominają te kompozycje, które tworzy sam Hans Zimmer, ale jest im do tego daleko. Z pewnością umilają nam czas i idealnie podkreślają charakter konkretnych wydarzeń.
     Wśród obsady nie ma jakichś większych zaskoczeń. Wszyscy aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani do postaci przez nich granych, aczkolwiek nie ma tutaj nikogo kto by się specjalnie wybijał, czy też pogrążał film. Ujrzymy tutaj twarze różnorakich narodowości, bowiem jest i Milla Jovovich, jest też Christopher Waltz, a nawet i Orlando Bloom. W filmie występują ludzie przewijali się w znanych kinowych hitach, jak chociażby Mads Mikkelsen (Rochefort), którego kojarzyć można z roli w filmie „Starcie tytanów”, czy Logana Lermana, znanego dla fanów filmu o Percym Jacksonie i bogach olimpijskich. Teraz każdy wciela się w zupełnie inną postać. Milla Jovovich po raz pierwszy staje się niegodna zaufania, chociaż nadal wykorzystuje się jej gibkość i zdolności kaskaderskie. Logan Lerman w końcu może wykazać się jako dorosły człowiek i brać udział w czymś dostojniejszym niżeli walka z bogami. Natomiast Luke Evans zrzuca boskie szaty Zeusa na rzecz szpady muszkietera. Niektórzy przechodzą większe metamorfozy, jak chociażby Orlando Bloom, który pod tym zarostem, bujną czupryną i eleganckich ciuchach jest trudny do rozpoznania.
     Film „Trzej muszkieterowie”, o dziwo, nie zawiódł moich oczekiwań. Wręcz przeciwnie, nawet mnie zaskoczył, bowiem porywa bez większych problemów. Intryguje fabułą, ciekawi poprzez nieoczekiwane zwroty w akcji, ale przede wszystkim stanowi prawdziwą uciechę dla oczu. Zachwycać można się tutaj każdym najdrobniejszym szczegółem, od pałacu, poprzez kostiumy, aż do machin wojennych. Wszystko to okraszone jest sporą dawką poczucia humoru, ale przede wszystkim szermierskimi rozgrywkami. Ponadczasowa historia zyskuje zupełnie inny charakter, a wszystko przez znane i lubiane przez wszystkich gwiazdy, jak Waltz, czy Jovovich. Przy tym filmie nie sposób się nudzić, bowiem, gdy jest lekki przestój w atrakcjach to można skupić się wówczas na przepięknym wykonaniu bawarskiego pałacu, czy królewskich karoc. Bez dwóch zdań jest to idealna propozycja na każdy nudny, a nawet samotny wieczór. 

5 komentarzy :

  1. Nigdy nie przepadałam za Trzema Muszkieterami, ale nie ukrywam ten film mnie zaciekawił - a raczej twoja recenzja o nim. Z chęcią kiedyś po niego sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego Andersona (bo jest jeszcze dwóch wybitniejszych) darzę sporą niechęcią. Skonczyłem oglądać jego filmy, na którejś części RE i na razie chyba po muszkieterów nie sięgnę.
    Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja film całkowicie wyśmiewam, moim zdaniem jest tam tyle nielogicznych i idiotycznych rzeczy... Osobiście nie polecam, żałuję wydanych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiadomo, że to rzecz gustu :) ja oczekiwałam lekkiego filmu pełnego akcji i nie zawiodłam się :)

      Usuń
  4. Kiedyś próbowałem obejrzeć ten film, ale nie zainteresował mnie na tyle, by oglądać do końca. Powieść Dumasa należy do moich ulubionych książek i jestem mocno zawiedziony, że filmowcy tak powierzchownie i bez szacunku traktują literacki pierwowzór, który jest niemal gotowym scenariuszem na dobre kino przygodowo-historyczne, a nie na przeszarżowane i efekciarskie ramotki takie jak np. "D'Artagnan" z 2001 roku (bo o tej wersji Andersona nie będę się wypowiadał, gdyż nie widziałem w całości). Moją ulubioną adaptacją powieści o muszkieterach jest klasyczna wersja hollywoodzka z 1948 roku, chyba najbliższa literackiemu pierwowzorowi, a jednocześnie będąca świetnym filmem przygodowym.

    OdpowiedzUsuń