NOWOŚCI

niedziela, 5 sierpnia 2012

969. Życie od kuchni, reż. Scott Hicks

Oryginalny tytuł: No Reservations
Reżyseria:  Scott Hicks
Scenariusz:
Carol Fuchs
Zdjęcia:
Stuart Dryburgh
Muzyka:
Philip Glass
Kraj: USA, Australia
Gatunek: Dramat, Romans
Premiera:
27 lipca 2007 (Świat) 07 września 2007 (Polska)
Obsada:
Catherine Zeta-Jones, Aaron Eckhart, Abigail Breslin, Patricia Clarkson, Jenny Wade, Lily Rabe, Bob Balaban, Brian F. O'Byrne

Data wydania DVD: 25 maja 2012 (wznowione w serii Zakochane Kino) 
Dystrybutor: Galapagos
Wersja wydania: 1-płytowa
Dodatki: Za kulisami filmu.

    Scott Hicks wstrząsał światem za sprawą swoich bardzo dobrych filmów o życiu cenionych muzyków. Jednym z nich jest „Blask”, który zdobył wiele nominacji do Oscara, w tym statuetkę dla Geoffreya Rusha. Jednakże, gdy zapoznał się z dramatycznym scenariuszem do „Życie od kuchni”, debiutującego Carola Fuchsa, bazującego na cenionym niemieckim tytule Sandry Nettelbeck- „Tylko Marta”, był tak zafascynowany, że od razu zaangażował się w ten niecodzienny dla niego projekt.
    Kate (Catherine Zeta-Jones) jest cenioną, ale również niezależną i nie dającą się ponieść emocjom szefową kuchni w nowojorskiej restauracji. Jej życie wywraca się do góry nogami, kiedy jej siostra ginie w wypadku samochodowym zostawiając dziesięcioletnią córeczkę- Zoe (Abigail Breslin), którą to właśnie ona musi się zająć. Podczas, gdy Kate zbiera siły, właścicielka restauracji- Paula (Patricia Clarkson), zatrudnia do pomocy nowego szefa kuchni- Nicka (Aaron Eckhart). Czując, że mężczyzna chce ją wygryźć ze stanowiska, Kate zaczyna toczyć z nim rywalizację. Niespodziewanie, to właśnie on staje się balsamem na zbolałe serce szefowej kuchni, a także jej małej siostrzenicy.
     Obecnie produkcje, w których bohaterowie stoją nad garami przygotowując smakowite kąski cieszą się ogromną popularnością. Nie jest to więc nic przewrotnego. Nie zaskakuje także wykorzystanie wątków, gdzie to do poukładanej kobiety, bądź mężczyzny zwala się nagle córka/siostrzenica, która to albo utraciła matkę/ojca, bądź też została oddana na wychowanie i zacieśnianie więzi. Podobny motyw zobaczymy chociażby w filmie „Mama na obcasach” z Kate Hudson, czy „Plan gry” z Dwayne'm Johnsonem. Pojawienie się dzieciaków może doprowadzić do przeróżnych komicznych sytuacji, jednakże w sytuacji, kiedy cierpią one z powodu utraty matki, może to oznaczać tylko jedno- pełną dramatyzmu opowieść. Taki właśnie jest film „Życie od kuchni”. Nie zobaczymy tutaj wyważonych dowcipnych scen, a jedynie takie, które poruszą nasze czułe punkty. Niektóre mogą wywoływać uśmiech na twarzy, ale w większości chodzi tutaj bardziej o leczenie ran po utracie najbliższej osoby. 
Z drugiej zaś strony jest to również nauka życia, bowiem jak dla Zoe Kate staje się kimś w typie pocieszyciela, tak Zoe dla Kate staje się źródłem wszelkich emocji, to właśnie ona jest dla niej ich wyzwalaczem, oczywiście w połączeniu z przystojnym Nickiem. Obraz ten dotyka nie tylko bólu, ale przede wszystkim i łapania życia za rogi i czerpaniem z niego pełnymi garściami. Poza tym pozbawiona jest pewnej infantylności, choć z pewnego punktu widzenia może stanowiłoby to pewien plus dla produkcji, w której w końcu pojawia się dziecko. Jest zdecydowanie zbyt poważna, tak jak poważna jest bohaterka.
     Trochę rozrywki wprowadza się tutaj za pomocą kuchennych wariacji. Nie tylko kręcimy się po kuchni przy 22 Bleecker Street. Wraz z kucharzami przygotujemy wykwintne potrawy kuchni francuskiej, czy też włoskiej. Ślinka pocieknie nam na widok bajecznych deserów. Wszystko to w sposób bardzo płynny, niczym taniec. Uszy zatracą się we wspaniałych operach najznakomitszych tenorów światowej sławy. Jest to rewelacyjne urozmaicenie dla genialnej muzyki Philipa Glassa, który stał się inspiracją dla reżysera filmu do zekranizowania jego biografii. Nie dziwi więc, że to właśnie jego Hicks zaangażował do fabularnego obrazu.
     Obsada, która pojawiła się w filmie podeszła do swoich ról z prawdziwym entuzjazmem. Od razu rozpoczęło się szkolenie najważniejszych głów tego filmu. Catherine Zeta-Jones, nie tylko pracowała przez jeden wieczór jako kelnerka, ale stała się uczennicą znanego szefa kuchni- Michaela White'a. W szkoleniu udział wziął także Aaron Eckhart, który niegdyś bawił się w kelnera i barmana. Nawet młoda Abigail Breslin wyniosła z filmu pewną naukę, gdyż w trakcie przygotowań do roli, pod opieką szefowej kuchni Lee Anne Wang nauczyła się podrzucać naleśniki, a także obierać warzywa. Pozostała część obsady również nie spoczęła na laurach, nawet Patricia Clarkson trenowała obowiązki gospodarza restauracji. Wszystkie te lekcje wyszły wszystkim na dobre, gdyż podczas seansu nie ma się wrażenia sztuczności, czy kalectwa konkretnych postaci w ich działaniach. Poza przygotowaniem do kucharzenia najważniejsi bohaterowie tego filmu, czyli Kate, Nick i Zoe, byli bardzo przekonujący w swoich kreacjach. Między Catherine i Aaronem wywiązała się pewna nić zrozumienia, a iskrzenie, które pojawiało się na ekranie przeniosło się i na widza. Można nawet pomyśleć, że ta dwójka, wraz z małą dziewczynką stanowiłaby bardzo udaną rodzinę.
     „Życie od kuchni” to ten typ produkcji, która z jednej strony urzeka widza, ale z drugiej niewiele wnosi do jego monotonnego życia. Wartości, które na przestrzeni lat wielokrotnie były nam wpajane przez setki reżyserów. Leczenie ran po śmierci ukochanej osoby, uczenie się na nowo życia, a także zyskanie czegoś, czego nigdy nie znaliśmy. Jednakże niebanalne przełamywanie barier i przewidywalne poruszanie ludzkich serc, wcale nie musi być czymś złym. A jeżeli doprawić tę fabułę smakiem najwspanialszych smaków może okazać się, że oglądanie Catherine Zeta-Jones oraz Aarona Eckharta w miłosnych uniesieniach może być naprawdę przyjemne.

 Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję firmie Galapagos.

2 komentarze :

  1. Lubię ten film. Zaliczyłam go na fali zainteresowania Eckhartem po "Mrocznym rycerzu". Filmy obyczajowe, które dzieją się w kuchni, mają spore szanse na trafienie w moje gusta.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jeden z tych filmów, które się ogląda się całkiem dobrze (choć bez przesady) i które zapomina się niemal zaraz po seansie. Jak piszesz - nic prawie nowego nie wnosi, ani do naszego życia, ani do kina w ogóle.

    OdpowiedzUsuń