NOWOŚCI

poniedziałek, 4 czerwca 2012

946. Królewna Śnieżka i Łowca, reż. Rupert Sanders

Oryginalny tytuł: Snow White and the Huntsman
Reżyseria: Rupert Sanders
Scenariusz: Evan Daugherty, Hossein Amini, John Lee Hancock
Na podstawie: baśni braci Grimm "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków"
Zdjęcia: Greig Fraser
Muzyka: James Newton Howard
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera: 31 maja 2012 (Świat) 01 czerwca 2012 (Polska)
Obsada: Kristen Stewart, Charlize Theron, Chris Hemsworth, Sam Clafin, Ian McShane, Bob Hoskins, Ray Winstone, Toby Jones, Johnny Harris, Brian Gleeson, Nick Frost, Eddie Marsan, Sam Spruell
 
     Rok 2012 należy do filmów kręconych na podstawie baśni. Pojawiały się już historie o Czerwonych Kapturkach, a teraz na afiszu wiszą coraz to nowsze interpretacje jednej z najpiękniejszych i najpopularniejszych baśni braci Grimm „Królewna Śnieżka”. Na początku roku widzowie zachwycać się mogli komediowym odpowiednikiem z Julią Roberts w roli głównej, ale teraz przyszedł czas na pełną zła i mroku wizję wyreżyserowaną przez początkującego twórcę- Ruperta Sandersa, a która przybrała tytuł „Królewna Śnieżka i Łowca”.
     Mroczne siły najeżdżają królestwo, ale Król Magnus wraz ze swoją armią odpierają atak. Po wygranej bitwie odnajdują piękną kobietę imieniem Ravenna (Charlize Theron), która wywołuje tak silne uczucia w królu, że ten chwilę później ją poślubia. Kobieta od razu wyczuwa swoistą więź z jego córką- Śnieżką, która do tej pory uznawana była za najpiękniejszą w królestwie. Ravenna chce jednak jedynie tronu dlatego morduje króla, wtrąca Śnieżkę do więzienia i sprowadza mrok i biedę na poddanych. Jednakże, gdy Śnieżka (Kristen Stewart) osiąga pełnoletność staje się zagrożeniem dla złej królowej, która z każdym dniem coraz szybciej się starzeje, a jej moc zaczyna słabnąć. Kiedy dziewczyna ucieka do Mrocznego Lasu Ravenna posyła za nią Łowcę (Chris Hemsworth). Jednakże, gdy ten dowiaduje się kim jest dziewczyna robi wszystko, aby uchronić ją przez złym losem i znaleźć jej bezpieczną przystań. Wszyscy widzą w nią wybraną, która jako jedyna może obalić królową.
     Scenarzyści, którzy stworzyli dla Ruperta Sandresa materiał do „Królewny Śnieżki i Łowcy” wykazali się nie lada wyobraźnią. Dotychczasowa historia o księżniczce, gdzie najistotniejszy jest wątek miłosny, zamieniła się w przygodową wyprawę ku wolności, w której romanse zepchnięte zostały na dalszy plan. Tym samym zmienia się trochę moralny charakter tej baśni. Wcześniej stawiano na szczęśliwą miłość i zwycięstwem dobra nad złem. Ten drugi wciąż zostaje utrzymany, aczkolwiek chodzi tutaj o wiele więcej. W „Królewnie Śnieżce” zawsze chodziło o zazdrość Złej Królowej o Śnieżkę. Teraz dowiadujemy się skąd pochodziła złość tej postaci. Kiedy w „Once Upon a Time” nienawiść do Śnieżki wynikała z obwinianie jej za utratę ukochanego, tak w wizji Sandersa okazuje się, że Ravenna też utraciła coś w przeszłości, coś co karze mścić jej się po dziś dzień. 
Jak to robi? Tutaj wprowadzają element nadnaturalny. Kobieta, która dla jej własnego bezpieczeństwa została obdarzona klątwą przez matkę korzysta z ciemnych mocy, aby osiągnąć swój cel. W konsekwencji traci swoją urodę i młodość, a i jej odzyskiwanie jest dość innowacyjne. Niczym mumia wysysa ją z młodych dziewcząt. Dodatkowym osłabieniem dla niej jest fakt iż przestała być najpiękniejsza, kiedy to Śnieżka osiągnęła pełnoletność. Innym dość widocznym wątkiem jest Łowca i jego historia. Nie radzi sobie ze swoją własną przeszłością, a bóle zapija coraz to nowszymi trunkami. Kiedy dostaje zadanie odnalezienia Śnieżki w Mrocznym Lesie coś zaczyna się zmieniać. Ponownie zaczyna zależeć mu na kimś i biorąc nauczony na błędach chroni ją, aż do samego końca. Ponadto fabuła dotyka również i problemu uzyskiwania wolności całego królestwa. Młoda dziewczyna staje na czele wyprawy, przypominająca swoim charakterem tę z „Drużyny Pierścienia”, której zwieńczeniem jest wielka bitwa, choć, niestety, nie tak porywająca jak można by przypuszczać.
     O wiele większym plusem dla filmu jest jego wygląd. Samych efektów komputerowych może i nie ma zbyt wiele, ale klimat w jakim utrzymana jest produkcja przesiąknięty jest baśniowością, a tym samym niezwykłością i tajemniczością. Pojawia się tutaj kilka magicznych postaci, m.in. gigantyczny i paskudny, ale jednocześnie piękny troll oraz wróżki z Sanktuarium. Przy nich twórcy mogli poszaleć z efektami i, niestety, widzimy tutaj komputerowy wkład. Tajemnice Mrocznego Lasu oraz Sanktuarium nadzwyczajnie nas rozczulają. Są to dwa miejsca, które zachwycają nas swoim wyglądem, w każdym najmniejszym detalu. Zapoznawszy się ze zwiastunem cały film oczekujemy na prezentację wielkiej siły Ravenny, której to towarzyszą kruki. Wypada to dość nieprzewidywalnie, ale podoba się. Ekipa scenografów, która odpowiada za ten magiczny świat spisała się na medal. Wszystko wygląda przepięknie, mrocznie, ale jednak prześlicznie. O soundtracku do filmu było głośno na długo przed jego premierą. Nie mniej niecierpliwie niż na obraz oczekiwaliśmy premiery utworu w wykonaniu Florance and the Machine o tytule „Breathe of Life”, który w końcu możemy usłyszeć w produkcji przy napisach końcowych. Wspaniała i zaskakująco klimatyczna piosenka jest idealnym zakończeniem tego co przeżywaliśmy podczas seansu. Kompozycją muzyki, która umilała nam czas podczas oglądania „Królewny Śnieżki i Łowcy” były ponadprzeciętne dźwięki Jamesa Newtona Howarda. Większość pięknych i melancholijnych utworów świata kina wyszło spod jego ręki, a od teraz można do nich zaliczyć także i te ze Śnieżki.
     Patrząc na obsadę do filmu szybko zdajemy sobie sprawę, że będzie się działo. Niektórzy zniechęceni pojawieniem się tu gwiazdy „Zmierzchu” nie mają zamiaru wybierać się do kina. Jednakże już w tym momencie mogę złagodzić ich obawy, bowiem w ujęciach kamery Greiga Frasera Kristen Stewart jest naprawdę piękna. Poza tym, niewiele odzywa się przez cały film, wobec czego nie jest tak drażniąca jak można by się spodziewać. Jest delikatna i dziewczęca, a także drapieżna, gdy wymaga tego scenariusz. O dziwo ciężko jest wyobrazić sobie w tej roli Emily Browning, czy Selenę Gomez, które również starały się o tę rolę. Obok Śnieżki istotną postacią jest również i Zła Królowa, tutaj Ravenna, a w tej roli Charlize Theron. Według mnie barbarzyństwem jest stwierdzenie, że Stewart jest od niej piękniejsza, ale na potrzeby filmu można przymknąć na to oko. Theron zagrała bardzo mroczną postać, z której jad i nienawiść wylewają się wręcz hektolitrami. Każdego może ona przerazić, w szczególności, gdy wybucha gniewem. Dlatego też wybór między nią, Angeliną Jolie, czy Winoną Ryder był, jak gdyby, przesądzony. Choć z drugiej strony po Charlize też nie spodziewalibyśmy się podobnej ekspresji. Dla żeńskiej części publiczności nie lada atrakcją jest pojawienie się w obsadzie samego Thora, czyli Chrisa Hemswortha, który tym razem stał się Łowcą. Przez krótką chwilę oglądać możemy jego nagi i muskularny tors, a i jego gra jest dość porywająca. Zaskakuje tym, a jakże. Bez większych przeszkód zatracamy się w nim. W fabule występują także krasnale, o dziwo nie postarano się o karłów, a jedynie zminimalizowano mniej bądź znanych aktorów. Wśród nich zobaczymy między innymi Iana McShane'a, Boba Hoskinsa oraz Toby'ego Jonesa, ale zarówno oni, jak i pozostali (o dziwo nie tylko siedmiu) znakomicie dawali sobie radę w tych pomniejszonych rolach.
     Z przykrością muszę stwierdzić, że tytuł „Królewna Śnieżka i Łowca” nie do końca spełnił moje oczekiwania. Tak, jak humorystycznemu „Mirror, Mirror” nie udało się porwać mojego serca, tak też i ten pełny brutalności i mroku film, nie wywarł na mnie większego wrażenia. Wszystko jest na pół gwizdka. Z jednej strony fabuła jest intrygująca, w dodatku wsparta przepiękną wizualizacją i muzycznymi wojażami, ale z drugiej nie wzbudza to większego zachwytu momentami wręcz nudząc. Obsada, bądź co bądź, nie inspirowała, a wydarzenia nie robiły większego zamieszania w naszych emocjach. Produkcja miała spory potencjał, ale, niestety, twórcom nie udało się utrzymać jej na poziomie. Nie mniej, film mogę polecić dla fanów niesztampowych obrazów, które wywołują kontrowersje, ale i stanowią pewien balsam dla ducha. 

Recenzja dla portalu Anime-Games-World. 



7 komentarzy :

  1. Muszę się z przykrością zgodzić, bo serio miałem spore nadzieje na wspaniałe widowisko. A tu niestety , choć pojedyncze fragmenty są niezłe a film zgadza się, że jest przepiękny pod względem zdjęć i efektów, to całościowo to średnio rusza i angażuje. Widać, że nakręcił to debiutant od reklamówek. Poza tym jest trochę logicznych dziwów tam (skąd ten koń? i w ogóle jak dziewczyna wychowana w wieży umiała tak świetnie jeździć?)
    Dopisuje się za to do pochwał w stronę piosenki: ma taki rozmach i energię, jaką powinien mieć cały film. Ode mnie też 6/10, przy czym bez absolutnie królewskiej Charlize Theron (ma się wrażenie, że ona przerasta cały ekran) dałbym co najmniej punkt niżej. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem świeżo po seansie i powiem tak. Na pewno o niebo bardziej podobał mi się niż wspomniany "Mirror, mirror". Charlize absolutnie przecudowna i do tego piosenka Florence jest niesamowita. Wizualnie rewelacja, niektóre rozwiązania fabuły też mi się podobały. Ale czegoś zabrakło. Mimo to zawsze mogło być gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chciałam zobaczyć ten film, ale jak się dowiedziałam, że Stewart dostała główną rolę - taka aktorka u boku znakomitej Theron to skandal! - to jakoś przestało mi się śpieszyć. Może kiedyś obczaję...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi film bardzo się podobał. Był po prostu świetny. Klimat i gra aktorów mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Poza tym, niewiele odzywa się przez cały film, wobec czego nie jest tak drażniąca jak można by się spodziewać." > pojechałaś:D

    U mnie jeszcze mniej entuzjazmu, ale zgadzam się co do głównego wniosku: że film zrobiony jest na pół gwizdka i nie powala.

    Za to elfki były słodziutkie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jeszcze nie oglądałem, choć przyznam, po zwiastunach i zapowiedziach byłem bardzo zainteresowany tą produkcją. Tymczasem generalnie recenzje nie powalają, w większości autorzy są dość negatywnie nastawieni, i tutaj też widzę zachwytów nie ma. A zatem chyba jednak odpuszczę sobie ten film.

    OdpowiedzUsuń