Oryginalny tytuł: Snow White and the Huntsman
Reżyseria: Rupert Sanders
Scenariusz: Evan
Daugherty, Hossein Amini, John Lee Hancock
Na podstawie: baśni braci Grimm "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków"
Zdjęcia: Greig Fraser
Muzyka: James
Newton Howard
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera: 31 maja 2012 (Świat) 01 czerwca 2012
(Polska)
Obsada: Kristen Stewart, Charlize Theron, Chris
Hemsworth, Sam Clafin, Ian McShane, Bob Hoskins, Ray Winstone, Toby
Jones, Johnny Harris, Brian Gleeson, Nick Frost, Eddie Marsan, Sam
Spruell
Rok
2012 należy do filmów kręconych na podstawie baśni. Pojawiały
się już historie o Czerwonych Kapturkach, a teraz na afiszu wiszą
coraz to nowsze interpretacje jednej z najpiękniejszych i
najpopularniejszych baśni braci Grimm „Królewna Śnieżka”.
Na początku roku widzowie zachwycać się mogli komediowym
odpowiednikiem z Julią Roberts w roli głównej, ale teraz przyszedł
czas na pełną zła i mroku wizję wyreżyserowaną przez
początkującego twórcę- Ruperta Sandersa, a która przybrała
tytuł „Królewna Śnieżka i Łowca”.
Mroczne
siły najeżdżają królestwo, ale Król Magnus wraz ze swoją armią
odpierają atak. Po wygranej bitwie odnajdują piękną kobietę
imieniem Ravenna (Charlize Theron), która wywołuje tak silne
uczucia w królu, że ten chwilę później ją poślubia. Kobieta od
razu wyczuwa swoistą więź z jego córką- Śnieżką, która do
tej pory uznawana była za najpiękniejszą w królestwie. Ravenna
chce jednak jedynie tronu dlatego morduje króla, wtrąca Śnieżkę
do więzienia i sprowadza mrok i biedę na poddanych. Jednakże, gdy
Śnieżka (Kristen Stewart) osiąga pełnoletność staje się
zagrożeniem dla złej królowej, która z każdym dniem coraz
szybciej się starzeje, a jej moc zaczyna słabnąć. Kiedy
dziewczyna ucieka do Mrocznego Lasu Ravenna posyła za nią Łowcę
(Chris Hemsworth). Jednakże, gdy ten dowiaduje się kim jest
dziewczyna robi wszystko, aby uchronić ją przez złym losem i
znaleźć jej bezpieczną przystań. Wszyscy widzą w nią wybraną,
która jako jedyna może obalić królową.
Scenarzyści,
którzy stworzyli dla Ruperta Sandresa materiał do „Królewny
Śnieżki i Łowcy” wykazali się nie lada wyobraźnią.
Dotychczasowa historia o księżniczce, gdzie najistotniejszy jest
wątek miłosny, zamieniła się w przygodową wyprawę ku wolności,
w której romanse zepchnięte zostały na dalszy plan. Tym samym
zmienia się trochę moralny charakter tej baśni. Wcześniej
stawiano na szczęśliwą miłość i zwycięstwem dobra nad złem.
Ten drugi wciąż zostaje utrzymany, aczkolwiek chodzi tutaj o wiele
więcej. W „Królewnie Śnieżce” zawsze chodziło
o zazdrość Złej Królowej o Śnieżkę. Teraz dowiadujemy się
skąd pochodziła złość tej postaci. Kiedy w „Once Upon a
Time” nienawiść do Śnieżki wynikała z obwinianie jej za
utratę ukochanego, tak w wizji Sandersa okazuje się, że Ravenna
też utraciła coś w przeszłości, coś co karze mścić jej się
po dziś dzień.
Jak to robi? Tutaj wprowadzają element
nadnaturalny. Kobieta, która dla jej własnego bezpieczeństwa
została obdarzona klątwą przez matkę korzysta z ciemnych mocy,
aby osiągnąć swój cel. W konsekwencji traci swoją urodę i
młodość, a i jej odzyskiwanie jest dość innowacyjne. Niczym
mumia wysysa ją z młodych dziewcząt. Dodatkowym osłabieniem dla
niej jest fakt iż przestała być najpiękniejsza, kiedy to Śnieżka
osiągnęła pełnoletność. Innym dość widocznym wątkiem jest
Łowca i jego historia. Nie radzi sobie ze swoją własną
przeszłością, a bóle zapija coraz to nowszymi trunkami. Kiedy
dostaje zadanie odnalezienia Śnieżki w Mrocznym Lesie coś zaczyna
się zmieniać. Ponownie zaczyna zależeć mu na kimś i biorąc
nauczony na błędach chroni ją, aż do samego końca. Ponadto
fabuła dotyka również i problemu uzyskiwania wolności całego
królestwa. Młoda dziewczyna staje na czele wyprawy, przypominająca
swoim charakterem tę z „Drużyny Pierścienia”,
której zwieńczeniem jest wielka bitwa, choć, niestety, nie tak
porywająca jak można by przypuszczać.
O
wiele większym plusem dla filmu jest jego wygląd. Samych efektów
komputerowych może i nie ma zbyt wiele, ale klimat w jakim utrzymana
jest produkcja przesiąknięty jest baśniowością, a tym samym
niezwykłością i tajemniczością. Pojawia się tutaj kilka
magicznych postaci, m.in. gigantyczny i paskudny, ale jednocześnie
piękny troll oraz wróżki z Sanktuarium. Przy nich twórcy mogli
poszaleć z efektami i, niestety, widzimy tutaj komputerowy wkład.
Tajemnice Mrocznego Lasu oraz Sanktuarium nadzwyczajnie nas
rozczulają. Są to dwa miejsca, które zachwycają nas swoim
wyglądem, w każdym najmniejszym detalu. Zapoznawszy się ze
zwiastunem cały film oczekujemy na prezentację wielkiej siły
Ravenny, której to towarzyszą kruki. Wypada to dość
nieprzewidywalnie, ale podoba się. Ekipa scenografów, która
odpowiada za ten magiczny świat spisała się na medal. Wszystko
wygląda przepięknie, mrocznie, ale jednak prześlicznie. O
soundtracku do filmu było głośno na długo przed jego premierą.
Nie mniej niecierpliwie niż na obraz oczekiwaliśmy premiery utworu
w wykonaniu Florance and the Machine o tytule „Breathe of Life”, który w końcu możemy
usłyszeć w produkcji przy napisach końcowych. Wspaniała i
zaskakująco klimatyczna piosenka jest idealnym zakończeniem tego co
przeżywaliśmy podczas seansu. Kompozycją muzyki, która umilała
nam czas podczas oglądania „Królewny Śnieżki
i Łowcy”
były ponadprzeciętne dźwięki Jamesa Newtona Howarda. Większość
pięknych i melancholijnych utworów świata kina wyszło spod jego
ręki, a od teraz można do nich zaliczyć także i te ze Śnieżki.
Patrząc
na obsadę do filmu szybko zdajemy sobie sprawę, że będzie się
działo. Niektórzy zniechęceni pojawieniem się tu gwiazdy
„Zmierzchu”
nie mają zamiaru wybierać się do kina. Jednakże już w tym
momencie mogę złagodzić ich obawy, bowiem w ujęciach kamery
Greiga Frasera Kristen Stewart jest naprawdę piękna. Poza tym,
niewiele odzywa się przez cały film, wobec czego nie jest tak
drażniąca jak można by się spodziewać. Jest delikatna i
dziewczęca, a także drapieżna, gdy wymaga tego scenariusz. O dziwo
ciężko jest wyobrazić sobie w tej roli Emily Browning, czy Selenę
Gomez, które również starały się o tę rolę. Obok Śnieżki
istotną postacią jest również i Zła Królowa, tutaj Ravenna, a w
tej roli Charlize Theron. Według mnie barbarzyństwem jest
stwierdzenie, że Stewart jest od niej piękniejsza, ale na potrzeby
filmu można przymknąć na to oko. Theron zagrała bardzo mroczną
postać, z której jad i nienawiść wylewają się wręcz
hektolitrami. Każdego może ona przerazić, w szczególności, gdy
wybucha gniewem. Dlatego też wybór między nią, Angeliną Jolie,
czy Winoną Ryder był, jak gdyby, przesądzony. Choć z drugiej
strony po Charlize też nie spodziewalibyśmy się podobnej
ekspresji. Dla żeńskiej części publiczności nie lada atrakcją
jest pojawienie się w obsadzie samego Thora, czyli Chrisa
Hemswortha, który tym razem stał się Łowcą. Przez krótką
chwilę oglądać możemy jego nagi i muskularny tors, a i jego gra
jest dość porywająca. Zaskakuje tym, a jakże. Bez większych
przeszkód zatracamy się w nim. W fabule występują także
krasnale, o dziwo nie postarano się o karłów, a jedynie
zminimalizowano mniej bądź znanych aktorów. Wśród nich zobaczymy
między innymi Iana McShane'a, Boba Hoskinsa oraz Toby'ego Jonesa,
ale zarówno oni, jak i pozostali (o dziwo nie tylko siedmiu)
znakomicie dawali sobie radę w tych pomniejszonych rolach.
Z
przykrością muszę stwierdzić, że tytuł „Królewna
Śnieżka i Łowca”
nie do końca spełnił moje oczekiwania. Tak, jak humorystycznemu
„Mirror, Mirror”
nie udało się porwać mojego serca, tak też i ten pełny
brutalności i mroku film, nie wywarł na mnie większego wrażenia.
Wszystko jest na pół gwizdka. Z jednej strony fabuła jest
intrygująca, w dodatku wsparta przepiękną wizualizacją i
muzycznymi wojażami, ale z drugiej nie wzbudza to większego
zachwytu momentami wręcz nudząc. Obsada, bądź co bądź, nie
inspirowała, a wydarzenia nie robiły większego zamieszania w
naszych emocjach. Produkcja miała spory potencjał, ale, niestety,
twórcom nie udało się utrzymać jej na poziomie. Nie mniej, film
mogę polecić dla fanów niesztampowych obrazów, które wywołują
kontrowersje, ale i stanowią pewien balsam dla ducha.
Recenzja dla portalu Anime-Games-World.
Muszę się z przykrością zgodzić, bo serio miałem spore nadzieje na wspaniałe widowisko. A tu niestety , choć pojedyncze fragmenty są niezłe a film zgadza się, że jest przepiękny pod względem zdjęć i efektów, to całościowo to średnio rusza i angażuje. Widać, że nakręcił to debiutant od reklamówek. Poza tym jest trochę logicznych dziwów tam (skąd ten koń? i w ogóle jak dziewczyna wychowana w wieży umiała tak świetnie jeździć?)
OdpowiedzUsuńDopisuje się za to do pochwał w stronę piosenki: ma taki rozmach i energię, jaką powinien mieć cały film. Ode mnie też 6/10, przy czym bez absolutnie królewskiej Charlize Theron (ma się wrażenie, że ona przerasta cały ekran) dałbym co najmniej punkt niżej. pozdrawiam!
Też jestem świeżo po seansie i powiem tak. Na pewno o niebo bardziej podobał mi się niż wspomniany "Mirror, mirror". Charlize absolutnie przecudowna i do tego piosenka Florence jest niesamowita. Wizualnie rewelacja, niektóre rozwiązania fabuły też mi się podobały. Ale czegoś zabrakło. Mimo to zawsze mogło być gorzej ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam zobaczyć ten film, ale jak się dowiedziałam, że Stewart dostała główną rolę - taka aktorka u boku znakomitej Theron to skandal! - to jakoś przestało mi się śpieszyć. Może kiedyś obczaję...
OdpowiedzUsuńMi film bardzo się podobał. Był po prostu świetny. Klimat i gra aktorów mnie urzekła.
OdpowiedzUsuń"Poza tym, niewiele odzywa się przez cały film, wobec czego nie jest tak drażniąca jak można by się spodziewać." > pojechałaś:D
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze mniej entuzjazmu, ale zgadzam się co do głównego wniosku: że film zrobiony jest na pół gwizdka i nie powala.
Za to elfki były słodziutkie:)
się wie! :)
UsuńA ja jeszcze nie oglądałem, choć przyznam, po zwiastunach i zapowiedziach byłem bardzo zainteresowany tą produkcją. Tymczasem generalnie recenzje nie powalają, w większości autorzy są dość negatywnie nastawieni, i tutaj też widzę zachwytów nie ma. A zatem chyba jednak odpuszczę sobie ten film.
OdpowiedzUsuń