Oryginalny tytuł: Friends with Benefits
Reżyseria: Will
Gluck
Scenariusz: Will
Gluck, Keith Merryman, David A. Newman
Zdjęcia: Michael
Grady
Muzyka: Marcelo
Zarvos
Kraj: USAGatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 22 lipca 2011
Premiera polska: 23 września 2011
Obsada: Justin Timberlake, Mila Kunis, Woody Harrelson, Patricia Clarkson, Richard Jenkins, Jenna Elfman, Nolan Gould, Bryan Greenberg
Komedie
romantyczne nigdy nie wychodzą z mody. Tak samo zresztą jak związki
bez zobowiązań. Jeszcze nie tak dawno mieliśmy okazję oglądać
„Sex Story”,
gdzie Ashtona Kutchera i Natalie Portman połączył tylko seks.
Teraz na ekranach pokazał się film „To tylko seks”,
gdzie dwójka przyjaciół niebędących w związku wchodzi w podobny
układ. Gdyby porównywać te dwa filmy to ten w reżyserii Willa
Glucka („Łatwa dziewczyna”)
jest zdecydowanie lepszy. Wszystko sprowadza się jedynie do poczucia
humoru, ale też do zaskakujących występów obsady.
Dylan
(Justin Timberlake)
to pracoholik, który nie potrafi utrzymać blisko siebie kobiety. W
końcu dostaje szansę i zostaje sprowadzony do Nowego Jorku przez
łowczynię głów Jamie (Mila
Kunis). Tam przyjmuje
stanowisko dyrektora artystycznego w magazynie GQ i na stałe osiada
w mieście. Prosi swoją agentkę o oprowadzenie po mieście i tym
samym nawiązuje się nić przyjaźni pomiędzy nimi. Uwielbiają ze
sobą spędzać czas i są najlepszymi kumplami na świecie
dzielącymi się ze sobą każdą nowiną. W końcu postanawiają
zaczerpnąć więcej korzyści z tego związku i zaczynają sypiać
ze sobą nie angażując w to żadnych emocji.
Seks
bez zobowiązań jest kolejnym pomysłem na to jak ubarwić mdławe
komedie romantyczne. Nikt jednak się na to nie nabiera bowiem film
„To tylko seks” schematem
nie odbiega od innych komedii romantycznych. Czy nie taki jest
jednakże ich sens? Rzadko, która produkcja wychodzi poza sztywne
ramy wyznaczone przez kanon komedii romantycznych. Film Willa Glucka
przedstawia jedynie inną fabułę, która w pewnych sprawach nie
różni się zbytnio od tych tradycyjnych. Koncepcje zaczynające się
od braku umiejętności w byciu w poważnym związku dają bardzo
wiele możliwości. W tym fascynujące jest z pewnością rozpoczęcie
naszej przygody z tym filmem. Widz myśli, że dwójka bohaterów
rozmawia ze sobą przez telefon, a dopiero za chwilę okazuje się
jak bardzo się ten ktosiek mylił. Jest to już pewien sygnał dla
nas, że nie będzie to jedynie romans, ale i dobra komedia.
Trzeba jednak przyznać, że film ten można podzielić na dwie
części. Pierwsza z nich to oczywiście cześć pełna humoru i
zabawy. Można się autentycznie uśmiać z dialogów pomiędzy
dwójką bohaterów. Prawdziwą zabawą okazuje się być i seks, to
kierowanie i efekty tych manewrów z pewnością rozbawią
niejednego. Momentami dowcip jest bardzo ostry, innym razem
głupiutki, jednakże trzeba powiedzieć, że pierwsza część filmu
nie nudzi. Jednakże tak jak w każdym filmie z tego gatunku
przychodzi moment, w którym coś zaczyna szwankować. Tutaj nasi
bohaterowie postanawiają zakończyć te całe seksualne przygody i
rozpocząć życie z innymi. To oczywiście powoduje szereg różnych
sytuacji co doprowadza ich do Los Angeles na święto 4. lipca, które
Jamie spędza z rodziną Dylana. W tym konflikt nabiera rozpędu na
skutek kolejnego przygodnego seksu. Już wtedy jednak człowiek zdaje
sobie sprawę z tego, że do akcji wkroczyły prawdziwe emocje.
Trudno więc powiedzieć, aby film w jakikolwiek sposób zaskakiwał,
bowiem już widząc tą piękną wielkooką dziewczynę odbierającą
z lotniska przystojniaka można przeprowadzić ich przez cały film i
za specjalnie byśmy się nie pomylili w kolejnych ich krokach.
Wydawać
by się mogło, że „To tylko seks” jest
kolejną komedią romantyczną, która nie różni się za bardzo od
innych. Fabularnie szału być może nie ma, ale nie oznacza to, że
produkcja pozbawiona jest jakichkolwiek zasad i emocji. W końcu,
bohaterowie mierzą się z przykrym uczuciem odrzucenia. Okazuje się
również, że taszczą ze sobą spory bagaż ich problemów z
rodzicami. Film ten to przede wszystkim otwieranie się na emocje do
innych i zawierzanie im swoich serc. Dylan będzie musiał radzić
sobie z postępującą chorobą ojca, a przez to pozna niezwykłą
historię jego namiętnego uczucia sprzed lat. Każdy z nich ma skazę
na psychice, ale w dzisiejszych czasach- kto jej nie ma?! Twórcy
starali się to otoczyć ciekawymi dowcipami i zamglić romantycznymi
wieczorami. Ukazując jednocześnie jak okrutne może być
poszukiwanie tej jedynej osoby starali się nie zrazić ich do całych
tych starań.
W
dwóch najważniejszych rolach w filmie zobaczymy przede wszystkim
gwiazdę muzyki pop- Justina Timberlake'a, a także posiadaczkę
cudnych oczu- Milę Kunis. Timberlake autentycznie zaskakuje swoim
aktorstwem w tym filmie. Jego kreacja nie jest przesadzona. Widać,
że dobrze bawi się na planie. Momentami podśpiewuje dzięki czemu
przypomina nam swoje lata świetności jako członek N'Sync. Dla mnie
zawsze będzie tym chłopcem z kręconymi włosami, dlatego z duszą
na ramieniu przypatruje się jego kolejnym występom w filmach. A
ostatnio jest ich coraz więcej i ciężko byłoby stwierdzić, że
nie są one udane. Z drugiej strony jest Mila Kunis. Dziewczyna,
która ma na koncie wstępy w wielu różnych produkcjach, od
tandetnych komedii romantycznych typu „Chłopaki też
płaczą” aż poprzez
ambitne filmy dramatyczne jak „Czarny łabędź”.
Jest niesamowicie piękna, ma dość nietypową urodę, ale jej oczy
i spojrzenie jest magnetyczne. Niejedna dziewczyna zazdrości jej
oczu, a po filmie „To tylko seks” także
i ciała. Na ekranie wypada bardzo przekonująco, zarówno jako
złośnica, jak i zabawna kumpela. Tej dwójce na ekranie towarzyszą
między innymi Woody Harrelson, którego rola jest zdumiewająca, ale
i genialna. Jest to co prawda epizod, ale idealnie uzupełnia występy
głównych bohaterów. Obok nich Patricia Clarkson, Richard Jenkins i
Jenna Elfman, którzy dopełniali, aczkolwiek nie fascynowali do tego
stopnia co pozostali.
Muszę
się szczerze przyznać, że komedie typu „To tylko
seks” nie należą do
moich ulubionych, a przynajmniej nie należały. Wulgarne dowcipy nie
są zbyt przekonujące, aczkolwiek jeżeli człowiek naprawdę chce
się pośmiać to musi wybierać właśnie tego typu komedie
romantyczne. Na przestrzeni lat twórcy udowodnili, że wyczerpała
im się kasetka z pomysłami na niezapomniane filmy. Przyszedł więc
czas kiedy zaczęto stawiać na agresywny humor i o dziwo lepiej się
to sprawdza niż mdłe komedie romantyczne gdzie więcej jest dramatu
i romansu niż dowcipu. „To tylko seks”
idealnie równoważy te elementy- jest i zabawnie i dramatycznie,
kiedy się tego wymaga. Z tych też powodów produkcja stanowi
idealną rozrywkę na wieczór we dwoje.
Myślę, że w wolnej chwili obejrzę.
OdpowiedzUsuńCieszę się z Twojej opinii, bo odniosłam podobne wrażenia. Myślałam, że to będzie nieudana podróbka filmu z Portman, a okazało się, że jest od niego dużo lepszy. Uśmiałam się strasznie podczas oglądania, troszkę się w drugiej części dłużył, ale akurat oglądałam go "na dwa razy", więc nie odczułam tego zbyt mocno. Podobała mi się zabawa z konwencją i kilka mądrości, szczególnie w wątkach pobocznych, dotyczących relacji bohaterów z ich rodzicami.
OdpowiedzUsuńBtw, Mila Kunis jest cudna:)
Cześć Agniecho :) jak tu dużo czytania...napiszę tylko swoją opinię i lecę przeglądać co tu jeszcze masz..
OdpowiedzUsuńwg mnie ten film jest absolutnie nie wart obejrzenia, przewidywalny aż do bólu, bardzo cienki slapstickowy humor rodem z kiepskiego serialu; widziałam go jakieś pół roku temu i pamiętam jedynie, że oglądając miałam podobne wrażenie "że aktorzy dobrze się bawili na planie" (szkoda, że nie umieli tego przenieść na widzów). Po filmie nie pozostało dzisiaj żadne dobre wspomnienie..więc taka komedyjka zupełnie na raz - jeśli komuś nie szkoda czasu - bo można oglądnąć coś lepszego.
Pozdrawiam ciepło! :o)
Mi się za to podobał, odnalazłam się w tej tematyce ;)
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobał ten film i oglądałam już go dwa razy :P
OdpowiedzUsuń