Reżyseria: Guillem Morales
Scenariusz: Guillem Morales, Oriol Paulo
Zdjęcia: Óscar Faura
Muzyka: Fernando Velázquez
Kraj: Hiszpania
Gatunek: Thriller
Premiera światowa: 11 września 2010
Premiera polska: 25 marca 2011
Obsada: Belén Rueda, Lluís Homar, Pablo Derqui, Francesc Orella, Joan Dalmau, Julia Gutiérrez Caba, Boris Ruiz, Dani Codina, Daniel Grao
Trudno
jest znaleźć dobry film grozy. Na świecie powstają coraz to
różniejsze szmiry, które ośmielają nazywać się horrorami, a z
grozą mają tyle wspólnego co piernik z wiatrakiem. Pośród tych
wszystkich produkcji tylko nieliczne się wyróżniają, a na szczyty
ostatnio wschodzą filmy europejskie z tego gatunku. „Oczy
Julii”
to kolejny mrożący krew w żyłach hiszpański film, który po
sukcesie „Sierocińca”
i
„Rec”
straszy europejskich, ale też i światowych kino maniaków. Twórcą
filmu jest Guillem Morales, który zabłysnął na hiszpańskim rynku
filmowym dzięki „Dziwnemu
lokatorowi”, a
swoim najnowszym filmem udowadnia, że można go zaliczyć do grona
tych hiszpańskich twórców, którzy podobnie jak on potrafią
wzbudzić uczucie napięcia i przerażenia w widzu.
Piękna
niewidoma kobieta imieniem Sara ginie w tajemniczych okolicznościach
w swoim domu. Na miejsce przybywa jej siostra bliźniaczka- Julia
(Belen
Rueda),
która tak jak siostra cierpi na wrodzoną chorobę oczu prowadzącą
do ślepoty. Julia nie chce wierzyć w domniemane samobójstwo swojej
siostry w szczególności, że poddana została przeszczepowi oczu i
nie miała powodu, aby odbierać sobie życie. Kobieta rozpoczyna
własne śledztwo chcąc poznać prawdę. Dowiaduje się o
tajemniczym chłopaku swojej siostry, który jakby stał się
niewidzialny dla wszystkich ludzi wokół, a który wydaje się ją
śledzić przez cały czas. Kiedy w tych samych okolicznościach, co
jej siostra, ginie także jej mąż – Isaac (Lluis
Homar),
Julia na skutek traumy ostatecznie traci wzrok.
Kino
hiszpańskie przeżywa aktualnie prawdziwe oświecenie. To właśnie
tam powstają wspaniałe dramaty, ale też i przerażające horrory.
Do hiszpańskich superprodukcji należą między innymi „W
stronę morza”, „Labirynt fauna”,
czy „Sierociniec”.
Od 2010 roku do tego grona zaliczyć można także „Oczy
Julii”,
który to film nie zrobił być może zbyt wielkiego szumu wśród
krytyków, ale z pewnością znalazły się na świecie miliony,
które pokochały ten film. Już od pierwszej minuty produkcja trzyma
w napięciu. Wtedy właśnie widz nabiera przeświadczenia, że jest
to horror genialny, a zabójca to z pewnością jakaś mistyczna
postać składająca się jedynie z cienia. Jednakże wraz z postępem
akcji zdajemy sobie sprawę, że rozwiązanie ma całkiem przyziemny
charakter, tworząc z filmu swoisty thriller, w którym to mordercy w
brutalny sposób zabijają swoje ofiary. Nie mniej, taką formę
przybiera on dopiero pod koniec filmu, kiedy widz dowiaduje się o co
tak naprawdę chodzi i kto za tym wszystkim stoi. Oczywiście trudno
było się tego nie domyślić, ale nie o to w tym chodzi.
Najważniejsze w „Oczach
Julii”
jest to dziwne uczucie, które koncentruje się w dołku. Przez cały
film widz w zasadzie siedzi jak na szpilkach. Nie wie czego się
spodziewać, a wszechogarniająca ciemność go przeraża. Nie mówiąc
już o samym zamyśle oślepienia, które może być równie
traumatyczne. Morales jednakże nie skupia się jedynie na grozie. W
ten klimatyczny thriller wtapia wiele innych przyziemnych wątków,
jak chociażby zaufanie do drugiej osoby, czy też siłę miłości,
nawet tej obsesyjnej. Momentami robi się bardzo dramatycznie, kiedy
to Julia musi uporać się z odejściem ukochanych osób, czy też z
szybką utratą wzroku. Na zakończenie tej całej zagadki Morales
serwuje widzowi metafizyczny element, który niektórym może wydać
się ostatnim gwoździem do trumny, a dla innych może stanowić
idealne zwieńczenie owej produkcji.
Na
atmosferę każdego filmu, który ma za zadanie trzymać widza w
napięciu składa się nie tylko fabuła, ale przede wszystkim sposób
w jaki zostaje ona zaprezentowana. „Oczy
Julii”
to film wykorzystujący chyba wszystkie możliwe triki, dodając
także kilka nowych, innowacyjnych. Na pierwszy plan wysuwają się
mroczne zdjęcia wykonane przez Oscara Faurę. Ten hiszpański
operator pracował już przy innym horrorze z udziałem Belen Ruedą
– „Sierociniec”.
Jest to człowiek wręcz idealny do tego typu pracy i to właśnie on
nadaje głębię tej produkcji. Dzięki temu wytworzył się
niesamowity klimat, a jego innowacyjne zdjęcia, które rozjaśniane
były przez oślepiający flesz aparatu fotograficznego były
olśniewające. Wypadło to rewelacyjnie w tej całkowitej ciemności.
Ścieżka dźwiękowa skomponowana specjalnie dla tego filmu przez
Fernando Velazqueza („Devil”),
także sporo dała tej produkcji. Nadała jej, przede wszystkim,
odpowiedni kształt, dodatkowo wzmacniając uczucie grozy.
Tytułowa
rola w filmie dostała się w ręce Belen Rueda. Każdy fan
hiszpańskiego kina może ją pamiętać z produkcji „Sierociniec”,
gdzie to rozpoczynała swoją karierę jako gwiazda filmów grozy,
lub też z „W
stronę morza”,
gdzie wystąpiła u boku Javiera Bardema. Wielokrotnie wyróżniana
przez hiszpańskich krytyków zaczęła zaskarbiać sobie sympatię
widzów całego świata. Jej Julia była bardzo przekonująca.
Faktycznie wyglądała na niewidomą, tak się właśnie zachowywała.
Nie stała obok swojej postaci, a stała się nią. Jest to bardzo
ważne w filmie, tak samo jak to, żeby wzbudzić u widza sprzeczne
uczucia. Rueda zagrała tutaj dwie całkowicie różne role- choć tą
pierwszą jedynie przez chwilę, nie mniej od razu urzeka widza.
Pomimo tego, że w filmie pojawia się kilka znaczących postaci, tak
ona jedna wyróżnia się najbardziej. Na uwagę zasługuje jednakże
też sam morderca, bo toż przecież wokół niego całe to
zamieszanie. W tej roli wystąpił Pablo Derqui. Świetna rola, która
pozwoliła zobaczyć w nim prawdziwego psychopatę. Mimika twarzy i
gesty, wszystko na to wskazywało.
„Oczy
Julii”
to chyba najbardziej klimatyczny film jaki przyszło mi obejrzeć.
Wszechogarniające przerażenie wynikające nie tylko z czyhającego
w każdym cieniu niebezpieczeństwa, ale przede wszystkim z powodu
postępującej ślepoty głównej bohaterki. Martwimy się jak będzie
sobie radzić, w szczególności, że tak wiele zostało jej
odebrane. Morales wprowadza także spore zamieszanie powodami śmierci
siostry i męża Julii. Pomimo tego, że od razu można się domyśleć
kto jest zabójcą, to jednak dalej z zafascynowaniem obserwujemy
rozwój wydarzeń. Po prostu, jesteśmy ciekawi czy Julia przeżyje,
a jeżeli tak, to czy uda jej się ostatecznie odzyskać wzrok. To
wzbudza w nas wiele skrajnych emocji, przez co nie jest to tylko
idealny thriller, ale też i dramat, który może niejednokrotnie
wzruszyć.
Absolutnie się zgadzam. Ten film się zaczyna jak bardzo przejmujący, nastrojowy dramat, ale już końcowe sceny, w których bohaterka gra swom zmysłem wzroku z mordercą, próbując samą siebie ocalić, to absolutny majstersztyk kina grozy. Zresztą jak sama piszesz, samo zagrożenie ślepotą to już istny horror. To metafizyczne zakończenie też mi się bardzo podobało. No i przypomniałaś mi , że muszę nadrobić 'W stronę morza". pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzy my aby na pewno oglądaliśmy ten sam film? 8/10? Serio Aga ? Serio ? Przecież ten film oprócz klimatu (w tym muzyki) jest słaby jak..no ja nie wiem co jest słabsze, chyba tylko przyznanie Hurt Lockerowi Oscara za najlepszy film jest gorsze od tego. Swego czasu poświęciłem akapit w jednej z części cyklu "Krótko, ale treściwie" na moim blogu, idealnie opisujący to dzieło. 8/10 nie nie, 6/10 spokojnie, a i tak naciąganie. ZAWIODŁEM SIĘ KOCHANIUTKA, ZAWIODŁEM SIĘ, PIĘKNE I SPRĘŻYSTE 9 DOSTAJĄ CZARNE ŁABĄDKI, CZWARTE STOPNIE I INNE PULP FICTIONY A TUTAJ TAKA WTOPA ? BO SIĘ POGNIEWAMY... :D
OdpowiedzUsuńno po prostu mi się spodobał :) dużą sympatią darzę kino hiszpańskie, w szczególności kino grozy ;P na pewno nie jest to szczyt geniuszu, ale w swojej kategorii jest to całkiem nie najgorszy film :P ale doceniam Twoje zdanie :]
Usuń