Reżyseria: Tom McGrath
Scenariusz: Alan J. Schoolcraft, Brent Simons
Muzyka: Hans Zimmer , Lorne Balfe
Kraj: USA
Gatunek: Animacja, Komedia, Sci-Fi, Familijny
Premiera światowa: 28 października 2010
Premiera polska: 07 stycznia 2011
Dubbing polski: Tomasz Borkowski, Marcin Dorociński, Katarzyna Glinka, Marcin Hycnar, Paweł Ciołkosz, Andrzej Chudy, Paweł Szczęsny
Animacje od dawien dawna są jednym z
najbardziej ulubionych gatunków filmowych, nie tylko wśród młodych
widzów, ale także i dorosłych. Niegdyś w tej sferze największe
triumfy odnosiła wytwórnia Disneya ze swoimi rysowanymi bajkami.
Jednakże od tamtej pory wiele się zmieniło i wraz z postępem
technologicznym coraz więcej tworzy się animacji komputerowych.
„Megamocny” jest kolejną taką produkcją, której
patronuje wytwórnia Dreamworks. Reżyserem został twórca takich
filmów animowanych jak „Shrek Trzeci”, czy też
„Potwory kontra Obcy”- Tim McGrath. Jego produkcje cieszą
się popularnością, jednakże czegoś im brakuje. Tak samo,
niestety, jest z „Megamocnym”.
Film przedstawia odwieczną walkę
dobra ze złem. Po stronie dobra stoi Metroman (Marcin
Dorociński), pochodzący z kosmosu człowiek o nadprzyrodzonych
zdolnościach. Toczy on walkę z kosmicznym, niebieskim geniuszem
zwanym Megamocnym (Tomasz Borkowski) , który nie przestanie
dopóki nie zniszczy Metromana. Kiedy w końcu mu się to udaje
Megamocny zamiast się cieszy, popada w rozpacz, z której próbuje
go wyciągnąć jego przyjaciel- Minion (Marcin Hycnar).
Wpadają na genialny pomysł stworzenia nowego superbohatera, któremu
wstrzykują moce Metromana. Przypadek sprawia, że ich wybór trafia
na Halla (Paweł Ciołkosz), który jest szaleńczo
zakochany w swojej współpracownicy- reporterce imieniem Roxanne
(Katarzyna Glinka). Podczas gdy Megamocny w przebraniu uczy
Halla jak być superbohaterem, w tym samym czasie pod ludzką
postacią coraz bardziej zbliża się do Roxanne. Hall liczy na to,
że to jego pokocha Roxanne, a jego nowe supermoce pomogą mu w tym.
Niestety, staje się odwrotnie, co powoduje, że Hall pod nowym
imieniem – Tytan, zaczyna terroryzować miasto, i tylko jedna osoba
ma możliwości, aby go powstrzymać.
Historia jest dość
nieprzewidywalna. Scenarzyści postanowili nie trzymać się utartych
ścieżek. Udało im się zaskoczyć i dobrze poprowadzić wydarzenia
w filmie. I to jest dość dziwne w całej tej fabule. Pomimo tego,
że wszystko trzyma się kupy, to jednak jest w tej historii coś co
nie sprawia, że na końcu siedzi się jeszcze przez 5 minut w
milczeniu, żeby przetrawić całość. Film teoretycznie nie nudzi,
ale z drugiej strony nie ma tam jakiejś dynamicznej akcji, nie ma
zbyt wiele żartobliwych tekstów, ani gagów. Jedyne czym może
zachwycać to nietypową fabułą, bo przecież następuje tutaj
zamiana pozytywnego bohatera z czarnym charakterem. Odwieczna walka
dobra ze złem jest często stosowanym motywem w filmach, jednakże
bardzo rzadko się zdarza, żeby strony uległy zamianie. To jest
naprawdę interesujące, ale nie zaskakujące, bo przecież wszyscy
wiemy, że miłość zmienia człowieka, okazuje się, że nawet tego
złego. Megamocny zakochuje się w Roxanne, która widzi w nim
jedynie przestępcę. Przez to postanawia się dla niej zmienić, być
kimś lepszym. Oczywiście odbija się to na jego relacjach z
przyjacielem Minionem, który od zawsze pomagał Megamocnemu w
rozsiewaniu zła. Są to sytuacje, które każdy zna ze swojego
życia.
Niestety, „Megamocny” nie jest
tak zabawny jak można by się spodziewać. Wszystko ogranicza się
do mało zabawnych tekstów, a także gagów, które wywołują
uśmiech na twarzy, ale nie powodują, że człowiek zrywa boki ze
śmiechu. Z pewnością bawi początek filmu, który pokazuje wczesne
podrygi małego Megamocnego oraz Metromana. Później wszystko jakoś
się uspokaja i tylko niekiedy uśmiech ląduje na naszej twarzy.
Najwięcej atrakcji pod tym względem dostarczał Minion.
Najzabawniejsza postać z całego filmu.
Na pochwałę zasługuje z
pewnością animacja studia Dreamworks Animation. Bazą filmu był
kolor niebieski, który był symbolem Megamocnego. Bohaterowie
zostali bardzo dobrze wykreowani. Owal głowy Megamocnego był
naprawdę interesujący i o dziwo pociągający. To samo można by
powiedzieć o Metromanie, który wzbudzał wiele emocji i swoim
wyglądem przypominał postacie znane od Disneya. Wszystkie elementy
w filmie zostały dopracowane i niektóre wyglądały niemalże jak
żywe. Wspaniałe animacje zniszczonego miasta, bardzo zręczne ruchy
maszyn, wspaniałe wybuchy. Trzeba powiedzieć, że pod tym względem
film jest perfekcyjny. No, ale niestety animacja to nie wszystko.
Animacji przez cały czas towarzyszyła muzyka kompozycji Hansa
Zimmera oraz Lorne’a Balfe’a. Obu panów pracowało wcześniej
przy wielkich produkcjach, dlatego też muzyka do „Megamocnego”
nie była nad wyraz przeciętna. Jednakże oprócz ich kompozycji
można było usłyszeć także ciekawe piosenki, jak przykładowo
„Highway to Hell”. Idealnie oddawały nastrój chwili.
Wszystkie animacje w naszym kraju
muszą zostać zdubbingowane. Co prawda lepiej to wygląda, ale nie
zawsze wychodzi to na korzyść filmu. Ten manewr sprawuje się
raczej przy animacjach i dlatego na ekipę dubbingową „Megamocnego”
nie ma co narzekać. W amerykańskiej wersji tytułowego bohatera
zagrał Will Farrell, który nijak nie jest podobny do tej postaci. W
polskiej natomiast głosu użyczył mu Tomasz Borkowski, który
podkładał już głosy w „Speed Racerze”, czy też
„Eragonie”. Tutaj całkiem dobrze sobie głosowo poradził,
ale jakoś nie zafascynował. Jego odwiecznym rywalem został Brad
Pitt w wersji oryginalnej, a Marcin Dorociński został nim w naszej
polskiej wersji językowej. Za długo nie pobył na ekranie wobec
tego też zrobił nijakie wrażenie. Drugim rywalem Megamocnego był
młody Jonah Hill, którego postać była napisana jak dla niego,
gdyż bardzo go przypominała. W polskiej wersji nie było już
takiego podobieństwa, gdyż łysawy i chudawy Łukasz Ciołkosz
nijak miał się do rudego i dużego chłopca. Jedyna kobieca rola w
filmie w oryginalnej wersji przypadła w udziale Tinie Fey, natomiast
w polskiej – Katarzyna Glinka, która w sumie zagrała nawet nie
najgorzej. Ogólnie polska obsada może jakoś nie zabłysła w tym
filmie, jednakże nie było też rażących i irytujących ich
tekstów.
„Megamocny” nie jest takim
dobrym filmem jakby można się spodziewać. Pod wieloma względami
film ten jest jedynie przeciętny. Ponad przeciętność wznosi go
animacja Dreamworks Animation, która jest idealna i niczym w
zasadzie nie razi. Zaskakujący rozwój wydarzeń w filmie skupia
uwagę widza na sobie, jednakże nie ma w tym nic fascynującego.
Produkcja cierpi na niedobór poczucia humoru. Oczywiście, zdarzają
się humorystyczne aspekty, ale niestety jest tego zdecydowanie za
mało, aby można było poruszyć widza. Ogólnie film momentami
nudzi, czasami wydaje się zbyt patetyczny. Jednakże pomimo wszystko
jest to bajka z morałem i to nie koniecznie znanym i dobrze już
oklepanym.
Prześlij komentarz