Scenariusz: Erich Hoeber, Jon Hoeber
Na podstawie: komiksu Warrena Ellisa i Cully'ego Hamnera
Zdjęcia: Florian Ballhaus
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Komedia, Akcja
Premiera światowa: 29 września 2010
Premiera polska: 15 października 2010
Obsada: Bruce Willis, Morgan Freeman, John Malkovich, Helen Mirren, Karl Urban, Mary-Louise Parker, Brian Cox, Julian McMahon, Rebecca Pidgeon
Robert Schwentke znany
dotychczas z takich produkcji jak „Zaklęci w czasie”, czy
też „Plan lotu” powraca do łask publiczności za sprawą
zabawnego filmu akcji o tytule „Red” będącego
ekranizacją komiksu wydawanego w 2003 i 2004 roku autorstwa Warrena
Ellisa i z rysunkami Cully Hammera. Film, do którego zaangażowane
zostały jedne z największych gwiazd kina musiał zagwarantować
najlepszą rozrywkę. W szczególności, że wiekowa obsada nie udaje
młodzieniaszków, dzięki czemu cała historia zyskuje na
wiarygodności. Produkcja została ciepło przyjęta zarówno przez
publiczność, jak i krytyków, przez co dorobiła się nominacji do
Złotego Globa za najlepszą komedię. Pomimo tego, że film nie
dostał statuetki to pomysłowość scenarzystów sprawiła, że film
na długo zakorzeni się w sercach.
Bohaterem filmu jest
Frank Moses (Bruce Willis)- emerytowany agentem CIA, oznaczonym
w aktach jako RED, oznaczającym niebezpiecznego emeryta. Podkochuje
się on w pracownicy funduszu emerytalnego- Sarah (Mary-Louise
Parker), dlatego też gdy pewnej nocy do jego domu wkraczają
uzbrojeni agenci Frank czym prędzej rusza na pomoc Sarah sądząc,
że jest w niebezpieczeństwie. Dziewczyna nie jest tym pomysłem
zachwycona, ale gdy w końcu zdaje sobie sprawę z zagrożenia jej
życia chętnie przystaje na propozycję. Frank wybiera się także
do swoich przyjaciół z dawnej grupy- Joego (Morgan Freeman),
Marvina (John Malkovich) oraz Victorii (Helen Mirren),
aby razem z nimi rozwikłać kto i dlaczego chce pozbawić ich
wszystkich życia.
Zasadniczo film
dysponuje wszystkimi elementami jakie powinien zawierać dobry film
akcji, który dodatkowo ma zapewniać rozrywkę. Po pierwsze jest to
oczywiście sama akcja. Tego w filmie mamy pod dostatkiem, jednakże
nie są to jakieś wyrafinowane, czy przeładowane sceny, które
mogliśmy oglądać chociażby przy „Szklanej pułapce 4.0”.
Tutaj wszystko jest w miarę stonowane, a cała akcja rozgrywa się
wokół odkrycia prawdy, kto chce zabić agentów. Wszystko szybko
się zmienia i dzięki ciekawym wstawkom akcja płynnie przepływa z
miejsca w miejsce. Nie obędzie się bez licznych strzelanin, bez
kilku walk wręcz, a wszystko to odbywa się w sposób
zsynchronizowany, a nie przypadkowy. Po drugie mamy genialny humor
scenarzystów. Już sam fakt opowiadania historii o emerytowanych
zabójcach nieco bawi. W szczególności, gdy z początku oglądamy
takiego zwyczajnego staruszka, który za chwilę objawia się widzowi
jako maszyna do zabijania. Zabawnie było także oglądać Victorię
w eleganckiej sukni z karabinem maszynowym w ręce. Takich kontrastów
było bardzo wiele i to właśnie one najbardziej rozbawiały.
Oczywiście nie zabrakło także śmiesznych dialogów jak
przykładowo podczas bójki Franka i Williama. F: Szkolił Cię
Kordeski?, W: Tak…, F: Ja szkoliłem Kordeskiego. Jednakże
najwięcej humoru dostarczał Marvin. Jego ciągłe teorie, które
szokująco się sprawdzały, no i jego różowa pluszowa świnia.
Można paść ze śmiechu patrząc jak się nią opiekuje. Podobnych
scen było bardzo wiele, przez co pomimo tego, że „Red” to
niezłe kino akcji to także całkiem nie najgorsza komedia, która
bawi bardziej niż jakakolwiek inny film, który z zasady ma być
komedią. Po trzecie, film zaskakuje. Co prawda widz co chwilę myśli
o tym, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego, ale zwroty
akcji, które serwują scenarzyści są wręcz imponujące. Niczego
nie można być do końca pewnym, tak samo jak nie można nikomu do
końca ufać. Po czwarte w filmie pojawia się także wątek
romantyczny. Nie tylko chodzi o rodzące się uczucie pomiędzy
Frankiem i Sarah, ale także odradzającą się miłość między
Victorią i Ivanem. Oczywiście, nie jest to typowa miłość. Nie
zobaczymy romantycznych kolacji przy świecach, bo zamienione zostały
one na ratowanie ukochanej z opresji i wciąganie ją coraz bardziej
w mroczny świat zabójców. Nie mniej nie oznacza to, że ten wątek
nie wzrusza, bo porusza i to bardzo.
Po piąte, do film
zaangażowane zostały największe gwiazdy kina. Na pierwszym planie
pojawia się oto Bruce Willis, który przeszedł już do historii
jako gwiazda filmów akcji. Zawsze najlepiej się do tego nadawał ze
swoimi mięśniami, łysinką, głosem, ale także i dowcipem. Tutaj
ograniczone zostały one do minimum, ale scena, kiedy wychodzi z
kręcącego się wozu policyjnego i strzela w samochód Coopera-
najlepsza scena w filmie. Aktorsko całkiem nie najgorzej, chociaż
mogłoby być lepiej. Obok niego wystąpił Morgan Freeman. Aktor,
którego wręcz ubóstwiam. Nie trudno ucieszyć się na jego widok w
tym filmie. Jednakże to także nie jest ten aktor, którego można
oglądać w filmach dramatycznych. Największą furorę w filmie
zrobił John Malkovich i jego różowa świnia. Był po prostu
genialny w roli Marvina. Szokujące jest to, że nie dostał za tą
rolę nominacji do Złotego Globu. Bardzo dobra rola, z bardzo dobrym
występem- oby więcej takich kreacji można było oglądać w
dzisiejszym filmie. Czwórkę emerytów zamyka urodziwa Helen Mirren,
która jak się okazało w filmie potrafi pokazać pazura. Potrafi
być bezlitosna i widać było, że nieźle się bawiła mogąc
pobawić się trochę bronią. Wyglądała bajecznie, a do tego
zagrała bardzo przekonująco. Oprócz wspaniałej czwórki na
ekranie pojawili się także: Mary-Louise Parker, Karl Urban, Brian
Cox oraz Richard Dreyfuss.
Podsumowując, „Red”
to chyba najbardziej udany film rozrywkowy jaki ostatnio miałam
okazję obejrzeć. Wśród wielu wymienionych plusów trudno jest
dopatrzeć się, gdzieś większych wad, chociaż z pewnością
takich też nie brakuje. Jednakże zostały one przyćmione przez
wspaniałe poczucie humoru zarówno scenarzystów, jak i obsady. Widz
tak dobrze bawi się podczas seansu, że trudno jest mu zwracać
uwagę na jakieś większe tragedie w scenariuszu, czy tym podobne
rzeczy. Jest to idealny film na komediowy wieczór z przyjaciółmi,
bo każdy znajdzie w filmie coś dla siebie.
Mi się też mega podobał, w ogóle uwielbiam Bruce'a, więc mi się z nim wszystko podoba :)
OdpowiedzUsuń