NOWOŚCI

sobota, 4 lutego 2012

865. Red, reż. Robert Schwentke

Reżyseria: Robert Schwentke
Scenariusz: Erich Hoeber, Jon Hoeber
Na podstawie: komiksu Warrena Ellisa i Cully'ego Hamnera
Zdjęcia: Florian Ballhaus
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA, Kanada
Gatunek: Komedia, Akcja
Premiera światowa: 29 września 2010
Premiera polska: 15 października 2010
Obsada: Bruce Willis, Morgan Freeman, John Malkovich, Helen Mirren, Karl Urban, Mary-Louise Parker, Brian Cox, Julian McMahon, Rebecca Pidgeon

    Robert Schwentke znany dotychczas z takich produkcji jak „Zaklęci w czasie”, czy też „Plan lotu” powraca do łask publiczności za sprawą zabawnego filmu akcji o tytule „Red” będącego ekranizacją komiksu wydawanego w 2003 i 2004 roku autorstwa Warrena Ellisa i z rysunkami Cully Hammera. Film, do którego zaangażowane zostały jedne z największych gwiazd kina musiał zagwarantować najlepszą rozrywkę. W szczególności, że wiekowa obsada nie udaje młodzieniaszków, dzięki czemu cała historia zyskuje na wiarygodności. Produkcja została ciepło przyjęta zarówno przez publiczność, jak i krytyków, przez co dorobiła się nominacji do Złotego Globa za najlepszą komedię. Pomimo tego, że film nie dostał statuetki to pomysłowość scenarzystów sprawiła, że film na długo zakorzeni się w sercach.
     Bohaterem filmu jest Frank Moses (Bruce Willis)- emerytowany agentem CIA, oznaczonym w aktach jako RED, oznaczającym niebezpiecznego emeryta. Podkochuje się on w pracownicy funduszu emerytalnego- Sarah (Mary-Louise Parker), dlatego też gdy pewnej nocy do jego domu wkraczają uzbrojeni agenci Frank czym prędzej rusza na pomoc Sarah sądząc, że jest w niebezpieczeństwie. Dziewczyna nie jest tym pomysłem zachwycona, ale gdy w końcu zdaje sobie sprawę z zagrożenia jej życia chętnie przystaje na propozycję. Frank wybiera się także do swoich przyjaciół z dawnej grupy- Joego (Morgan Freeman), Marvina (John Malkovich) oraz Victorii (Helen Mirren), aby razem z nimi rozwikłać kto i dlaczego chce pozbawić ich wszystkich życia.
     Zasadniczo film dysponuje wszystkimi elementami jakie powinien zawierać dobry film akcji, który dodatkowo ma zapewniać rozrywkę. Po pierwsze jest to oczywiście sama akcja. Tego w filmie mamy pod dostatkiem, jednakże nie są to jakieś wyrafinowane, czy przeładowane sceny, które mogliśmy oglądać chociażby przy „Szklanej pułapce 4.0”. Tutaj wszystko jest w miarę stonowane, a cała akcja rozgrywa się wokół odkrycia prawdy, kto chce zabić agentów. Wszystko szybko się zmienia i dzięki ciekawym wstawkom akcja płynnie przepływa z miejsca w miejsce. Nie obędzie się bez licznych strzelanin, bez kilku walk wręcz, a wszystko to odbywa się w sposób zsynchronizowany, a nie przypadkowy. Po drugie mamy genialny humor scenarzystów. Już sam fakt opowiadania historii o emerytowanych zabójcach nieco bawi. W szczególności, gdy z początku oglądamy takiego zwyczajnego staruszka, który za chwilę objawia się widzowi jako maszyna do zabijania. Zabawnie było także oglądać Victorię w eleganckiej sukni z karabinem maszynowym w ręce. Takich kontrastów było bardzo wiele i to właśnie one najbardziej rozbawiały. 
Oczywiście nie zabrakło także śmiesznych dialogów jak przykładowo podczas bójki Franka i Williama. F: Szkolił Cię Kordeski?, W: Tak…, F: Ja szkoliłem Kordeskiego. Jednakże najwięcej humoru dostarczał Marvin. Jego ciągłe teorie, które szokująco się sprawdzały, no i jego różowa pluszowa świnia. Można paść ze śmiechu patrząc jak się nią opiekuje. Podobnych scen było bardzo wiele, przez co pomimo tego, że „Red” to niezłe kino akcji to także całkiem nie najgorsza komedia, która bawi bardziej niż jakakolwiek inny film, który z zasady ma być komedią. Po trzecie, film zaskakuje. Co prawda widz co chwilę myśli o tym, że zaraz wydarzy się coś niespodziewanego, ale zwroty akcji, które serwują scenarzyści są wręcz imponujące. Niczego nie można być do końca pewnym, tak samo jak nie można nikomu do końca ufać. Po czwarte w filmie pojawia się także wątek romantyczny. Nie tylko chodzi o rodzące się uczucie pomiędzy Frankiem i Sarah, ale także odradzającą się miłość między Victorią i Ivanem. Oczywiście, nie jest to typowa miłość. Nie zobaczymy romantycznych kolacji przy świecach, bo zamienione zostały one na ratowanie ukochanej z opresji i wciąganie ją coraz bardziej w mroczny świat zabójców. Nie mniej nie oznacza to, że ten wątek nie wzrusza, bo porusza i to bardzo.
     Po piąte, do film zaangażowane zostały największe gwiazdy kina. Na pierwszym planie pojawia się oto Bruce Willis, który przeszedł już do historii jako gwiazda filmów akcji. Zawsze najlepiej się do tego nadawał ze swoimi mięśniami, łysinką, głosem, ale także i dowcipem. Tutaj ograniczone zostały one do minimum, ale scena, kiedy wychodzi z kręcącego się wozu policyjnego i strzela w samochód Coopera- najlepsza scena w filmie. Aktorsko całkiem nie najgorzej, chociaż mogłoby być lepiej. Obok niego wystąpił Morgan Freeman. Aktor, którego wręcz ubóstwiam. Nie trudno ucieszyć się na jego widok w tym filmie. Jednakże to także nie jest ten aktor, którego można oglądać w filmach dramatycznych. Największą furorę w filmie zrobił John Malkovich i jego różowa świnia. Był po prostu genialny w roli Marvina. Szokujące jest to, że nie dostał za tą rolę nominacji do Złotego Globu. Bardzo dobra rola, z bardzo dobrym występem- oby więcej takich kreacji można było oglądać w dzisiejszym filmie. Czwórkę emerytów zamyka urodziwa Helen Mirren, która jak się okazało w filmie potrafi pokazać pazura. Potrafi być bezlitosna i widać było, że nieźle się bawiła mogąc pobawić się trochę bronią. Wyglądała bajecznie, a do tego zagrała bardzo przekonująco. Oprócz wspaniałej czwórki na ekranie pojawili się także: Mary-Louise Parker, Karl Urban, Brian Cox oraz Richard Dreyfuss.
     Podsumowując, „Red” to chyba najbardziej udany film rozrywkowy jaki ostatnio miałam okazję obejrzeć. Wśród wielu wymienionych plusów trudno jest dopatrzeć się, gdzieś większych wad, chociaż z pewnością takich też nie brakuje. Jednakże zostały one przyćmione przez wspaniałe poczucie humoru zarówno scenarzystów, jak i obsady. Widz tak dobrze bawi się podczas seansu, że trudno jest mu zwracać uwagę na jakieś większe tragedie w scenariuszu, czy tym podobne rzeczy. Jest to idealny film na komediowy wieczór z przyjaciółmi, bo każdy znajdzie w filmie coś dla siebie. 

1 komentarz :

  1. Mi się też mega podobał, w ogóle uwielbiam Bruce'a, więc mi się z nim wszystko podoba :)

    OdpowiedzUsuń