NOWOŚCI

wtorek, 31 stycznia 2012

863. Zanim odejdą wody, reż. Todd Phillips

Oryginalny tytuł: Due Date
Reżyseria: Todd Phillips
Scenariusz: Todd Phillips, Alan R. Cohen, Alan Freedland, Adam Sztykiel
Zdjęcia: Lawrence Sher
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera światowa: 31 października 2010
Premiera polska: 05 listopada 2010
Obsada: Robert Downey Jr., Zach Galifianakis, Michelle Monaghan, Jamie Foxx, Juliette Lewis, Danny McBride, Matt Walsh

    Komedie są najwspanialszym wymysłem wśród scenarzystów filmowych. Bawią dowcipem i często także opowiadaną historią. Jednakże w czasach, gdy już w zasadzie wszelkie schematy zostały wykorzystane trudno jest znaleźć komedię, która rozbawiłaby nas do łez i jednocześnie zaprezentowała jakieś innowacyjne podejście do humoru. Niestety, nawet świetnie zapowiadający się film w reżyserii Todda Phillipsa („Kac Vegas”) o interesującym tytule „Zanim odejdą wody” nie spełnia tych oczekiwań. Wszystko to już albo było, albo jest tak żenujące, że aż trudno oglądać. I nawet wspaniały duet Downey Jr. i Galifianakis nie ratuje tego filmu, chociaż robi co może.
    Wzięty biznesmen Peter Highman (Robert Downey Jr.) stara się wrócić do swojej ukochanej żony, Christine (Michelle Monaghan), do Los Angeles, aby towarzyszyć jej podczas narodzin ich pierwszego dziecka. Niestety, na skutek pomyłki zaaranżowanej przez początkującego aktora – Ethana Trembleya (Zach Galifianakis), Peter zostaje wyrzucony z samolotu i ma zakaz lotu aż do odwołania. To samo dotyczy sprawcy całego zamieszania. Na nieszczęście Petera jego portfel wraz z zawartością leci w dalszą trasę a on pozbawiony dowodu tożsamości, pieniędzy i bagażu wciąż musi dotrzeć do Los Angeles. Z pomocą przychodzi mu Ethan, który akurat jedzie do Hollywood, aby zrobić zawrotną karierę. Razem rozpoczynają pełną przeciwności drogę do celu. 
    To czy dana komedia rozśmieszy konkretnego widza zależy przede wszystkim od jego poczucia humoru. To co dla jednych może być zabawne, dla drugich może być mdłe i mało interesujące. Niektórzy gustują w bardziej sarkastycznym poczuciu humoru. Inni natomiast wolą taki humor, który uzależniony jest od głupoty konkretnych bohaterów. Prawda jest jednak taka, że to właśnie od samej obsady zależy czy film naprawdę rozbawi. Bez względu na to jaki genialny scenariusz napiszą scenarzyści, ile tam będzie naprawdę przekomicznych dialogów, to jednak przedstawienie ich w zły sposób nie spowoduje takiej uciechy jakiej spodziewaliby się twórcy. „Zanim odejdą wody” nie jest filmem prześmiesznym. Prawda jest taka, że gdyby przyszło mi porównywać ten film z „Kac Vegas” również Phillipsa stwierdziłabym, że ten drugi był śmieszniejszy – a  tak do końca mi się nie podobał. 
Oglądając zwiastun „Due Date” spodziewać można się naprawdę dobrej komedii. Twórcy ponownie robią smaka na wyszukane dialogi, czy też gagi. Jednakże kiedy przychodzi co do czego to okazuje się, że film ten to dramatyczna droga dwóch całkowicie różnych od siebie mężczyzn, która niekiedy oczywiście bawi, ale niestety bardziej wzbudza współczucie. No, ale w sumie czego się spodziewać po facecie, który zachowuje się jak dziecko, a bawi jedynie jego głupota- E:„Zapomniałem otworzyć okno dla psa”, P:„Przecież samochód nie ma drzwi!”. Jest to ten typ filmu, który jest taki głupi, że aż śmieszny. 
    Film jednakże opowiada o podróży. Jeden z bohaterów spieszy do żony, która zacznie lada chwila rodzić. W międzyczasie mogą pojawić się wątpliwości, czy to aby na pewno jest jego dzieciak, nie, żeby jego prawdziwe ojcostwo mogło zostać utrzymane w tajemnicy (kto widział, wie o czym pisze). Z drugiej zaś strony jest Ethan. Facet, który uważa, że ma wspaniałą osobowość, która w gruncie rzeczy jest bardzo męcząca. Niestety, przeżywa także własne rozterki, gdyż niedawno zmarł jego ojciec, które prochy wozi w puszce po kawie- co także ma nieoczekiwany obrót. Każdy z nich ma swoje problemy i nie wie, że drugi może mu w nich pomóc. Oczywiście oprócz swoistego rodzaju dramaturgii w tym filmie pojawiają się także niezliczone przygody. W końcu na porządku dziennym jest zasypianie za kierownicą na autostradzie, czy też przypadkowe zjechanie na granicę z Meksykiem bez dowodów tożsamości zadzierając tym samym z celnikami. Nie wspominając już o utarczkach z pracownikiem bankowym. Tego nie można twórcom zarzucić – w filmie naprawdę sporo się dzieje. 
    W głównych rolach w filmie wystąpiło dwóch nadzwyczajnych aktorów komediowych. Robert Downey Jr. swoją cyniczną postacią Tony’ego Starka, czy też lekko stukniętego Sherlocka Holmesa udowodnił, że potrafi bawić nie tylko na ekranie, ale także i poza nim (Złote Globy 2010). Nie brak mu poczucia humoru, a także charyzmy. Sprawia, że ludzie chcą go znowu oglądać, pomimo jego ciężkiej historii. Jednakże podniósł się z popiołów niczym Feniks i wrócił ze zdwojoną siłą. W „Due Date” także potrafi bawić. Jest to właśnie ten typ humoru, który lubię. Bardziej wyrafinowany i trochę sarkastyczny. Natomiast Zach Galifianakis przedstawia drugą stronę medalu. Humor, który reprezentowany jest przez głupotę ludzką. Prawda jest taka, że Galifianakis zawsze odgrywa jakieś głupawe role, ale dzięki temu potrafi być zabawny. Ciekawe kiedy wyrośnie z tego dziecięcego wizerunku i dorośnie. Może nawet nigdy. Ten typ humoru bawi jednakże do pewnego momentu. Każdy w pewnym momencie może mieć czegoś takiego dość. Głównym bohaterom na ekranie towarzyszyła także Michelle Monaghan wcielająca się w rolę brzemiennej żony Petera, a także Jamie Foxx jego najbliższy przyjaciel.
    Ogólnie, „Zanim odejdą wody” nie jest filmem złym. Jednakże biorąc pod uwagę możliwości nie jest to także film dobry. Mnie osobiście nie rozbawił do łez, chociaż były sceny, które mnie rozbawiły. Były też takie, na które patrzyłam z niedowierzaniem w oczach. Były takie, które chwilowo mroziły krew w żyłach. Sceny, które budziły wszelkie wątpliwości. A także takie, które zaskakiwały na całego. Niestety, nie jest to idealna komedia. Oczywiście, jeżeli ktoś gustuje w durnowatym humorze to film mu się spodoba, jednakże, gdy oczekujecie czegoś więcej to pozostaniecie zawiedzeni. Polecam przede wszystkim fanom Downeya Jr. i Galifianakisa. Na szczęście, jest to film, który nie powinien doczekać się kontynuacji, ale w sumie… coś podobnego można było powiedzieć o „Kac Vegas”.

Prześlij komentarz