NOWOŚCI

wtorek, 27 grudnia 2011

845. Duże dzieci, reż. Dennis Dugan

Tytuł oryginalny: Grown Ups
Reżyseria: Dennis Dugan 
Scenariusz: Fred Wolf, Adam Sandler 
Zdjęcia: Theo van de Sande 
Muzyka: Rupert Gregson-Williams 
Kraj: USA 
Gatunek: Komedia 
Premiera światowa: 24 czerwca 2010  
Premiera polska: 13 sierpnia 2010  
Obsada: Adam Sandler, Kevin James, Chris Rock, David Spade, Rob Schneider, Salma Hayek, Maria Bello, Maya Rudolph, Steve Buscemi


     Każde dziecko marzy o tym, aby być dorosłym. Każdy dorosły, chciałby być na powrót dzieckiem. W najnowszym filmie, twórca prześmiesznych komedii, Dennis Dugan, łączy ze sobą nie tylko te dwa etapy życia, ale także i największych komików współczesnego kina z jakimi współpracował. Tak powstała produkcja „Duże dzieci”, gdzie najważniejszą rolę odgrywają nie wspomnienia, a jedynie rodzina, co czyni film bardziej kinem familijnym, aniżeli komedią.
     Kiedy piątka przyjaciół – Lenny, Kurt, Rob, Eric i Marcus (Adam Sandler, Chris Rock, Rob Schneider, Kevin James, David Spade), byli dziećmi grali w szkolnej drużyny koszykarskiej pod okiem trenera będącego dla nich wzorem do naśladowania. Po 30 latach każdy z nich poszedł w swoją stronę, a większość z nich założyła rodziny. Wtedy dociera do nich tragiczna wiadomość o śmierci trenera. Wszyscy zjeżdżają na pogrzeb, a po nim udają się do domku nad jeziorem, gdzie mają zamiar spędzić cały weekend towarzyszący obchodom święta 4. lipca. Odnawiają stare więzi, a przy okazji jednoczą się ze swoimi rodzinami i pokazują im jak to się bawili za młodu.
     Pomimo tego, że film sklasyfikowany został do kategorii filmów komediowych, to bardziej odpowiada mu przydomek filmu familijnego, który nie dość, że jest idealny do wspólnego oglądania z rodziną, to w dodatku niesie ze sobą pewne przesłanie. Wszystko opiera się jednak na tradycyjnym schemacie, kiedy to grupa przyjaciół ze szkoły nie utrzymująca ze sobą kontaktu od wielu lat spotyka się ponownie przy jakimś dramatycznym wydarzeniu, którym w tym przypadku jest śmierć trenera. Potem spędzają razem kilka dni i znów wszystko jest piękne jak za starych czasów. W liczne zabawy wciągają także znudzonych i rozpieszczonych podopiecznych, którzy całkowicie zatracili się w postępie cywilizacyjnym i dawno już zapomnieli ile uciechy mogą dostarczyć zabawy na świeżym powietrzu. Ojcowie próbują ich tego nauczyć zmieniając trochę ich osobiste hierarchie wartości. 
Dzięki temu film zmienia się w film rodzinny, gdyż ukazuje, że najważniejsza jest rodzina i że można spędzać z nią czas w inny sposób niż grając razem w gry komputerowe, a zabawy mogą być tak nieograniczone jak nasza wyobraźnia. Ponadto film porusza też wiele innych aspektów dotyczących rodziny i wychowania dzieci. Nie jest to tylko rozpuszczenie dzieci, które stają się nieznośne i traktują każdego jak swojego sługę, ale także zaprezentowany zostaje temat zbyt długiego trzymania dziecka przy piersi, czy też związków z dużą rozbieżnością wiekową. Wielowątkowość historii sprawia, że może ona wiele zostawić w pamięci widza, a także przy okazji wpoić mu pewne wartości.
     Nie zabrakło tutaj też humoru, chociaż część z zaprezentowanych przez twórców zabaw jest dość niebezpieczna i, delikatnie mówiąc, głupia, tak jak przykładowo strzał z łuku. Powinno się to oznaczyć znacznikiem „nie próbujcie tego w domu, ludziska!”. Zabawy te niosą za sobą pewne komiczne konsekwencje, co tylko udowadnia tezę, że tylko głupoty potrafią być śmieszne. Taka jest też prawda i ten film całkowicie udowadnia postawioną tezę. Film bowiem jest całkowicie wyblakły od braku poczucia humoru. Wydarzenia, które mają na celu bawić budzą jedynie odrazę i wstręt, ale oczywiście zdarzało się, że można było autentycznie się pośmiać i nie mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, czy też czuć skrępowania, że zaśmialiśmy się akurat w tak durnym momencie. Jednych będzie bawić zabawa z łukiem, w szczególności w momencie, gdy strzała trafia do celu. Innym z kolei do gustu przypadną zabawy z piciem mleka z piersi w wieku 4 lat. Innych będzie bawić okaleczenie jednego zawodnika z drużyny przeciwników i patrzenie na jego radzenie sobie z zagipsowaniem, a inni śmiać będą się z wydarzeń w parku wodnym. Ile osób tyle gustów, ile gustów tyle rodzajów poczucia humoru. Każdego bawi co innego w związku z czym dla tych, którym odpowiada ten rodzaj dowcipu będzie to film na medal. Inni natomiast skupią się na innych jego zaletach.
     Patrząc na obsadę filmu i widząc same znane nazwiska, które kojarzą się z najśmieszniejszymi komediami jakie widział świat można by się spodziewać, że „Duże dzieci” także do takowych będą się zaliczać. Jednakże słynący ze specyficznego poczucia humoru - Adam Sandler, którego dowcipy zazwyczaj ocierają się o głupotę, w roli Lenny`ego zmienia się nie do poznania. Wydaje się jakby nazbyt poważny i nie bawi ani mimiką twarzy, ani żadnymi gagami. Czarnoskóry Chris Rock, który mógłby być następcą Eddiego Murphy`ego także spoczął na laurach i nie słyszy się już jego podniesionego głosu, czy też nie ogląda się wywijasów na ekranie. Zazwyczaj dowcipny i swobodny Rob Schneider zachowuje się jakby połknął kijek i przykro mi bardzo, ale nie można zrzucić tego na przedziurawioną stopę. Mój ulubiony komik serialowy- Kevin James, jeszcze jakoś sobie radzi, ale zdecydowanie za bardzo brakuje jego specyficznej gry twarzą, która potrafi rozbawić do łez. No i na końcu, ale nie ostatni – bo w sumie ma pierwsze miejsce w obsadzie, jest David Spade, który jako jedyny potrafił bawić w tym filmie swoim zachowaniem. Męskiej ekipie towarzyszyły także piękne panie, czyli Salma Hayek, która była całkowicie bez wyrazu; Maria Bello, która jako jedyna potrafiła z tej ekipy zabawić; no i Maya Rudolph, która znajdować się może aktorsko pomiędzy obiema wcześniej wymienionymi paniami. Niestety, po obsadzie spodziewamy się zdecydowanie za dużo, a prawda jest taka, że najwyraźniej zapomnieli już jak to jest być dziećmi i pomimo tego, że starali się jakoś to ukryć podczas filmu to niestety i tak pozostali zbyt sztywni na swoje role.
     „Duże dzieci” mógł być naprawdę prześmiesznym filmem dla całej rodziny. Niestety, wyszło inaczej, pomimo tego, że dużo obiecywano widzom po obsadzie. Film, który uznawany jest za komedię bardziej należałoby go określić filmem familijnym, gdyż zdecydowanie więcej przekazuje wartości niż bawi. Jednakże połączenie to wyszło całkiem nie najgorzej. Co prawda mogło być znacznie lepiej, ale należy się cieszyć, że nie musimy oglądać totalnej kichy. Film nie powala swoją nowoczesnością, czy pomysłowością, ale diabeł tkwi w szczegółach i gdy bardziej skupimy się na samej historii to możemy wynieść z niego wiele korzystnych rzeczy. 

Prześlij komentarz