NOWOŚCI

sobota, 19 listopada 2011

824. Dziewczyna z esktraklasy, reż. Jim Field Smith


Oryginalny tytuł: She’s Out of my League
Reżyseria: Jim Field Smith
Scenariusz: Sean Anders, John Morris
Zdjęcia: Jim Denault
Muzyka: Michael Andrews 
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 11 marca 2010 
Premiera polska: 18 czerwca 2010 
Obsada: Jay Baruchel, Alice Eve, T.J. Miller, Mike Vogel, Nate Torrence, Kyle Bornheimer, Jessica St. Claire, Krysten Ritter, Debra Jo Rupp, Adam LeFevre

   Wśród młodych ludzi istnieje tendencja do oceniania zarówno siebie, jak i innych. Oceniają nie tylko swoich kolegów, ale także ewentualnych przyszłych partnerów. Dla większości z nich niemożliwe staje się połączenie osoby określanej jako „5” z osobą z „10”. Ich osobiste kompleksy sprawiają problemy nie tylko im samym, ale też i otoczeniu. Podobną historię prezentuje początkujący filmowiec Jim Field Smith w swoim drugim filmie „Dziewczyna z ekstraklasy”.
    Pracownik ochrony lotniska o imieniu Kirk  (Jay Baruchel) próbuje wrócić do swojej byłej dziewczyny - Marnie. Ona jednakże ani myśli rozstać się ze swoim obecnym chłopakiem, Ronem. Wstrząśnięty chłopak znajduje pocieszenie wśród swojej grupy przyjaciół. Pewnego dnia na lotnisku spotyka przepiękną Molly (Alice Eve), której pomaga odzyskać zagubiony telefon. Dziewczyna chcąc się odwdzięczyć zaprasza go na przyjęcie. Kirk uważa, że zupełnie nie ma szans u tak wspaniałej dziewczyny, dlatego też odpuszcza sobie jakiekolwiek zaloty. Wszystko się zmienia, kiedy Molly zaprasza go na mecz hokeja. Tam jej przyjaciółka, Patty  (Krysten Ritter) wyznaje mu, że wpadł w oko Molly. W końcu ich relacje zaczynają się rozwijać, ale nie wierzący w nich przyjaciele i rodzina Kirka sprawiają, że chłopak wpada w coraz większe kompleksy i zaczyna wierzyć, że nie zasługuje na piękną Molly.
    Filmy łączące w sobie kompleksy, punktowe ocenianie innych ludzi i sprawy seksualne nigdy nie wyjdą ponad przeciętność. Ich fabuła bowiem jest tak niezwykle płytka, że niekiedy aż trudno jest na nie patrzeć. Mogą mieć one jednak pewne walory edukacyjne, które będą próbowały nakłonić młodych ludzi do skończenia z powierzchownym ocenianiem innych. Można by powiedzieć, że takim filmem moralizatorskim jest właśnie „Dziewczyna z ekstraklasy”, który próbuje pokazać, że każdy może umówić się z piękną dziewczyną, czy przystojnym facetem, wystarczy tylko, że uwierzy w siebie, zaufa sam sobie. Film ten jest nieustającą walką nie tylko z samym sobą, ale ze zgrają ludzi, która nie wierzy w nasze sukcesy. Ludzie, którzy teoretycznie powinni być dla nas najbliżsi i nas wspierać, mogą decydować o naszych porażkach. Jest to niezwykle przykre, ale jeszcze gorsze w takich sytuacjach są nagłe zmiany, które nie wiadomo skąd się biorą.
    Dla wielu film może wydawać się bardzo zabawny. Jednakże wszystko ponownie sprowadza się od poczucia humoru danej osoby, od jego specyfiki. W końcu nie wszystkich muszą bawić dowcipy rodem z filmu „American Pie”, jak przykładowo scena w mieszkaniu Molly tuż przed wizytą jej rodziców. Mnie osobiście humor ten nie do końca podszedł, ale nie powiem, w niektórych scenach nawet ja się śmiałam. Z tego wszystkiego najbardziej chyba ubawiły mnie próby Marnie, aby dorównać pięknej Molly. Wiele zabawy wprowadziły też niektóre z postaci jak Stainer (Plama), choćby nawet w sytuacji, kiedy przedstawiał się Patty. Sama Patty także dawała dużo śmiechu, w szczególności w samolocie. Ogólnie jak obejrzy się film z przymrużeniem oka to może okazać się całkiem nie najgorszy. Problematyczne jest jednak to, że to go nie wyróżnia spośród innych filmów z gatunku. Pozostaje mdły i niezbyt porywający. Nawet przykładowe gagi nie śmieszą aż tak bardzo, żeby móc płakać ze śmiechu.
    Zakompleksionego pracownika lotniska zagrał Jay Baruchel. Koleś wydaje się być sympatyczny, ale aktorsko jest dość słabo. W jednej scenie pokazał nawet swój goły tyłek, ale jak się okazuje nie należy on do niego tylko do jego dublera. Chociaż na to mógł przystać, ale najwyraźniej jeszcze ni dorósł. Alice Eve nie jest zbyt znaną aktorką – przynajmniej dla mnie. Poza tym zaskoczył mnie fakt, że to właśnie jej przypadła rola super 10tki. Według mnie wcale nie jest aż tak piękna, ale to też kwestia gustu. Aktorsko... słabo. Najbardziej w filmie fascynowała mnie rola Patty, którą wykreowała Krysten Ritter. Dziewczyna jest mi poniekąd znana, ale z zupełnie innych filmów. Tutaj była drapieżna, arogancka i ... niesamowita. Wspaniale wczuła się w postać, przez co uwierzyłam, że to ona taka właśnie jest. Wrażenie zrobił na mnie także T.J. Miller. Tylko prawdziwy kretyn może tak genialnie zagrać kretyna – jak dla mnie jest to komplement. Świetna rola i całkiem dobrze zagrana. Poza tym w filmie zobaczymy Mike`a Vogela, Lindsay Sloane, Nate`a Torrenca i innych.
    Co tu dużo mówić, „Dziewczyna z ekstraklasy” nie jest filmem z najwyższej półki. Jest jednym z wielu z gatunku, które nie robią wrażenia. Nie wyróżnia się ani jakąś bardzo interesującą fabułą, ani zbyt wyrafinowanym dowcipem. Momentami ma się wrażenie, że to głupota sytuacyjna wywołuje uśmiech na twarzy widza. Aktorstwo także nie powala,  chociaż pojawiają się małe perełki wśród tego chaosu. Krótko mówiąc film da się obejrzeć, ale lepiej ten czas poświęcić na Bollywood niż marnować go na takie płytkie kino.

Prześlij komentarz