Oryginalny tytuł: Kuch Kuch Hota Hai
Reżyseria: Karan Johar
Scenariusz: Karan Johar
Zdjęcia: Santosh Thundiiayil
Muzyka: Jatin Pandit, Lalit Pandit
Kraj: Indie
Gatunek: Dramat, Komedia romantyczna
Premiera światowa: 16 października 1998
Premiera polska na DVD: 03 lipca 2008
Obsada: Shak Rukh Khan, Kajol, Salman Khan, Rani Mukherjee, Farida Jalal, Reema Lagoo, Archana Puran Singh, Himani Shivpuri, Johnny Lever, Anupam Kher
Reżyseria: Karan Johar
Scenariusz: Karan Johar
Zdjęcia: Santosh Thundiiayil
Muzyka: Jatin Pandit, Lalit Pandit
Kraj: Indie
Gatunek: Dramat, Komedia romantyczna
Premiera światowa: 16 października 1998
Premiera polska na DVD: 03 lipca 2008
Obsada: Shak Rukh Khan, Kajol, Salman Khan, Rani Mukherjee, Farida Jalal, Reema Lagoo, Archana Puran Singh, Himani Shivpuri, Johnny Lever, Anupam Kher
„Coś się dzieje” to pierwszy film reżyserski
Karana Johara. Pierwszy raz miał on do czynienia z filmem jako aktor
kiedy to w 1995 roku wystąpił w filmie „Żona dla
zuchwałych” przy boku Shahrukh Khana oraz Kajol. Tak
bardzo spodobała mu się współpraca z nimi, że postanowił ich
zaangażować do swojego pierwszego filmu, ale patrząc na pozostałe
jego filmy – na tym nie poprzestał. To on stworzył bowiem film
„Czasem słońce, czasem deszcz”, który
zapoczątkował obsesję na punkcie Bollywoodu w Polsce. Nic
dziwnego, gdyż patrząc na jego początki można powiedzieć, że ma
przed sobą świetlaną przyszłość w branży filmowej.
Za
czasów szkoły Rahul (Shah Rukh Khan) był kobieciarzem.
Jedyną stałą dziewczyną w jego życiu była jego najlepsza
przyjaciółka, radosna chłopczyca imieniem Anjali (Kajol).
Pewnego dnia do Indii wraca przepiękna i dziewczęca córka
dyrektora szkoły – Tina (Rani Mukherjee), która całkowicie
zawładnęła sercem Rahula, a i on nie pozostaje jej obojętny.
Wtedy Anjali zdaje sobie sprawę z tego, że sama również kocha się
w Rahulu. Niestety, on nie odwzajemnia jej uczuć, dlatego też
dziewczyna wyjeżdża ze szkoły i nigdy nie kontaktuje się z
Rahulem. Tina nigdy nie mogła pogodzić się z tym, że
prawdopodobnie stanęła pomiędzy prawdziwą miłością, dlatego
jej wspólną córkę z Rahulem, nazywa na cześć dawnej
przyjaciółki. Sama Tina umiera na skutek krwotoku, pozostawiając
po sobie listy, które co roku aż do ósmych urodzin będzie
otrzymywała mała Anjali. Kiedy Anjali czyta ostatni, ósmy list od
swojej kochanej mamy otrzymuje zadanie odnalezienie byłej
przyjaciółki jej ojca i ponowne połączenie ich ze sobą.
Film przedstawia typową historię miłosną, którą każdy z nas
bardzo dobrze zna. Wszystko opiera się bowiem na przyjaźni z lat
młodości, która z czasem przeradza się w miłość, choć sami
zainteresowani do końca tego nie dostrzegają. Wtedy do życia
wkracza ta trzecia i wtedy to właśnie zaczynają się prawdziwe
rewelacje, które stanowią podporę dla znanego wszystkim
przysłowia, mówiącego o tym, że nie poczujesz jakie masz
szczęście, jak bardzo coś jest dla Ciebie ważne, dopóki tego nie
stracisz. Wtedy następuje wątek melodramatyczny, który wielu
doprowadzić może do łez. To jest jednakże tylko mała część
tego czego możemy doświadczyć w tym filmie. Fascynujące jest to
jak Joharowi udało się wplątać ten wątek w opowiadaną historię,
ale w końcu przecież trzeba zapełnić jakoś te trzy godziny
filmu. Nie mniej widz z zachwytem może patrzeć na scenę, kiedy
mała Anjali czyta list od swojej zmarłej matki, która opowiada jej
historię z czasów szkoły o jej samej, jej ukochanym Rahulu oraz
najlepszej przyjaciółce Anjali. Następnie ponownie płynnym
przejściem powraca się do teraźniejszości. Film ma w sobie także
coś z komedii, co można zauważyć w szczególności przy tzw.
flashbacku. Kolorowe lata 80te także są zauważalne, chociaż
kolory to jedna z głównych zalet filmów bollywoodzkich, więc nie
może ich zabraknąć także w pozostałej części filmu. Widz z
napięciem obserwuje dalsze losy bohaterów w szczególności, że
ponowne złączenie Anjali z Rahulem może być dość trudne.
Sytuacja przypomina bowiem tą z innego filmu z gatunku, takiego jak
„Indian Babu”. Na szczęście zakończenie tej
historii jest mniej dramatyczne. To jest naprawdę wspaniałe w tym
filmie, to jak wszystko kończy się szczęśliwie.
Największą zaletą filmu jest oczywiście muzyka. Nikogo to nie
zdziwi w szczególności, że kompozytorami podkładu muzycznego jest
znany już duet Jatin-Lalit. Najbardziej w filmie wyróżnia się
utwór tytułowy „Kuch Kuch Hota Hai”. Prawdopodobnie dlatego, że
przez cały film słyszymy go kilka razy w różnych wersjach, przez
co od razu wbija się w pamięć, i chyba tylko ten utwór tak
działa. Kiedy jednak słyszymy pierwszą wersję to napawa radością,
od razu człowiek czuje się lepiej. Do bardziej skocznych utworów
zaliczymy między innymi „Koi Mil Gaya”. Fajnie się tego słucha,
od razu widz ma ochotę wstać i poderwać się do tańca. Podobnie
jest z utworem „Saajan Gee Ghar Aaye”. Jednakże prawda jest
taka, że większość z piosenek tego filmu swoją atrakcyjność
zawdzięcza fantastycznym choreografiom utworzonym przez kobietę
imieniem Farah Khan. Na klimat produkcji pracowały także zdjęcia,
których autorem jest Santosh Thundiiayil. Bardzo dobrze udało mu
się przedstawić dzieło dekoratorów wnętrz i innych specjalistów
od scenografii. Na każdym kroku właściwie widz może się
zachwycić tym filmem.
Shahrukh Khan oraz Kajol po raz kolejny pokazali jak bardzo są
zgranym duetem, zresztą udaje im się to udowodnić przy każdym
wspólnym występie. Kajol ponownie pokazała jaka z niej rozrywkowa
dziewczyna. Znowu zagrała totalnie odjechaną świruskę, którą
każdy pokocha. Ja uległam jej urokowi – znowu. Shahrukh z kolei
to niesamowity amant. Pamiętam kiedy jeszcze nie widziałam z nim
żadnego filmu twierdziłam, że jest beznadziejny, ale od kiedy
ujrzałam go w „Gdyby jutra nie było” zaczęłam
zmieniać o nim zdanie. I tak po obejrzeniu prawie 10 filmów z jego
udziałem mogę powiedzieć, że nie wiem co mam jeszcze o nim
napisać. Jest gwiazdą kina bollywoodzkiego i nic tego nie zmieni.
Zarówno dzięki niemu, jaki dzięki Kajol, filmy są po prostu
najlepsze. Oprócz nich zobaczymy w filmie także Rani Mukherjee,
którą Johar podobno chciał zdubbingować ze względu na oryginalny
głos. Dobrze, że tego nie zrobił, bo mnie osobiście ona nie
drażniła. Zagrać mogła, co prawda, lepiej, ale mogło być też
gorzej.
Filmy pochodzące z Bollywood to filmy niesamowicie radosne. Dla
niektórych mogą być totalnym kiczem gorszym od brazylijskich
telenowel. Jednakże najważniejsze w tych filmach jest przesłanie,
a także to, że każda z opowiadanych historii – no może prawie
każda, kończy się happy endem. Z jednej strony jest to pozytywne,
bo przecież nikt nie chce się dodatkowo dołować oglądając taki
film, ale z drugiej jest tutaj pewne przekłamanie, bo przecież
każdy dobrze wie, że życie pisze swoje scenariusze, które nie
zawsze kończą się szczęśliwie.
Mam ogromną słabość do tego filmu i tej pary. W mojej filmotece jest z 50 tytułów rodem z Indii ale ten film to top 5. Miła historia. I jak zawsze brawurowy duet, choc nie lubie grajacej tine - rani mukherjee
OdpowiedzUsuń