Oryginalny tytuł: Dilwale Dulhania Le Jayenge
Reżyseria: Aditya Chopra
Scenariusz: Aditya Chopra
Zdjęcia: Manmohan Singh
Muzyka: Jatin Pandit, Lalit Pandit
Kraj: Indie
Gatunek: Dramat, Familijny, Musical, Romans
Premiera światowa: 19 października 1997
Premiera polska na DVD: 09 lutego 2007Gatunek: Dramat, Familijny, Musical, Romans
Premiera światowa: 19 października 1997
Obsada: Shak Rukh Khan, Kajol, Anupam Kher, Satish Shah, Amrish Puri, Farida Jalal, Himani Shivpuri, Karan Johar, Mandira Bedi
„Żona
dla zuchwałych” jest bollywoodzką wersją amerykańskiego
filmu z połowy lat 80tych o tytule „Pewna sprawa”.
Jednocześnie jest filmem, w którym Aditya Chopra debiutuje w roli
reżysera, a jeden ze współczesnych reżyserów – Karan Johar,
zadebiutował w nim jako aktor. Ponadto film pobił rekord, jako
najdłużej wyświetlany film w indyjskiej kinematografii, gdyż
gościł na ekranach bombajskich kin aż przez 13 lat.
Simran (Kajol) mieszka wraz z rodziną w Anglii. Dziewczyna
marzy o wspaniałym mężczyźnie, który będzie potrafił dać jej
szczęście. Wtedy do jej ojca przychodzi informacja od jego
przyjaciela, który poprosił w imieniu swojego syna o rękę
dziewczyny. Simran jest załamana na samą myśl o ślubie z
nieznajomym i porzuceniu marzeń o prawdziwej miłości. Dlatego też
prosi swojego ojca o pozwolenie na miesięczną wycieczkę po Europie
wraz z przyjaciółkami, w trakcie, której będzie mogła się
wyszaleć. W tym samym czasie inny Hindus mieszkający w Anglii –
Raj (Shah Rukh Khan), jako jedyny nie kończy studiów. Prosi
jednak o ojca o pozwolenie na miesięczną podróż po Europie ze
swoimi przyjaciółmi, aby po jego powrocie móc pracować w jego
firmie. Losy Simran i Raja splatają się na dworcu, gdy oboje
przybiegają spóźnieni do tego samego pociągu. W początku
dziewczyna ma go dość, jednakże kiedy ucieka im kolejny pociąg
zmuszeni są zrobić wszystko, aby dołączyć do swoich przyjaciół
w kolejnym punkcie ich wycieczki. Zaczyna ich łączyć silne
uczucie, ale kiedy ich wycieczka dobiega końca rozstają się. Żadne
z nich nie zdaje sobie sprawy co będą musieli przejść, aby móc
być znowu razem.
Wielu
jest ludzi na świecie, którzy wierzą w przeznaczenie. Wielu jest
też takich, którzy uważają, że ludzie sami piszą sobie swoje
życie. Jednakże kiedy ogląda się takie historie jak „Żona dla
zuchwałych” trudno jest zwątpić w coś takiego jak zrządzenie
losu. Bowiem jakie były szanse, że akurat w tej samej chwili Simran
i Raj wybiorą się na wycieczkę. Jakie były szanse, że będą
jeździć w te same miejsca. No i jakie były szanse, że wsiądą do
tego samego pociągu. Takie rzeczy zdarzają się jednak tylko w
filmach. Pierwsza część filmu to podróż Simran i Raja po
Europie. Z początku podróżują oni wraz ze swoimi przyjaciółmi,
ale w pewnym miejscu spóźniają się na pociąg i ich przyjaciele
odjeżdżają bez nich. Wtedy oni muszą zjednoczyć siły, aby
dogonić swoich znajomych. Integrują się w dość zabawny sposób,
dlatego też na tym etapie mamy dużo śmiechu i radości. Dużo
frajdy sprawia patrzenie na przekomarzania dwójki bohaterów, którzy
ewidentnie się nie lubią, ale z drugiej strony bardzo ich do siebie
ciągnie. Druga część filmu rozgrywa się już w Indiach, gdzie
Simran musi wyjechać, aby poślubić syna przyjaciela jej ojca.
Tutaj rozpoczyna się już dramatyzm, gdyż dziewczyna nie chce tego
robić uzmysławiając sobie to co naprawdę czuje – no tak trudno
było to przewidzieć. Raj jednak wyrusza za nią i próbuje podlizać
się rodzinie, aby ojciec Simran sam oddał mu ukochaną, a żeby nie
musiał jej porywać z rodzinnego domu. W pewnym sensie też
upstrzone są te zdarzenia dużą dawką humoru, a wszystko to za
sprawą radosnego Raja. Można się przy tym sporo pośmiać, ale
później przestaje być już wesoło. Takie huśtawki nastrojów są
charakterystyczne dla filmów Bollywood, ale z drugiej strony nie
dają się nudzić. Liczne przygody wzbudzają zainteresowanie u
widza, chociaż ja osobiście sama nie potrafiłam skupić na nim
swojej uwagi, gdyż cała fabuła wydała mi się mało wciągająca.
Bardzo żałowałam tego, że bohaterowie nie tańczyli w tym filmie.
Myślałam, że w kinie bollywoodzkim jest to nieodzowny element, jak
się jednak okazuje żaden Bollwood nie obejdzie się bez muzyki i
piosenek. Muzykę dla „Żony dla zuchwałych” skomponowała ekipa
Lalit - Jatin. Każdy kto zna ten duet wie już wszystko o ścieżce
dźwiękowej do filmu, gdyż ich kompozycje w większości wpadają w
ucho. Teksty do wszystkich piosenek wyszły spod pióra Ananda
Bakshiego. Do moich ulubionych utworów z tej produkcji należy „Zara
Sa Jhoom Loon Mein”. Śpiewana jest przez Raja i Simran po nocy
spędzonej w stodole, a właściwie to po spożyciu przez Simran
całej butelki koniaku. Utwór całkiem przyzwoity, dość radosny i
nawet rytmiczny. Niestety, nie jest to taka piosenka, która mogłaby
być większym hitem wśród innych utworów. Dobrze też słucha się
„Mere Khwaabon Mein Jo Aaye”. Z bardziej nastrojowych piosenek na
uwagę zasługuje „Tujhe Dekha To”. Ma wymiar bardziej
romantyczny od pozostałych, takie przynajmniej odnoszę wrażenie,
chociaż nie rozumiem hindi. „Ruk Ja O Dil” może nie jest jakimś
chwytliwym kawałkiem, ale choreografia do niego jest po prostu
obłędna, w szczególności początkowe wygłupy Raja. Miało się
wrażenie jakby miał się zaraz złamać. Niestety, nie można
powiedzieć, żeby zdjęcia Manmohana Singha były jakieś
zniewalające. Jednakże nie ma się co temu dziwić, bo przecież
film zdecydowanie jest o wiele starszy od współczesnych pięknych
filmów, gdyż nakręcony został w 1995. Jak na tamte czasy jest
przyzwoicie, ale nie porażająco.
Jest
to kolejny film, a właściwie jeden z pierwszych filmów, w których
zobaczymy duet Shahrukh Khana i Kajol. Oboje mieli za sobą już
kilka występów przed tym filmem, ale ich kariera nabrała tempa w
późniejszym czasie. Shahrukh Khan zazwyczaj dostaje role, które
pomagają mu się wykazać. Jednakże niemalże każda z nich ma
jeden wspólny mianownik – jest niesamowicie sympatyczna. Jako Raj
musiał wykazać się pogodą ducha, a także poczuciem humoru.
Jeżeli o mnie chodzi to bardzo dobrze sobie poradził. Występując
w tym filmie miał dopiero 30 lat podczas gdy jego ekranowa partnerka
Kajol zaledwie 20. Tą różnicę wieku widać na ekranie, ale nie
jest ona rażąca przez niesamowity klimat jaki para ta wytworzyła.
Widać, że rewelacyjnie dogadywali się poza planem, gdyż dobrze
czuli się ze sobą na ekranie. Uwielbiam Kajol. Jak dla mnie na
zawsze pozostaje najpiękniejszą i najlepszą w Bollywoodzie. Jest
autentyczna i prawie nigdy nie przesadza z wczuwaniem się w
przydzieloną rolę. Każdy jej uwierzy i każdy ją polubi, chociaż
jeżeli o mnie chodzi to chciałabym ją zobaczyć w roli
ostrzejszej. „Żona dla zuchwałych” jest to mój trzeci film, w
którym widzę, nieżyjącego już, Amrisha Puri. Za każdym razem
gra takie same role. Zawsze jest na nie i zawsze wychodzi naprzeciw
każdemu związkowi. Wszystkie jego emocje zagrane są naprawdę
dobrze, ale wciąż przerażają mnie te jego szeroko otwarte oczy –
to jest dla mnie wielką przesadą.
Film
okazał się być wielkim hitem w Indiach, o czym świadczyć może
taki długi okres wyświetlania w kinach. W Polsce „Żona dla
zuchwałych” także ma bardzo wielu fanów i to po dziś dzień.
Jeżeli jednak o mnie chodzi to jest o wiele więcej filmów, które
przebijają tą produkcję. Tutaj nie zobaczymy żadnej porywającej
historii miłosnej. Nie usłyszymy żadnych piosenek, które
moglibyśmy nucić w nieskończoność. Nie zachwycimy się żadnymi
choreografiami. To wszystko sprawia, że film ten ogranicza nam
możliwość poczucia prawdziwych Indii.
Prześlij komentarz