Reżyseria: Garry Marshall
Scenariusz: Katherine Fugate
Zdjęcia: Charles Minsky
Muzyka: John Debney
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 08 lutego 2010
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 08 lutego 2010
Premiera polska: 12 lutego 2010
Obsada: Ashton Kutcher, Jessica Alba, Jennifer Garner, Jessica Biel, Bradley Cooper, Julia Roberts, Topher Grace, Anne Hathaway, Queen Latifah, Jamie Foxx, Patrick Dempsey, Emma Roberts, Taylor Lautner, Kathy Bates, Hector Elizondo, Shirley MacLaine
Obsada: Ashton Kutcher, Jessica Alba, Jennifer Garner, Jessica Biel, Bradley Cooper, Julia Roberts, Topher Grace, Anne Hathaway, Queen Latifah, Jamie Foxx, Patrick Dempsey, Emma Roberts, Taylor Lautner, Kathy Bates, Hector Elizondo, Shirley MacLaine
Jak co roku w dzień Walentynek kino wypuszcza coraz to nowsze produkcje związane z miłością. Rzadko zdarza się, aby filmy oglądane tego dnia naprawdę dotyczyły Walentynek. Dlatego też Walentynki 2010 roku minęły części zakochanych z komedią romantyczną Gary`ego Marshalla „Walentynki”. Nie jest to jednak nowość, ponieważ niecałe 10 lat temu, w tym samym okresie, na ekrany światowych kin wszedł horror o tym samym tytule. Natomiast w roku 2009 zakochani mogli obejrzeć w kinie „Krwawe Walentynki” w 3D.
Najciekawsze w tym filmie jest to jak drogi życiowe przedstawionych postaci idealnie się ze sobą łączą lub też przeplatają. Scenariusz zaplanowany został od początku do końca. Momentami naprawdę komiczny, innym razem przygnębiający i dołujący, czyli innymi słowy to wszystko czego doświadczamy podczas dnia zakochanych. Wspaniale przedstawione zostały dwie strony medalu, ponieważ skupiono się nie tylko na tej radosnej części, ale także na tej bardziej bolesnej. Pokazano różne oblicza miłości, która momentami była szokująca. Zobaczymy bowiem różne oblicza miłości, a mianowicie miłość, która trwa już pół wieku, zauroczenie nauczycielem ze strony młodej osóbki, miłość homoseksualną, a także uczucia trudne, jak poczucie odrzucenia, czy też poznanie tego jak to jest być tą drugą. Każda opowiedziana historia jest zupełnie inna, ale też każda została zamknięta. A najlepsze z tego wszystkiego jest to, że film naprawdę wciąga. Widz z pełną uwagą ogląda poczynania i wybory bohaterów tego filmu.
Pod względem audiowizualnym nie ma się w tym filmie czym zachwycać. Muzyka Johna Debneya („Iron Man”, „Pasja”) niczym nie wyróżnia się na tle kompozycji do innych filmów. Z kolei autor zdjęć – Charles Minsky („Ja, Ty i On”), już w ogóle nie ma się czym pochwalić, ani twórczością w tym filmie, ani jakąkolwiek inną twórczością. Jednakże te dwa elementy zostały po części dopracowane tak, że przyjemnie ogląda się ten film.
Ile osób na świecie tyle opinii o filmach. Nie inaczej jest w przypadku „Walentynek”. Jedni uważają film za kiepską amerykańską podróbkę brytyjskiego hitu „To właśnie miłość”, inni z kolei (tak jak ja) zauważają w tym filmie wiele pozytywów. Oczywiste jest to, że nie należy się zbyt wiele spodziewać, jednakże jest to idealny film na rozluźnienie i spędzenie naprawdę przyjemnego i romantycznego wieczoru we dwoje. Wzbogacony humorem i przeogromną liczbą kwiatów stanowi dobrą rozrywkę dla każdego widza.
Wizualnie film nie jest zły (kwiaty, kolory, Kutcher ;)), ale po jego obejrzeniu poczułam wielkie rozczarowanie, spodziewałam się naprawdę dobrej komedii romantycznej, a dostałam taki sobie filmik.
OdpowiedzUsuńNatula