Cykl: Gone #1
Gatunek: fantastyka młodzieżowa
Wydawca: Jaguar
Rok wydania oryginału: 2008
Rok wydania w Polsce: 2009
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Redakcja: Ewa Holewińska, Anna Pawłowicz
ISBN 978-83-60010-96-9
Ilość stron: 528
Format: 125x185 mm
Bardzo trudno jest zachęcić młodego człowieka do lektury jakiejkolwiek książki. Zdecydowanie lepiej sprawdza się polecenie mu konkretnej pozycji, niżeli przymuszanie go do niej. Wśród literatury dla młodzieży odnajdziemy historie miłosne, opowieści o czarodziejach, o herosach i tym podobnych tematach. Michael Grant, miłośnik podróży, a przede wszystkim autor powieści młodzieżowych o tematyce nadnaturalnej, stworzył kolejną serię o tytule „Gone”,której początek dała „Faza 1- Niepokój” wydana w 2008 roku, a która opowiada o świecie bez dorosłych. Powieść została ciepło przyjęta przez miliony czytelników na całym świecie, nie tylko nastolatków, ale również dorosłych.
Młodzi mieszkańcy Perdido Beach stają w obliczu katastrofy. Wszyscy, którzy mają powyżej 15 roku życia znikają z powierzchni ziemi, a wokół miasteczka wytwarza się przedziwna bariera. Ze względu na swoje wcześniejsze wyczyny- Sam Temple, zostaje powołany na przywódcę dzieciaków, aby nie zapanował chaos. Pomaga mu w tym najlepsza przyjaciółka- Astrid, w której skrycie się podkochuje, i przyjaciel Quinn. Wkrótce będą musieli zmierzyć się z przerażającą prawdą, kiedy dowiadują się, że w godzinę swoich piętnastych urodzin oni także znikną. Samowi nie zostało wiele czasu, gdyż na dniach ma obchodzić swoje urodziny. Na domiar złego okazuje się, że coraz więcej dzieci zaczyna wykazywać niezwykłe zdolności. Do Perdido Beach przybywają uczniowie szkoły Coates pod przewodnictwem Caine’a, który chce się dowiedzieć jak może uniknąć swojego nieubłagalnie nadchodzącego zniknięcia.
Świat bez dorosłych? Wydaje się być idealnym światem dla dzieciaków. Często narzekamy na to jak rodzice nas gnębią, jak starsza siostra bądź brat dają się we znaki, jak okropna jest męczarnia w szkole. Jednakże, co by się stało, gdyby wszystkie te osoby zniknęły z naszego życia? Co by było, gdybyśmy wiedzieli, że pewnego dnia (i to już wkrótce) my sami także znikniemy? Taki świat, po tajemniczym incydencie, prezentuje w swojej powieści „Gone. Zniknęli” pisarz Michael Grant. Fabuła od razu intryguje czytelnika, w związku z czym jest wielkie prawdopodobieństwo, że jeżeli ktoś zapozna się z tym o czym jest ta książka, od razu po nią sięgnie. Wizja świata po wydarzeniach w wyniku, których znikają dorośli jest zatrważająca. Co też dzieciaki mogą uczynić z miastem pod nieobecność dorosłych. Najwyraźniej, nie mając bladego pojęcia o dorosłym życiu, będą zbliżali się ku wyginięciu. Nie pracując, a jedynie wyjadając wszelkie zapasy, poddając się emocjom, które prowadzą do kilku tragedii, mierzą się z własnym człowieczeństwem. Od samego początku powieść trzyma w napięciu, gdyż już od pierwszej strony rozpoczyna się znikanie. Czytelnik początkowo nie jest świadomy co to spowodowało. Jednakże wraz z rozwojem wydarzeń, wraz z poznawaniem nowych bohaterów powoli zaczyna domyślać się któż może za tym stać. Z tego też powodu sami dochodzimy do prawdy. Nie mniej, intryguje nas jeszcze bardziej to, dlaczego ludzie wciąż znikają z chwilą ukończenia 15 lat. To wydaje się być tematem rozważań na dalsze tomy powieści. Czytelnik bowiem w napięciu oczekuje zniknięcia głównego bohatera – Sama, i już rozmyśla jak to się będzie toczyła dalej powieść bez niego. Autor w swojej powieści skupia się przede wszystkim na emocjach tych dzieciaków, a także ich zachowaniu, które niejednokrotnie wymagałoby nagany. Jednakowoż moralistyczne i psychologiczne aspekty tej książki to nie wszystko. Stanowi ona także ciekawą lekturę z gatunku fantastyki, gdzie wśród młodych ludzi zaczynają przejawiać się niezwykłe zdolności. Czy to niezwykła siła, lasery w dłoniach, moc uzdrawiania, czy też teleportacja, każdy dzieciak ma inną moc, a każda z nich wzbudza zainteresowanie wśród czytelnika. Na dodatek mutacji ulegają także zwierzęta. Pojawiają się kojoty, które potrafią mówić, węże potrafiące latać, czy też mewy uzbrojone w szpony. Świat staje się niebezpieczny nie tylko ze względu na gnane emocjami nastolatki, ale też przez brutalne zwierzęta, które także przymierają głodem. Nie zabraknie w powieści też wątków romantycznych, które stanowią pewną odskocznię od całej tej sytuacji, a jej znikome elementy nie wchodzą w paradę fabule.
Jest to naprawdę niezwykłe stworzyć tak ciekawą powieść. Michaelowi Grantowi, najwyraźniej, przyszło to bez większych trudności. Ma talent do pisania, w związku z czym nie ma większych problemów z przelaniem na papier tworów swojej wyobraźni. Pisząc powieść „Gone. Zniknęli” wprowadził narratora w trzeciej osobie. Dało mu to możliwość skupienia się nie tylko na jednym bohaterze, a na wielu. Możemy doświadczyć kilku różnych punktów widzenia, zarówno od strony tych pozytywnych bohaterów, jak i tych negatywnych. Dzięki temu bardzo dobrze udaje się ich wykreować. Każdy z nich się różni, choć stanowią idealne odzwierciedlenie dorosłego świata. Znajdą się tutaj psychopaci, których bawi sprawianie innym bólu. Z drugiej strony mamy także dobrych samarytan, którzy bezinteresownie pomagają innym. Ujawnią się osobniki o cechach przywódczych, ale też i bohaterowie. Nie zabraknie tu też zdrajców, czy też idealnych matek. Czytelnik dostrzega zmiany zachodzące w tych postaciach, a to wszystko dzięki bardzo rozbudowanym charakterystykom. Dodatkowo opisy otoczenia także są bardzo obrazowe. Bez problemu jesteśmy w stanie wykreować w głowie barierę otaczającą Perdido Beach, czy też zwykłe budowle, jak elektrownię. Dlatego też, ten wspaniały świat stworzony przez Michaela Granta ma swój urok.
W Polsce powieść ukazała się na rok po premierze światowej. Prawa do książki wykupiło Wydawnictwo Jaguar, które specjalizuje się w niesamowitej literaturze dla młodych czytelników. "Gone. Zniknęli”idealnie wpisuje się w tę kategorię. Frontowa okładka pozostała taka sama jak przy wydaniu ogólnoświatowym. Jej kolorystyka wprowadza w odpowiedni klimat, a dzieciaki na okładce mogą stanowić wizualizację bohaterów powieści. Pomimo tego, że książka wydaje się być opasłym tomem, to jednak, tak jak to niegdyś było w przypadku serii Harry’ego Pottera, pochłania się ją bardzo szybko. Wszystko z powodu genialnej fabuły, ale też idealnej czcionki, która nie męczy zbytnio oczu. Dodatkowo autor zastosował interesującą metodę oznaczania rozdziałów, co dodatkowo potęguje napięcie. Bowiem oprócz numeru rozdziału zobaczymy także licznik odmierzający czas do urodzin Sama, kiedy to powinien zniknąć.
Powieść „Gone. Znikęli. Faza 1- Niepokój” to niezwykle fascynująca pozycja. Z pewnością chętnie sięgną po nią młodzi czytelnicy, który zaintryguje świat bez dorosłych. Natomiast niewykluczone, że dorośli też z przyjemnością zatopią się w lekturze i znajdą w niej wiele metaforycznych odniesień do życia, czy też powiązań ze współczesną literaturą lub filmem. Fabuła nie skupia się na jednym wątku, prezentuje nowy, post-apokaliptyczny świat z punktu widzenia wielu, bardzo różnych postaci. Niejednokrotnie wzbudzi w nas grozę, wywoła uśmiech na twarzy, czy też ciepło w sercu. Jest tak pełna emocji i tak ciekawa, że najchętniej przeczytałoby się ją na jednym wdechu. Rzadko kiedy powstają tak idealne książki młodzieżowe, w których czytelnik tak by się zatracił i z taką niecierpliwością oczekiwał kolejnego tomu.
Ocena: 6/6
Ksiażkę miałam przyjemność przeczytać i zrecenzować dzięki uprzejmości Wydawnictwa Jaguar, a także portalowi Szukater, który mi ją udostępnił.
Prześlij komentarz