NOWOŚCI

środa, 12 października 2011

Książka #37. Istota cienia, aut. Susanne Rauchhaus


Tytuł oryginalny: Schattenwesen
Gatunek: fantasy
Wydawca: Foka
Rok wydania oryginału: 2010
Rok wydania w Polsce: 2011
Projekt okładki: Adrianna Foryś
Tłumaczenie: Magdalena Mistewicz
Redakcja: Ewelina Foryś
ISBN 978-83-7668-010-1
Ilość stron: 304
Format: 145x205 mm



    Mówi się, że współczesna młodzież czyta coraz mniej. Jednakże skoro tak jest, to czemu powieści fantastyczne dla nastolatków znajdują się na listach bestsellerów na całym świecie. Największą popularnością, w szczególności wśród żeńskiej części książko maniaków cieszą się historie zawierające w sobie wątek romantyczny. Książki, które dotychczas spisywała niemiecka pisarka Susanne Rauchhaus zdają się idealnie wpisywać w ten kanon. Jedną z nich jest „Istota Cienia”, która zawiera w sobie zarówno elementy fantastyki, jak też powieści grozy oraz romansu.

    Po tajemniczej swojego ojca, konserwatora obrazów, Kira Tressler musi stawić czoła problemom finansowym. Na ratunek przychodzi jej ostatni zleceniodawca jej ojca proponując dokończenie owego zlecenia. Nie dość, że dostanie wynagrodzenie, które spokojnie pomoże jej sfinansować studia, to  w dodatku przez cały czas jak będzie pracować nie będzie musiała się niczym martwić poza zakonserwowaniem fresku. Jedynym warunkiem jest, że nie może nikomu tego zdradzić. Na miejscu dziewczyna dostrzega, że nie jest jedyną zatrudnioną do tego zlecenia, ponieważ jest też Anna- młoda dziewczyna startująca na studia związane ze sztuką. Obie mają pracować nad ulepszeniem starego fresku znajdującego się w podziemiach domu. Po pewnym czasie zaczynają dostrzegać dziwaczność domu, w którym przyszło im pracować, aby w końcu odkryć jego przerażający sekret.
    Tematyka magii przybiera różne formy we współczesnych powieściach. Spotykać w nich możemy czarnoksiężników uprawiających zwyczajne czary, a także istoty prawdziwie magiczne. Rzadko kiedy spotyka się z sytuacją z książki „Istota Cienia”, co powoduje, że prezentowana historia, dosłownie, mrozi krew w żyłach. Czytelnik nie wie w zasadzie czego się spodziewać. Z początku trudno jest mu przyjąć nawet sens tej powieści, kiedy w końcu dowiaduje się o co naprawdę chodzi. Przerażająca prawda staje mu w gardle i jest ciężka do strawienia. Można by nawet powiedzieć, że po tej lekturze trudno byłoby spokojnie chodzić w ciemnościach. Książka ta wywołuje autentyczne przerażenie, bo i sama opowieść jest porażająca i niespotykana. Połączenie magii z interesującymi istotami okazało się niezwykle wciągające. A dodając do tego motyw romansu autorka stworzyła naprawdę pasjonującą powieść. Obserwujemy rozwój uczucia między Kirą i Cyrielem, a przecież nikt tego się nie spodziewał, a może jednak? Czy ta powieść jest przewidywalna? Momentami! Ale czy przez to gorzej ją odbieramy? Ależ skąd! Wręcz przeciwnie. Rozwiązywanie zagadek także jest ciekawym zajęciem, ale przecież czytelnik jest tak zagłębiony w lekturę, że wyłącza na ten czas całkowicie swój detektywistyczny szósty zmysł.
    Susanne Rauchhaus rewelacyjnie spisuje się w roli pisarki. Potrafi stworzyć niesamowity klimat. Samo tło dla powieści jest dość niezwykłe, bo chodzi tutaj jedynie o sztukę. Dlatego też nie zabraknie tu bardzo szczegółowych opisów różnych przyrządów do malowania i konserwowania malowideł. Niekiedy czytelnik nie zdaje sobie sprawy o czym w ogóle mowa. Nie mniej nadaje to estetyki całej powieści. Autorka genialnie buduje napięcie w swojej książce. Nie przedstawia czytelnikowi od razu wszystkiego na tacy, pozwala mu trochę pogłówkować nad wydarzeniami i samemu dojść do ostatecznej konkluzji. Przedstawia historię w całkiem inny sposób niż dotychczas robili to inni literaci. Tworzy historię z dwóch punktów widzenia – Kiry, która jest tutaj główną bohaterką, oraz Jessy- niewidomą dziewczyna uwięzioną w świecie bez cienia. To jednak nie koniec rewelacji. Czytelnik z pewnością dostrzeże, że pisarka stosuje tutaj dwie różne metody narracji. Wydawać by się mogło, że w obydwu przypadkach będzie to pierwsza osoba. Jednakowoż, co zaskakujące, z taką narracją spotykamy się przy częściach dotyczących Kiry, gdzie ona sama prezentuje wydarzenia. Przy Jessy zastosowany został inny patent. Pomimo tego, że odbieramy to co się dzieje wokół niej z jej punktu widzenia, to jednak zaprezentowane to zostaje w trzeciej osobie. Zaskakujące, ale tak to właśnie wygląda. Nie jest to jakoś specjalnie rażące i w zasadzie na dłuższą metę zapominamy o tym.
    Oficyna Wydawnicza Foka już od wielu lat istnieje na polskim rynku wydawniczym. „Istota Cienia” ukazała się nakładem wydawnictwa wiosną 2011 roku i od razu wkupiła się w łaski młodych czytelników. Okładka być może i nie jest zachęcająca, chociaż jak najbardziej obrazuje tematykę owej powieści i od razu wprowadzając w mroczny klimat. Postarano się, aby wykorzystana czcionka jak najbardziej przykuwała wzrok i oczywiście spełnia swój cel. Treść książki jest porządnie napisana. Rozdziały są wyraźnie odznaczone wymyślną czcionką, a przy każdym numerze strony u jej dołu towarzyszy uroczy wywijas. Redaktorzy postarali się o przypisy, które mogą pomóc czytelnikowi w bardziej skomplikowanych wyrazach czy kwestiach. Dzięki tym wszystkim elementom książka jest przyjemniejsza w odbiorze i zdecydowanie wzbudza zainteresowanie.
    Nie spodziewałam się tego po „Istocie Cienia”. Tematyka ogólnie zawsze mi pasowała, ale nie sądziłam, że książka wzbudzi we mnie podobną fascynację. Momentami było przerażająco, innym razem trudno było się nie wzruszyć, czy powstrzymać uśmiech pełznący na usta. Ciekawie napisana, naprawdę lekko się czyta. Człowiek żądny jest tego co będzie działo się dalej, dlatego w zasadzie chłonie tę lekturę. Genialna historia, która może człowieka zrazić do ciemności na bardzo długi okres czasu. No i wspaniałe ucięte zakończenie, które nie daje odpowiedzi, ale z pewnością daje czytelnikowi nadzieję. 


Ocena: 5/6


Powieść miałam przyjemność przeczytać i zrecenzować dzięki Wydawnictwu Foka, a także portalowi Sztukater, który udostępnił mi ją do recenzji. 


Prześlij komentarz