NOWOŚCI

wtorek, 12 lipca 2011

792. Grease, reż. Randal Kleiser

Reżyseria: Randal Kleiser
Scenariusz: Bronte Woodard, Allan Carr
Zdjęcia: Bill Butler
Muzyka: Barry Gibb, John Farrar, Louis St. Louis, Warren Casey
Kraj: USA 
Gatunek: Musical, Komedia romantyczna
Premiera światowa: 13 września 1978

Premiera polska na DVD: 21 września 2006
Obsada: Olivia Newton-John, John Travolta, Stockard Channing, Jeff Conaway, Michael Biehn, Barry Pearl, Michael Tucci, Didi Conn


    Pod koniec lat 70tych na ekrany światowych kin zawitał musical Randala Kleisera („Błękitna Laguna”) o tytule „Grease” (nawiązując do popularnej w tamtych czasach grupy greaserów, czyli osobników używających brylantyny do włosów). Był to najchętniej oglądany film tamtych czasów, który zdobył nominacje do takich nagród jak Oscar, czy Złoty Glob za najlepszy musical. Ponadto został uznany przez Amerykański Instytut Filmowy za jeden z najlepszych musicali wszech czasów. Film ten przeszedł do klasyki kina i to właśnie na nim opierają się takie współczesne hity młodzieżowe jak „High School Musical”.
    Para nastolatków - Sandy i Danny (Olivia Newton-John, John Travolta), spędzają razem romantyczne wakacje. Kiedy przychodzi nowy rok szkolny każdy z nich jedzie w swoją stronę. Po nieudanej próbie wyjazdu Sandy do Australii jej rodzina postanawia zostać w USA, a ona sama zaczyna uczęszczać do Rydell High School. Ku swojemu zaskoczeniu na miejscu spotyka swojego ukochanego – Danny`ego, który jest liderem grupy T-Birds. Niestety, przy swoich kolegach Danny zachowuje się zupełnie inaczej niż Sandy pamięta z wakacji. Dziewczyna przystępuje więc do grupy Pink Ladies, gdzie przy wsparciu nowych przyjaciółek postanawia odzyskać serce Danny`ego. W międzyczasie młodzież liceum przygotowuje się do zbliżającego się konkursu tanecznego emitowanego w telewizji, w którym weźmie udział całe liceum.
    Film po raz pierwszy oglądałam bardzo dawno temu. Tak bardzo, że kiedy oglądałam go teraz ponownie w ogóle nic nie kojarzyłam, pomijając sceny, które co jakiś czas pokazywane są w telewizji. Przyznam, że nigdy nie myślałam o powrocie do źródeł chociaż bardzo lubię musicale. „Grease” ma dość błahą historię znaną nam od zarania dziejów. Wszystko to wzbogacone jest o wspaniałe piosenki, które także zapisały się już w historii światowej muzyki.
    Historia jakich wiele. Dwójka zakochanych w sobie po uszy nastolatków, którzy chodzą do jednego liceum. Historia lubi się powtarzać. Historia znana nam przede wszystkim z naszego własnego życia. Historia przez jednych uznawana za dość naiwną i straszliwie dziecinną, ale z drugiej strony niesie za sobą wiele nauk. Pokazane są dramaty młodzieży ze wszystkich stron, nie tylko od strony dylematu czy wybrać się z danym chłopakiem na randkę, czy też sobie odpuścić. Czasami sięgnąć możemy znacznie głębiej i poznamy także inne problemy, jak molestowanie seksualne, obawy przed zajściem w ciążę, czy też znana nam bardzo dobrze – w szczególności wśród mężczyzn, chęć zdobycia dominacji nad przeciwnikiem. Nic z tego nie jest nam obce i wszystkie podobne wątki znajdziemy w dzisiejszych filmach. Zaletą tego filmu jest jednak to, że historia nie jest uczepiona jednego wątku, a ma ich kilka. Właściwie każdą kluczową postać poznajemy bliżej - to jakie ma marzenia, czy też obawy. Poza tym jest to kolejna radosna opowieść o beztroskim życiu nastolatków.
    W filmie tym usłyszymy masę piosenek, z czego tylko kilka zasługuje na większą uwagę. To właśnie z tego filmu pochodzą niezapomniane przeboje, które po dziś dzień zna większość ludzi. Każdy gdzieś je słyszał i nawet nie zdawał sobie sprawy z ich pochodzenia. Do moich ulubionych należą przede wszystkim „Summer Nights” oraz „You`re the One that I Want” – śpiewane w duecie przez Johna Travoltę oraz Olivię Newton John. Przyznam się szczerze, że poraziła mnie siła ich głosu. Oczywiście Olivia jest zawodową piosenkarką co przy tej drugiej piosence dało się zauważyć. Jednakże Travolta także sobie radził, także śpiewał niczym zawodowy wokalista. Szaleństwo. Ciekawym utworem jest także „Greased Lightnin’”, który także wykonywał sam John Travolta. To jest dużą zaletą tego filmu, gdyż człowiek wcześniej nie myślał, że jakiś aktor może śpiewać w filmie i to w dodatku tak dobrze. Choreografie może nie są zbytnio wyrafinowane w tym filmie, ani bardzo fascynujące, ale trzeba zauważyć, że w dawnych czasach rzadko kiedy się poruszano w rytm muzyki publicznie, co zauważyłam przy oglądaniu polskich teledysków z tamtego okresu – szok! Nie mniej jednak tańce w finałowym konkursie tańca bardzo mi się podobały.
    „Grease” był jednym z pierwszych filmów w jakich wystąpił John Travolta. Dzisiaj każdy go już rozpoznaje, pomimo znacznej zmiany. Oczywiście co tutaj dużo mówić Travolta się postarzał, ale ciekawym doświadczeniem było spojrzenie na niego jak miał te 24 lata. Zapowiadał się na całkiem dobrego aktora, poza tym jak on śpiewał, jak się ruszał... Postęp cywilizacyjny jednak zrobił swoje i Travolta grywał nie tylko w dobrych filmach dobre role, ale także w kiepskich filmach złe role. Jednakże jego zaletą jest to, że potrafi całkowicie dać się pochłonąć przez graną przez siebie postać – staje się nią. Olivia Newton-John nie zrobiła aż takiej zawrotnej kariery filmowej jak Travolta. Można by więc wywnioskować, że poświęciła się swojej drugiej pasji, czyli śpiewaniu. Kiedy występowała w „Grease” miała 30 lat. Niestety, było to widać. Wciąż zastanawiam się po co zatrudniano takich dorosłych już aktorów do roli nastolatków – teraz jakoś daje się to wszystko zatuszować, albo aktorzy wyglądają wciąż młodo, ale dawniej... Nie zrobiła na mnie większego wrażenia, prawdę mówiąc nudziła  mnie. Poza Travoltą jedyną osobę jaką z tego filmu poznałam jest Stockard Channing (czyż to nie wspaniała ksywa artystyczna?). Nie znam jej z żadnego filmu co prawda, a prędzej z serialu „Out of Practice”. Jest kolejną, która w „Grease” zagrała nastolatkę mając 30 lat. Jej postać była dość ciekawa i całkiem nie najgorzej zagrana – autentycznie mnie przekonała do tej swojej zadziorności grając Betty.
    „Grease” to filmik lekki i przyjemny. „Grease” to film, który dał początek musicalom z historią miłosną nastolatków na pierwszym planie. „Grease” to już klasyka, która każdy do dziś wspomina i o której każdy chociażby słyszał. „Grease” to miejsce, w którym zrodziły się znakomite przeboje grane przez stacje radiowe po dziś dzień. „Grease” może się podobać, wystarczy tylko tego chcieć. 
W serii:

1 komentarz :

  1. Uwielbiam! Szczególnie piosenki! Najbardziej lubię: "Tell Me More", "Greased Lighting", "You're The One That I Want". No i ten posmak klimatu tamtej epoki :) zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń