NOWOŚCI

piątek, 8 lipca 2011

791. Fame, reż. Kevin Tancharoen

Reżyseria: Kevin Tancharoen
Scenariusz: Allison Burnett, Alice Brosh McKenna
Zdjęcia: Scott Kevan
Muzyka: Mark Isham
Kraj: USA 
Gatunek: Musical, Dramat, Komedia, Romans
Premiera światowa: 23 września 2009
Premiera polska: 06 listopada 2009
Obsada: Asher Book, Kay Panabaker, Anna Maria Perez de Tagle, Naturi Naughton, Collins Pennie, Paul Iacono, Kherington Payne, Walter Perez, Paul McGill, Charles S. Dutton, Kelsey Grammer, Bebe Neuwirth, Megan Mullally


    W Nowym Jorku na Manhattanie istnieje pewna szkoła. The Fiorello LaGuardia High School Of Music & Art And The Performing Arts wydała na świat takie gwiazdy jak Al Pacino, czy Sarah Michelle Gellar. W 1980 roku stała się inspiracją dla Alana Parkera (“Życie za życie”) do nakręcenia filmu o tytule “Sława”. Film ten zyskał uznanie wśród krytyków zyskując nominacje do wiele nagród i zdobywając Oscara za najlepszą muzykę i piosenkę „Fame” w wykonaniu Irene Cara, która znana jest po dziś dzień. Prawie trzydzieści lat później początkujący reżyser Kevin Tancheroen postanowił odświeżyć tą historię, która niestety nie cieszy się popularnością i uwielbieniem jak jej poprzedniczka.
    Właśnie odbywają się przesłuchania do najbardziej prestiżowej akademii sztuk artystycznych w Nowym Jorku. Młodzi kandydaci , którzy mają talent w śpiewie, aktorstwie, tańcu czy muzyce starają się o przyjęcie na pierwszy rok. Tylko Ci najbardziej zdeterminowani zostają przyjęci. W czasie swojego pobytu tutaj nie tylko będą mieli zajęcia z przedmiotów artystycznych, ale także i zwykłe zajęcia. Męczeni treningami, wspomagani przez nauczycieli i przyjaciół mają szansę zostać sławnym absolwentem szkoły. Jednakże nie wszystkich marzenia się spełnią, część z nich zostanie brutalnie pozbawiona swojej szansy na zostanie kimś wielkim.
    Przyznam się, że dość sceptycznie podchodziłam do kolejnej produkcji z tańcem i śpiewem w roli głównej. Jednakże zostałam mile zaskoczona, bo nie jest to historia tak słodka jak „Step Up” czy inne, które kończą się tak samo. Niestety, nie widziałam filmu Parkera, ale być może uda mi się to nadrobić. Muszę więc przedstawić historię opierając się tylko na nowej wizji. Mnie osobiście bardzo się podobała, chociaż w sumie nie potrafię ocenić tego pozytywnie, gdy w grę wchodzi taka muzyka i takie wygibasy. Jak dla mnie po prostu bomba energetyczna.
    Większość filmów o tańcu, o śpiewaniu, o muzyce obejmuje etap przygotowań do przesłuchań. W filmie „Fame” nie to jest najważniejsze, gdyż chodzi tutaj głównie o sławę (jak tytuł wskazuje), którą uczniowie mogą zyskać po zakończeniu owej akademii. W związku z tym nie zawsze wszystko jest piękne. Jednemu udaje się podążać marzeniami innemu nie. Jeden zostanie oszukany przez zainteresowanego, a inny postanowi zakończyć swój żywot, gdy nikt się nim nie zainteresuje. Innymi słowy blaski i cienie sztuki. Inną zaletą samej fabuły jest to, że nie skupia się ona tylko na tańcu, czy śpiewaniu. Istotne jest to, że sama Akademia sztuki składa się z kilku wydziałów – tańca, muzyki, aktorstwa i sztuki. Dlatego też oczywiste jest, że fabuła opierająca się na jej działaniu musi być bardziej nieograniczona. 
    Takie filmy dają nieograniczone pole popisu przy tworzeniu choreografii i komponowaniu muzyki. Choreografię, którą możemy zobaczyć stworzyła Marguerite Dericks. Razem z reżyserem szukała odpowiednich tancerzy do tego filmu. Tancheroen wybrał ją ze względu na talent, którego doświadczył kiedy sam uczył się od niej tańca. To oczywiście zaskutkowało wspaniałymi choreografiami, które porywają z miejsca. Idealnym tego przykładem jest występ Alice. Drugą stronę medalu stanowi muzyka skomponowana przez Marka Ishama. Zatrudniono także producentów i wokalistów, takich jak The Matrix, James Poyser oraz Damon Elliott. To dzięki nim powstały takie wspaniałe piosenki jak „Out Here on My Own”, „Get on the Floor” i wiele innych. W filmie, a właściwie pod koniec usłyszymy także utwór „Fame”, który pierwotnie zaśpiewała Irene Cara, tym razem jednak wykonuje go Naturi Naughton. Utwory są fantastyczne, a ich zaletą jest to, że śpiewane są przez naszych aktorów.
    Gra aktorska, niestety, nie jest porywająca. Mamy tutaj samych młodych aktorów, których widzimy po raz pierwszy. Są też tacy, którzy już mają jakieś doświadczenie filmowe. Wśród tych młodych gwiazdek zobaczymy Ashera Booka, Kay Panabaker („Nancy Drew i tajemnice Hollywood”), Annę Marię Perez de Table („Camp Rock”), Collinsa Pennie („Bal maturalny”) i innych. Z kolei wśród nauczycieli zobaczyć możemy bardziej znane postacie. I tak w rolę nauczyciela gry na fortepianie – Martina Cranstona wcielił się Kesley Grammer, znany także jako Frasiera. Nauczycielem aktorstwa – Jamesem Dowdem został Charles S. Dutton, którego wciąż pamiętam za rolę w filmie „Gothika”. Śpiewu nauczała Fran Rowan, czyli grająca ją Megan Mullally. Natomiast lekcji tańca udzielała Panna Kraft, którą na czas zdjęć została Bebe Neuwirth („Jumanji”). Ci wspaniali aktorzy wspierali dzielnie młodych podopiecznych. Dobrze im to wyszło i ogólnie film jest dobrze odbierany.
    „Fame” zdecydowanie wyróżnia się na tle innych filmów tej kategorii. Może nie jest to tak zniewalające arcydzieło jak pierwowzór Parkera, nie mniej jednak uważam, że i tak zasługuje na poświęcenie mu tych niecałych dwóch godzin. Rytmiczna, wpadająca w ucho muzyka oraz niesamowite pląsy na parkiecie sprawiają, że film znakomicie się ogląda i znowu ma się ochotę poderwać się z siedzenia i tańczyć razem z bohaterami. Jednakże film to przede wszystkim nieosłodzona historia życia, która spotyka każdego bez względu na to czy obierze on bardziej czy mniej artystyczną drogę życia.


3 komentarze :

  1. Jakoś tak, średnio za tanecznymi filmami przepadam. Można obejrzeć, ale szału na mnie nie robią. Równie dobrze mogę włączyć TVN i obejrzeć You Can Dance :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam pytanie w opisie filmu napisałaś że nie widziałaś filmu Parkera o co ci chodziło??

    OdpowiedzUsuń