NOWOŚCI

wtorek, 5 lipca 2011

790. Kac Vegas w Bangkoku, reż. Todd Phillips

Oryginalny tytuł: The Hangover Part II
Seria: Kac Vegas #2
Reżyseria: Todd Phillips
Scenariusz: Craig Mazin, Todd Phillips
Zdjęcia: Lawrence Sher
Muzyka: Christophe Beck
Kraj: USA 
Gatunek: Komedia
Premiera światowa: 25 maja 2011
Premiera polska: 03 czerwca 2011
Obsada: Bradley Cooper, Ed Helms, Zach Galifianakis, Justin Bartha, Ken Jeong, Paul Giamatti, Mike Tyson, Jamie Chung, Mason Lee

    W ostatnich latach do Polski przybyła tradycja urządzania wieczór panieńskich i kawalerskich na chwilę przed ślubem. Na takich imprezach z zasady bardzo wiele się dzieje, striptizy, wymyślne torty i zabawy. Nic więc dziwnego, że pożegnanie panieńskiego i kawalerskiego życia stają się inspiracją dla twórców filmowych. W 2009 roku premierę miał film prezentujący skutki takiego balangowania w Las Vegas o tytule „Kac Vegas”. Film tak się spodobał, że został uhonorowany Złotym Globem dla najlepszej komedii. W 2011 dochodzi do kolejnego ślubu i kolejnego kaca, tym razem w Bangkoku. Tak powstał najnowszy film w reżyserii Todda Phillipsa „Kac Vegas w Bangkoku”. Czy powtórzy sukces poprzednika? Wątpliwe. Jednakże to nie stoi na przeszkodzie, aby być interesującą rozrywką dla publiczności.

    Trójka najlepszych przyjaciół – Phil, Stu i Doug (Bradley Cooper, Ed Helms, Justin Bartha), wraz ze szwagrem Douga- Alanem (Zach Galifianakis), wyrusza do Tajlandii, aby tam Stu mógł wziąć ślub z kobietą swoich marzeń – Lauren (Jamie Chung). Z powodu psychiki poranionej wydarzeniami z Las Vegas Stu nie chce przeżywać kolejnego szalonego wieczoru kawalerskiego. Jednakże za namową przyjaciół i Alana idzie na plażę nacieszyć się ostatnimi chwilami wolności. Phil, Stu i Alan budzą się z ogromnym kacem w obskurnym hotelu w Bangkoku nie pamiętając, jak się tam znaleźli i jak doprowadzili się do aktualnego stanu. W dodatku uzmysławiają sobie, że był z nimi młodszy brat Lauren- Teddy (Mason Lee), którego nigdzie nie mogą znaleźć. Ślub ma się odbyć następnego dnia dlatego też przyjaciele wyruszają na ulice Bangkoku, aby odnaleźć chłopaka i przy okazji dowiedzieć się co nawyczyniali poprzedniej nocy.
    Ile ludzi na świecie tyle jest gustów i tak różne są poczucia humoru. Stworzenie komedii takiej jak „Kac Vegas w Bangkoku” zawsze jest obciążone pewnym ryzykiem, gdyż wiadomo, że zaprezentowane poczucie humoru nie musi wszystkim przypaść do gustu. Jest to jego specyficzny rodzaj, w zasadzie jest dość wulgarny, a niekiedy nawet przesadny. Przez to niektórzy mogą się poczuć urażeni, czy też zniesmaczeni. Wprowadzenie do akcji motywu transseksualisty z kobiecymi piersiami i męskim przyrodzeniem było zdecydowanie ciosem poniżej pasa. Akcje z małpką dilerką były komiczne, gdyż sama małpka była urocza. Śmiechu było co nie miara, a wyskoki bohaterów naprawdę interesujące. Wydawałoby się, że „Kac Vegas” jest historią jednego filmu. Jak się jednak okazuje, nawet i z tego można zrobić kontynuację, chociaż wiadomo, że nie będzie to tematycznie nic nowego. Tym razem bohaterowie przenoszą się do Bangkoku, gdzie trudno jest się porozumieć z otoczeniem, w szczególności, gdy na drodze stoi nam mnich po ślubach milczenia. Jednakże wszystko pozostaje bez zmian. Bohaterowie znowu zalali się w trupa i znowu budzą się z ogromnym bólem głowy i bez jakichkolwiek wspomnień na temat tego co robili zeszłej nocy. A z czym tym razem przyjdzie im się zmierzyć? Z tatuażem na twarzy pana młodego, z ogoloną głową kolegi, z raną postrzałową i uciętym palcem, a także z gangsterami i mnichami. Wielki misz masz w jednym filmie, który wypada całkiem nie najgorzej. Pomimo wszystko widz jest ciekawy, gdzie się podział Teddy, a także tego co znowu przeskrobała jego ulubiona wataha, która najwyraźniej nie potrafi pić.
    Wraz ze zmianą filmu zmienia się otoczenie. Przenosimy się ze Stanów Zjednoczonych do pięknej Tajlandii. Zdjęcia wykonane przez Lawrenca Shera („Kac Vegas”, „Zanim odejdą wody”) oddawały klimat poszczególnych miejsc, które odwiedza kamera. Z początku jest kameralnie, kiedy to oglądamy obiad przedślubny oraz przepiękne klasyczne budowle. Powracamy do tego odwiedzając mnichów. Widoki są przepiękne i tu naprawdę można nacieszyć oko. Co innego, gdy wchodzimy do centrum Bangkoku. Obskurne miasto zdemolowane jeszcze przez bohaterów także ma swój urok. Nie należy tutaj pomijać także utworów skomponowanych przez Christophe Becka, który także zna się na tym co robi i potrafi stworzyć odpowiedni klimat.
    Obsada za specjalnie się nie zmieniła. Doszły nowe postacie, starsze zostały zepchnięte na dalszy plan, ale ogólnie wypadało to całkiem fajnie. Najbardziej szkoda jest Justina Barthy, który ponownie zaginie w akcji, ale nie tak jak za pierwszym razem. Tym razem nie będzie wśród poturbowanych więc jego gra została ograniczona do minimum. Na pierwszy plan wysuwa się przystojniak Bradley Cooper, który po raz pierwszy lata w filmie z nagą klatą, co z pewnością wzbudziło zainteresowanie żeńskiej części publiczności. Aktorsko wypadał raczej przeciętnie, ale przynajmniej było na kogo popatrzyć. Najważniejszy w tym filmie był Ed Helms, bo to właśnie jego postać brała ponownie ślub. Okazał się o wiele zabawniejszy niż w pierwszym filmie, co mile zaskakuje. Widać w nim potencjał i oddanie sprawie. Inny typ humoru reprezentuje sobą Zach Galifiianakis, który sprawia wrażenie jakby wszystko było mu obojętne. Jednakże długo w pamięci pozostaje jego wygolona głowa, uroczy płacz, czy też przywiązanie do małpki. Z nim było najwięcej atrakcji, oczywiście do momentu, kiedy do akcji nie wkroczył ponownie Pan Chow, czyli Ken Jeong. Człowiek jest genialny jako komik. Jego zabawa głosem, mimika i gesty robią swoje. Nie ma drugiego takiego w tym filmie. Na osłodę straszliwych wydarzeń ponownie pojawia się Mike Tyson, co robi furorę na sali.
    Muszę stwierdzić, że miło zaskoczył mnie „Kac Vegas w Bangkoku”. Uważam, że wypada lepiej niż pierwszy film. Jest tu o wiele bardziej zabawnie za sprawą małpki, czy rozbudowanej roli pana Chow. Poza tym można zobaczyć wspaniałości Tajlandii, a także rzeczy, których by się człowiek nie spodziewał. Nie ważne, że film jest schematyczny, najważniejsze jest to, że dostarcza masy rozrywki. Genialny patent ze zdjęciami z wieczoru kawalerskiego ponownie zrobił furorę. Było śmiesznie i nie było nudno, a to przy takich produkcjach powinno być najważniejsze.

6 komentarzy :

  1. Jesteś 2 osobą która mówi że ta część jest lepsza od pierwszej, wydaje mi się że kac vegas 2 miało z góry postawioną wysoką poprzeczkę żeby dorównać jedynce, i jak wiadomo schemat jest taki sam jak w pierwszej, wcześniej nie spodziewaliśmy się co nastąpi. Ja wychodząc z kina czułam rozczarowanie, może spodziewałam się czegoś innego. Jedynce nie jest w stanie nic dorownać :P
    pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Film na pewno obejrzę, bo pierwsza część mi się podobała, ale muszę znalezc w internecie dobra wersje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem fanką "Kac Vegas", dlatego też nie czekałam z napięciem na Bangkok. Przyznaję, sam pomysł twórcy mieli znakomity, wykonanie natomiast, trochę mnie zawiodło. Było tego za dużo, w wielu momentach wcale nie zabawnie, a wręcz nużąco, gdyż sam film trwał zdecydowanie za długo. Nie śpieszę się więc, by obejrzeć Hangover II. Jestem jednak ciekawa filmu "Druhny", który zbiera całkiem zachęcające recenzje,a który ma być swoistą odpowiedzią na Hangover w wersji dla pań, czyli coś w sam raz dla nas :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. haha :D muszę obejrzeć Druhny przed moim ślubem i wieczorem panieńskim:D wypadałoby się dokształcić :P

    OdpowiedzUsuń
  5. nie widziałam też pierwszej części, jakoś mnie nie przyciągnęła po zwiastunie, ale czasem pierwsze wrażenie myli :) zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znoszę klimatu tego filmu, nie bawią mnie przedstawione skecze, humor, nic, po prostu nic, chyba brak mi wyrozumiałości.

    OdpowiedzUsuń