NOWOŚCI

piątek, 10 czerwca 2011

783. Wyobraź sobie, reż. Karey Kirkpatrick

Oryginalny tytuł: Imagine That
Reżyseria: Karey Kirkpatrick
Scenariusz: Ed Solomon, Chris Matheson
Zdjęcia: John Lindley
Muzyka: Mark Mancina
Kraj: USA / Niemcy
Gatunek: Komedia / Fantasy / Dramat
Premiera światowa: 12 czerwca 2009
Premiera polska na DVD: 26 stycznia 2010
Obsada: Eddie Murphy, Thomas Haden Church, Nicole Ari Parker, Yada Shahidi, Blake Hightower

    „Wyobraź sobie” to film reżyserii Kareya Kirkpatricka („Skok przez płot”), który więcej ma na swoim koncie scenariuszy filmowych („Pajęczyna Charlotty”, „Kroniki Spiderwick”) niż filmów wyreżyserowanych. Jednakże patrząc na jego dokonania można śmiało powiedzieć, że gustuje on w filmach familijnych, gdzie motywem przewodnim jest fantazja małego dziecka. „Wyobraź sobie” to kolejny taki film z tą różnicą, że tutaj nie zobaczymy latających wróżek i pięknych księżniczek. Wszystko osadzone jest w szarej rzeczywistości, z którą zmierzyć się muszą ojciec z córką.
    Evan Danielson (Eddie Murphy) jest dobrym, odnoszącym sukcesy doradcą inwestycyjnym w jednej z największych firm, dlatego liczy na to, że szybko dostane awans. Jednakże, gdy na horyzoncie pojawia się Johnny Whitefeather (Thomas Haden Church) wszyscy zaczynają go uwielbiać, za jego indiańskie podejście do transakcji. Evan jest u szczytu wytrzymałości, gdy okazuje się, że jego była żona – Tricia (Nicole Ari Parker), zostawia mu pod opieką jego małą córeczkę – Olivię (Yara Shahidi). W dodatku, gdy zabiera ją do pracy ta totalnie demoluje mu notatki na spotkanie z klientami. Pomimo wszystko Evan prezentuje im swoje pomysły poparte rysunkami jego córki nie zważając na to, że Whitefeather próbuje odebrać mu także i tych klientów. Kiedy jest przekonany, że szef z pewnością go zwolni okazuje się, że jest wręcz przeciwnie. Ku jego zaskoczeniu rysunki jego córki faktycznie przewidują to co będzie miało miejsce wśród spółek. Prosi ją więc o to, aby zdradziła mu swój sekret. Wszystko sprowadza się do jej magicznego kocyka – guu gaa, który przenosi ją do krainy, w której spotyka księżniczki i to właśnie one jej mówią wszystkie tajemnice dotyczące spółek. Evan zaczyna korzystać z pomocy księżniczek z czasem zapominając, że najważniejsza powinna być jego córka.
    Nie wiem czego się spodziewałam, kiedy zaczęłam oglądać ten film. Największym błędem tamtego wieczora było to, że zaczęłam ten film oglądać tak późno. Poza tym mogłam się domyślić, że film z Eddiem Murphy`m nie będzie najlepszy, no ale liczyłam na to, że w filmie familijnym bardziej się sprawdzi. Spodziewałam się czegoś na styl „Opowieści na dobranoc”, czyli, że wyobraźnia małej bohaterki będzie miała jakąś moc. Spodziewałam się, że będę miała się z czego pośmiać, bo przecież takie historie mogą być tylko zabawne. Jednakże po obejrzeniu filmu stwierdziłam, że już gorzej być nie mogło. Nudny, przewidywalny i dziecinny. Dziwne, że nie zasnęłam w połowie.
    Pomysł na film to jest jakiś totalny niewypał. Magiczny kocyk? Proszę Was. W dodatku kocyk, który zna tajemnice, których nawet najwięksi szamani nie znają, czyli dotyczące spółek na rynku. Kiedy człowiek myśli, że nie może być gorzej okazuje się, że jednak może – ojciec posiadaczki kocyka, Evan, przyłącza się do zabawy i zaczyna wierzyć w te brednie. To jednak nie koniec atrakcji. W końcu zaczyna zależeć mu już tylko na poradach, ale niestety kiedy przychodzi najważniejszy moment w jego życiu, czyli propozycja prowadzenia jednego z wydziałów, wpada w szał i psychozę próbując odzyskać kocyk. Robi z siebie totalne pośmiewisko i to wszystko tylko dla kocyka. Pod tym względem film jest dość przewidywalny. Tak samo jak zakończenie tego filmu, bo przecież takie filmy zawsze kończą się tak samo.
    Niestety, nie był to film nawet w połowie zabawny. Wszystkie sceny, które chyba z zamierzenia miały śmieszyć widza tylko irytują. Evan robi z siebie takiego samego błazna jak zawsze, i tak jak zawsze jest beznadziejny. Jego tańce, śpiewy i inne odchylenia psychiczne nie sprawdzają się. Kolejnym minusem jest to, że nie widzimy tego co się dzieje, a przez to nie wiemy czy w ogóle ten magiczny świat istnieje. Spodziewałam się tego, że jak Evan zdejmie ten kocyk z głowy to zobaczymy zaraz wspaniałą magiczną krainę. Niestety, nic takiego się nie stało. A może to właśnie o to chodziło twórcom. Może tytuł „Wyobraź sobie” nie dotyczy samego Evana, ale także widza. Może chodziło o to, żeby nie podawać widzowi, jak zawsze, wszystkiego na talerzu, tylko, żeby spróbował tak wczuć się w klimat filmu, żeby sam mógł sobie wyobrazić te wszystkie wspaniałości. Mnie niestety się nie udało, bo zanim do tej sceny doszło miałam ochotę wyłączyć film z 10 razy.
    Eddie Murphy ma bogatą przeszłość jako komik. Ja jednakże nigdy za bardzo nie przepadałam za jego twórczością, w szczególności od czasu „Gruby i chudszy”.„Spiderman 3”. Tutaj miał dość dziwaczną rolę, która w żaden sposób nie mogła się spodobać, no chyba, że ktoś preferuje takich psycholi. Sztuczne, naciągane i w ogóle nie pociągające. Małą córeczkę Evana – Olivię zagrała z kolei, Yara Shahidi. Urocza dziewczynka, która póki co niewiele z kinem miała wspólnego. W 2010 roku miała miejsce premiera najnowszego jej filmu „Salt”, w którym występuje u boku Angeliny Jolie i naszego rodaka – Daniela Olbrychskiego. Yara jest śliczna, aktorsko jeszcze musi się podszkolić, ale jak na dzieciaka to wypada całkiem nie najgorzej. Wcześniej miał bardzo przyzwoite role, przykładowo w filmie „Książę w Nowym Jorku”. Teraz jest jednak nijaki. Jego humor jest wręcz denerwujący. Momentami przypomina Jima Carreya, ale on jeszcze potrafi być zabawny, natomiast Murphy zaczyna być już wulgarny. Na szczęście tutaj jego zachowanie jest nieco stonowane, ale i tak mi się nie podobał. Jego rywalem w filmie został Thomas Haden Church znany również jako Sandman z filmu
    Film, niestety, nie spełnia moich oczekiwań. Jednakże możliwe jest, że warto byłoby obejrzeć go z rodziną. Nie obędzie się bez ukrytej nauki, którą zawsze zawierają w sobie dzisiejsze filmy – nie tylko familijne. Szkoda, że nie użyto efektów, jakichkolwiek, przez to film mógłby zyskać trochę na wartości i się ożywić. A tak, nie był nawet przeciętny.

3 komentarze :

  1. Jako komedia, ten film wypada naprawdę słabo, a sama metoda działania tego kocyka i to wszystko... chyba równie słabo ;) Nie podobało mi się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakieś przebłyski mam co do tego filu, oglądałam jakiś czas temu. Jak mówisz jakaś lekcja dla rodziców ;) ale jak to bywa z komediami w naszych czasach, ogólnie ciężko sprostać oczekiwaniom widza w tych czasach ;)

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. z całą moją miłością dla Eddiego Murphy film mi się nie podobał
    --------------------------------------
    zapraszam do siebie, ja dopiero zaczynam.

    OdpowiedzUsuń