NOWOŚCI

środa, 23 marca 2011

760. Uwierz w ducha, reż. Jerry Zucker

Oryginalny tytuł: Ghost
Reżyseria: Jerry Zucker
Scenariusz: Bruce Joel Rubin
Zdjęcia: Adam Greenberg
Muzyka: Maurice Jarre
Kraj: USA
Gatunek: Melodramat / Fantasy / Komedia
Premiera światowa: 13 lipca 1990
Premiera polska: 31 grudnia 1990
Obsada: Patrick Swayze, Demi Moore, Whoopi Goldberg, Tony Goldwyn, Vincent Schiavelli
    Kino z przełomu lat 80tych i 90tych było przełomowe. Wtedy to powstały wspaniałe hity, które po dziś dzień bawią, wyciskają łzy i przerażają. Dla jednych tamte czasy są uosobieniem obciachu w kinie, a inni uważają, że był to najlepszy czas dla produkcji filmowych. Za ciosem poszedł także Jerry Zucker, znany nie tylko jako reżyser, ale i scenarzysta oraz producent. Stworzył on przepiękny film łączący w sobie nie tylko wątki romantyczne, ale i kino akcji z motywami humoru. Jego film zgarnął wiele prestiżowych nagród, a także został uznany za jeden z najlepszych wyciskaczy łez w historii kinematografii.
     Młoda artystka imieniem Molly (Demi Moore) oraz bystry bankier – Sam (Patrick Swayze), są szczęśliwie zakochaną w sobie parą, która rozpoczyna wspólne życie. Kiedy w  końcu rozpoczynają rozmowy o swojej przyszłości dochodzi do tragedii – Sam zostaje zamordowany próbując ochronić swoją ukochaną. Jednakże nie odchodzi w stronę światła tylko pozostaje przy swojej ukochanej, aby uśmierzyć jej ból. Wkrótce dowiaduje się kto go zamordował i jaki miał w tym cel. Okazuje się, że jego ukochana znajduje się w niebezpieczeństwie, dlatego rozpaczliwie poszukuje kogoś kto będzie mógł mu pomóc. Trafia do Ody Mae (Whoopi Goldberg), która zarabia na życie oszukując klientów, że jest medium. Wszystko się zmienia, kiedy w jej życiu pojawia się duch Sama i prosi ją o przysługę.
    Historia przedstawiona w filmie dla jednych może wydawać się banalna, bowiem mamy tutaj niezwykłą opowieść o miłości, w której prawdziwość trudno uwierzyć, bo takie rzeczy przecież się nie zdarzają. Druga strona widowni może jednak zauważyć wielowątkowość fabuły, a także kilka wspaniałych myśli, które mogą wspierać w trudnych chwilach. Trudno jest się pogodzić ze śmiercią ukochanej osoby i trudno jest przyglądać się cierpieniu innych. Jednakże w realnym świecie nikt nie może liczyć się z tym, że osoba nieżyjąca w jakiś sposób powróci do nas duchem i będzie próbowała nawiązać fizyczny kontakt z nami – takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Twórcy próbują zaszczepić widzowi w głowie myśl, która powtarzana jest przez wszystkie romansidła jakoby prawdziwa miłość jest silniejsza od śmierci. Dlatego też z zachwytem i chusteczką przy twarzy przyglądamy się wszelkim przejawom romantyczności ze strony zakochanego duszka, który chce być tylko blisko ukochanej i sprawić, żeby nic jej się złego nie stało. Bardzo romantyczne, ale też bardzo naiwne. Jednakże o takich rzeczach nie myśli się oglądając sceny, które siłą rzeczy sprawiają, że oczy zaczynają nam się pocić (ale oczywiście nie przy oglądaniu filmu po raz n-ty).
    Jednakże romansidło oraz melodramatyzm, który serwuje nam film nie jest jedyną atrakcją. W końcu historia ta ma drugie dno, którym to są zabawy z narkotykami oraz pranie brudnych pieniędzy przez co giną ludzie. To powoduje, że film nabiera bardziej kryminalnego kształtu i momentami mrozi krew w żyłach. Nie należy także zapominać o drugiej stronie medalu, którym jest śmierć, bo przecież nie każda ludzka dusza opuszczając swoje ciało zobaczy światło. Ci drudzy zobaczą raczej straszliwe cienie i usłyszą przerażające dźwięki spowolnionego niemowlęcego płaczu (taką wizję zaprezentował twórca). Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem dzięki wspaniałej postaci jaką jest Whoopie Goldberg film ten w dużej części także bawi. Każdy z pewnością śmiał się na scenie, kiedy to Oda Mae oddawała siostrom zakonnym czek na ogromną sumę pieniędzy. Takich akcentów z jej udziałem jest o wiele więcej, a dzięki temu można się odstresować po złowieszczych przeżyciach.
    Dzięki filmowi sławę zyskał także pewien melancholijny utwór, który doczekał się już kilku coverów i po dziś dzień cieszy uszy każdego szalonego melomana. Piosenką tą jest „Unchained Melody”  tutaj w wykonaniu grupy The Righteous Brothers. Tej film rozsławił tą piosenkę, którą większość uważa za symbol  najlepiej odzwierciedlającą uczucie prawdziwej miłości. Nic więc dziwnego, że uznano ją za jeden z najlepszych utworów filmowych wszechczasów.
    Świętej pamięci Patrick Swayze odgrywa tutaj tytułową (gdyby spojrzeć na tytuł oryginalny) rolę. Rola ducha Sama wypadła gdzieś pomiędzy tragicznym występem w „Prawo krwi”, a mało ciekawą rolą w „Na fali”. Prawda jest jednak taka, że rola Sama także nie należy do zbyt udanych. Zagranie ducha oczywiście nie wymagało większych umiejętności, ale nawet w tej kwestii Swayze nie był do końca przekonujący. Nie inaczej było z Demi Moore, której rola ograniczała się do wylewania potoku łez. Ani to przekonujące, ani wzruszające. Co innego jeżeli mowa jest o Whoopie Goldberg. Kobieta jest bardzo wszechstronna aktorsko, gdyż sprawdza się zarówno przy rolach komediowych, jak i dramatycznych. Jednakże większość ludzi będzie ją utożsamiała raczej z tą pierwszą grupą, gdyż jest w nich naprawdę rewelacyjna. Ponownie udowadnia to rolą Ody Mae, dzięki której zrobiła prawdziwą furorę i zawojowała nawet takie twarde serca, jak te należące do członków Akademii Filmowej. Jak to mówią, jest to rola na Oscara i takowym została więc nagrodzona.
    „Uwierz w ducha” to film iście przebojowy. Dziś nie ma na świecie osoby, która nie znałaby tego tytułu, a rzadko zdarza się ktoś kto by go nie oglądał. Ze wspaniałą kreacją Whoopie oraz całkiem nie najgorszym scenariuszem film zawładnął sercami widzów i krytyków. W dodatku usłyszeć możemy przepiękną ścieżkę dźwiękową oraz wciąż znany i chętnie słuchany utwór, który często jest traktowany jako odrębna część filmu. Jednakże pomimo uznania go za najlepszy film na randkę z chłopakiem/dziewczyną, czy najlepszy wyciskacz łez, prawda jest taka, że przy którymś kolejnym razie, gdy się go ogląda – trudno jest mu wzruszyć widza.

7 komentarzy :

  1. Oglądałam ale bardzo dawno temu. ,,Piosenką tą jest „Unchained Melody” tutaj w wykonaniu grupy The Righteous Brothers" Jak słyszę tą piosenkę to szlak mnie trafia nie wiem dlaczego ma coś ona w sobie denerwującego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooooooo, a Ty od dawna na blogspocie? Nareszcie! teraz normalnie po ludzku mogę dodać cię do czytnika Rssów i czytać na bieżąco! :D

    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. ano widzisz :D od stycznia, niespodziewajka :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tej strony Insane. Mój email to: anabelle@poczta.onet.eu
    Co do filmu: uwielbiam go :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ten film oglądałam kilka razy, ostatni raz jakieś dwa lata temu i naprawdę mi się podobał. Bardzo lubię amerykańskie filmy z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, lubię też bardzo Woopie Goldberg, zwłaszcza za rolę w filmie "Partner", naprawdę była w nim świetna.
    Bardzo ciekawie piszesz o filmach, więc będę tu częściej zaglądać.
    Chciałaś, żebym ci zostawiła mój mail, więc oto on: ewiczkaa392@o2.pl
    Jestem bardzo ciekawa, co to za propozycja.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam się szczerze, że strasznie wkurzała mnie w tym filmie moore, jak dla mnie najlepiej wypadła whoopi goldberg - była świetna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Film w sumie niezbyt "mądry", że tak powiem, ale pamiętam go bardzo dobrze z dzieciństwa i wspominam jak najbardziej pozytywnie. Demi Moore rzeczywiście nieco irytująca, taka bekso-płaczka, ale da się przeżyć. Scena z garnkami to już klasyk ;D

    OdpowiedzUsuń