NOWOŚCI

poniedziałek, 13 grudnia 2010

708. Nocny pociąg z mięsem, reż. Ryuhei Kitamura

Oryginalny tytuł: The Midnight Meat Train
Reżyseria: Ryuhei Kitamura
Scenariusz: Jeff Buhler
Na podstawie: opowiadania Clive`a Barkera
Zdjęcia: Jonathan Sela
Muzyka: Robb Williamson, Johannes Kobilke
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 19 lipca 2008
Premiera polska: 31 października 2008
Obsada: Bradley Cooper, Leslie Bibb, Vinnie Jones, Roger Bart, Brooke Shields, Barbara Eve Harris jako Detektyw Lynn Hadley

    „Nocny pociąg z mięsem” japońskiego reżysera Ryuhei Kitamura to mocne kino grozy z elementem mocno przerysowanego zła. Pierwszy raz spotykam się z filmem Kitamury, ale podobno jest on cenionym reżyserem wśród Japończyków. Jedyne co mogę powiedzieć na temat jego twórczości musi zostać oparta o ten film. Wiem jednakże, że nie jest to wystarczające, gdyż sama mam mieszane uczucia względem tego filmu. 
   Leon Kauffman (Bradley Cooper) jest fotografem walczącym o uznanie nowojorskim światku. Jego specjalnością są zdjęcia miasta, w których to Leon stara się odnaleźć serce. W jego dążeniach wspiera go jego ukochana dziewczyna imieniem Maya (Leslie Bibb) oraz jego przyjaciel Jurgis (Roger Bart), który prowadzi go do Susan Hoff (Brooke Shields), która może pomóc Leonowi się wybić. Jednakże na miejscu okazuje się, że dla Susan wspaniałe zdjęcia Leona nie wystarczają, ale widzi w nim nadzieję. Kolejnej nocy Leon wybiera się na stację metra, gdzie przypadkowo jest świadkiem napadu na modelkę- Erikę Sakaki. Po tym jak ją ratuje odprowadza ją do metra robiąc przy okazji zdjęcia. Niestety, następnego ranka Leon dowiaduje się, że Erika uznana jest za zaginioną. Gdy bliżej przygląda się zdjęciom odkrywa, że na jednym z nich może znajdować się potencjalny porywacz Eriki. Następnej nocy udaje się na miasto, aby znowu porobić parę zdjęć. Wtedy wpada na tajemniczego mężczyznę (Vinnie Jones), który z zawodu jest rzeźnikiem. Od tej pory mężczyzna staje się obsesją Leona, który stara się z całych sił udowodnić winę rzeźnika. Nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczne może okazać się prześladowanie mężczyzny i że może zagrażać to także jego najbliższym. 
    Broniłam się rękami i nogami, aby tego filmu nie obejrzeć, ale pech chciał, że miałam ochotę na coś mocnego, a ze względu na to, że obejrzałam już wszystkie horrory jakie mam w posiadaniu mój wybór padł na „Nocny pociąg z mięsem”. Poniekąd zachęciła mnie też opinia Maxiora, który swego czasu pisał o tym filmie. Miałam jedynie nadzieję, że obchodzona za oknem rocznica wizyty papieża w moim mieście nie zepsuje klimatu filmu. Tak się nie stało. Film pochłonął mnie w całości. Zaintrygował mnie. Już z początku miałam wiele pytań, na które w trakcie filmu otrzymałam odpowiedzi.
    Rzeźnik mordujący ludzi? Nie jest to jakoś specjalnie fascynujący temat. Ale jak pomyśleć, że morduje on ich w nocnym pociągu… to już powoduje nasuwanie się różnego rodzaju pytań. Przykładowo: czemu maszynista nie reaguje? Jak to się dzieje, że następnej nocy ten sam pociąg jest czysty, jak gdyby nigdy nic się nie stało? No i podstawowe pytanie: jaki jest motyw rzeźnika? Póki nie dostajemy odpowiedzi na to ostatnie pytanie film jest nawet całkiem nie najgorszy. Koleś morduje ludzi, wydłubuje im oczy, wyrywa paznokcie i zęby, goli ich głowy na łyso. Wtedy zastanawiamy się po co to całe zamieszanie. W pewnym momencie miałam obawy, że zbiera mięso bo w masarni im brakuje. Na szczęście nie to było odpowiedzią. To właśnie przykuwa uwagę widza, ponieważ bez względu na to jak bardzo mu się ten film nie podoba to i tak zostanie do samego końca, żeby poznać rozwiązanie zagadki. Muszę jednak przyznać, że w pewnym momencie stało się to bardziej oczywiste, a reszta była niestety do przewidzenia, ale żeby przewidzieć zakończenie trzeba uważnie oglądać cały film. Poza tym cały ten motyw z Leonem i śledzeniem przez niego Mahogany`ego też wprawiało w niezły klimat. Powiem tylko tyle, że rozwiązanie jest co najmniej szokujące, ale jak dla mnie zbyt drastyczne i mało realne- chociaż w sumie kto to wie. Cała ta brutalność, która pojawia się w filmie na mnie osobiście nie robiła większego wrażenia. Facet, który morduje ludzi za pomocą tłuczka do mięsa to dość abstrakcyjna sytuacja, no ale skoro mógł być górnik mordujący kilofem to czemu nie rzeźnik z tłuczkiem. Dużo krwi się lało i momentami było dość obrzydliwie. Z pewnością ma to swój mroczny urok, ale to co dzieje się na zakończeniu moim zdaniem całkowicie go psuje.
    Rzeźnika Mahogany`ego zagrał nie kto inny jak sam Vinnie Jones. Ja póki co widziałam z nim dwa filmy, ale to właśnie jego rola w „Nocny pociąg z mięsem” najbardziej mi się spodobała. Był on niesamowicie przerażający. Niewielu aktorów potrafi zagrać tak- nic właściwie nie mówiąc, i jedynie samym spojrzeniem paraliżować widza. Autentycznie wzbudzał we mnie strach i dziwię się, że Leon wciąż za nim łaził, ja bym w ogóle nie chciała się do niego zbliżać. W postać Leona wcielił się Bradley Cooper. Był on całkiem uroczy do momentu, gdy zaczął wyglądać jak śmierć. Całkiem dobrze szło mu granie przerażania. Przez niego też zaczynałam się bać. Jednakże kiedy to on miał wzbudzać grozę już mu to tak za bardzo nie wychodziło. Niestety. Najwyraźniej nie pasował do tego aż tak bardzo. Jego dziewczyną- Mayą, została Leslie Bibb. Podobała mi się. Była przekonująca. Ale prawda jest taka, że nie wzbudzała większych emocji niestety.
    Film ma w sobie to coś. Jednakże wiele mu brakuje do ideału. Klimat nie najgorszy, historia też niczego sobie. Jednak spodziewałam się czegoś zdecydowanie lepszego. Czegoś bardziej przerażającego i trzymającego w napięciu. Może te wszystkie sceny były aż nad to. No, ale nie mogę dać mu niższej oceny, ponieważ za wiele rzeczy mi się podobało w tym także muzyka i montaż zdjęć. Myślę, że każdemu by się spodobało, gdyby obejrzał ten film, ale zrozumiem, gdy będzie inaczej.

Prześlij komentarz