Reżyseria: Jaume Balaguero, Paco Plaza
Scenariusz: Jaume Balaguero, Paco Plaza, Manu Diez
Zdjęcia: Pablo Rosso
Kraj: Hiszpania
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 02 września 2009
Premiera polska: 06 listopada 2009
Obsada: Alejandro Casaseca, Manuela Velasco, Pablo Rosso, Javier Botet, Pep Molina, Oscar Zafra, Pau Poch, Alex Batllori
Świat horroru należy teraz do Europejczyków. Pokazali już nie raz, że potrafią robić dobre, ale przede wszystkim przerażające horrory. Przykładem tego jest film „Rec” w reżyserii Jaume Balaguero i Paco Plaza, który okazał się być przebojem 2007 roku, pomimo tego, że w Polsce pojawił się rok później. Dwa lata po premierze film doczekał się kontynuacji – nie tak dalekiej, która jest jedynie nieznacznie gorsza od swojego poprzednika.
Mijają 2 godziny od kiedy w jednym z budynków mieszkalnych w Hiszpanii wybuchła dziwna epidemia. Na miejsce przybywa oddział antyterrorystyczny GEO, który ma wprowadzić do budynku przedstawiciela ministerstwa zdrowia. Kiedy wchodzą do budynku odnajdują masę krwi. Ich celem jest dotarcie na poddasze, gdzie rozpoczęła się ta epidemia i zdobycie próbki krwi pierwszego pacjenta, co pomoże wynaleźć antidotum. Kiedy zostają zaatakowani okazuje się, że osoba z ministerstwa nie jest tym za kogo się podaje i zdecydowanie wie więcej niż mówi swoich ochroniarzom. Okazuje się, że jest on księdzem, a epidemia ta nie ma podłoża medycznego, a bardziej religijne, bowiem osoby zarażone są tak naprawdę opętane przez demony. Niestety, próbka ulega zniszczeniu, a ksiądz nie ma zamiaru wyjść z budynku dopóki takiej nie uzyska. Dlatego też ma zamiar schwytać pacjenta zero i zdobyć ją bezpośrednio od niego, może to być jednak trudne, gdyż w całym budynku aż roi się od zarażonych, a antyterrorystów coraz szybciej ubywa. Z pomocą przychodzi jedna z ocalałych – Angela Vidal (Manuela Velasco), dziennikarka, która kilka godzin wcześniej towarzyszyła strażakom podczas swojego programu.
Po wrażeniach wciąż odczuwalnych po pierwszym filmie nie miałam ochoty siadać do kontynuacji. Jednakże nie mając czego oglądać z moim przyszłym mężem postanowiłam skorzystać z okazji i obejrzeć „Rec 2”. Na szczęście film ten trwa niecałe półtorej godziny więc napięcie, które towarzyszyły filmowi szybko przeminęło, jednakże i tak było ono odczuwalne. W dodatku wszystko kręcone z pierwszej ręki, a to jak zawsze wzmacnia efekt.
Zaskoczona byłam tym, że akcja filmu rozgrywa się praktycznie tuż po zakończeniu akcji części pierwszej. Nie wiemy w zasadzie ile czasu minęło, ale z pewnością niewiele, gdyż sami bohaterzy wspominają o wejściu policjantów dwie godziny wcześniej. Spodobało mi się rozszerzenie historii zakażenia. Z początku myśleliśmy, że to zwykły wirus, ale już po pierwszym spotkaniu z zarażonym dowiadujemy się, że wcale tak nie jest. Oczywiście rozwinięcie jest dość dziwne, ale w sumie sprawiło, że emocje trochę opadły – przynajmniej ze mnie. Cieszyłam się, że tak rzadko pojawiali się zarażeni, ale to nie zmieniało faktu, że przez cały film siedziałam jak na szpilkach i bałam się wyjść z pokoju, a jak już z niego wyszłam to myślałam, że zaraz coś na mnie wyskoczy. Grozę potęgowało właśnie to, że nikogo w pobliżu nie było, a było to bardzo podejrzane. Oczywiście jak sobie wyskakiwało coś znienacka to także miało to określony wpływ na psychikę widza. Podobało mi się pojawienie się zupełnie innych postaci w filmie – nagle, ni stąd ni zowąd w budynku znaleźli się inni ludzie, a już w szczytem szczytów było pojawienie się starej znajomej, chociaż to było do przewidzenia patrząc po obsadzie. Film właściwie zaskakiwał z każdą chwilą, a zakończenie... piorunujące.
Największą zaletą tego filmu był fakt, że kręcony był on amatorską kamerą. Tak, jak i przy innych filmach tego typu, tak i przy tym, widzimy tylko to co widzi operator kamery. Tutaj jest to o tyle bardziej przerażające, że co chwilę ta kamera upada, a ponadto duża część scen kręcona jest przy użyciu trybu nocnego w kamerze co dodatkowo przeraża. Dodatkowo pojawia się moment, w którym to kamera oddziału antyterrorystycznego ulega zniszczeniu i za chwilę zostajemy przeniesieni na kamerę innej grupy ludzi, która postanawia dostać się do budynku – są to dzieciaki, które są chętne ponadprzeciętnych wrażeń. Wtedy mamy jakby znowu cofnięcie się w czasie. Potem korzystamy z innej jeszcze kamery, która daje nam możliwość patrzenia w ciemnościach. W ogóle to pomijam totalnie niezrozumiały dla mnie wątek, że czegoś nie było widać w normalnym świetle, a jak spojrzało się przez tryb nocny to nagle było to widać. He?
Trudno jest tutaj cokolwiek mówić o aktorstwie, gdyż nie możemy obserwować go w całej okazałości. Wszyscy, w moim mniemaniu, zagrali przekonująco. Gra aktorska każdego z bohaterów była mniej więcej na jednym poziomie. Nie wiem czy to za sprawą tego, że operatorami był ten sam człowiek – Pablo Rosso. Co jest dość zabawne jakby na to nie spojrzeć, gdyż w pierwszym filmie on także był operatorem i Vidal mówiła do niego Pablo, a tutaj gra członka grupy antyterrorystycznej i mówią na niego Rosso. Tak czy inaczej taki stan rzeczy mógł sprawiać, że bohaterowie czuli się bardziej swobodnie i odegrali swoje role z większym przekonaniem i bardziej swobodnie.
Podsumowując, „Rec 2” jest to film tak samo klimatyczny jak jego poprzednik. Jest to film, którego także będziecie mieć dość po pół godziny ze względu na niemałe emocje, które będą Wami szarpać. Bez względu jednak na wszystko nikt, oprócz mojego mężczyzny, nie powie, że ten film jest do niczego, ponieważ każdy znawca i sympatyk horrorów doceni film ze względu na ciekawą fabułę i jeszcze bardziej fascynujące wykonanie. Przerażający i szokujący, to dwa słowa, którymi spokojnie można podsumować kontynuację filmu „Rec”.
Oglądałam tylko pierwszą część, w sumie średnio mi się podobała - nie była zła, ale widziałam o wiele lepsze horrory ;) Ale dwójkę z ciekawości pewnie też obejrzę ;)
OdpowiedzUsuń