Reżyseria: Shaad Ali
Scenariusz: Jaideep Sahni
Zdjęcia: Aveek Mukhopadhyay
Muzyka: Ehsaan Noraani, Joy Mendonsa, Shankar Mahadevan
Kraj: Indie
Gatunek: Komedia kryminalna / Przygodowy
Premiera światowa: 27 maja 2005
Premiera polska na DVD: 15 września 2006
Obsada: Abhishek Bachchan, Rani Mukherjee, Amitabh Bachchan, Raj Babbar, Puneet Issar, Kiran Juneja
Scenariusz: Jaideep Sahni
Zdjęcia: Aveek Mukhopadhyay
Muzyka: Ehsaan Noraani, Joy Mendonsa, Shankar Mahadevan
Kraj: Indie
Gatunek: Komedia kryminalna / Przygodowy
Premiera światowa: 27 maja 2005
Premiera polska na DVD: 15 września 2006
Obsada: Abhishek Bachchan, Rani Mukherjee, Amitabh Bachchan, Raj Babbar, Puneet Issar, Kiran Juneja
Pomimo
tego, że świat Bollywoodu istnieje w Indiach już od dziesiątków lat cały
świat poznaje je dopiero teraz. Jednakże nawet twórcom tego
specyficznego gatunku muszą w końcu wyczerpać się pomysły, dlatego też
część z nich próbuje przedstawić dobrze już znane historie zeswojego
punktu widzenia. Nie inaczej postąpił Shaad Adi, który zadebiutował
w komercyjnym kinie indyjskim filmem „Ukochana”. Za cel postawił
sobie odświeżenie znanej historii o Bonnie i Clydzie, zmieniając tytułową
parę na „Bunty i Babli” oraz kończąc ją tym razem happy endem. Tym samym
sposobem zawojował światowe kino i zdobył kilka nagród w tym te
najważniejsze windyjskim przemyśle filmowym – IIFA.
Rakesh
jest młodym mężczyzną pochodzącym z biednego miasta. Próbuje on podążać
swoimi marzeniami w związku z czym udaje się do wielkiego miasta, aby tam
założyć fundusz, który będzie przynosił mu dochody. Niestety, szefa
firmy nie interesują jego pomysły. Przygnębiony Rakesh wraca na stację i
czeka na pociąg do domu, gdzie spełni życzenie ojca i zostanie
konduktorem. Spotyka tam jednak piękną Vimmi, która przybyła do miasta,
aby zostać modelką, niestety, nie weszła na casting. Razem
postanawiają wyruszyć dalej, aby tam spróbować swoich sił. Tam Rakesh
dowiaduje się, że szef firmy, do której się zgłosił wykorzystał jego
pomysł na interes. Chłopak postanawia zemścić się na nim i z pomocą Vimmi
kantują go na kasę, którą zarobił dzięki pomysłowi Rakesha. Młodym tak
spodobała się wspólna współpraca, że na jednym przekręcie nie
poprzestają. Rozpoczynają nową działalność pod aliasami Bunty i Babli.
Nikt nie wie, że to właśnie oni są złodziejaszkami, których opisują
gazety i uwielbiają miliony obywateli. Sielanka trwa do momentu,w którym
na ich drodze staje funkcjonariusz policji Dashrath Singh.
Każdy
z nas ma wielkie marzenia, jednakże jedynie części z ludzi udaje się je
zrealizować. W dużej mierze na przeszkodzie stają zazwyczaj finanse, więc
jeżeli człowiek pochodzi z biedniejszej rodziny czy okolicy to od razu z
góry przekreśla się jego szanse. Bohaterowie filmu przeciwstawiają się
tym regułom, a ich forma buntu przejawia się poprzez prowadzenie
przekrętów na bogaczach. Są to w pewnym sensie tacy współcześni Robin
Hoodowie, którzy kradną bogatym a rozdają biednym, z tym, że ta
druga część rzadko jest tutaj realizowana. Nie mniej jednak można
powiedzieć, że Bunty i Babli to dobrzy złoczyńcy, o ile w ogóle takowi
istnieją. Sama fabuła filmu podzielona została na trzy części. Pierwsza z
nich prezentuje nam samych bohaterów, a także miejsca, z których
pochodzą i czego właściwie chcą od życia. Druga część to ich niecne
występki, które o dziwo nadają produkcji humorystycznego wyrazu. Dzięki
różnym sytuacjom, a także – jak by nie było – przemyślanym i pokręconym
kradzieżom, można się dużo pośmiać. Oczywiście stawia to też w wątpliwość
fakt, czy takie zajście mogłoby mieć w ogóle miejsce, bo przecież jak to
możliwe, że dwójka złodziejaszków przez tyle dni działa w całym kraju i
nikt ich nie rozpoznaje przez cały film. Trzecia część kończy
zabawę młodych i rozpoczyna się film akcji, który obejmuje liczne pościgi
za bohaterami. Później jednak przekształca się w pewnego rodzaju dramat,
który jeszcze bardziej przybliży nam bohaterów tuż przed ostatecznym
rozstaniem. Prawda jest jednak taka, że pomimo tej różnorodności gatunków
film nie potrafi do końca przykuć widza do ekranu telewizora. Szkoda,
ponieważ film ma potencjał. Wydaje się jednak, że za dużo tutaj tego
wszystkiego i wydaje się, że mijają wieki od kiedy Rakesh poznał Vimmie, a
do końca ich wspólnych chwil. Nie mniej jest w tym filmie coś co jednak
pociąga. Trudno jest to sprecyzować, dlatego obstawiam, że chodzi tutaj o
drobne kradzieże, a także dwójkę gwiazd, które tego dokonały.
Film
ogólnie ma dość dziwny klimat. Niedość, że traktuje o biedniejszych
ludziach z marzeniami to jeszcze wydaje się jakby został zrobiony także
za mniejsze pieniądze. Wszystko to przez zdjęcia Aveeka Mukhopadhyaya. Są
strasznie biedne i nie oddają w pełni tego za co odpowiadają zdjęcia
wykonywane przez operatorów przy filmach bollywoodzkich.
Zabierają filmowi całą esencję przez co muzyka tria Shankar – Loy –
Ehsaan nie dała radygo podnieść na wyżyny. W moim przekonaniu najlepszy
jest chyba utwór tytułowy „Bunty Aur Babli”. Oddaje on bowiem całą
kwintesencję tego filmu. Jednakże obywa się tutaj bez większych
rewelacji. Pomimo tego, że ścieżka dźwiękowa składa się z całkiem
przyjemnych i nastrojowych kawałków to tak naprawdę nie ma tutaj utworu,
który mógł by na dłużej zapisać się w pamięci, i który można by nucić
przez cały dzień.
Trzy
najważniejsze role w filmie przypadły w udziale trzem wielkim gwiazdom
Bollywoodu. Te tytułowe, czyli Bunty i Babli, dostały się w ręce Abhishka
Bachchana oraz Rani Mukherjee. Jest to kolejny film, w którym para ta
gra u swojego boku. Według mnie tworzą bardzo ładną parę, a aktorami też
są całkiem nie najgorszymi. Pokazali to przede wszystkim w tym filmie,
gdzie zmieniali się jak kameleony. Wymagały tego ich role i stanęlina
wysokości zadania. W filmie pojawił się także ojciec Abhishka – Amitabh
Bachchan, jako funkcjonariusz policji. Tym samym był to pierwszy ich
wspólny film. Ostatnio bardzo cenię sobie Bachchana seniora, jednakże tą
rolą akurat mnie nie urzekł. Ponadto zobaczyć możemy także gościnny
występ Aishwaryi Rai, czyli obecnej żonyAbhishka – więc wszystko
pozostaje w rodzinie. Aktorstwo całej obsady jest na poziomie, oczywiście
mogłoby być o wiele lepiej, ale nie należy zbyt wiele sięspodziewać po
produkcji, gdzie najważniejsze są tańce i muzyka.
Nigdy
nie należy kierować się opiniami innych przy wyborze jakiegoś filmu na
seans. Każdy ma inny gust i to co spodoba się jednemu nie koniecznie musi
wpaść w oko drugiemu. „Bunty i Babli” uznawany jest już za bollywoodzką
wersję filmu „Bonnie i Clyde” i oczywiście ma on z nim wiele cech
wspólnych, jednakże jeżeli ktoś kieruje się tylko tym to może być pewny,
że wielokrotnie zostanie zaskoczony – jakby nie było kino pochodzące
z Hollywood bardzo różni się od tego pochodzącego z Indii. Uważam jednak,
że jestw tym filmie coś magicznego i pociągającego. Szkoda tylko, że
widz nie zostaje całkowicie pochłonięty przez to co widzi na ekranie,
gdyż wrażenia mogłyby być o wiele lepsze.
Prześlij komentarz