NOWOŚCI

piątek, 10 września 2010

683. Dhoom, reż. Sanjay Gadhvi

Seria: Dhoom #1 
Reżyseria: Sanjay Gadhvi  
Scenariusz: Vijay Krishna Acharya
Zdjęcia: Nirav Shah  
Muzyka: Pritam Chakraborty, Salim Merchant, Suleman Merchant  
Kraj: Indie  
Gatunek: Akcja / Thriller 
Premiera światowa: 27 sierpnia 2004 
Premiera polska na DVD: 06 grudnia 2007 
Obsada: Abhishek Bachchan, Rimi Sen, Uday Chopra, John Abraham, Esha Deol

    Dla większości kino maniaków filmy pochodzące Bollywood kojarzą się tylko i wyłącznie z ckliwymi historyjkami miłosnymi. Jednakże pośród potoku romansów i melodramatów znajdują się także pojedyncze produkcje, skierowanych głównie do męskiej części widzów, gdyż obfitują w akcję rodem z „Szybkich i wściekłych”. Jedną z takich pozycji jest szybka produkcja Sanjaya Gadhvi o tytule „Dhoom”.
    Jai Dixit jest policjantem Departamentu Przestępczości Zorganizowanej i od pewnego czasu próbuje złapać złodziei rabujących obiekty Mombaju na swoich nowoczesnych i szybkich motocyklach. Ci, niestety, cały czas wymykają mu się z rąk dokonując rabunków w sposób niezauważony i równie szybki jak ich motocykle. Dlatego też Dixit postanawia więc podjąć drastyczne środki i zatrudnia do pomocy mechanika od motocykli – Aliego, który sam również jest motocyklistą. Dixit liczy na to, że nowy nabytek pomoże mu dorwać niedoścignionych. Jednakże podczas kolejnej nieudanej akcji policjant podejrzewa, że Ali brał udział w całym rabunku, w związku z czym na oczach telewizji i zebranych ludzi wdaje się w bójkę z pomocnikiem. Po tym wydarzeniu rozwścieczony Ali przystaje do grupy złodziei na motocyklach.
  „Dhoom” w niczym nie przypomina tradycyjnych filmów, które pochodzą z Indii. Właściwie w niczym nie pomaga zrozumieć tradycji tego kraju. Wielu fanom może żałować, że nie zobaczą tego w tym filmie. Ta produkcja bowiem przedstawia współczesną stronę tego pięknego kraju, Indie z punktu widzenia motocyklistów, rabusiów, bandziorów. Dzięki temu film pełny jest rozmaitych akcji, które skupiają się nie tylko na samych rabunkach dokonywanych przez gang motocyklowy, ale także i na samych pościgach.Nie obędzie się także bez strzelanin, które jednym razem wyglądają lepiej, a innym razem bawią. Z pewnością do bardziej fascynujących akcji zaliczyć można tą podczas koncertu oraz przy zabawie Sylwestrowej. Jeżeli zaś chodzi o jakieś pościgi to żaden nie był zbytnio fascynujący. Co do samego humoru to jest go tutaj jak na lekarstwo, a jedyne zabawne kwestie, czy sytuacje możemy zawdzięczać Aliemu. To właśnie twórcy nadali mu taki wyraz przedstawiając go jako roztrzepanego chłopaka, który chciałby poślubić każdą piękną hinduskę napotkaną na swojej drodze życiowej. Niesamowicie zabawne były te jego wizje, w szczególności kiedy w brutalny sposób zostały one niszczone.
    Jedną z zalet filmu mogą być zdjęcia debiutującego wówczas Nirava Shaha oraz montaż poszczególnych scen. W szczególności kiedy brać pod uwagę różnego rodzaju zbliżenia oraz zwolnienia akcji, czy też próby zaakcentowania bardziej znaczących scen – jak rozmowa Kabira i Jai`a.  Niekiedy wyglądało to kiczowato, ale było to całkiem interesujące rozwiązanie. Niestety, Shah nie miał czego uchwycić na swoich zdjęciach, ponieważ w filmie nie możemy zobaczyć prawdziwego piękna Indii. Dlatego też muzyka Salima i Suleimana Merchantów oraz Pritama Chakraborty nie dawała zamierzonego rezultatu. Zbliżona była ona bardziej do współczesnych utworów popowych niż tradycyjnych hinduskich pieśni,co zauważyć można także po dubbingujących piosenkarzach. Przez to nie ma tutaj zbyt wielu fascynujących utworów, ale nie oznacza to, że nie ma się czym pozachwycać. Do jednej z moich ulubionych piosenek należy właściwie piosenka tytułowa „Dhoom Machale”. Stanowi ona pewien motyw przewodni tego filmu, gdyż jej podkład muzyczny przewija się przez większość scen akcji. Jest dość rytmiczna i porywająca. Zupełne jej przeciwieństwo stanowi „Salaame”. Przedstawia ona idealne połączenie rytmów latynoskich i hinduskich. Od razu sprawia, że człowiekowi chce wstać się z miejsca i zacząć tańczyć, w szczególności jeżeli słuchamy jej patrząc jednocześnie na pląsy tancerzy w tym filmie.
    W jednej z głównych ról zobaczyć możemy syna gwiazdy kina bollywoodzkiego Amitabha Bachchana, a mianowicie Abhishka Bachchana. Facet może i jest urodziwy na swój dziwny sposób, ale jak dla mnie aktorem jest raczej marnym. Wydaje mi się niesamowicie sztuczny w tym filmie.Wiecznie wygląda na znudzonego, nie mówiąc już o jakimkolwiek zaangażowaniu w akcję, no ale może tego wymagała od niego rola. Jego przeciwieństwem jest Uday Chopra, który po raz kolejny pokazuje, że jest chyba jednym z najradośniejszych aktorów z tego gatunku. To dzięki niemu widz może się śmiać w tym filmie, a jego nieznikający uśmiech z twarzy jest autentycznie zaraźliwy. Czarnym charakterem w tym filmie został przystojniak – John Abraham. Także dzięki niemu przyjemnie patrzyło się na ten film, gdyż nie tylko zachwycał swoim pięknym ciałem, ale pokazał także, że potrafi grać czarne charaktery. Zrobił na mnie wrażenie. Po żeńskiej stronie obsady nie było żadnych rewelacji. Dziewczyny znikały równie szybko jak się pojawiały, ale zarówno Sweety Rimi Sen, jak i Sheena Eshy Deol stanowiły obiekt westchnień Aliego.
    „Dhoom” pokazuje zupełnie inne oblicze Bollywoodu. Pomimo tego iż twórcy indyjscy potrafią tworzyć filmy akcji, to jednak film przekonuje, że powinni oni pozostać przy uszczęśliwiających wszystkich romansidłach. Duża ilość akcji na miarę amerykańskich hitów gatunku,a także humor w wykonaniu Chopry niestety nie rekompensują wielu strat, które spowodowane są odebraniem tradycyjnego wizerunku Indii. Brakuje tutaj fascynujących piosenek, a także kolorowych strojów. No, ale być może tak będzie właśnie wyglądało kino jutra.

Prześlij komentarz