NOWOŚCI

wtorek, 31 sierpnia 2010

678. Nie kłam, kochanie, reż. Piotr Wereśniak

Reżyseria: Piotr Wereśniak
Scenariusz: Ilona Łepkowska
Zdjęcia: Jarosław Żamojda
Muzyka: Maciej Zieliński
Kraj: Polska
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera polska: 28 marca 2008
Obsada: Piotr Adamczyk, Marta Żmuda-Trzebiatowska, Beata Tyszkiewicz, Grażyna Szapołowska, Sławomir Orzechowski, Magdalena Schejbal, Tomasz Karolak, Katarzyna Bujakiewicz, Tamara Arciuch, Joanna Liszowska, Rafał Cieszyński



    Polskie kino nie należy do najwybitniejszych- w szczególności, gdy mówimy o komediach romantycznych. „Nie kłam, kochanie” to uroczy film Piotra Wereśniaka („Zakochani”, „Zróbmy sobie wnuka”), który potrafi oczarować tuszując tym samym wiele wad filmu, ale raczej z marnym skutkiem. Jest to kolejny film o miłości,który bazuje na innych znanych nam podobnych do tej historiach. Niczym się nie wyróżnia spośród wielu filmów o tej samej tematyce.
    Ania to śliczna młoda dziewczyna, która wychowała się w domu dziecka kochająca kwiaty.Dlatego też zatrudnia się w jednej z firm i może opiekować się roślinami mieszkańców luksusowego osiedla. W jednym z mieszkań poznaje Marcina, którego roślinami także się opiekuje. Ania zakochuje się w nim, ale widzi, że nie ma u niego szans, gdyż gustuje on w innych kobietach. Kiedy jednak Marcin traci pracę i popada w ogromne długi jedynym ratunkiem wydaje się dla niego spadek ciotki Nelly, jednakże, aby go dostać musi jej przedstawić swoją narzeczoną.Jego wybór trafia na uroczą Anię, która z pewnością przekona do siebie całą jego rodzinę. Jednakże dobrze wie, że dziewczyna nie pojedzie z nim tak po prostu do rodziny- dlatego też wymyśla historię o umierającej ciotce, którejmarzeniem jest dożyć ślubu Marcina, albo chociaż poznać narzeczoną. Dziewczyna,pomimo wątpliwości, ulega i razem wyjeżdżają do Krakowa. Tamtejszy klimat sprawia, że Marcin i Ania stają się sobie coraz bliżsi i ku ich zdziwieniu wyjazd skutkuje niespodziewanym romansem. Wszystko się jednak zmieni, gdy okaże się,że ciocia Nelly straciła cały majątek grając w kasynie.
     Trochę to trwało zanim obejrzałam ten film, no ale w końcu się udało. Coś mnie od niego odpychało i w sumie nie wiem co, ale wiem dlaczego nie obejrzę tego filmu po raz drugi. W sumie to lubię filmy romantyczne. Lubię także się pośmiać. Lubię Martę i w ogóle uważam, że zdjęcia w filmie były po prostu rewelacyjne, za co możemy podziękować panu Jarosławowi Żamojdzie. Jednakże wiele rzeczy irytowało mnie w tym filmie tak jak na przykład schematyczność i brak własnej inwencji twórczej. Nadal uważam, że Polacy nie potrafią dopasować dźwięku do obrazu. Poza tym gra aktorska… Twórcy chcieli urozmaicić film ciekawymi wstawkami, np. sen o komorniku, ale nawet i to wyszło strasznie. Dlatego właśnie dopiero dzień po obejrzeniu filmu zabrałam się do napisania opinii o nim.
    Film nie jest jakoś szczególnie zabawny. Próbuje sobie teraz przypomnieć w ogóle coś zabawnego… rozbawiła mnie trochę scena, gdy na Anię spadła marynarka Marcina i tak zaczęła się straszliwie miotać jakby nie wiadomo co to było. Zabawnie wyglądało też to jak Ania wróciła z Krakowa i znalazła w przedpokoju stos wymiętolonych chusteczek, bo okazało się, że Magdę- przyjaciółkę Ani- zostawiłjej chłopak. Zabawnie było też, gdy Marcin dzwonił po swoich wszystkich byłych dziewczynach. W Krakowie było raczej drętwo chociaż to nocne lunatykowanie cioci Nelly trochę mnie bawiło. Zaskoczyło mnie także to jak przegrała cały swój majątek, bo 32 razy wypadło czerwone, a w końcu filmu 32 razy czarne. Tak to było ciekawe. Znajdziemy tutaj także nawiązanie do „Moralności pani Dulskiej” kiedy to ojciec Marcina- Marian, w końcu się odzywa i mówi „A dajcie wy mi wszyscy święty spokój”.
    Film głównie skupia się na uczuciach i to nie koniecznie tych łączących Anię iMarcina. Poznajemy najpierw zabawową duszę Marcina, który przebiera w kobietach tak jak w skarpetkach. Jego perypetie miłosne wydawały się być całkiem liczne. Później pojawiła się Ania i właściwie przyznam Wam szczerze, że w ogóle nie wiedziałam kiedy on to się w niej już zakochał. Myślałam, że cały czas udawał, aby podjudzać ich kłamstwo. A tutaj niespodzianka. No może nie do końca niespodzianka, bo przecież każdy się tego spodziewał już po pierwszych scenach filmu. Próbuję jednak zwrócić uwagę na to, że nie było za specjalnie widać tego uczucia łączącego Anię i Marcina. Dziwne to jakieś takie było. W ogóle bez emocji. A jak już jakieś były to wydawały mi się niesamowicie nienaturalne.
    Cieszę się, że w filmie bohaterowie wybrali się akurat do Krakowa. Cieszę się także, że miałam okazję zachwycić się miejscem, w którym się znajdowali z powodu tego, że też tam byłam. Oczywiście, byłam tylko na rynku, ale patrząc na wiele innych miejsc byłam po prostu oczarowana Krakowem. Miasto było niezwykle kolorowe i piękne- w szczególności nocą. Bardzo mi się spodobało i aż zapragnęłam ponownie tam pojechać, chociaż byłam tam już kilka razy. Jakby więc nie było to atmosfera była w filmie niezwykle romantyczna. Podobało mi się to.
    Dwoje głównych bohaterów niestety nie dało rady pokazać prawdziwego uczucia, które ich połączyło. Wydawało mi się, że wszystko jest takie na siłę. Marta Żmuda-Trzebiatowska jeszcze jakoś sobie radziła z tą swoją słodką buźką, ale Adamczyk? O matko. Był tragiczny! Te jego udawane żądze i te wszelkie sceny dzikości z jedną z dziewczyn- okropność. Nie było on przekonujący nawet w najmniejszym stopniu. Kończąc oglądanie tego filmu zadałam sobie pytanie„dlaczego Polacy nie potrafią grać?”. Spodobało mi się to, że w filmie pojawiła się Beata Tyszkiewicz. Ona jest po prostu rewelacyjna. Uwielbiam ją za jej styli za to, że według mnie jest prawdziwą damą. W filmie takową jednak nie była do końca, ale i tak była wspaniała. W filmie pojawiło się także kilka znanych twarzy jak Grażyna Szapołowska, Tomasz Karolak, Joannna Liszowska oraz TamaraArciuch. Wspaniale towarzyszyli głównym bohaterom.
    Film nie wzbudził we mnie większych emocji. Według mnie jest dość marny, ale jednak pozostawia pewne uczucie spokoju i radości po obejrzeniu. Nie powala może dialogami, ani grą, czy też humorem, ale z pewnością jest w tym filmie coś uroczego. Czy to sprawka Marty? Prawdopodobnie tak, ale jeżeli jedna kobieta może wpłynąć tak na całkowity odbiór filmu to nie wiem co to będzie działo się z nią później.
     

1 komentarz :

  1. Ja tam Adamczyka uwielbiam i dla niego mogę obejrzeć wszystkie takie komedie. Podobał mi się klimat filmu, cenzuralność komedii, nie była ona ani wulgarna ani niesmaczna. Przyjemna i lekka.

    OdpowiedzUsuń