NOWOŚCI

sobota, 21 sierpnia 2010

675. Przed ołtarzem, reż. C. Jay Cox

Oryginalny tytuł: Kiss the Bride
Reżyseria: C. Jay Cox
Scenariusz: Tyler Lieberman
Zdjęcia: Carl Bartels
Muzyka: Ben Holbrook
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 23 lipca 2007
Premiera polska: brak danych
Obsada: Philipp Karner, James O`Shea, Tori Spelling, Joanna Cassidy, Garrett M. Brown, Amber Benson, Tess Harper, Robert Foxworth



    Twórcą filmu jest C. Jay Cox, który już wcześniej stworzył film oparty na wzajemnej, ale skomplikowanej miłości dwóch mężczyzn. Chodzi o „Latter Days”, który opisywałam jakiś czas temu. Tym razem w filmie „Przed ołtarzem” w film wpleciony jest związek z kobietą. Ma to być komedia, ale w sumie za wiele tam humorystycznych sytuacji nie ma. Dlatego też film staje się raczej przeciętny inie trzyma się za bardzo naszych serc, i nie chodzi mi tutaj o wątek homoseksualny.
   Matt to młody gej prowadzący czasopismo o ślubach. Kiedy odrzuca kolejne informacje o ślubach, w szczególności dla gejów, w jego ręce wpada zaproszenie jego przyjaciela z młodych lat, a także ukochanego- Ryana, który, ku jego ogromnemu zaskoczeniu, ma zamiar poślubić uroczą blondynkę imieniem Alex. Do zaproszenia dołączona jest notatka o tym, że Ryan chce z nim porozmawiać i prosi go o przyjazd. Pomimo tego, że do ślubu zostało kilka dni Matt spełnia jego prośbę. Na miejscu poznaje Alex i zaczyna rozumieć dlaczego Ryan wybrał właśnie ją.Jednakże zdaje sobie również sprawę z tego, że muszą sobie z Ryanem wiele wyjaśnić. Uzmysławiając sobie, że nigdy nie przestał kochać swojego pierwszego chłopaka ma zamiar zniszczyć ceremonię. Kiedy jednak Alex poznaje prawdę dzień przed ślubem daje swojemu narzeczonemu szansę na zmianę decyzji i odnalezienie swojego prawdziwego ja.
   Chciałam obejrzeć jakiś lekki filmik i taki też ten film był. Niczym mnie nie zaskoczył,był dokładnie tym czego się spodziewałam. Przyjemnie się go oglądało, ale z niewiadomych powód film strasznie mi się ciągnął. Może dlatego iż po takich akcjach w normalnym filmie byłby już koniec, a tutaj się okazywało, że dopieroto początek.
    Jak już wspominałam nie ma się za bardzo z czego pośmiać podczas oglądania tego filmu. Próbuję sobie teraz przypomnieć coś konkretnego, ale chyba mi to nie wyjdzie. Jedyną zabawną sceną jaka pozostała mi w głowie była z pewnością noc po wieczorze kawalerskim Ryana, kiedy to Matt odłączył się od wszystkich i postanowił wrócić do domu, gdzie to zaczął romansować z Alex. Chciała pokazać mu sukienkę i tak sobie w niej stała, a tu nagle do domu wraca Ryan, a wiecie pan młody nie może zobaczyć swojej przyszłej żony w sukni przed ślubem. Matt pomógł jej zdjąć sukienkę, a potem gdy Ryan wszedł rzucił ją na łóżko, położył się na niej i trzymał swoją rękę na jej piersi. Śmiesznie to w sumie wyglądało. Zabawne było także zachowanie matki Alex- Evelyn, która najwyraźniej miała chrapkę na Matt`a. No i tyle jeżeli chodzi o ubaw.
    Film zdecydowanie opierał się na uczuciach, ale w końcu się w nich pogubiłam. Nie wiedziałam już kto kogo kocha, ani w ogóle nie wiedziałam co się stało na tym ślubie. Totalny chaos, szkoda, że inaczej tego nie rozwiązano. Matt przyjeżdżado Ryana- nie wiem po co, ma chyba nadzieję na ewentualny powrót z fanfarami. Atu Ryan kocha Alex, sam to wyznaje. Niby nie kocha Matta, ale jakoś nie przeszkadza mu to go całować w miejscach, w których łatwo mogli zostać przyłapani. Przez cały film właściwie nie było nic o tej niesamowitej miłości Ryana do Alex- zawsze, no prawie, byli pokazywani osobno. Wszystko oczywiście zmieniło się na końcu, kiedy to ja myślałam, że Ryan i Matt spali ze sobą przed ślubem, a tutaj myk. Myślałam, że ślub się nie odbędzie, a tutaj kolejne zaskoczenie, chociaż… no właśnie nie wiem, pogubiłam się. Czy w końcu wzięli ten ślub czy nie. Cóż. Taki właśnie zamęt. Przyznam się jednak bez bicia, że poraz pierwszy chyba oglądałam sceny pocałunków pomiędzy dwoma facetami zrumieńcami na twarzy. Wcześniej było mi to obojętne. Nie wiem czy to ze względu na przystojniaka Matta i jego kształtnych pośladków, czy nie. Dziwne zjawisko.
    W głównej roli męskiej wystąpił Philipp Karner, dla którego rola Matta była trzecią jeżeli chodzi o filmy fabularne. Wcześniej pojawiał się tylko w serialach. W sumie to jego gra nie była taka najgorsza, ale jednak nie była jakaś niezwykle fascynująca. Bardzo polubiłam jego postać, ale czy byłam nim aż tak zachwycona- nie bardzo. W postać Ryana wcielił się James O`Shea („Czas żniw”, „Straceni”). On za to wcale mi się nie spodobał. Nie wiem czemu, może jestem zbyt powierzchowna i chodzi mi o sam wygląd, ale jego postać nie była zbyt przekonująca. No, bo niby jak miała być skoro on sam nie wiedział czego chce. Dziwny świat. W głównej roli kobiecej wystąpiła córka znanego producenta filmowego- Tori Spelling. Wszyscy zapewne pamiętamy ją za rolę w serialu „Beverly Hills 90120”. Próbuje także siły w filmach, w szczególności w ostatnich latach w „Gwiazdkowa noc”, czy też „Zbrodnia w mojej głowie”. W tym filmie była raczej nijaka. Nie wiem skąd się to bierze. Nie urzekła mnie anisobą ani swoją postacią. Zresztą nikt jakoś specjalnie nie przypadł mi do gustu w tym filmie, a gra aktorska była raczej na średnim poziomie.
    Myślę, że jak obejrzę jeszcze kilka filmów o gejach to z pewnością będzie mi się lepiej patrzyło na takie związki. Póki co nie widziałam to muszę się przygotowywać winny sposób. Nie twierdzę, że film mi się nie podobał. Miał coś w sobie i niejestem pewna czy akurat chodzi o przygotowania do ślubu. Po prostu urzekł mnie. Momentami było naprawdę czarująco, a przedstawienie wątku miłości dwóch mężczyzn z kobietą w tle okazało się być całkiem nie najgorszym posunięciem. Jednakże póki co film przeszedł bez żadnego od dźwięku, pewnie znowu nikt o nimnie usłyszy, a ci co usłyszeli szybko o nim zapomnieli.

Prześlij komentarz