NOWOŚCI

wtorek, 10 sierpnia 2010

670. Stary, kocham Cię, reż. John Hamburg

Oryginalny tytuł: I Love You, Man
Reżyseria: John Hamburg
Scenariusz: Larry Levin, John Hamburg
Zdjęcia: Lawrence Sher
Muzyka: Theodore Shapiro
Kraj: USA
Gatunek: Komedia romantyczna
Premiera światowa: 20 marca 2009
Premiera polska: 31 marca 2009
Obsada: Paul Rudd, Jason Segel, Rashida Jones, Thomas Lennon, Jamie Presley, Jon Favreau, Liz Cackowski,  J.K. Simmons,  Jane Curtin, Lou Ferrigno

     Czegoś tutaj nie rozumiem. Jak to jest możliwe, że ktoś kto ma na swoim koncie takie zabawne komedie jak „Poznaj mojego tatę”, czy „Nadchodzi Polly” nagle bierze się za taką produkcję jak„Stary, kocham Cię”. John Hamburg, bo to o nim mowa, zaczął na dawać na zupełnie innych falach. Stworzył modną w dzisiejszych czasach komedię romantyczną dla facetów, która niestety nie bawi,nie wspominając już o jakimkolwiek romantyzmie. Jest to bowiem film o przyjaźni facetów przeznaczona jedynie dla tego gatunku.
     Peter Klaven to sprzedawca nieruchomości, który jest po uszy zakochany w swojej dziewczynie Zooey. Pomimo tego, że są ze sobą dopiero od ośmiu miesięcy Peter postanawia jej się oświadczyć. Kiedy Zooey zastanawia się nad organizacją wesela do Petera dociera, że nie ma on żadnego bliskiego przyjaciela, który mógłby być jego drużbą.Dlatego też postanawia poszukać sobie przyjaciela. Niestety jak się okazuje trudno jest o taką przyjaźń. Wszystkie spotkania z facetami kończą się tym, że jego towarzysze myślą, że Peter jest gejem. Kiedy w końcu zaprzestaje poszukiwań, w domu, który wystawia na sprzedaż poznaje Sydneya, który imponuje mu swoją szczerością, bezpośredniością i zdolnością dedukcji. Peter postanawia postawić na tę znajomość. Jednakże Zooey, która zawsze dzielnie wspierała Petera w jego staraniach zaczyna schodzić na dalszy plan, przez to narzeczeni zaczynają zastawiać się dlaczego w ogóle chcą poślubić swojego partnera.
    Jestem bardzo zawiedziona tym filmem. Wiele słyszałam pozytywnych opinii na jego temat i sądziłam, że naprawdę się pośmieję –w końcu. Jednakże stało się tak jak to zawsze się dzieje ostatnimi czasy, czyli w ogóle mnie nie rozbawił. Uśmiechnęłam się może z raz, a tak to w ogóle się nie śmiałam. Nie uważam,żeby przedstawione w filmie wydarzenia były zabawne. Nie rozumiem co to za skupianie się na roli drużby na ślubie. Przecież Peter równie dobrze mógł poprosić swojego brata na świadka. No, ale film w końcu o czymś musi być.
     Żałuję, że żadna komedia nie potrafi sprostać moim wymaganiom.No, ale czy ten film w sumie miał za zadanie bawić kobiety? Prawdę mówiąc ja nie do końca rozumiem ten męski humor. Zupełnie mnie nie bawiły dowcipy, sytuacje związane ze związkiem Petera i Sydneya. W ogóle nie wspomnę o jego znajomości z kumplem z roboty– Tevinem, który cieszył się, że faceci leją na jego twarz w kiblu, czy też o tej niezręcznej sytuacji z Dougiem, chociaż to było nawet trochę zabawne. Wygłupy Sydneya były dość żenujące na kogoś w tym wieku, a Peter jeszcze brał z niego przykład. No,ale może mężczyźni po to mają przyjaciół, żeby czasem zachowywać się jak pięcioletnie bezmózgie dzieciaczki.
     Dlatego też podobało mi się to, że pokazano tutaj wiele stron przyjaźni i związków. Hamburg pokazał też ciemne strony damskiej przyjaźni, czyli to jak opowiadają sobie o wszystkim- nawet o najintymniejszych szczegółach, chociaż ja osobiście takimi rzeczami się nie dzielę, ale rozumiem co twórcy chcieli przekazać. Widać idealnie jak męska przyjaźń różni się od damskiej. To oczywiście jest plus tego filmu. Dla niektórych film może wydawać się dość gejowski, no i może z początku tak jest kiedy Peter szuka sobie przyjaciela. Wtedy jest naprawdę ciekawie, ale jak już odnajduje Sydneya to wszystko jakoś idzie w dobrym kierunku chociaż ja wciąż miałam wątpliwości co do tego wszystkiego. Niestety, film kończy się tak jak wszystkie inne filmy. Schemat ten sam, a mogłoby się skończyć inaczej, byłoby ciekawiej według mnie, no ale, to ten film na pocieszenie, a nie żeby widza dobić. 
     Wśród opinii wyszukanych na Internecie można wyczytać, że jest to film dla fanów zespołu Rush, który pojawia się w tym filmie.Można posłuchać ich piosenek i muszę powiedzieć, że całkiem fajnie grają. W filmie możemy także zobaczyć znanego kulturystę włoskiego pochodzenia Lou Ferrigno, którego to dom sprzedawał Peter. Tak więc dla fanów tych dwóch postaci może być to naprawdę odjechany film.
     W głównej roli zobaczmy Paula Rudda, którego bardzo lubię jako aktora. Pierwszy raz widziałam go chyba w serialu „Przyjaciele”.Dlatego na bardzo długo pozostała mi sympatia do niego, gdyż bardzo go polubiłam w roli Mike`a. No, ale niestety przyszedł ten tragiczny dzień kiedy Rudd musiał stracić w moich oczach. Postać Petera zupełnie mi się nie podobała. Nie wiem czy Paul tak mało z siebie dał, czy po prostu sama postać została tak napisana, ale w ogóle nie poczułam tego czegoś. Tego co sprawia, że widzisz jak aktor się stara. Niestety nie było tego tutaj. Jego ukochaną zagrała Rashida Jones (w ogóle to bardzo interesujące imię).Osobiście widzę ją po raz pierwszy na ekranie. Bardzo ładna i urzekająca dziewczyna. Zagrała także całkiem znośnie. Natomiast Jason Segel… Nie znoszę go. Podoba mi się jedynie w serialu „Jak poznałem waszą matkę” w filmach natomiast wypada tragicznie.Oczywiście jest to spowodowane tym, że wybiera same takie komedie,które mnie nie przypadają do gustu, czyli w stylu „Stary, kocham Cię”. Chciałabym go zobaczyć w czymś innym- może się uda przy „Podróżach Guliwera”, którego polska premiera przewidziana jest na styczeń 2011 roku. Poza tymi gwiazdami w filmie możemy zobaczyć także Jaime Presley, Jona Fevreau, czy też Thomasa Lennona.
     Ten typ komedii zdecydowanie nie leży w moim guście. Mam nadzieję,że szybko minie moda na takie tragiczne filmy, bo jak dla mnie to nic sobą nie wnoszą. Bywało zabawnie, ale nie aż tak, żeby zrywać boki ze śmiechu. Było ciekawie, ale nie aż tak, żeby niemożna było opędzić się od ziewnięć. Było uroczo, ale nie na takim poziomie na jakim się tego oczekuje. Nic nie jest przeciętne,ponieważ jest poniżej przeciętności. Mogło być zdecydowanie lepiej, a szkoda, bo zapowiadało się naprawdę interesująco.
 

1 komentarz :

  1. Pamiętam, oglądałam go rok temu, nie taki najgorszy jak na film tych twórców, ale żadna rewelka.

    OdpowiedzUsuń