NOWOŚCI

piątek, 6 sierpnia 2010

669. Duchy moich byłych, reż. Mark Waters

Oryginalny tytuł: Ghosts of Girlfriends Past 
Reżyseria: Mark Waters 
Scenariusz: Scott Moore, Jon Lucas 
Zdjęcia: Daryn Okada 
Muzyka: Rolfe Kent 
Kraj: USA 
Gatunek: Komedia romantyczna 
Premiera światowa: 01 maja 2009 
Premiera polska: 29 maja 2009 
Obsada: Matthew McConaughey, Breckin Meyer, Michael Douglas, Jennifer Garner, Lacey Chabert, Daniel Sunjata, Emma Stone, Anne Archer, Robert Forster, Noa Tishby


    Historię o duchach odwiedzających Ebenezera Scrouge`a z powieści Carolla zna już każdy, tak samo jak i liczne ekranizacje i interpretacje tej historii. Jednakże jeszcze nikt nie odważył się na przeniesienie tej opowieści na bardziej uczuciowy poziom. Tego wyzwania podjął się twórca świetnych komedii młodzieżowych takich jak „Zakręcony piątek” , czy „Wredne dziewczyny”, a mianowicie Mark Waters. Przy współpracy ze scenarzystami Scottem Moorem oraz Jonem Lucasem udało mu się stworzyć taką historię, którą nazwał „Duchy moich byłych”.
    Connor Mead jest znanym podrywaczem, który nigdy nie chce się się żenić. Oto staje przed bardzo trudnym zadaniem - jest świadkiem na ślubie swojego najlepszego przyjaciela Paula. Jednakże na miejscu spotyka się z ukochaną z przeszłości - Jenny. Nie wszyscy są zadowoleni z obecności Connora, w szczególności panna młoda, która nie toleruje jego frywolnego zachowania. Kiedy po jednej z kłótni Connor udaje się do toalety spotyka tam ducha swojego nieżyjącego wujka, który przed laty nauczył go takiego, a nie innego stylu życia. Teraz starzec chce zmienić Connora, aby nie umarł samotnie tak jak on. Dlatego też przywołuje on jego kobiety z przeszłości oraz teraźniejszości, a także pokazuje mu przyszłość, która czeka go gdy nie zmieni swojego postępowania. Podczas tych wędrówek po wspomnieniach Connor odkrywa, że przez całą życie kochał tylko jedną kobietę.
     Osobiście słynę z tego, że bardzo lubię komedie romantyczne. Jednakże każdy też dobrze wie, że powoli ten gatunek zaczyna mnie irytować. Dlatego też ucieszyłam się, że zamiarem twórców było połączenie komedii romantycznej z klasyczną „Opowieścią wigilijną”. Muszę przyznać także, że całkiem nie najgorzej im to poszło. Bywało zabawnie, a tak przecież miało być. Było romantycznie, a to jest najważniejsze. Miał ten film niesamowity klimat, co również jest ważne. No i w końcu wspaniałe gwiazdy takie jak Matthew McConaughey oraz Jennifer Garner. Czego chcieć więcej.
    Historia jest bardzo niezwykła, gdyż super przystojny facet, który może i właściwie ma każdą dziewczynę (kobietę) jaka tylko mu się zamarzy wyjeżdża sobie na wesele swojego braciszka i tam zdarza się coś niezwykłego. Przy pomocy trzech dzielnych kobiecych duchów pozna swoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, jeżeli chodzi o związki z kobietami i nie tylko, a wszystko to zaprowadzi go do miejsca, w którym dowie się, że w jego życiu tak naprawdę ważna była tylko jedna kobieta, i nie jest to bynajmniej jego asystentka. Pomysł ciekawy, nie za specjalnie oklepany wśród komedii romantycznych, więc jak dla mnie może być. Tutaj jednak kończy się oryginalność tego scenariusza, gdyż właściwie każdy kolejny krok głównego bohatera – Connora, jest jak najbardziej możliwy do przewidzenia. Jednakże widz nie po to ogląda takie filmy ażeby to czynić, a po to, żeby trochę się odprężyć i spędzić miły, romantyczny wieczór ze swoją drugą połówką.
    Ten film jest idealny dla par, gdyż nie brak tutaj nie tylko skutecznych metod podrywu, ale także i wiele romantycznych i mniej romantycznych scen, czyli poradnika z serii „jak się zachować i jak się nie zachowywać”. Takie po prostu uwielbiam w szczególności, gdy mogę sobie popatrzeć na Matthew. Oczywiście możemy też popatrzeć na rozwydrzoną pannę młodą, której hormony szaleją w przeddzień jej wielkiej uroczystości. Kiedy wobec tego do akcji wkracza Connorze swoją niechęcią do stałych związków pewne jest to, że nie będzie nudno. Dlatego też widzimy Connora walczącego z tortem, itp. Z jednej strony zabawne, ale z drugiej nie aż tak, żeby się zaśmiać bardziej, a już w ogóle nie tak, żeby boki ze śmiechu zrywać. No, ale niestety taką praktykę często spotyka się w dzisiejszych komediach romantycznych. Na szczęście jednak ta ratowana jest przez całokształt historii.
    Niegdyś Matthew McConaughey robił na mnie ogromne wrażenie. Zawsze dostawałam aż gęsiej skórki, gdy patrzyłam na jego opalone ciało i kręcone blond włoski. Niestety, moje uczucie ostatnio do niego wygasa, a kiedy ujrzałam go w tym filmie stwierdziłam, że zaczyna mnie już trochę obrzydzać, a przez to mogłam bardziej się skupić na jego roli. Oczywiście jak to z Matthew bywa nie była ona za specjalnie wymagająca, ale widzę, że ma on potencjał. Musi tylko trafić na odpowiednią rolę. Jego towarzyszkę i wielką miłość zagrała Jennifer Garner, która niestety także dorosła i nie jest już tak urocza jak zazwyczaj z tymi swoimi uroczo ściągniętymi usteczkami i słodkimi dołeczkami w policzkach, gdy się uśmiecha. Jaki z tego wniosek – dość ponurą miała rolę w filmie skoro tak rzadko pokazywały się dołeczki. Aktorsko wypada raczej blado, ale ogólnie to miło było na nią popatrzeć w tym filmie.
    Film bardzo przyjemny w odbiorze, ale raczej dość przeciętny. Możliwe, że niektórzy będą się nudzić, ale można spędzić bardzo miły wieczór podczas jego oglądania. Mnie osobiście film się podobał, ale nie przesadzałabym z oceną. Nie jest to jakaś rewelacja, bo takich niezwykle mało w dzisiejszej kinematografii, ale nie jest to także aż taki zły film. Ciekawa oprawa i historia może sprawić, że być może i Wam uda się przekonać do tego filmu.

4 komentarze :

  1. Pomysł na film dobry. Nie zachwycił mnie jednak Matthew porównując ten film z innymi choćby z 'Jak stracić chłopaka w 10 dni'.

    OdpowiedzUsuń

  2. Moim zdaniem film strasznie słodki i za mało wigilijny. Ten cały główny autor McCośTam nie ma zbytnich umiejętności aktorskich. Nie podobała mi się ta komedia... Widywało się lepsze :)

    OdpowiedzUsuń

  3. Nawiązanie do jednej z ukochanych książek mojego dzieciństwa... Ciekawe dosyć, ale do oryginału wiele mu brakuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matthew McConaughey ma piękne ciało, fakt ;) Jennifer Garner - lubię jej aktorstwo. Ale film wydaje mi się zdeka kiczowaty i mogłabym być na siebie zła, że go obejrzałam, podczas gdy mam tyle DVD w domu i tracę czas na komedię...
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń