NOWOŚCI

sobota, 11 grudnia 2010

621. Starcie tytanów, reż. Louis Leterrier


    
Oryginalny tytuł: Clash of the Titans
Seria: Starcie tytanów | Gniew tytanów
Reżyseria: Louis Leterrier
Scenariusz: Travis Beacham, Phil Hay, Matt Manfredi  
Zdjęcia: Peter Menzies Jr.  
Muzyka: Ramin Djawadi
Kraj: USA
Gatunek: Fantasy, Przygodowy
Premiera światowa: 26 marca 2010
Premiera polska: 09 kwietnia 2010
Obsada: Sam Worthington, Liam Neeson, Ralph Fiennes, Gemma Arterton, Alexa Davalos, Jason Flemyng, Mads Mikkelsen, Luke Evans, Pete Postlethwaite 

    Mitologiczne opowieści stanowią bardzo dobry materiał dla różnego rodzaju ekranizacji ze względu na to, że nie brak w nim przygód, których tak pożąda widz. Kiedy w 1981 roku Desmond Davis stworzył „Zmierzch Tytanów” z pewnością nie sądził, że jego film pokochają miliony. Na pewno też nie spodziewał się, że prawie 30 lat po premierze światło dzienne ujrzy luźna interpretacja jego dzieła. Film, który tym razem przyjął tytuł „Starcie Tytanów” wyreżyserowany został przez twórcę filmu „Transporter” – Louisa Leterriera, i niestety nie cieszy się tak dobrą opinią jak pierwowzór, a nawet i nie zachwyca za specjalnie nawet biorąc pod uwagę efekty 3D. 
    W czasach starożytnej Grecji, gdzie podstawą życia ludzkości była wiara w potężnych bogów Olimpu, król Akrizjios postanowił wypowiedzieć im wojnę. Rozwścieczony Zeus przybywa więc na Ziemię,aby ukarać Akrizjiosa. W tym celu pod jego postacią wykorzystuje jego żonę,która daje mu syna – Perseusza. Akrizjios zabija swoją ukochaną wraz z dzieckiem zrzucając ich do wody. Dziecko ratuje  Spyros i wraz ze swoją żoną wychowują go jak człowieka. Kiedy Perseusz jest dorosły ludność miasta Argos wypowiada wojnę bogom niszcząc posąg Zeusa. W odpowiedzi na ten czyn pojawia się Hades, który zabija rodzinę Perseusza. Pragnąc zemsty dostaje się do Argos, gdzie przyłącza się do wojska pod dowództwem Draco i udaje się w podróż w celu odnalezienia sposobu zgładzenia Krakena, który zostanie wypuszczony przez Hadesa podczas zaćmienia.
    Trudno określić czy film mi się podobał czy nie. Mam wobec niego mieszane uczucia, które z pewnością tym razem przeważają na niekorzyść. Prawda jest taka, że dość wynudziłam się na tym filmie. Spodziewałam się większej akcji po tak dynamicznym i fascynującym zwiastunie, który wywoływał u mnie gęsią skórkę. Sam film obejrzałam bez jakichkolwiek wzruszeń, bez jakiejkolwiek fascynacji. Tak więc mamy do czynienia tutaj z kolejnym filmem, który zapowiadał się fantastycznie, a skończyło się tak jak zawsze.
    Szkoda, że nie miałam okazji obejrzeć „Zmierzchu Tytanów” – byłoby z czym porównywać, gdyż z tego co słyszałam od mojego taty to „Starcie Tytanów” dość różni się od klasycznego filmu. I to różnią się dość zasadnicze wątki. Nie tylko dotyczące narodzin Perseusza, ale i wielu wątków w trakcie trwania filmu. Z jednej strony może to i dobrze, ale z drugiej jest to zdecydowanie usprawiedliwienie na to dlaczego film nie dorównuje poprzednikowi.Nie mniej historie mitologiczne zawsze mnie niezwykle fascynowały. Zawsze uważałam je za ciekawe i oglądałam większość filmów i seriali o tej tematyce.Ponownie zobaczyć możemy mitologiczne stwory i bogów. Ci drudzy zdecydowanie pokrywali się z tymi z filmu „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”. Część istot także, przykładowo Meduza. Mnie jednak podobały się inne istoty, które więcej miały wspólnego z magią.  Dlatego też zafascynowała mnie postać Dżina, ale i starki – czyli trzy siostry z jednym okiem. Najbardziej jednak ze wszystkich spodobał mi się Kraken. Idealnie został zrobiony i momentami przypominał tego Krakena z „Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka”.
    W związku z powyższym należałoby zwrócić uwagę na efekty specjalne, które momentami robiły wrażenie, ale w sumie to nie robiły aż takie wrażenia jakie powinny robić w szczególności, gdy film ogląda się w3D. W ogóle nie odczułam tego, żeby film był w tej technologii. Jak dla mnie tonie było wystarczające, ale wniosek może być jeden – na filmy w 3D tylko do Imaxa. Momentami wydawało się, że efekty specjalne są wręcz niedopracowane.Można było się bardziej postarać. Jednakże nie jest tak, że nic mi się nie podobało, bo prawda jest taka, że byłam po prostu zachwycona kiedy mogłam spojrzeć na bardzo efektowne przybycie Hadesa, i to w dodatku dwukrotnie.Ścieżka dźwiękowa do tego filmu także wpływa pozytywnie na odbiór tego filmu nadając mu odpowiedniego nastroju, a wszystko to zaczęło się od pojawienia się  zwiastunie zinstrumentalizowanego utworu zespołu The Used „The Bird and The Worm”. Muzyka w filmie autorstwa Ramina Djawadi`ego („Batman - Początek”) utrzymana była w podobnym klimacie.
    Samej akcji, niestety, nie ma tutaj zbyt wiele. Momentami można odnieść wrażenie, że film przeciąga się bezsensownie o kolejne minuty, które nie mają żadnego wpływu na dalszą akcje, a w dodatku straszliwie przynudzały. Takie naprawdę interesujące sceny można właściwie wyliczyć na palcach jednej ręki, gdyż jest to na pewno walka z gigantycznymi skorpionami, a także walka z Meduzą, no i oczywiście atak Krakena. W międzyczasie mają miejsce jakieś inne jeszcze wydarzenia, ale nie są one już tak fascynujące.
    Nie spodziewałam się niczego specjalnego ze strony obsady i aktorstwa, gdyż właściwie tylko za jedną postacią przepadam, którą jest Sam Worthington. Od kiedy zobaczyłam go w„Terminator: Ocalenie” moje ślepia nie mogą się od niego oderwać. Staram się jednakże patrzeć także na aktorstwo (no, a jak, w końcu dojrzewam). Zawsze było to dla mnie problemem, ale muszę powiedzieć, że jest on jedną z nielicznych postaci, które mnie nie wkurzały w tym filmie. Śmiem nawet powiedzieć, że zagrał całkiem nie najgorzej. Z kolei porażką było pojawienie się w filmie Liama Neesona oraz Ralpha Fiennesa. Jako Zeus i Hades wypadli po prostu koszmarnie. Nie wiem jak to w ogóle się stało, ale tak wielkie gwiazdy powinny sobie lepiej poradzić z takimi rolami, a tymczasem byli po prostu irytujący, w jednych scenach mniej, ale w innych bardziej. Zaskoczeniem dla mnie był występ duńskiego aktora – Madsa Mikkelsena. Jako Draco był całkiem przekonujący i w dodatku niezwykle męski i waleczny. Ze strony płci pięknej zobaczyć mogliśmy Gemmę Arterton („Dziewczyny z St. Trinian”) jako Io oraz Alexę Devalos („Smaki miłości”) jako Andromedę. Obie panie bardzo dobrze sobie poradziły ze swoimi rolami. A ich naturalne piękno dodatkowo wzbogaciło estetykę tego filmu.
    Każdy kinoman po zwiastunie takiego filmu jak „Starcie Tytanów” spodziewa się niezwykle dynamicznej akcji i tego, że będzie się dobrze bawił. Jednakże kiedy twórcy próbują władować do podobnej produkcji jakieś wątki moralizatorskie w większości przypadków całe dobre wrażenie bierze w łeb. Wydawać by się mogło, że końcowa walka z Krakenem,na którą wszyscy z niecierpliwością oczekiwali pozostawi dobre wspomnienia po filmie, jednakże jedyne co pozostawia w rzeczywistości to uczucie niedosytu i przekonania, że mogłoby to wyglądać zdecydowanie lepiej. Po raz pierwszy pożałować można, że wydało się tyle kasy na obejrzenie filmu w technologii 3D,bo spójrzmy sobie prawdzie w oczy – nie każda historyjka 2D nadaje się na film w coraz szybciej rozwijającej się technologii trój wymiaru. Być może film lepiej bym oceniła, gdybym zobaczyła go w normalnej wersji, a tymczasem jest on dla mnie jedynie przeciętny.

4 komentarze :

  1. Wersja z 1981 roku praktycznie nie przypadła mi do gustu, wynudziłam się na niej jak diabli, a "Starcia tytanów" nawet nie zmierzam oglądać. Większość recenzentów daje filmowi jedynie jedną gwiazdkę, co nie najlepiej świadczy o jakości tej produkcji. Myślałam, że jedynie zastosowanie techniki 3D widzie mu na dobre, ale z tego, co piszesz, to nawet i to zawiodło. Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mój typ, nie byłam zainteresowana i nie jestem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam filmy o starożytności i mitologii, pozycja obowiązkowa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Główna recenzentka29 marca 2012 20:11

    Nigdy nie przepadałam za takimi filmami. Ale za to bardzo podoba mi się książka, którą czytasz (Złodziej pioruna) także ją baaardzo polecam ;) Pozdrawiam [wasze-recenzje]

    OdpowiedzUsuń