Reżyseria: Jonas Akerlund
Scenariusz: Dave Callaham
Zdjęcia: Eric Broms
Muzyka: Jan A.P. Kaczmarek
Kraj: USA / Kanada
Gatunek: Thriller
Premiera światowa: 06 lutego 2009
Premiera polska: 10 lipca 2009
Obsada: Dennis Quaid, Lou Taylor Pucci, Liam James, Neal McDonough, Ziyi Zhang, Patrick Fugit, Eric Balfour, Peter Stormare, Barry Shabaka Henley, Clifton Collins Jr.
Scenariusz: Dave Callaham
Zdjęcia: Eric Broms
Muzyka: Jan A.P. Kaczmarek
Kraj: USA / Kanada
Gatunek: Thriller
Premiera światowa: 06 lutego 2009
Premiera polska: 10 lipca 2009
Obsada: Dennis Quaid, Lou Taylor Pucci, Liam James, Neal McDonough, Ziyi Zhang, Patrick Fugit, Eric Balfour, Peter Stormare, Barry Shabaka Henley, Clifton Collins Jr.
Scenariusz filmu „Horsemen” na pozór przypomina ten, na podstawie, którego powstał słynny film o siedmiu grzechach głównych z Morganem Freemanem i Bradem Pittem w rolach głównych pt. „Siedem”. Jonasowi Akerlundowi jednak to nie przeszkadzało i rozpoczął prace na filmem mając nadzieję na odniesienie podobnego sukcesu. Tym razem jednak zamiast grzechów mamy czterech jeźdźców znanych z Apokalipsy Św. Jana, w których wcielają się mordercy próbujący dać ludziom na całym świecie swoistego rodzaju Objawienie.
W środku zimy dochodzi do brutalnego morderstwa. Do śledztwa zostaje przydzielony detektyw Aidan Breslin, który coraz bardziej oddala się od swoich dwóch synów po stracie swojej ukochanej żony. Kiedy dochodzi do kolejnego zabójstwa to właśnie najmłodszy z synów pomaga mu wpaść na pewną teorię. Mordercy bowiem zostawianymi na miejscach zbrodni słowami „Come and see” odwołują się do Apokalipsy Św. Jana. Każdy z czwórki morderców reprezentuje jednego z jeźdźców Apokalipsy: Wojnę, Głód, Zarazę i Śmierć. Breslin zdaje sobie sprawę z tego, że będą jeszcze dwie ofiary, dlatego musi jak najszybciej odnaleźć zabójców. Pomocny jest w tym jeden z jeźdźców- Wojna, młoda dziewczyna imieniem Kristen, która zamordowała swoja adopcyjną matkę, a później wydała się w ręce policji.
Film niestety nie utrzymuje klimatu „Siedem”. Na domiar złego pod koniec robi się bardziej moralizatorski i melodramatyczny niż można byłoby się spodziewać. To jednak nie zmienia faktu, że tak często poruszana tematyka Apokalipsy wciąż pozostaje fascynująca. Film chciałam zobaczyć i postanowiłam obejrzeć go w późniejszych godzinach, żeby poczuć nutkę emocji. Nie żałuję poświęconego czasu, ale z przykrością stwierdzam, że film mnie nie powalił.
Niestety, wydawało mi się, że będzie bardziej przerażająco, dlatego nie dziwcie się, żeczęsto porównuję ten film z „Siedem”. Tematyka jest podobna, bo znowu zahaczamy o religię. Tym razem ma to jednak zupełnie inny charakter. Teraz zabójców jest więcej i mają oni zupełnie inny charakter- nie są jakimiś psychopatami tylko ludźmi skrzywdzonymi przez życie. To niestety w pewnym momencie oglądania filmu pozwala się domyśleć kto jest tutaj najważniejszy w tej ekipie „Takich się nie znajduje”. Może i napięcia jako takiego nie było, ale z pewnością nie był to film lekkostrawny. W dzisiejszych czasach stawia się na przemoc i jak najbardziej efektywne zabójstwo. Tutaj na szczęście nie jesteśmy świadkami samych zabójstw, ale efektu końcowego. A może właśnie był to błąd ze strony twórców, bo może wtedy wzbudziliby w widzu więcej emocji. A tak to widzimytylko trochę rozlewu krwi i ciała przywieszone za pomocą haczyków na rusztowaniu, jakie to może uczucia wywołać oprócz obrzydzenia.
Bardzo ciekawym posunięciem było wykorzystanie motywu jeźdźców Apokalipsy. Podobało mi się to jak zostały one powiązane z mordercami i morderstwami. Każdy z jeźdźców jeździł na koniu innego koloru. Każdy z zabójców symbolizował innego jeźdźca, tak jak Kristen, która była Wojną na koniu koloru rdzy. Cały pokój miała w czerwonym kolorze, a jak zabijała swoją matkę zostawiła ją w pokoju, którego okna były zamalowane na czerwono. To samo dotyczy poszczególnych elementów,które każdy z jeźdźców trzymał w rękach. Ofiary były naznaczane tymi przedmiotami. Bardzo ciekawe powiązanie w sumie. Oczywiście nie jest to aż tak fantastycznie doprawione jak w przypadku motywu aniołów w filmie „Anioły i Demony”, ale myślę, że widz powinien być zadowolony. Chociaż miałam nadzieję najakiś wielki finał- ja to zawsze czekam na „łubudu”, ale niestety się nie doczekałam. Zamiast tego dowiadujemy się, że Apokalipsa to nie tylko koniec świata, ale także Objawienie. Wtedy wszystko staje się jasne i jest film dość przewidywalny od tego momentu. Chociaż przyznam, że trochę mnie ubawiło jak ja się domyśliłam o co chodzi, a główny bohater wyciągnął błędne wnioski z całejtej sytuacji. Oczywiście dla mnie już nie było szokiem to co odkrył, w przeciwieństwie do niego. Nie wspomnę już o tym wielkim morale jaki wypływa z tego filmu. Kto by pomyślał, że tak akcja tak się rozwinie.
W głównej roli zobaczymy Dennisa Quaida znanego z filmu „Pojutrze”. Człowiek ten zawsze wydawał mi się dobrym aktorem. W tym filmie to potwierdza. Może nie jest rewelacyjny, ale z pewnością dobrze wypadł. Był przekonujący i wczuwał się w swoją rolę. Podobał mi się. Główną rolę kobiecą zagrała Ziyi Zhang, którą znają głównie fani chińskich produkcji jak „Przyczajony tygrys, ukryty smok”, czy „Wyznania Gejszy”. Nie widziałam jej poprzednich występów, ale wydaje mi się, że powinno się przestać zatrudniać Azjatów do thrillerów i horrorów. Niby zagrała taką niepozorną dziewczynkę, ale jak spojrzała na Ciebie „spod byka” tonormalnie aż ciarki przechodziły. Była świetna w tej roli. Potrafiła wzbudzać chwilowe napięcie. Pewnie to przez tą jej niewinność. Poza tym nikt jakoś specjalnie mnie nie drażnił więc uważam, że gra aktorska była na dość dobrym poziomie.
Film mi się spodobał. Strasznie obawiałam się tego jak na niego zareaguje, ale niestety nie było aż tak źle. Szkoda, bo kiedy siadasz przed TV, aby obejrzeć podobny film to oczekujesz czegoś naprawdę wstrząsającego. Ten film był taki poniekąd, ale niestety nie do końca. Mogło być z tego całkiem nie najgorsze widowisko, a tymczasem jest to film tylko dobry. Gdyby wyciąć ostatnie sceny i dość dziwne zakończenie to mogłoby być całkiem fajnie.
Ocena: 6/10
Widziałam podobne filmy, ostatnio leciał w TV i się zastanawiałam czy obejrzeć, ale w końcu nie obejrzałam. W kwietniu tak rozkwitającym, radosnym i jakże kolorowym miesiącu zapraszam na recenzje animacji :)
OdpowiedzUsuń