Reżyseria: Katja von Garnier
Scenariusz: Ehren Kruger, Christopher Landon
Zdjęcia: Brendan Galvin
Muzyka: Reinhold Heil, Johnny Klimek
Na podstawie: powieści Annette Curtis Klause
Kraj: USA / Wielka Brytania / Niemcy / Rumunia
Gatunek: Horror / Fantasy / Romans
Premiera światowa: 26 stycznia 2007
Premiera polska: 27 kwietnia 2007
Obsada: Agnes Bruckner, Hugh Dancy, Olivier Martinez, Bryan Dick, Katja Riemann, Chris Geere, Tom Harper
Scenariusz: Ehren Kruger, Christopher Landon
Zdjęcia: Brendan Galvin
Muzyka: Reinhold Heil, Johnny Klimek
Na podstawie: powieści Annette Curtis Klause
Kraj: USA / Wielka Brytania / Niemcy / Rumunia
Gatunek: Horror / Fantasy / Romans
Premiera światowa: 26 stycznia 2007
Premiera polska: 27 kwietnia 2007
Obsada: Agnes Bruckner, Hugh Dancy, Olivier Martinez, Bryan Dick, Katja Riemann, Chris Geere, Tom Harper
„Krew jak czekolada” to film niemieckiej reżyserki Katji von Garnier („Bandytki”,„Niezłomne”). Opowiada on historię niesamowitej miłości pomiędzy człowiekiem a wilkołakiem. Takiego zestawienia w historii kina jeszcze nie widziałam przyznam więc, że podchodziłam do tego z lekkim entuzjazmem. Jednakże trochę to trwało zanim w końcu zdobyłam się na to, aby film obejrzeć. Mnie ostatnio trudno zadowolić i ten film niestety także nie spełnił moich oczekiwań.
Vivian jest młodą dziewczyną należącą do rodziny wilkołaków. Obecnie przebywają w Budapeszcie, gdzie rządy sprawuje Gabriel. Ma on swoje określone zasady, których wiernie się trzyma i chce, żeby jego poddani także podążali w jego ślady. Gabriel co 7 lat wybiera sobie nową żonę. Tym razem jego wybór pada na Vivian. Ta niestety ma inne plany. Zakochuje się w przypadkowo poznanym człowieku- Aidenie. Jest on twórcą komiksów o wilkołakach i wie o wiele za dużo niż powinien. Rodzina Vivian uważa, że to ona zdradziła mu ich najskrytsze tajemnice, dlatego też Gabriel wysyła za nim swojego syna- Rafe, aby przemówił mu do rozumu. Kiedy jednak wywiązuje się między nimi bójka Aiden zabija Rafe przy pomocy srebrnego wysiora. Chłopak jest przerażony prawdziwą tożsamością Vivian, jednakże ma teraz poważniejszy problem. Wilkołaki ścigają go po to, aby pomścić śmierć swojego brata. Vivian będzie musiała wybierać pomiędzy miłością do zwykłego śmiertelnika, a swoją wilczą rodziną.
Oprócz romantycznej historii mamy także w jej tle klimat, który teoretycznie powinien mrozić krew w żyłach. Pojawiają się także wilkołaki, chociaż z początku myślałam, że to będą wampiry- nie wiem czemu tak sobie ubzdurałam. Była także ta muzyka utrzymana w odpowiednim klimacie co bardzo mi się spodobało. Jednakże niewiele było plusów tego filmu, bo ogólnie to klimat nie ratuje całej tej produkcji. Film jest bez wyrazu i bez życia, marzyłam o tym, aby w końcu się skończył.
Jak na film z gatunku romansów to niewiele tutaj było tej miłości. To, że Vivian spotykała się z Aidenem jeszcze z tego miłości nie czyniło. Później jednak ich więź jakoś bardziej się umocniła i zastanawiałam się kiedy to się stało- czy podczas włamania do posiadłości? Nie wiem. Nie widać też było za bardzo tej miłości kiedy Vivian musiała pożegnać się z Aidenem przed polowaniem na niego. Tzn. trochę tam serce mi drgnęło, ale na tym się skończyło. Kiedy Vivian stanęła w jego obronie także nie było to dla mnie zaskoczeniem. Tak samo jak nie było od tego czuć jakiejś większej fali miłości. Myślałam, że miłość będzie się tutaj lała strumieniami z ekranu, bo przecież pomiędzy nieśmiertelnymi a śmiertelnymi istotami to musi być jakaś niesamowita pasja, ale nie tutaj. Może to wina aktorów tak jak to było w przypadku „Zmierzchu”, a może sam ten wątek był mało dopracowany przez twórców.
Uwielbiam wszelkie historie o istotach nadprzyrodzonych. Dlatego też większość moich znajomych nie dziwi się, że do gustu przypadł mi „Supernatural” („Nie z tego świata”), gdzie każdego odcinka poznajemy nowego stworka z innego świata. Zawsze przepadałam za tym gatunkiem. Wiadomo jednak, że niektóre wykonania filmów są lepsze inne gorsze. Postacie, które mogliśmy poznać w tym filmie nie były takdo końca wilkołakami. Były to bardziej wilki. Osobiście z całego filmu podobało mi się bardzo to jak zmieniali się w te wilki. Najpierw oczy robiły im się dziwne- takie dziwne, że aż mało realistyczne, później biegli, no i w końcu zmieniali się w wilki, aby dopaść swoją ofiarę. Zamiana była przepiękna. Nie potrafię tego inaczej określić. Była delikatna i naprawdę magiczna. Nie to co w tych innych filmach, gdzie człowieka rozrywa na cząsteczki pierwsze, żeby zwierzę w nim siedzące mogło wydostać się na zewnątrz. To akurat muszę przyznać wspaniale dopracowano.
W filmie także jest sporo akcji. Oczywiście akcje w stylu polowań były beznadziejne, bo ja osobiście nie widziałam nic fascynującego w tym, że kamera przez 5 czy 10 minut filmu pokazywała biegających po lesie ludzi. No, ale w końcu nie były to jedyne akcje w filmie. Warto tutaj wspomnieć o starciu Rafe`a i Aidena. To było coś, chociaż nie do końca pociągało. Najbardziej podobała mi się chyba akcja w klubie, tzn. fabryce, a nawet nie wiem co to miało być ;P tak czy inaczej jak przystało na finał działo się tam całkiem sporo.
Jedyną znaną mi osobą z całego filmu jest aktor grający Aidena- Hugh Dancy. Ja osobiście nie widziałam z nim zbyt wielu filmów, ale jego występ w „Elli Zaklętej” zapadł mi w pamięć. W tym jednak filmie był taki… nijaki. Grał przeciętnie, ale nie oznacza to, że było źle. W rolę Vivian wcieliła się Agnes Bruckner, której nigdy nie widziałam na oczy. Podobała mi się w tym filmie, chociaż nie była na tyle wilcza na ile by się oczekiwało. Wszyscy byli tacy jacyś niedopracowani. Wydawało się, że mogliby zagrać o wiele lepiej, gdyby tylko zechcieli.
Nie mogę powiedzieć, żeby film „Krew jak czekolada” jako szczególnie mnie zachwycił czy też poruszył moje serce. Widziałam wiele lepszych produkcji, ale prawda jest taka, że widziałam też mnóstwo gorszych. Podtrzymuję jednak swoje zdanie, że film jest dość monotonny, a klimat panujący w filmie sprawia, że zamiast poprawiać film zdecydowanie obniża jego wartość.
Ocena: 3/10
To jest jeden z moich ulubionych filmów. Obejrzałam go, kiedy chora leżałam w łóżku, zamiast iść z koleżankami na premierę Zmierzchu. Oglądając go wiedziałam, że klimat i miłość będzie podobna do tej w Zmierzchu i jak się później przekonałam, wcale się nie myliłam.Aktora z Elli zaklętej też pamiętałam, stąd mi taka znajoma twarz i mnie się jego rola w filmie bardzo podobała. Ogólnie jestem pod dużym wrażeniem.
OdpowiedzUsuń