Scenariusz: Ron Kurz
Zdjęcia: Peter Stein
Muzyka: Harry Manfredini
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 01 maja 1981
Obsada: Warrington Gillette, Amy Steel, John Furey, Bill Randolph, Lauren-Marie Taylor, Russell Todd, Cliff Cudney, Tom McBride, Marta Kober, Kirsten Baker, Adrienne King
Zdjęcia: Peter Stein
Muzyka: Harry Manfredini
Kraj: USA
Gatunek: Horror
Premiera światowa: 01 maja 1981
Obsada: Warrington Gillette, Amy Steel, John Furey, Bill Randolph, Lauren-Marie Taylor, Russell Todd, Cliff Cudney, Tom McBride, Marta Kober, Kirsten Baker, Adrienne King
Rok po sukcesie „Piątku trzynastego” opowiadającego o wydarzeniach w Camp Crystal Lake powstała kontynuacja filmu, tym razem w reżyserii Steve`a Miner`a, dla którego ten film był pierwszym w karierze reżysera. Później, dzięki jego współpracy,powstały takie filmy jak „Dom”, czy też „Tata i małolata”. Steve Miner z „Piątkiem trzynastego” dokonał czegoś co rzadko zdarza się w dzisiejszym świecie, a mianowicie, że druga część jest lepsza od poprzedniej. Zauważyłam toi nie zważam na to, że oba filmy oglądałam o różnych porach dnia.
Pięć lat po tragedii jaka rozegrała się w Camp Crystal Lake cały teren został zamknięty.Jednakże nieopodal obozowiska Paul prowadzi obóz dla opiekunów obozu, na który przybyło wiele chętnych i starych znajomych. Pomimo zakazu dwójka ciekawskich próbuje przedostać się do Camp Crystal Lake. Nie zdają sobie sprawy, że ich wyskok będzie tragiczny w skutkach. Jednego z pierwszych wieczorów Paul proponuje swoim wychowankom wypad do miasta do klubu. Na miejscu zostaje jedynie szóstka obozowiczów, którzy mają pilnować obozu. Nikt nie spodziewa się, że ta deszczowa noc może być ostatnią w ich życiu, a legenda Jasona Voorheesa utopionego w jeziorze okaże się prawdziwa.
„Piątek trzynastego II” to wyjątek od znanej wszystkim reguły, że kontynuacja jest gorsza od pierwowzoru. Co prawda produkcji tej wiele brakuje do wspaniałego filmu, ale i tak zdecydowanie jest lepiej niż przy pierwszym filmie. Przede wszystkim jest straszniej. Poza tym muzyka robi swoje, no i oczywiście umiejscowienie akcji. Niestety gra aktorska jest dość marna, ale to chyba jeden z nielicznych problemów w tym filmie.
Kiedy zamierzyłam się do obejrzenia drugiej części filmu nie spodziewałam się niczego dobrego. Sam początek był dla mnie dość dziwny i moim zdaniem można było inaczej rozwiązać motyw przypomnienia poprzedniego filmu, aczkolwiek ten też nie był zły, tylko można było lepiej go dopracować. Zawsze zastanawiało mnie to czemu osoby, które przeżyły w danym filmie, muszą ginąć w kolejnej części. No,ale na to pytanie odpowiadać nie będę. Akcja tym razem nie rozgrywa się w piątek 13go, ale rozumiem, że twórcy musieli zachować tytuł dla ciągłości historii.
Tym razem,jak na prawdziwy horror przystało, można było się przestraszyć. Sama osobiście nie rozumiem czego, ale odczuwało się dyskomfort psychiczny w związku z tą całą akcją, która miała miejsce. Oczywiście ulewa jaka się rozpętała dodawała klimatu. Nie wspominając już o totalnym pustkowiu, na którym znaleźli się nasi bohaterowie. Co prawda akcję jako tako dało się przewidzieć. Ja przykładowo domyślałam się, że nawalający samochód Ginny będzie miał wpływ na akcję, ale tego to chyba każdy by się domyślił. Na takim terenie jest także duże pole manewru. Dlatego też po raz kolejny mieliśmy zróżnicowane sceny zabójstw przy użyciu różnorakich narzędzi. Pojawiła się w końcu macheta, którą podobno posługuje się Jason w późniejszych filmach. Bardzo podobało mi się to, że przez większość filmu nie widzieliśmy twarzy Jasona, a jedynie jego nogi, no i ewentualnie pas. Z jednej strony daje to pewne uczucie tajemniczości, które może stopniować napięcie, ale z drugiej jest to troszkę irytujące, bo ja od początku lubię widzieć twarz mordercy. Kiedy w końcu go zobaczymy- szokuje, aleja osobiście nie wiedziałam co się dzieje :P w pewnej chwili myślałam, że widzę dwóch zabójców. No, ale jest to wina kamery. Przyznać muszę, jednakże, że takie pościgi po lesie bywają dość nużące. Dało się to jednak przeżyć. Jeżeli chodzi o same sceny zabójstw to właściwie nie mam się czego przyczepić oprócz tego, że niekiedy wyglądało to strasznie sztucznie, przykładowo zabicie chłopaka na wózku. Dziwnie wyglądała scena jego zabójstwa. Scena z podwójnym przebiciem podobno została ocenzurowana. Nie rozumiem czy w ogóle miało jej nie być czy co, ale ja ją widziałam w wersji filmu, którą ja posiadam :P O dziwo poczułam lekkie napięcie podczas oglądania filmu. Zdarzały się także sytuacje, w których się wystraszyłam. Z pewnością była to wina muzyki, która z początku nie wydawała się być jakoś specjalnie ujmująca. Fragment, który leciał podczas napisów wejściowych odebrałam jako zwykła kakofonię. Katował moje uszy i pragnęłam, żeby w końcu zamilkło. Później jednak nie było tak źle. Oddawała w końcu nastrój całego filmu.
W takich filmach najbardziej irytują mnie kretyńskie zachowania bohaterów. Głównym przykładem była gra Amy Steel, która zagrała Ginny. Jej postać kilka razy zachowała się nierozsądnie, przykładowo, gdy uciekała przed Jasonem przez las,to zamiast dalej wiać ona zatrzymała się w chatce, a przecież oczywiste było,że Jason pierwsze co to właśnie tą chatkę przeszuka. W ogóle ta aktorka jakoś mi się nie podobała w tym filmie. Nie przekonała mnie do swojej postaci. Dla większości aktorów, młodych aktorów, występujących w tym filmie był to debiut lub jeden z pierwszych filmów. Dla niektórych z nich był to także jeden z ostatnich filmów. Muszę powiedzieć, że się nie dziwię, bo większość była marna,a już totalnie irytowała mnie postać Sandry granej przez Martę Kober. Nie ma się zresztą co tutaj rozpisywać o obsadzie. Źle nie było, ale mogło być zdecydowanie lepiej.
Jestem mile zaskoczona po obejrzeniu tego filmu. O dziwo nawet mi się spodobał i, co jeszcze dziwniejsze, spodobał mi się bardziej niż pierwszy film. Przemawia za tym wiele czynników, ale myślę, że decydującym był fakt tego iż dało się niekiedy wystraszyć. Podobało mi się to i jak się okazuje nie wszystkie stare horrory muszą być żenujące w swojej straszności.
Ocena: 7/10
To dobrze, że coraz lepsze, bo z reguły zaczyna się od pierwszego filmu, a jak ktoś chce obejrzeć wszystkie, to zamiast się rozczarowywać, będzie oglądać coraz lepsze dzieło.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście jest niespodzianka kiedy druga część filmu okazuje się być lepszą od pierwszej, ale widać, że reżyser się czegoś nauczył i dobrze to wykorzystał. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń