NOWOŚCI

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

418. Króliczek, reż. Fred Wolf

Reżyseria: Fred Wolf
Scenariusz: Kirsten Smith, Karen McCullah Lutz
Zdjęcia: Shelly Johnson
Muzyka: Waddy Wachtel
Kraj: USA
Gatunek: Komedia
Premiera światowa: 22 sierpnia 2008
Premiera polska na DVD: 24 lutego 2009
Główne role:
          Anna Faris jako Shelley
          Colin Hanks jako Olivier
          Emma Stone jako Natalie
          Kat Denings jako Mona
          Rumer Willis jako Joanne
          Kiely Williams jako Lily
          Katherine McPhee jako Harmony
          Dana Goodman jako Carrie Mae
          Monet Mazur jako Cassandra
          Sarah Wright jako Ashley
          Hugh M. Hefner jako On sam
          Holly Madison jako Ona sama
          Bridget Marquardt jako Ona sama
          Kendra Wilkinson jako Ona sama
Historia:
    Shelly jest jedną z dziewczyn Hugh Hefnera i jejnajwiększym marzeniem jest zostać Miss listopada. Tak się składa, że nadchodząjej urodziny i myśli, ze Hef podaruje jej z okazji urodzin ową sesję. Niestetykiedy budzi się następnego dnia dostaje od Hefa wiadomość, aby opuściła jegodom. Ku ogromnemu zaskoczeniu Shelly opuszcza Posiadłość Playboya i szukanowego domu, gdzie będzie kochana. Trafia do damskiego akademika Zeta, gdzie maokazję wykorzystać swoje umiejętności, aby pomóc dziewczynom uratować ich dom.Dlatego też zostaje ich matką zastępczą. Okazuje się, że drogą do sukcesu możeokazać się zmiana frajerek w niesamowicie seksowne laski, co dla Shelly równieżnie stanowi problemu. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy sama zakochuje sięw Olivierze, który pomaga w domu starców, bowiem wszystkie jej sztuczki nauwiedzenie faceta zawodzą.
Moja opinia o filmie:
    „TheHouse Bunny” jest pierwszym filmem Freda Wolfa, który swoją reżyserskądziałalność postanowił rozpocząć w 2008 roku. Drugi film, który powstał w tymsamym roku to „Dzikie łowy”, który wydaje się być tak samo głupim filmem jak„The House Bunny”. Najwyraźniej Fred Wolf i twórcy scenariusza mają odmiennepoczucie humoru od widzów, chociaż jest to dziwne, ponieważ jest to filmtwórców takich niesamowitych komedii jak „Legalna blondynka” czy też „Ona toon”.
    Filmymłodzieżowe należą do moich ulubionych. Co prawda zawsze jest ten sam schemat,ale można się przy nich dobrze bawić. A jeżeli dołożyć do tego jeszczebohaterów jednego z najciekawszych reality show to już w ogóle można sięspodziewać atrakcji nie z tej ziemi. Niestety schematy tym razem się niesprawdziły, okazały się być głupsze niż zazwyczaj, a owi bohaterowie pojawilisię zaledwie w trzech scenach.
    Komediecharakteryzują się tym, że powinny być tak zabawne, żeby doprowadzały dopłaczu, oczywiście ze śmiechu. Jednakże jak już wiele razy się przekonaliśmy wXXI wieku dominują komedie, które są albo wulgarne, albo płytkie. Ze skrajnościw skrajność, a z humorem mają tyle wspólnego co zakonnica z ulicznicą. Dialogizamiast bawić najzwyczajniej w świecie irytowały, a sceny, które miały byćchyba przekomiczne niestety poszły w drugą stronę. Takim przykładem z pewnościąbyły randki Shelly z Oliverem. Totalny niewypał i pod względem pomysłu iwykonania. Nie mówiąc już o tym jak guma do żucia przykleiła jej się do włosów.Okropność. Tej siódemki nieudaczników, których dolegliwości i ekscentrycznościmiały być chyba zabawne, ale mnie osobiście nie wzruszyły. A próba odświeżeniamotywu z Forresta Gumpa wyszła niezwykle naciąganie i żenująco. Nie podobały misię także głupie odzywki głównej bohaterki. Nie wiem czemu nikt jej niepowiedział, że jest głupia jak but. To jak wszyscy myśleli, że chodzi jej oinne słowo niż powiedziała, a tak naprawdę ona miała swoją własną wizję i byłototalnie innowacyjne.
    Prawdajest taka, że najlepsze z całego filmu była chyba przemiana owych lasek. Toniesamowite jak Shelly je zmieniła. Powiem szczerze, że większości nawet niepoznałam. Pomyśleć co z człowiekiem może zrobić makijaż, zadbane włosy iodpowiednie ciuchy. Zupełnie inna osoba. Dziewczyny po zmianie wyglądałyrewelacyjnie, ale jak to zwykle bywa w takich filmach musi być drugie dno. Jaksię okazało stały się popularne i piękne, w związku z czym, gdy wyszukiwałydziewczyny do swojego domu to także patrzyły na nie pod tym kątem. Trochę tobyło puste z ich strony, ale w sumie można było się tego spodziewać. Ta jestfajna, bo jej ojciec ma połowę Aspen, a ta jeszcze lepsza, bo jeździ Porsche, ata jest niezwykle śliczna, a ta z Indii jest dziwna. W ogóle nie podoba mi siętak powierzchowne traktowanie drugiej osoby, no i dziewczyny też sobie w końcuzdały z tego sprawę, że postępują nie fair. No tak, naprawdę, wiem, że trudno wto uwierzyć, ale poważnie oprzytomniały :O.
    Tona co jednak czekałam oglądając film to pojawienie się moich ulubionychpostaci. W końcu co to byłby za film o jednym z Króliczków Playboya jeśli niema w nim samego Playboya i reszty Króliczków. Bałam się, że zastąpią ich jacyśdenni aktorzy, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu stało się inaczej. Mnieosobiście bardzo podoba się program Hefnera „Girls on the Playboy Mansion”.Dlatego też bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam na ekranie Hugh Hefnera, aobok niego Holly, Kendrę i Bridget. Nadmienię również, że Kendra jest moimulubionym Króliczkiem. Jest najmłodsza i ma zabójczy śmiech. Rozbraja mnie poprostu ta dziewczyna. Cieszę się, że chociaż przez chwilę pokazali się wfilmie, no i mogliśmy znowu podziwiać oryginalną Posiadłość Hefnera.
    Gdyzałączam sobie jakikolwiek film z Anną Faris to zawsze moje wrażenie zoglądania jej jest takie samo. Ona nie powinna grać w filmach. Zawsze gra takiegłupie dziewczyny i w dodatku ten jej głos. Ja nie wiem jak ona to robi, alezawsze brzmi tak durnie. Jest totalnie beznadziejna i możliwe, że bardzo sięstara, ale moim zdaniem robi to aż za bardzo i wychodzi gorszy efekt niżpowinien. Byłam totalnie zaskoczona, gdy patrząc na napisy pojawiło mi sięnagle nazwisko Rumer Willis. Zastanawiałam się kogo córka Bruce`a Willisa możetam grać. Okazało się, że zagrała jedną z frajerek. Niesamowite jest to jak tadziewczyna się zmieniła. Zupełnie nie przypomina tej dziewczyny z filmu „Osaczony”,a przecież jakby nie było to jest to całkiem młody film. Tak czy inaczej jejpostać mi się spodobała. W filmie pojawiła się także inna znana twarz i dzieckoinnego znanego aktora Toma Hanksa, czyli Colin Hanks. Przyznam, że jego postaćbyła chyba najnormalniejsza z całego filmu, ale z drugiej strony totalnie doniego nie pasował. Był taki nijaki, zupełnie niczym się nie wyróżniał. Aszkoda.
    Filmma jedynie niewiele plusów, ogólnie jest to jakieś zupełne nieporozumienie.Komedia w zupełności pozbawiona poczucia humoru i wyrazów. Film ten okazuje siębyć może przeznaczony dla młodszej młodzieży, którą bawią takie wyskokibohaterów. Mnie tam osobiście już takie rzeczy nudzą i niestety nawet Hef nieuratował tego filmu, ale przynajmniej dzięki niemu i prawdziwym Króliczkom byłona co czekać i na co popatrzeć.
Ulubione sceny:
*    Hef zajadający masę lodów,
*    frajerki zamieniają się w super laski.
Kącik refleksyjny:
    Czyuważacie, że stanie się popularnym oznacza, że macie pozbyć się mózgu i serca? Oglądacieprogram „Króliczki Playboya”? Którego Króliczka lubicie najbardziej?
Galeria:
 
 
 
 
 
  
OCENA: 3/10            Słaby
      

3 komentarze :

  1. Tego typu komedie też odpadają, humorem humorem, ale trzeba mieć poczucie humoru, sam humor nie wystarczy.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Różowiutki króliczek? O nie, dziękuję ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Za dużo w tym filmie głupoty zdaje się być To nie dla mnie. Ale zaskoczyłaś mnie znajomością króliczków I nie wiedziałem też że mają one jakiś program.Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń